Z jednej strony piszecie (odniosę się do ogółu), żeby nie uznawać rekordów z komercji z drugiej zaś żeby nie zarybiać karpiem naszych 'naturalnych' zbiorników. Gdzie wtedy mamy złowić ten rekord?
Druga sprawa to to, że każdy może pojechać na komercję i spróbować swoich sił, nie jednego już komercja nauczyła pokory, wrócił o kiju bo okazało się, że komercja to nie burdel jak to niektórzy nazywają. Tak samo zresztą z utuczeniem suma, życzę powodzenia.