Bootleg
Użytkownik-
Liczba zawartości
104 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Informacje o profilu
-
Lokalizacja
NML
Bootleg's Achievements
0
Reputacja
-
Proszę o usunięcie tematu. Brak zainteresowania
-
Sprzedam pakiecik koszulka Yorka + koszulka forumowa haczyka York - nowa Haczyk - miałem ją założoną 2 razy (mam jeszcze jedną sztukę) Stan obu idealny. Cena z wysyłką 55 zł Rozmiarowo: Haczyk - L York - XL Sprzedaje tylko w pakiecie (tj. obie razem). Oferty na priv.
-
1. Jak brzmi nick założyciela haczyk.pl? Odpowiedź: tomik 2. Gdzie odbędzie się IX Ogólnopolski Zlot Sympatyków haczyk.pl? Odpowiedź: Łowisko Oleśnikowa Dolina 3. Wymień minimum jedną nazwę woblera dostępnego w sklepiku haczyk.pl. Odpowiedź: Hunter Bromba 25 smużąca 4. Wymień minimum trzy rozmiary średnic w jakich dostępne są plecionki Mikado Nihonto Fine Braid. Odpowiedź: 0,12 0,16 0,10 5. Wymień nazwy minimum dwóch drapieżników, które można zobaczyć na stronie www.dayfishing.pl Odpowiedź: Okoń, Szczupak, Sandacz Biorę udział w losowaniu profesjonalnej wyprawy spinningowej z przewodnikiem (Mazowsze): nie
-
Ja dziś oficjalnie zakończyłem sezon 2013. Pożegnałem się z Drwęcą w dość przyjemny sposób. Podarowałem Kopyto Relaxa, które zostało na jednym ze zwalonych drzew, z kolei Drwęca odwdzięczyła się szczupaczkiem ok.45 cm. Miałem jeszcze dwa wyjścia do gumy szczupaków podobnego rozmiaru, ale żaden nie zaatakował wabika. Kończę sezon rybą, co na pewno cieszy. Ogólnie był to dla mnie najlepszy sezon od kiedy wędkuje. Poprawiałem życiówkę lina, leszcza, płoci, okonia, szczupaka. Oby przyszły sezon był równie udany, czego Wam i sobie życzę. Połamania kija.
-
Wielkie dzięki, na pewno się przyda
-
pawciobra, a podasz może co to za sklep w likwidacji, może coś do spina by się wyhaczyło po kosztach
-
Kol. anczej-rybak złowiłeś Amura U mnie dziś słabo. W 3 osoby na łódce tylko ja trafiłem szczupaka 55 cm w trollingu na Dorado Invadera. Jutro walczymy ponownie.
-
Gratulacje Dawid kapitalna Tęcza!
-
U mnie wczoraj pierwsza w tym sezonie zasiadka na węgorza i niestety zakończona całkowitą klapą. Siedziałem do północy i ani jednego pociągnięcia. Przynętą był filet z płoci oraz dendrobena nr. 4 (zakładałem 2 szt. na hak).
-
Dziś niestety moja miejscówka zajęta... a byłem nad wodą przed 5 :/ wobec powyższego trzeba było poszukać innego miejsca. Pierwszy wybór - fatalny. Wprawdzie dość głęboko, ale masa zielska i non stop zaczepy. Pół godziny i poszukiwania kolejnego miejsca. W końcu ok. 6:30 znalazłem ciekawe miejsce. Wynik od 6:30 - 9:30 27 płotek, z czego z 5-6 sztuk fajnych rozmiarem ok. 30 cm.
-
U mnie dziś niespełna 1,2 kg. Jedyne branie tego dnia o 20:38. Na wodzie od 16:00 w totalnym upale
-
Nie wiem jak u Ciebie w łowisku, ale u mnie powoli lin przestaje brać i szykuje się na tarło. Najlepszy była druga połowa maja. Brania były kapitalne. Co wyjazd miałem lina. Kuzynowi nawet się pofarciło i złapał takiego ponad 1,5 kg. Mi podobny zerwał zestaw. Takich do kilograma złowiłem w maju kilka sztuk. Co do nęcenia to może być sama kukurydza, ale ja dałbym 1 kg kuku + cięte gnojaki rosówki powiedzmy przez 3 kolejne dni i stałej porze. W dzień łowienia na start nie dorzucałbym nic. Dopiero po powiedzmy godzinie no może dwóch jeżeli nie będzie brań ze 2 garście kukurydzy. U mnie takie nęcenie sprawdzało się bardzo dobrze.
-
U mnie dziś przeciętnie... 5 płoci, jeden linek ok. 30 cm, leszcz ok. 30 cm. + kilkanaście drobnych krąpi i wzdręg. Miałem jeszcze jednego większego lina myślę, że ok. 0,60-0,70 kg. ale niestety się spiął podczas próby podebrania. Brania bardzo delikatne i chimeryczne.
-
U mnie dziś naprawdę ładnie. 3 liny na brzegu 0,5 kg, 0,70 kg, i największy 0,90 kg. Miałem jeszcze jednego większego ale zerwał zestaw. Miał ok. 1,3-1,5 kg.
-
Ja w tym roku niestety zacząłem sezon bardzo późno... Studia, praca, skręcona noga wszystko to spowodowało, że majowy start sezonu został u mnie sporo opóźniony... no ale co się odwlecze, to nie uciecze. Pierwsze 3 wyprawy zaliczam "na pusto". Okoliczne jeziorka, które zawsze darzyły mnie rybą na początku maja wydawały się jakby puste. Po takim "falstarcie" postanowiłem, że nie ma co szukać ryb po świecie i wypada odwiedzić Drwęcę, która płynie całkiem blisko domu. Tak więc wyruszam 13 maja (byle nie był pechowy ) krótko po godzinie 6:00 rano. Przez pierwsze 2 godziny nie dzieje się nic ciekawego - no chyba, że liczymy zerwane gumy w liczbie 3 sztuk . Jak to zwykle bywa po zimie Drwęca zmieniła się dość znacznie. Tam gdzie były fajne "końskie dołki" z 3 metrową wodą obecnie jest max. 1,5 metra. No cóż łatwo nie będzie... Po godzinie 8 dochodzę do pierwszej tzw. " bankowej" miejscówki. Duże zakole, ze wstecznymi prądami i sporą ilością traw przy brzegach. W poprzednich latach było tu dużo okoni, także zakładam mniejszy kaliber i zmieniam przypon na delikatny typowo okoniowy. Pierwszy rzut w okolice traw i czuje delikatne uderzenie, które kwituje zacięciem. Przy brzegu okazuje się, że na haku melduje się nie dość ładny okoń, lecz ten o to zębaty rozbójnik: (zdjęcie sprzeczne z regulminem wstawiania zdjęć na forum. Admin) Bez zbędnego męczenia szybko odczepiam chudzinę, która ma nie więcej niż 30 cm. Obławiam wspomniany zakręt jeszcze kilka minut i trafiam jednego okonia 25 cm. Uśmiech do fotki proszę : Po krótkiej przerwie i drugim (a raczej pierwszym ) śniadaniu nad rzeką decyduje się, odwiedzić miejsce w którym łowię dość rzadko z racji tego, że jest tam masa zaczepów. No ale w myśl zasady gdzie patyki tam wyniki, dochodzę do miejsca gdzie Drwęca wyraźnie się zwęża i przyspiesza bieg. Ciasne zakręty, duża ilość krzaków, zwalonych drzew nie ułatwia wędkowania. No ale trzeba próbować i jak okazuje się, jest to słuszne założenie Szczupak spod trzcin (46 cm). (zdjęcie sprzeczne z regulminem wstawiania zdjęć na forum. Admin) Dochodzi godzina 11. Słońce praży coraz bardziej. Ok. 10 km w nogach daje o sobie znać. Na 12 muszę być w domu. Ostatnia miejscówka przede mną. Chciałbym trafić jeszcze coś wymiarowego, wprawdzie udało mi się dorwać dwa maluchy i fajnego kolorowego garbusa, ale czuć trochę niedosyt. Wreszcie jestem w docelowym miejscu. Podchodzę trochę z obawą czy i tu Drwęca nie zmieniła swojego koryta. Pierwszy rzut i okazuje się, że długa i głęboka na 2,5 metra rynna jest na swoim miejscu. Jest dobrze. Ponawiam rzut i wolno prowadzę 4 calowe kopyto Relaxa w pół wody. Jestem już blisko brzegu i daje przynęcie opaść do dna. W tym samym momencie, kiedy przestaje kręcić korbką czuje potężne kopnięcie. Kołowrotek zaczyna grać. Staram się odciągnąć rybę od zwalonego drzewa. Początkowo udaje mi się to i odzyskuje wybraną linkę. Szczupak jest blisko, widzę go pod nogami ma ok 75-80 cm. Najgorsze jest jednak to, że kopyto jest zahaczone za przysłowiową skórkę. Próbuje zejść z burty jak najbliżej wody. Niestety szczupak robi kolejny odjazd pod zwalone drzewo i po paru sekundach pozostaje luz na lince... spiął się. Pod nosem pada niezbyt długa aczkolwiek wymowna wiązanka. No cóż trzynasty maj... no ale jak to się mówi nie zawsze jest niedziela Tym razem górą szczupły. Rewanż już niedługo! Foto zwalonego przez bobry drzewa pod którym tracę szczupaka...