Skocz do zawartości
tokarex pontony

kadzis

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    122
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez kadzis

  1. Ja nie mam jakiegos Swojego piwa ulubionego...nie powiem ze lubie piwa smakowe...nie redsa itp. ale np: Desperadosa, ale niestety ten ostatnio troche sie popsuł

    :evil:

    Na pewno trudno dostać u nas piwo nalewane które nie smakuje wodą...

  2. A właśnie Panowie co do wodowania :grin: Niestety ciężko znaleźć info jakie prawnie wygląda jak ktoś chce powiedzmy pontonem wypłynąć se na jeziorko?? czy ktoś wie czy trzeba mieć jakieś pozwolenia...specjalne karty np: pływackie??

    Sorki za zmiane tematu...

    Co do jakiegoś ciekawego miejsca na wodowanie...wiadomo, ze najlepsze to chyba te od drugiej strony zapory "Wrzeszczyn". Tam można pod sama wodę podjechać autem...tak co najmniej słyszałem. Ale polecam auta z wysokim zawieszeniem :razz: bo na pewno niełatwo jest tam wjechać ale nie jest tez niemożliwe i jakoś super trudne :razz:

    Pozdrawiam

  3. Do pracy przy wycince chaszczy i urządzeniach hydrotechnicznych przychodziło w sumie 40 członków reszta obserwowała zza krzaków popijając winko. Teraz stawy mamy na własne zawody a ryby za pieniądze od sponsorów. Przez 5 lat ci co pracowali nie płacą wpisowego na 5 zawodów rocznie. Wszyscy zadowoleni z wyjątkiem nierobów.

    Jesli taki inicjatyw w polskim PZW było więcej to ten temat miał inną nazwę :twisted: Ale przyznam fajna akcja i jeszcze fajniej słyszeć, że udana :grin:

    Do tematu. Przytocze cytat ze strony oficjalnej PZW.

    "Związek opiera działalność na pracy społecznej członków.

    Celem Związku jest organizowanie wędkarstwa, rekreacji, sportu wędkarskiego, użytkowanie wód, działania na rzecz ochrony przyrody i kształtowania etyki wędkarskiej."

    Więc nie możemy powiedzieć, że stan naszych wód zależy tylko i wyłącznie od ludzi rządzących. Jak mówiłem my tworzymy PZW jako członkowie i osoby zrzeszone w stowarzyszeniu.

    Pewnie za raz usłyszę odpowiedzi, że samemu nic się nie zmieni, że te "staruchy" nie dadzą się wygryść itd.

    Tak wiemy to wszyscy...nie jest łatwo zmienić co kolwiek...ale nikt nie musi próbować zmieniać cokolwiek samemu. Nie jeden z nas ma kilku lub kilkunastu kolegów wędkarzy. W grupie łatwiej...nie chcę być tym co dużo mówi a jeszcze Mniej robi, ale na pewno nie chcę cicho siedzieć.

  4. Moim zdanie warto zawsze zacząć łowić wygodnie czyli z agrafką. Ja oczywiście staram się używać jak najmniejszych. W czasie gdy rybki nie biorą nawet po wielokrotnych zmianach prowadzenia, zmiany przynęty i kombinacji alpejskich ściągam agrafkę i łowie bezpośrednio z przywiązaną przynętą do żyłki :smile:

    Wracając do tematu wątku :twisted:

    Mam pytanie...jaka technika u Was się sprawdza podczas łowienia w rzece... czy macie lepsze rezultaty gdy przynętę prowadzicie "pod prąd" czy puszczacie ją z nurtem. Wiem, że różnie może być ale chodzi mi o częstsze sytuacje czyli to co się zazwyczaj sprawdza a nie metoda gdy brania są skąpe :twisted:

    Pozdrawiam

  5. Mogłeś na przykład szarpać przy wyrzucie...ale w sumie przy takiej plecionce i przynęcie (20g) to mało prawdopodobne...chyba, że przy tym (co wielu się ze Mną zgodzi) albo plecionka była przetarta, albo plecionka jest strasznie słabego wykonania i po prostu nie nadaje się do niczego....

    Było jej zbyt mało na kołowrotku? Jutro znowu jadę na ryby z inna plecionką, z tym, ze teraz nawinąłem ok. 150 m. Zobaczymy jak będzie...

    Wiesz na kołowrotku który masz 150m to o wiele za mało...nie wiem czy nawet 200m to wystarczy...

  6. kadzis napisał/a:

    Basia, tak jak kolega wyżej już wspomniałnie mam zamiaru nikogo przekonywać do zabierania czy wypuszczania ryb. Tylko szkoda że są ludzie którzy bezsensownie zabierają takie ilości ryb które pózniej LATAMI leżą w zamrażarce i ciągle nie umieją zostawić ryby żywej na łowisku. Sama przyznasz że w tym momencie logika traci sens. Bo nikt z głodu nie umiera, a tony ryb w lodówce i tak muszą być :/

    Powstaje nowa teoria , wędkarze kolekcjonerzy? Twierdzisz że ktoś LATAMI przechowuje ryby w lodówce tylko po to by je w niej mieć. Zamrażać można też inne produkty spożywcze np. truskawki , frytki , pierogi i pewnie tak jest w większości domów. Mało miejsca w zwykłej zamrażarce by tylko ryby tam latami przechowywać. Proponuje nie wymyślać już teori nie z tego świata bo pewnie mało kto ma dodatkową zamrażarke w domu zakupioną specjalnie po to by w niej ryby zamrażać.

    Oj to była przybliżony opis zachowania niektórych ludzi...fakt wyolbrzymiony dla lepszego zobrazowania o co mi chodziło...

    Jeśli już tak bardzo chcesz to tak są ludzie ktorzy mają dwie zamrażarki...i znam osobiście takich którzy są wędkarzami...nie kupili specjalnie lodówki na ta okazje, ale kupno nowej spowodowało że stara idzie na np: strch lub do piwnicy i tam jest wykorzystywana...

    Kolejna rzecz która wytłumacze juz dosłownie. Nie jest przesadą albo i zasadą że zamrażarka jest pełna tylko i wyłącznie ryb...ale ich ilość trzymanych jest czasami tak duża że wykarmiło by się nią z trzy rodziny przez miesiąc.

    To nie jest wymyślna "teoria" znam takich ludzi co zabierają każdą złowioną rybę nie ważne jakiej wielkości.

  7. Zapraszam wszystkich kolegów po kiju do rozmowy i polecania wszelkich programów i filmów jakie w ostatnio oglądaliście.

    Ja serdecznie polecam film " Sposób na sandacza" :) nie tylko ze względu na miejsce (zapora Pilchowicka) które jest mi "bliska" ale też dlatego że film jest bardzo ciekawy, z kilkoma poradami oraz co najważniejsze strasznie nakręca na spędzenie czasu przy kiju :P

    Pozdrawiam

  8. Winko, W 100% sie zgadzam z Toba :) Tak jak juz pwiedzialem w jednym temacie. TO LUDZIE TWORZA PZW a nie co kolwiek innego. Każdy członek i nie członek PZW określa jak wyglądają nasze wody. To czy za parę lat będziemy łowić medalowe okazy czy zwykłe (nawet nie) patelniaki zalezy tylko i wyłącznie od nas.

    Basia, tak jak kolega wyżej już wspomniałnie mam zamiaru nikogo przekonywać do zabierania czy wypuszczania ryb. Tylko szkoda że są ludzie którzy bezsensownie zabierają takie ilości ryb które pózniej LATAMI leżą w zamrażarce i ciągle nie umieją zostawić ryby żywej na łowisku. Sama przyznasz że w tym momencie logika traci sens. Bo nikt z głodu nie umiera, a tony ryb w lodówce i tak muszą być :/

  9. kadzis napisał/a:

    Na koniec taki mały pomysł który tu nie padł...wydaje mi się że skuteczną metodą na kłusowników były by o wiele większe kary...nie 200zł nie 1000zł ale nawet 5000-10 000zł

    Akurat wysokość nakładanych na kłusowników kar nie zależą od PZW a od ustawy która reguluje te kwestie.

    Tak ale część kwoty która wpływa za mandaty jest lub powinna być wydana na zarybianie lub inna rzecz która "ochroni i poprawi" nasze łowiska.

    kadzis napisał/a:

    Już powiem, ten system już się raz sprawdził i na pewno każdy już słyszał o karach na angielskich boiskach? Tam za wkroczenie za linie reklam masz tysiące FUNTOW kary nie setki ale tysiace!!!! A kara maksymalna (już się zdażyła) to 10 lat i/lub zakaz stadionowy DOŻYWOTNI!!!

    Idealny pomysł tylko raczej dla PZPN

    Czemu dla PZPN? :cool: Myśle że jak ktoś własnie dostanie raz taką karę już drugi raz nie będzie taki skłonny do nieuprawnionego łowienia :twisted:

    Ważne żeby prawo było prawem a nie teoretycznym przepisem w kodeksie!!!

  10. kadzis napisał/a:

    Przykład (może lekko odbiegać od prawdziwych kar) za złapanie TYLKO 10 kłusowników wpływa do kasy PZW około 10000zl - 20000zl !!! A w skali roku wlepiając 500 kar (realna liczba)...jakie to pieniądze!!!

    Skąd kolego wzieły Ci się te kwoty? Bo ja nigdy o takich kwotach nie słyszałem... Z reguły są to kwoty do 2 tyś złotych i ograniczenie wolności w zawieszeniu, a kara za wędkowanie bez uprawnień to koszt 200 zł... Wiec skąd te kwoty?

    Te kwoty znalazłem na internecie...ale masz racje za połów bez dikumentow i tym podobne wykrocenia jest 200zl...i tak:

    Dokonywanie amatorskiego połowu ryb:

    1. o wymiarach ochronnych 100 zł,

    2. w okresie ochronnym 200 zł,

    3. w odległości mniejszej niż 50 m od budowli i urządzeń hydrotechnicznych piętrzących wodę 100 zł,

    4. łososiowatych i lipieni – więcej niż jedną wędką 200 zł,

    5. wędką w odległości mniejszej niż 50 m od rozstawionych w wodzie narzędzi połowowych uprawnionych do rybactwa 200 zł,

    6. wędką w odległości mniejszej niż 75 m od znaku oznaczającego dokonywanie podwodnego połowu ryb kuszą 100 zł,

    7. wędką przez podnoszenie i opuszczanie przynęty w sposób ciągły,

    z wyjątkiem łowienia ryb pod lodem, 200 zł.

    ALE...ale wielkość kary to grzywna do 5000 zł, areszt, ograniczenie wolności, lub nagana. Mówisz tylko o jednym wykroczeniu...a kłusownicy mają wszelakie metody łowienia np: agregatem prądotwórczym lub sieciami...co wydaje mi się bardziej karane i nie jest jak zauważyłeś ujęte wyżej...ale masz racje co do tego kwota jest zawyżona. Ale nie zmienia faktu ze to są duże pieniądze zależne od tego jak bardzo zaangazowane będą służby które kontrolują nasze wody.

    kadzis napisał/a:

    ...nie ma znaczenia tak na prawdę wielkość składki, tylko mądre zarządzanie tymi pieniędzmi i realne ich inwestowanie np: zarybianie.

    Bzdura totalna, im mniejsze składki tym mniej wpływów do koła, a co za tym idzie mniej pieniedzy na zarybianie i ochronę... zreszta to chyba nie wymaga tłumaczenia...

    Tak ale wiadome jest chyba, że duża częsć pieniędzy za mandaty też idzie na zarybianie bo chyba po części to ma właśnie na celu łapanie kusoli, żeby naprawiać to co zabrali nielegalnie :evil:

    Na koniec taki mały pomysł który tu nie padł...wydaje mi się że skuteczną metodą na kłusowników były by o wiele większe kary...nie 200zł nie 1000zł ale nawet 5000-10 000zł.

    Dlaczego??

    Już powiem, ten system już się raz sprawdził i na pewno każdy już słyszał o karach na angielskich boiskach? Tam za wkroczenie za linie reklam masz tysiące FUNTOW kary nie setki ale tysiace!!!! A kara maksymalna (już się zdażyła) to 10 lat i/lub zakaz stadionowy DOŻYWOTNI!!!

    Myśle że ten system sprawdziłby się i w przypadku PZW.

  11. Witam

    Może ja zabiorę głos.

    Praca kół PZW, ich działalność i "blask" dosłownie zależy od wędkarzy!!! Ale...nie zapominajmy że często w kołach jest drugie tyle nieuprawnionych "wielbicieli" wędkarstwa co członków PZW płacących składki. I tu jest problem rzadkich kontroli...i wykonawstwa kar za kłusowanie. Bo wyobraźcie Sobie jakie pieniądze wpłynęłyby za złapanie ludzi bez pozwoleń! Przykład (może lekko odbiegać od prawdziwych kar) za złapanie TYLKO 10 kłusowników wpływa do kasy PZW około 10000zl - 20000zl !!! A w skali roku wlepiając 500 kar (realna liczba)...jakie to pieniądze!!!

    Kolejna sprawa...nie ma znaczenia tak na prawdę wielkość składki, tylko mądre zarządzanie tymi pieniędzmi i realne ich inwestowanie np: zarybianie.

    My tworzymy PZW i my go kierunkujemy w jakim stopniu zależy tylko i wyłącznie od nas, naszej mętalności.

    jeux, masz racje to nie temat czy zabierać czy nie ryby. Ale zgodzisz się że jest b. duża grupa wędkarzy którzy mają lodówki wywalone rybami a każda wyprawa to zabranie KAŻDEJ nawet małej ryby do domu!!! To też tworzy jakkolwiek obraz naszych łowisk.

    Co do zarządzania kołami i ich prywatyzacji...to temat rzeka. Bo jak ktoś będzie wykupywał składki na prywatnych łowiskach będzie mówił że drogo, płacił w PZW ze płaci za nic i tak w kółko :/

    Mamy tyle łowisk i kól PZW że są te lepiej i gorzej zarządzane...może czasem warto jeden urlop wykorzystać na wyjazd gdzieś gdzie jest lepiej i starać się dalej poprawiać stan domowego łowiska :razz:

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.