Jutro przyjrzę się bliżej na jakiej podstawie PZW zarządza wodami, bo wcześniej mnie to nie interesowało. Natomiast przykład ze szkołą i obowiązkami uczniów tu nie ma zastosowania, bo szkoła to typowy zakład administracyjny, w którym pomiędzy dyrektorem szkoły jako organem takiego zakładu a uczniem istnieje stosunek władztwa administracyjnego, pozwalającego temu pierwszemu jednostronnie kształtować sytuację prawną drugiego (przepisy wyraźnie zazwyczaj upoważniają do wydawania w tym względzie odpowiednich regulaminów itp. aktów, pozostawiając zazwyczaj pewną swobodę kształtowania ich treści). Natomiast PZW to tylko stowarzyszenie, działające w oparciu o ustawę - Prawo o stowarzyszeniach. Choć nie jestem absolutnie pewien, ale nie spotkałem nigdzie żadnej ustawy nadającej mu jakieś szczególne uprawnienia administracyjne - kartę wędkarska wydaje starosta jako organ powiatu, a nie koło! Ustawa o rybactwie śródlądowym określa PZW jako"społeczną organizację amatorskiego połowu ryb". Dlatego pod tym względem PZW nie różni sie moim zdaniem np. od Stowarzyszenia Księgowych w Polsce (chyba jest takie).
W kwestii uprawnień PZW do "swoich" wód, to trochę może zależeć właśnie od tego, w oparciu o jaką podstawę prawną zarządza wodami, które jeśli chodzi o rzeki stanowią własność Skarbu Państwa. Ale nawet gdyby się okazało, że PZW może na "swoich" wodach zakazać połowu słonecznicy, to i tak nie może za to karać. Zasada "nulla poena sine lege", oznaczająca, że kara może wynikać wyłącznie z przepisów ustawy jest niepodważalna. Tymczasem skoro żadna ustawa nie zakazuje połowu słonecznicy, to w żadnym wypadku zakaz taki nie może wynikać z regulaminu PZW.
Natomiast co do przytoczonej przeze mnie we wcześniejszym poście reguły kolizyjnej (lex superior...), to celowo unikałem słowa "sprzeczny" pisząc o stosunku regulaminu do ustawy. Sprzeczność to sprawa powiedzmy dość oczywista, natomiast niezgodność jest szerszym pojęciem, obejmującym więcej możliwych relacji miedzy aktami, w tym także taką, że jeden czegoś zakazuje a drugi na to zezwala.
Dopóki jakiś inny argument mnie nie przekona (nie zakładam swojej nieomylności) będę więc stał na stanowisku, że moje prawa i obowiązki jako obywatela może regulować tylko ustawa i wydane na jej podstawie przepisy. Skoro te nie zakazują połowu słonecznicy, to mogę ją łowić. A tak w ogóle to w życiu nie łowiłem słonecznicy, bo generalnie nie lubię łowić na żywca a innego jej przeznaczenia nie widzę.
Pozdrawiam