Dzisiaj wróciłem z uczelni, zjadłem obiad i pojechałem zobaczyć co tam nad wodą się dzieje. (postanowiłem wyselekcjonować potencjalne miejsca sandaczy i tylko tam porzucać) Pierwsza kładka parę skubnięć okonków, druga zero, na trzeciej pada jeden okonek taki z 30cm i spina się pod nogami. Na ostatniej zaczął padać deszcz i padło pierwsze walnięcie niestety zacięte za późno, po drugim rzucie znowu ale słabsze, i na trzecim uderzył i uwiesił się szczupaczek 42cm
Strasznie wiało że trudno było cokolwiek delikatniejszego zauważyć ;/
Jutro mam nadzieje że powtórka.