 (336_280 pix).jpg)


dobekfooto
Użytkownik-
Liczba zawartości
202 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Informacje o profilu
-
Lokalizacja
Poznań/Złoty Stok
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
dobekfooto's Achievements
5
Reputacja
-
-
W sobotę od 6 do 12 leszczyki po 10-20cm, płoteczki, jeden okoń. Wieczorem od strony taśm od 17-21 kontynuacja małych leszczyków i jeden około 40cm na kanapkę czerwony + biały.
-
Zakupy u "Chińczyków"
dobekfooto odpowiedział wernicjusz → na temat → Pozostałe akcesoria wędkarskie
Już dwa razy kupowałem małe twisterki do bocznego troka. Nie chodzą tak dobrze jak markowe Manns'y przy wolnym prowadzeniu ale nie zauważyłem różnicy w skuteczności. Do tego jakiś czas zapragnąłem pobawić się popperami. Cena w sklepie - 40zł za sztukę... U chińczyka - 30zł za zestaw w różnych kolorach. Jedyna uwaga to taka że przynęty bardzo niepowtarzalne - każda pracuje nieco inaczej. Natomiast jeżeli chodzi o skuteczność - to bardzo przypasowały moim szczupakom z małego zarośniętego stawiku -
Tak jak napisał jaceen , limity są zbyt duże żeby 'spontaniczny' wędkarz mógł osiągnąć jakikolwiek sukces w Grand Prix (ale może właśnie dlatego nazywa się to Grand Prix żeby wyłonić najlepszych z najlepszych ). Gdyby Gdyby w życie weszła zasada: to nawet przy obecnym dosyć ograniczonym czasie na wędkowanie chętnie wziąłbym udział w zabawie
-
Gratulacje, piękne kropki! Gryzą tylko na woblery czy na obrotówki też można już się spodziewać wyjścia?
-
Dzisiaj niedaleko centrum Poznania natknąłem się na sporą grupkę okoni. Wyciągnąłem 13 sztuk w tym największy 25cm. Wszystkie rybki w dobrej kondycji wróciły do wody.
-
W niedzielę otwarcie sezonu. Miała być zabawa z okoniami a trafił się jaź około 40cm na boczny trok. Udane otwarcie
-
Świetne zdjęcia! Z przyjemnością się ogląda taki przegląd dziejów rzeki
-
Widzę, że mamy tutaj prawdziwego onanistę sprzętowego
-
Dzięki Pilczyk Warto próbować do końca, nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejne 5 minut. Ale dla mnie i tak największą przyjemnością jest przebywanie w ciszy i spokoju nad moimi ukochanymi wodami. Nawet jak nie biorą jest to dla mnie świetny relaks. A jak biorą to już całkiem super
-
Ostatnio na Pilcach. Nad wodą melduje się około 11. Pierwszy staw. Po 3 rzutach ... zaczep. Mój ulubiony Savage Gear cannibal zostaje na zawsze w wodzie. Mówię sobie - złe dobrego początki. Mijają kolejne godziny bezowocnego biczowania wody gumowymi przynętami wszelkiej maści. Zaczyna padać drobny śnieg. Decyduje się na zmianę zbiornika. Wsiadam do auta, nalewam ciepłej herbaty i jadę szukać szczęście gdzie indziej. Śnieg pada coraz mocniej i robi się z tego lekka zamieć. Dzwonię do ojca, mówi: "Zrobiła się taka pogoda jaką często opisują w wędkarskich opowieściach". Myślę sobie... łatwo mu mówić jak siedzi sobie spokojnie w ciepłym domu. Dojeżdżam nad zbiornik. Przeczesuje kolejne bankowe miejscówki. NIC. Zrezygnowany około godziny 14 podejmuje decyzję o końcu wędkowania. Jeszcze tylko pójdę zobaczyć na półwysep za grzybkami (takie pomarańczowe grzybki rosnące w zimie nad wodą, bardzo smaczne swoją drogą, nazwy nie pamiętam). Coś jednak pcha mnie żeby jeszcze obrzucać jedną zatoczkę w której ze sporej odległości widziałem spławienie się jakiejś ryby. Podchodzę, rzucam, rzucam, rzucam i NIC. Zrezygnowany rzucam już tylko odruchowo. Podczas przyciągania przynęty do brzegu podciągam ją energicznie skokami żeby zobaczyć jak pracuje perłowe kopyto Manns z czerwonym grzbietem. Nagle z głębszej wody wyskakuje strzała i uderza w przynętę. Krótka walka na krótkim dyszlu zakończona sukcesem. Wymiarowy szupaczek równe 50cm ląduje na brzegu. Dwa kolejne rzuty i kolejne uderzenie. Tym razem dalej od brzegu i z głębszej wody. Tym razem maluszek około 35cm. Rzucam dalej. W międzyczasie pod nogami młyn robi niezła torpeda. Kilka minut później znowu wyciągając gumę z wody bawię się nią podrywając tuż przed brzegiem. I tak jak poprzednio. Widzę jedynie zarys sylwetki szczupłego wyginający się w łuk. Około 60-70 cm. Znowu na krótkim dyszlu. Ryba szarpie się niemiłosiernie młócąc wodę przez ładnych kilka sekund. Postanawiam sprowadzić ją trochę pod wodę. Leciutko popuszam. Jeszcze kilka młynków i ryba uwalnia się z haka... Lekko załamany dalej rzucam w tym samym miejscu. Mam kolejne branie z głębszej wody. Zacinam ale widzę jedynie sylwetkę szczupaka wyłaniającą się ku powierzchni. Niestety, nie zaciął się wystarczająco mocno. Robi się ciemno. Czas do domu. To był dobry dzień
-
Hej, Mogę Ci powiedzieć jak to u mnie wyglądało. Też akurat mam urodziny we wrześniu. Składka ulgowa już mnie wtedy nie obejmowała i musiałem zapłacić całą kwotę.
-
W piątek nareszcie udało mi się skusić wymiarowego szczupaka z małego zarośniętego stawiku. Po około 1,5 godzinnej bezowocnego obławiania miejscówek rzucam obrotówkę nr 2 prosto pod trzciny na drugim brzegu. Kilka ruchów korbką i widzę jak podwodna strzała startuje w kierunku przynęty. Robi się spory młyn na powierzchni i już czuje że "siedzi". Ostrożny ale dosyć szybki hol i szybkie zdjęcie. Równe 50cm.
-
W okręgu Poznań też nie ma rejestrów.
-
Mam dwie wędki Dragon Millenium (x-fine, pike). Nie zauważyłem takich pęknięć ale jutro jeszcze sprawdzę i potwierdzę.