Czas na mnie
Było to moje "rozdziewiczenie" z spinningiem. Pojechaliśmy w święto 1 maja z znajomym i jego wujkiem nad jezioro. Pierw wiadomo 2-3 godzinki na grunt się pobawiliem, aż końcu mowie czas spinningować. Jako ze nie posiadałem żadnej blachy , kolega wujka kolegi (dziwnie to brzmi:)) pożyczył mi nowiutka ZŁOTA ALGE 16 gramowa 5.80 jak się później okazało chciał za nią już 55.80;d
wbiłem do wody i zaczynam trening z spiningiem, oczywiście jakieś wskazówki z brzegu mi rzucają i inne ciekawostki.
aż tu nagle po 4 godzinach zabawy przenoszę się w miejsce gdzie kolegi wujek łowił na żywca.
trochę zanęcone było to i pewnie plotek dużo pływa, a co za tym szczupak się kręcił i polował.
3-5 minut w nowym miejscu i jest ! żyłka zaczyna śmigać z kołowrotka !
banan na ryju ! zaczynam się cofać i woląc żeby ktoś z podbierakiem przyszedł, a jako ze należę do osób żartobliwych ,myśleli ze sobie żartuje i stoją i się patrzą;d aż w końcu wyłowił się dziób !
wtedy wbiega na ratunek kolega wujka kolegi z podbierakiem.
w końcu udało się zholować na taka odległość, ze dal rade go chwycić w podbierak.
i jest ! 1 szczupak w życiu 77cm i 2.75 wagi
nad jeziorem odbywały się tez zawody w spiningu i koleś z 1 miejsca miał 66 albo 62 cm z tego co potem mówili.
oczywiście pol jeziora przyszła gratulować etc.
dodam mały bonus
w boże ciało 30 maja znów pojechaliśmy nad jezioro lecz ze znajomymi teraz (kolega był bez wujka i jego kolegi)
no i spininguje spininguje nic nie idzie ;/
aż nagle ! podobnie jak 1 maja ! żyłka znów się wywija !
jak zwykle banan na ryju ! szybko się cofam wołam kumpla
aż nagle się dziób wyławia większy od poprzedniego ! mowie rekord jeziora;d medalowa ryba;d
holuje holuje aż nagle .....
załamka;d straszna
i śmiech kolegów wielki ;d