Szkoda, że dziś wędkarstwo stacza się często i w wielu miejscach do postaci mięsiarstwa. Coraz mniej ludzi przestrzega w ogóle przepisów regulaminu PZW i biorą do domu wszystko jak popadnie, byle upchać żołądek. Potem dziw, że w moim ukochanym jeziorze pływają same szczupaki po 30cm i 10cm płocie. Rozumiem i całkowicie zgadzam się z użytkownikiem Forrest, nic dodać nic ująć. Często zabieram do domu rybki, gdy mam po prostu na nie ochotę. W innym już temacie pisałem, że do domu zabieram przeważnie i tylko leszcze i płocie, na dodatek tylko średnie ryby oraz gdy połów mam udany i najważniejsze gdy po powrocie do domu będzie chciało mi się patroszyć ryby. Nie biorę do domu takich ryb jak okoń, karp, lin, karaś złocisty, (japońca biorę, choć i tak rzadko on się zdarza w jeziorze), nie wziąłbym na pewno węgorza, suma. Szczupaki na jesień biorę tylko wymiarowe i też nie za dużo. Sandacza złowiłem raz w życiu i wziąłem go, miał 2,11kg wagi. Zawsze marzyło mi się będąc nad morzem posmakować sandacza w smażalni, ale ceny odpychały a student nie ma za dużej kieszeni, mamusia i tatuś nie dadzą. Ale żądza ta została spełniona i następnego sandacza już nie wezmę, ze względu na jakiś sentyment. Nie jest grzechem wg. mnie zabranie ryby do domu, ale bez przesady...nie stajmy się rybakami z wędką. Niektórzy gdyby mogli, łowili by najlepiej prądem i sieciami aby było co jeść. Co innego gdy ktoś nie ma w domu co jeść i wędkarstwem ratuje swoją dolę. Ale takich osób w tych czasach za dużo nie ma, a jeśli są to na pewno kłusują. Wg. mnie sukcesem w dzisiejszym wędkarstwie byłoby na początek przestrzeganie przepisów i CZYSTOŚĆ ORAZ KULTURA. Zbiera mnie na wymiony, gdy widzę Pana jegomościa mieściucha z tłustą żoną w niedzielne popołudnie, z 10kg zanęty w wiadrze bo gość myśli że im więcej wrzuci i zasyfi wodę tym więcej złowi. A potem sru, butelki po piwach, paczka po czipsach wpieprzonych przez tłustą małżonkę, czy pudełka po robakach możemy w trzcinach i na łowisku zobaczyć zamiast np. jakąś kaczkę czy inne zwierzątko. Bardziej cieszyłbym się na dzień dzisiejszy gdyby ludzie nie byli takimi świniami i prostakami. Gdyby choć ktoś szanował przyrodę i czystość. Nie widziałem na rybach człowieka, który po sobie posprzątał, z ręką na sercu. I to jest straszne. Każde jezioro to niemal wysypisko śmieci, pod wodą jak i na brzegu. Szkoda, bo takie piękne jeziora mamy...a w nich ryby.