PODOBNY NUMER NA NURKU.
W bardzo podobny sposósb armator wykręcił 7 osób z Jeleniej Góry umówionych na 26 września 2011 na połów dorsza. Zadzwonił 3 dni wcześniej i powiadomił, że trzeba przełożyć rejs bo bedzie sztorm!!!!!. Oniemieliśmy po tej informacji bo armator miał chyba łączność z innym wymiarem, bowiem wszystkie prpgnozy włącznie z WIND GURU, pogodynką, onetem i kapitanatem portu w Kołobrzegu nic o mającej nastąpić złej pogodzie nie wiedzieli. Ja osobiście wziałem wolne w pracy (planowane wypłynięcie w poniedziałek) podobnie inni uczestnicy. Szczęściem w tym samym czasie była planowana inna wyprawa na ten sam termin z Jeleniej Góry na kuter Globtroter i koledzy mnie dołączyli, za co jestem i bardzo wdzięczny, bo wyprawa była bardzo udana a wszystko organizacyjnie na 5+ (szkoda, że dorsze słabow spółpracowały - dużo podczepień za boki a mało za paszczę).
Wracając do NURKA, to właśnie w poniedziałek 26.09.2011, (miał być przecież rzekomy sztorm i zakaz wypływu z portu) pozwolił spotkać się na łowisku Globtroterowi właśnie z NURKIEM, który tam za nami się przywlukł i ciągał się po łowisku jak smród po gaciach. Teraz mam pytanie do tych co popłynęli w miejsce naszej ekipy, ile musieli dopłacić temu Fryzjerowi, że naszą ekipę pogonił morskim wiatrem i sztormem i zatrzymał ten sztorm dla WAS???.
Obiecałem sobie i kumplom z Jelonki, że sprawę tak nie zostawię.
Zastanawiam się nad oddaniem sprawy do sądu, bo umowa ustna (rezerwacja telefoniczna) jest chyba tak samo ważna i wiąząca jak i pisemna.
Proszę o pomoc i poradę kolegów, prawników, którzy znają temat.
Koledzy ponieśli wymierne i niewymierne straty przez tego niby armatora.