Tak sobie myślę, że kluczem do rozwiązania "sporu" jest założenie dla jakiego wędkujemy.
Jeśli zakładamy,że przede wszystkim siedzenie nad wodą, kontakt z naturą i obserwacja ptaków a ryby na czwartym planie to można uznać, że cały ten sprzęt rzeczywiście jest zbędny. Zostajemy przy czymś mobilnym, lekkim i nieskomplikowanym.
Jednak, jeśli wędkarstwo to dla nas przede wszystkim łapanie ryb to chcemy być w tym skuteczni. I nie mam na myśli mięsiarstwa tylko skuteczne uprawianie hobby, mierzenie się z dużą rybą, czucie emocji i ostatecznie nawet wypuszczenie ryby.
Teraz wniosek;)
O ile 30-40 lat temu ryby było dużo i łapało się ją z powodzeniem i żadne echosondy nie były potrzebne, tak teraz, przy mizernym rybostanie wód musimy kombinować. Korzystać z dobrodziejstw choćby elektroniki.
Oczywiście hasła typu łózko karpiowe, fotel karpiowy i gacie karpiowe to paranoja i pożywka dla handlu. We wszystkim nalezy zachować umiar.
Takie moje zdanie i nikomu nie odmawiam indywidualnego podejścia do tematu. Bardzo z resztą ciekawego.