Witam
Wróciłem właśnie z wczasów w Łebie i postanowiłem wypowiedzieć się w temacie kutrów i łowisk w tej miejscowości .
Pojechaliśmy z kolegą z rodzinami z nastawieniem na wędkowanie w Łebie i rejs na dorsze.
Obydwaj z Radomska , na morzu byliśmy 1 raz .
Kolega- doświadczony wędkarz w różnych technikach ,miał namiary na kuter Łeb-82 od kumpla który płynął na nim wcześniej (nie znam terminu-był ponoć zadowolony) ja postanowiłem trochę popytać na miejscu i poszukać na forach wędkarskich .
Podczas wędkowania w kanale portowym zasięgnąłem opinii jednego z rybaków na temat ,które kutry poleca na rejsy wędkarskie w Łebie -wymienił Beti-M i Szmuglera .
Koledze było obojętne którym kutrem płynąć , zacząłem szukać na forach , było sporo negatywnych opinii na temat chamstwa załogi na Szmuglerze a pani armator umówiona z nami w sobotę na wtorkowy rejs, w poniedziałek kazała dzwonić najpierw o 14-tej w celu potwierdzenia prognozy ,później o 16-tej , bo nie ma kompletu i na koniec o 20-tej czy będzie wypłynięcie .
W sobotę znalazłem stronę Wiadomości Wędkarskich na temat kutrów i w Łebie jako nr. 1 został tam podany kuter Hydrograf tel. 662391169, na innych forach też pozytywne opinie.
Zadzwoniłem ale na pon. wtorek i środę mieli pełne obłożenie -wolne 2 miejsca dopiero w czwartek .
Kiedy w poniedziałek pani ze Szmuglera nas zwodziła, po 16-tej zadzwoniłem do pana Mirka właściciela i szypra Hydrografa -okazało się ,że ma na wtorek 2 wolne miejsca i o 16.45 wpływa z powrotem do portu (marina jachtowa -nie kanał portowy).Poszliśmy z kolegą jako zieloni wypytać co i jak wędkarzy wracających z rejsu i umówić się na wtorek na rejs.
Pierwszy zapytany o połów-26 szt. małe, ale wymiar ,zadowolony inni nawet więcej ok. 30-35 szt. , było trochę fali wiatr 4m/s , płacą wszyscy po zakończonym rejsie !!!!!!
Postawiłem wykrzykniki nie bez powodu, na wielu innych kutrach normą jest uprzejmość i płacenie przed rejsem , a w trakcie -poczytajcie na forach (fryzjerstwo).
Przewidywany czas rejsu 9-10 godzin.
Jedyny minus to socjal(brak posiłków , kawy herbaty) , w czasie rejsu pogadałem sobie z synem właściciela -Łukaszem (pozdrawiam) i wyjaśnił ,że jeśli chce się podawać posiłki w czasie rejsu to sanepid ma wysokie wymagania i dali sobie już z tym spokój .
Można zawsze zabrać ze sobą jakąś kawę i kanapki.
Popatrzyłem na budowę innych kutrów - mają większe nadbudówki (miejsce do podawania posiłków) ale mniej miejsca dla wędkarzy , tutaj było ok.
I wreszcie nadchodzi ten upragniony dzień ,przychodzimy przed 4-tą , 2-miejsca na rufie już zajęte ,wypływamy o 5-tej ,szyper uprzedza wcześniej o zabraniu dowodów - możliwa kontrola graniczna.
Wiatr 2 m/s wyraźnie spokojniej niż w poniedziałek - okazuje się , że skutkuje to mniejszą trochę ilością ryb.
Wchodzę do sterówki ,po wyjściu z portu stery przejmuje Łukasz - sympatyczny syn szypra, zaczynam się wypytywać o wskazania echosondy ,wyjaśnia mi spokojnie o co w tym wszystkim chodzi , nie mam własnej wędki , wcześniej jak zapytałem koszt 30 zł. , po zakończeniu rejsu płacę tyle co wszyscy -czyli 150 zł ( nie zapłaciłem za wynajęcie wędki), dostaję wędkę i po jakichś niecałych 2 godzinach zaczynamy łowienie .
Kołowrotek mojej wędki ma częściowo plastikową rolkę i bruzdę wyrobioną od żyłki , 1-y dorsz i problemy z zarzucaniem i holem .
Łukasz zauważa to i wymienia mi wędkę, pierwsze ryby są na głębokości 26 m.
Druga wędka ma kołowrotek kongera ale korbka na taśmę , chwilowo łowię ,później rozpada się korbka i dostaję kolejną.
Na echosondzie widać zaprogramowany na pn. wschód kurs i jakieś czerwone krzyżyki - to łowiska.
Dogania nas inny kuter Beti-M, szyper młody chłopak stuknął bodaj w zeszłym roku Missisipi na pełnym morzu ( długa kolejka do kibla i pełne portki , ale wyklepali blachę) i ma ksywkę dziobak, ale Łukasz mówi ,że kuter i szyper ok. -łowny tylko się wtedy zagapił.
Łukasz rozmawia z kolegą z innego kutra, tamten wcześniej napłynął na łowiska i informuje go o ilości i wadze ryb wyjętych , my płyniemy na łowiska tuż obok i też są ryby.
Kolega wybrał dla nas według niego dobre miejsca na prawej burcie przy drzwiach sterówki , później po rejsie, analizie forum i tego co złowili inni widzę że nie.
Łukasz oddaje ster ojcu -panu Mirkowi ,nie bez powodu -to stary morski wyjadacz i wie że na morzu nie ma żartów , jak dobrze napływać na łowisko i stawać w dryfie ,żeby się żyłki wędkarzom nie plątały.
Na echosondzie kilka krzyżyków , pan Mirek skupiony napływa po kolei , 30 m. głębokości i kolejne ryby , jak nie ma dorsza - 2 min. ,sygnał do zwinięcia i płyniemy dalej -szuka ryby i stara się ,ale dopiero w okolicach 11-tej zaczynamy wpływać na głębsze wody tj. 40 m. i od krzyżyków na echosondzie robi się aż gęsto .
Obok nas 2 inne kutry min. Beti-M , która jest szybsza i na łowisko wpłynęła wcześniej .
Widać ,że szyper zna tu wszystkie dołki i górki ale ryby do brania zmusić przecież nie może.
Na rufie i prawej burcie trafiają się dublety na przywieszkach , ja mam tylko pilkera.
Po pierwszym dorszu z koloru srebrzysto-niebieskiego , który jest łowny na płyciznach (20-30 m.)zmieniam na żółto- pomarańczowy 150 g. i zostaję z nim do końca .
Gość z Wa-wy na rufie podczas zarzucania przypadkowo wyrzuca całą wędkę do wody , kilkaset zł. w plecy, idzie do szypra i po chwili dostaje inną wędkę .
3-ech facetów w przerwach pomiędzy napłynięciami ostro tankuje i jeden z nich pod koniec rejsu porusza się już na czworakach ,ale że pijany rzuca gdzie popadnie ,to pomimo poplątanych u siebie i sąsiadów żyłek ma naprawdę dużo ryby.
Około 12-tej mamy z kolegą po 5-6 ryb 1-2 kg.
Na 40-tkach i po stanięciu w dryfie - kolejne łowisko i czuję jakby zaczep ( myślałem że to jakiś wrak) ,zaczep rusza-naprawdę duża ryba , a ja nauczyłem się już na bolkach ,które stawiały spory opór podczas pompowania przy holu i udaje mi się ją podciągnąć kilka metrów w górę .
Emocje sięgają zenitu , stękam, pompuję i zwijam żyłkę , już oczyma wyobraźni widzę siebie z ogromnym dorszem ,ryba gnie grubą jak kij od szczotki wędkę i dołuje i nagle brak oporu -spięła się .
No cóż-błąd nowicjusza nie odkręciłem nic hamulca i siłowy hol mi nie wyszedł.
Facet na dziobie wyjmuje dorsza 5 kg. to stary wyga i wie jak sprowokować taką rybę do brania , a ja po obserwacji jego holu dochodzę do wniosku ,że moja była sporo większa.
Kolega przy kolejnym napłynięciu też ma coś konkretnego i też nie wyjmuje.
Dla takich brań tutaj jesteśmy .
Znowu na dziobie ten sam gość ma dorsza ponad 3 kg.
Wszyscy połowili , nie ma wędkarza bez kilku czy kilkunastu ryb , małe niedorostki wracają do wody .
Kolega szypra , właściciel innej -remontowanej aktualnie łodzi sprawia nam wszystkim ryby.
Zawracamy i przed wpłynięciem do portu o 16-tej my z kolegą złowiliśmy po 8 ryb i z tego po jednej wypuściliśmy, inni mają po kilkanaście ,dwadzieścia.
Łukasz mówi ,że u nas z kolegą słabo , ale tłumaczy że jak rzut pod nogi nic nie daje to trzeba rzucać daleko i odpowiednio pracować pilkerem .
Ma rację ,ale my tu przyjechaliśmy dla emocji i nauki morskiego wędkowania (nie mięsa), co jedno i drugie otrzymaliśmy .
To są naprawdę dobrze wydane pieniądze i teraz wiem dlaczego na Hydrograf trzeba na jesienne czy zimowe weekendy zapisywać się 4-6 miesięcy wcześniej.
Pozdrawiam pana Mirka i Łukasza i dziękuję za udany rejs-połknąłem morskiego bakcyla i na pewno do nich wrócę , ale już z własną wędką.
Jesteśmy z kolegą zadowoleni , pieniądze okazały świetnie zainwestowane , a brak grubej ryby możemy zawdzięczać swoim słabym umiejętnościom , a nie złej pracy szypra.
A teraz z innej beczki , Łeba wędkarsko jest stanowczo przereklamowana , miejscowi i turyści wędkujący tu stale mówią ,że eldorado się skończyło około 6 lat temu.
Nic dziwnego- rybacy stawiają sieci bardzo blisko brzegu (flądra) , bo mają limity na dorsza i to powoduje brak ryby w kanałach portowych , a mówią ,że i na jeziorach bryndza (gospodarka rybacka w parku narodowym !!!!!!!!!!!!!!!!!).
Brania ryb tylko przy wietrze od morza (byliśmy w końcu czerwca), głównie połowiliśmy leszcze , krąpie , płoć ,kolega miał sandaczowe brania - ryby nie zbyt duże tak do 1,5 kg. (sandacze) .
Z falochronów nie rzucaliśmy -silny wiatr , ale inni wędkujący narzekali , że słabo (dawniej był tu gruby okoń , duża płoć , morski duży leszcz) ,nawet śledzia brak.
Relację z wietrznej i deszczowej teraz Łeby sporządził Darek .
Połamania