A ja uważam, że ryby to pokarm, tak jak drób, trzoda, bydło, czy inna dziczyzna. Jedzenie ich przez człowieka jest naturalną koleją rzeczy, tak przecież wygląda łańcuch pokarmowy.
Zazwyczaj wypuszczam złowione ryby, a jak mam ochotę je zjeść to wybieram te, które pasują mi pod względem gatunku i wielkości. Reszta wraca do wody.
Nie mam nic przeciwko fanatykom c&r, nie szanuję za to mięsiarzy. Tak czy inaczej nie rozumiem nad czym tu polemizować przez 140 stron. Ile, kiedy i czego można wziąć do domu reguluje przecież RAPR, trzymajmy się tego i nie wykłócajmy kto ma większego.