Na jeziorach należących do Lutomia łowiłem dużo, ale -naście lat temu, gdy mieszkałem w Szamotułach. Jak jest teraz- nie wiem, mogę tylko dać parę wspomnień.
Najczęściej w pewnym okresie uderzałem na Psarskie i Zajączkowo. Łowiło się sporo leszczy, większość do 2 kg, płoci. Największa płoć, jaką w życiu widziałem, była z Psarskiego. Miałem już na koncie wtedy 920-gramówkę, ale toto było wyraźnie większe. Siedziała w siatce wędkarza ze Śląska, który co rok tam przyjeżdżał pod namiot. W każdym razie gdy zaczynały brać duże leszcze, nie dało się łowić na 2 wędki.
Dalej: kapitalne LINY, łowione na gruntach 3-5 metrów na pszenicę lub kulki. Na spławik tak delikatne brania, że trudno było się zorientować. Gdy zaciąłeś na czas- siedział taki, często ponad 2 kg. Z gruntu brały KARPIE- i to wielkie bydlaki. Piękne drapieżniki: szczupaki i okonie. Zwłaszcza Zajączkowo spod lodu- ech, działo się.
Kiedyś było tam wolno łowić od 31 marca. Póki woda się nie ociepliła- jechało się z 2 gruntówkami, rosówki, sygnalizatory- i łowiło dziennie jedną, albo i 4 SIEJE. Najmniejsza moja miała ok. 800 g. Ciekawostka, co?
Pamiątkowo zawsze było bogate w ryby, ale nadmiernie eksploatowane. Ta nastawiałbym się na karpie, amury i węgorze. Te ostatnie były tam naprawdę wielkie.
Kumpel kochał Buszewo, z łodzi trzepał tam po kilkadziesiąt leszczy większych niż 1 kg (do 3) dziennie. Ja go tylko raz zadziwiłem: płociami i karpiami z innego jeziora Lutomia, którego nie ma w spisie na 1 stronie tematu. Tylko tam i nad Wartę mogłem go wyciągnąć poza Buszewem.