Skocz do zawartości
Dragon

Troling


keri

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Dalczego sie to keri-emu nie podoba?
:lol::lol::lol:

Koledzy, :lol::lol::lol:

Tak jestem przeciwnikiem wszystkiego co "wam" sie podoba.

Jestem przeciwnikiem trolingu na rzekach i małych zbiornikach zaporowych i małych jeziorach.

Komus nie podoba sie moje zdanie na ten temat to jego sprawa. Mnie szlak trafia jak pseudo trolingowcy zasówają łodzią po rzece szerokosci 50m czy 30m.

troling na morze i ogromne zbiorniki z małych rzek won

:cool::cool:

roztrzelajcie mnie. :lol::lol:

przynęty na klenia   Dragon
  • Odpowiedzi 79
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano

Uważam że jeżeli na jakimś zbiorniku dopuszczony jest trolling to każdy kto chce niech korzysta. Powiem tak że nie miałem oszałamiających wyników na trollingu choć czasami coś sie trafiło. Dobrze wytypowane miejsce potrafi dać wielką frajdę z łapania. Na wszystko znajdzie sie miejsce tylko trzeba robią to z głową.

  • 3 months later...
Napisano

Witam!

Chciałbym dodać do tej dyskusji kilka argumentów świadczących za trollingiem.

Większość wypowiadających się uważa tę metodę za naganną. Nie mogę się z tym zgodzić. Myślę, że jest ona jedynym sposobem, dającym możliwość złowienia ryby na wędkę w tłoku który jest wytwarzany przez korzystających z dobrodziejstw zbiorników wodnych.

Ogromna ilość wędkujących, żeglujących, motorowodniaków, kajakrzy, pływaków, wioślarzy, uniemożliwia kontakt z przyrodą, o co w wędkowaniu przecież chodzi (chyba nie o mechaniczne wyjmowanie ryb z wody).

Ludzie i ich aktywność są dla nas najbardziej widoczni. Ja odbieram to nie tylko jako niedogodność, ale również jako ograniczanie mojego kontaktu z przyrodą i pozbawienie mnie możliwości skutecznego i pełnego uprawiania wędkarstwa, właśnie poprzez rozumienie i poznawanie wody.

W tym tłoku przyroda jakoś się nie mieści, staje się mało dostrzegalna, zajmuje któryś z kolei plan.

Dobrych miejsc do łowienia na spining jest mało i dzięki echosondom są powszechnie znane, niestety lubiane i nad wyraz popularne. Przypomnę choćby wodę powyżej mostu w Zegrzu, gdzie na skutek znaczącej presji wędkarskiej wprowadzono okresowy zakaz połowów.

Paradoksalnie, można się jednak wyizolować z tłumu i nawiązać jakiś tam kontakt z przyrodą, właśnie poprzez trolling, znajdując się w ciągłym ruchu.

Po prostu zostawiamy ludzi i czyniony przez nich rozgardiasz gdzieś za sobą. Często wspominam, przecież nie tak dawne czasy, kiedy wędkujących było znacznie mniej, kiedy wybór miejsca do wędkowania zależał od ciebie, a nie od ilości łowiących, kiedy zawsze można było znaleźć swój kawałek wody, bez konieczności dzielenia się nią z innymi, kiedy mogłeś rywalizować z rybami, a nie z innymi wędkarzami, kiedy przeżywałeś przyrodę w samotności.

Te czasy już się skończyły. Dzisiaj wędkując musisz brać pod uwagę to, że nie jesteś i nie będziesz sam na wodzie. Dlatego muszą się też zmieniać metody.

Trolling chyba odpowiada na to zapotrzebowanie i daje jakąś możliwość pełniejszego realizowania się w sporcie wędkarskim.

Wielu oburza nadmierna łatwość i wielkość połowów trollingowych. Zapominają jakby o tym, że takie głosy oburzenia często skutkowały wprowadzaniem ograniczeń niezgodnych z ich intencjami. Naprawdę nie powstrzymają szarpakowców i mięsiarzy ( oni znajdą natychmiast inną furtkę ).

Przypomnę wprowadzony niedawno zakaz połowów pod zaporą w Dębe na Narwi. Na skutek ciągłych protestów wędkarzy znaleziono rozwiązanie totalne i krzywdzące ludzi, którzy łowili tam od lat nigdy nie kłusując i nie "szarpiąc". Ilu było kłusowników, a ilu normalnych wędkarzy?

Przypominam, że to jak ktoś zachowuje się nad wodą nie zależy od metody, ale od jego postawy i moralności.

Jeżeli ktoś, kłusuje to nie jest wędkarzem tylko złodziejem. Rzeczy należy nazywać po imieniu, a kłusowników karać, a nie obciążać winą i karać ograniczaniem dostępu do wód i stosowanych metod połowu wszystkich wędkujących.

Mam jeszcze uwagę ogólniejszej natury. Chodzi mi o swoistą hipokryzję. Czy zauważyliście aby przeciwko trollingowi wypowiadali się ci którzy łowią tą metodą.

Mam wrażenie, że takich nie ma wśród protestujących. O konieczności całkowitego zakazu mówią ci którzy, chcą koniecznie coś zmienić, ale nie w swoim ogródku. Nie dostrzegają innych możliwych zmian w tej metodzie i jej modyfikacji. Żądają całkowitego zabronienia.

Właściwie można powiedzieć, że z protestami spotykają się wszystkie zmiany i nowości zachodzące w naszym otoczeniu. Niedawno trwała bardzo gorąca dyskusja na temat echosond. Teraz jakby emocje opadły, już nikt nie raczy nas katastroficznymi wizjami, nie oskarża o niszczenie środowiska. Podobnie dyskutowano kiedyś o spinningu. Tak jak dziś, było bardzo dużo głosów za zakazem używania tej metody. Dziś nie można uwierzyć, że poczciwy spining był oskarżany o to, że spowoduje bezrybie. Apeluję o trochę czasu dla trollingu, może też okaże się, że nie taki diabeł straszny.

Marek

Napisano

Zapraszam więc do dyskusji w interesujących Ciebie tematach. Wszelkie zdjęcia o tematyce wędkarskiej mile widziane. Mamy też temat o fotografi wędkarskiej :wink:

Napisano

Marek Sarełło, ciekawy artykuł napisałeś o trolingu.

Ja mam trochę odmienne zdanie na temat tej metody ale to chyba nie grzech :lol:

A co do prowokatorów to u nas ci ich nie brakuje :lol:

Miło sie czytało twój pierwszy post, oby tak dalej.

Witaj :razz:

Napisano
Proponuje w temacie troling, pisac o trolingu.
No to zapraszam do wypowiedzi o tej metodzie :wink:

Własnie po to założyłem ten temat aby o trolingu pogadać.

Exorcist, dawaj, chętnie posłucham.

Napisano

Właściwie to powinienem dodać, do tego wczorajszego tekstu, że troszeczkę rozumiem przeciwników trolingu. Przynajmniej wydaje mi się, że „czuję,”o co im chodzi. :roll:

Mam przyjaciela, wiernego, sprawdzonego towarzysza wypraw wędkarskich, który serdecznie nienawidzi tej metody. Wielokrotnie podczas wieczornych rozmów przy ognisku próbowałem przekonać go do takiego wędkowania. Niestety nie udało mi się zmienić jego zapatrywań.

Bardzo trudno jest sformułować, co właściwie decyduje o tak ugruntowanych, niezmiennych poglądach i, dość dużej irytacji okazywanej, w trakcie moich prób prowadzenia rozmowy na ten temat. :evil:

Jednak ostatnio chyba zaczęło do mnie powoli docierać, co może przyczyną tak nieprzejednanej postawy. Jest to jeszcze przypuszczenie, ale….. :roll:

Jeśli chodzi o przeżywanie tego, co jest wędkarstwem, to i dla mnie jak i dla niego, łowienie ryb jest wydarzeniem prawie mistycznym. To jest jak doświadczanie tajemnicy…..takiej związanej z sięganiem po życie pod wodą, jak i z magią, która chyba zawsze towarzyszyła wszelkim polowaniom. :oops:

W końcu nawet najlepszy „kosmiczny sprzęt, najwspanialsza elektronika nie gwarantują wędkującym sukcesu. Łowienie ryb często bywa w jakiejś części, oczywiście w cudzysłowie, rytuałem.

Wszystko to wymaga skupienia, nastroju i pewnej wyjątkowej atmosfery, którą niekiedy proponuje nam przyroda, poprzez swoją monumentalność i co tu dużo mówić piękno. Kiedy indziej inspirują nas do takiego odczuwania nasze myśli, wewnętrzne napięcia i intuicje. :oops:

A tego właśnie, jak mi się wydaje, brakuje wędkarzom w metodzie trolingowej.

Niektórym z nich kojarzy się ona bardziej z jeżdżeniem na siodełku kosiarki i koszeniem trawnika niż z prawdziwym polowaniem na ryby. :o

Po prostu dla tych subtelniejszych niż ja osób, jest ona zbyt prostacka i mechaniczna.

Dla mnie jest sposobem ucieczki od innych ludzi, w jakiś rodzaj samotności w tłumie.

Trolingując, jestem prawie jak w drodze. Sprawy i problemy zostawiam za sobą, jakby za horyzontem. Przed sobą mam zupełnie inne perspektywy. :mrgreen:

Każdy z nas wędrując po ulicach miasta, przeżywa od czasu do czasu taki rodzaj poczucia oddalania się od przykrej rzeczywistości i powiększania dystansu do innych ludzi.

Niekiedy człowiekowi udającemu się w podróż wydaje się, że oderwał się od swojego banalnego, zwyczajnego życia i przykrej codzienności. Myślę, że każdemu to się przydarza i że trolingowanie w pewien sposób przypomina takie podróże i wędrówki po mieście.

Łowienie „normalne” i na „dorożkę” to są oczywiście bardzo różne przeżycia. Nie każdy może zgodzić się na te dziwne i niepokojące trolingowe podróże, gdzieś poza horyzont. To jest trochę odmienna „mistyka” i inna „magia”. Nie mamy już miejsca połowu, ani celu do którego dążymy płynąc. Ryby spotykamy jedynie na swojej drodze, po prostu oddalając się od naszej przystani. To „zerwanie związku z przyrodą” jako z niewielkim miejscem o określonych warunkach nasłonecznienia, głębokości. ukształtowaniu dna, policzalnej roślinności itp. wiąże się z zupełnie innym poczuciem skali, która jak się wydaje w wypadku trolingu przez swą wielkość ogranicza nasz wpływ na proces połowów i przekreśla wiele możliwości. Mamy poczucie, że właściwie wszystko jest bardziej okazjonalne i że coraz mniej nad tym panujemy. Jest za wielkie i za dalekie. Niektórzy po prostu nie chcą działać w tak dużym i przez to niemożliwym do opanowania wymiarze. Sądzą, chyba nie bez racji, że przy takich ograniczeniach i przypadkowości, trolingowania nie można z pełnym przekonaniem nazwać sportowym połowem ryb. :sad:

Wiem, że dla osób pragmatycznych i rzeczowych tego rodzaju wyjaśnienia mogą wydawać się nie do przyjęcia. :cool:

Nie będę miał nic przeciwko temu, jeżeli ktoś uzna to, co napisałem, za nieuprawnione insynuacje, tym bardziej, że jak mi się wydaje, tym razem nie staję zdecydowanie po żadnej stronie. :wink:

Jednak mogę powiedzieć, że teraz, kiedy spróbowałem trolingowania nie chciałbym, żeby ten rodzaj wędkarstwa został zakazany. :twisted:

Rzeczywiście troling jest uciążliwy dla innych użytkowników wody, sprzyja różnego rodzaju odstępstwom od RAPR. Mam jednak nadzieje, że przy wzajemnym zrozumieniu i zaakceptowaniu różnych potrzeb i poglądów, można będzie dojść do jakichś wspólnych reguł i wyznaczyć ramy i ograniczenia dla trolingujących, które zostaną zaakceptowane przez nich samych, jak również przez przeciwników tej metody. :?:

Oczywiście nie odważyłbym się trolingować na wąziutkiej rzeczce. :???:

Marek

Napisano

Marku :smile: cieszy mnie Twoje przedstawianie sprawy jako zwolennika trolingu. Zauważasz plusy i minusy tej metody. Niestety większość trolingowców a raczej jak to ciekawie opisałeś:

bardziej z jeżdżeniem na siodełku kosiarki i koszeniem trawnika niż z prawdziwym polowaniem na ryby.
kosiarzy trawy czuje sie panami tych "szos" przez które przemykają.
Rzeczywiście troling jest uciążliwy dla innych użytkowników wody, sprzyja różnego rodzaju odstępstwom od RAPR. Mam jednak nadzieje, że przy wzajemnym zrozumieniu i zaakceptowaniu różnych potrzeb i poglądów, można będzie dojść do jakichś wspólnych reguł i wyznaczyć ramy i ograniczenia dla trolingujących, które zostaną zaakceptowane przez nich samych, jak również przez przeciwników tej metody.
I to co tu napisałeś jest chyba jedynym racjonalnym wyjściem z tej sytuacji.
  • 2 months later...
Napisano

Witam. Chciałem dodać kilka słów od siebie. Łowię już ponad 30 lat i osobiście uważałem trolling za dość głupią metodę łapania, zresztą u nas dawniej zabronioną. W tym roku dałem się przekonać i ... było super! Najważniejsze to pogoda. Jak jest ładnie to naprawdę miło się pływa. I nie jest tak, że ryby się same łapią. Kolega który mnie wprowadzał w ten temat potrafił złapać kilka szczupaków i okoni w 2 godziny, a nas dwóch dyletantów przez ten czas nic!!! I tak praktycznie zawsze. On łapał a my nawet brania. W krajach skandynawskich praktycznie jest to podstawowa metoda łapania. Kolega jak wrócił ze Szwecji to opowiadał, że wzbudzał sensację nad wodą łapiąc leszcze i płocie na koszyk metodą drgającej szczytówki;-) Czyli co kraj to obyczaj.

Wracając do tematu. Postanowiłem jednak się czegoś więcej dowiedzieć o tej metodzie. Okazuje się, że trolling wcale nie jest taki prosty. Fakt, że ktoś mógł fartem złapać nie oznacza, że połapie codziennie. Trzeba się dużo uczyć. Kupić lub zrobić sobie dźwig trolingowy (bo inaczej to łapiemy na dorożkę), przetestować woblery, gumki i inne patenty. Opisać woblery markerem który schodzi na jaką głębokosć bo jak się ma ich dużo to można łatwo zapomnieć który to który. Kupić super cienkią plecionkę aby opór wody nie wypychał jej na powierzchnię (przy metodzie na dorożkę jak jest dźwig może być dowolna). Dobrać długość wysnuwanej plecionki do prędkości i głębokości. Oznakować plecionkę co np. 10 metrów aby orientować się ile jej mamy w wodzie i dziesiątki jeszcze innych wymagań.

Ogólnie jest to nudne jak diabli jak się o tym nie ma pojęcia. Bo pływasz i prawie nic się nie dzieje. Ale wystarczy jeden wędkarz który wie co robi i zabawa staję się przednia. Osobiście radzę się zapoznać dokładniej z tą metodą połowu i spróbować. Nie każdemu się spodoba, ale gwarantuję że warto. Ja jestem jak najbardziej za. Polecam każdemu.

Pozdrawiam.

  • 4 weeks later...
Napisano

Na mojej wodzie, problem został już rozwiązany, w ten sposób, że wprowadzono opłatę za trollingowanie na rok przyszły.

kliknij

Cała ta sprawa bardzo mnie irytuje, Prawdę mówiąc jestem wściekły i rozgoryczony.

Jestem starym człowiekiem i coś takiego widziałem już wielokrotnie, mimo tego jeszcze raz, jak się okazuje, dałem się nabrać na ten prosty, trywialny trik.

Jest to wręcz modelowy przykład, prawie że, wzorzec postępowania, według zasady „dziel i rządź” tak, żeby zyskał jedynie rządzący.

Skorzystano tu, z trwającej już dyskusji na temat „co sadzę o trollingu”, a następnie wprowadzono rozwiązanie, które nie zadowala żadnej z zainteresowanych stron. Przeciwnicy trollingu nie wydają się być rozradowani tą decyzją, chyba że, interesuje ich ten rodzaj satysfakcji, który czerpie się z zemsty, w co wątpię.

Zwolennicy, czują się zawiedzeni, gdyż trolling został tak okrojony i uwarunkowany, że aż przeinaczony.

Czyli nic nie zostało załatwione poza wpływami finansowymi na konto PZW.

Czuję się wstrętnie, gdyż sam brałem udział w tej dyskusji i ani ja, ani jak rozumiałem rozmawiający, nie mieli na myśli kasy PZW. Celem tych rozmów, nawet przez moment nie było załatwianie pieniędzy dla naszego związku,

Gdybym przypuszczał, że tak to się skończy, to nie robiłbym z siebie kretyna i siedziałbym cicho. No cóż, mądry Polak po szkodzie.

Usprawiedliwia mnie jedynie to, że jak każdy normalny człowiek, miałem prawo do liczenia na rozsądek wybranej demokratycznie władzy. Jest to taki rodzaj kredytu zaufania. z którego w prosty sposób bierze się sama idea demokratycznego zarządzania. Wybierając kogoś na swojego przedstawiciela wierzymy, że posiada on wszelkie przymioty, żeby nas mądrze wspomagać i chronić nasze interesy.

Myślę, że należy nadal trzymać się tej nadziei, licząc na to, że uchwała w sprawie cennika opłat w okręgu mazowieckim na rok 2008, przynajmniej w jednym punkcie jest jedynie nieporozumieniem.

Śmieszne, co?

Tak naprawdę to człowiek ma tylko komunały i nie pozostaje mu nic innego jak tylko komunały.

pozdrowienia

mroczek

Napisano
Cała ta sprawa bardzo mnie irytuje, Prawdę mówiąc jestem wściekły i rozgoryczony.

Czemu? Szarpakowcom pod mostem też się dostało, a najwiecej skorzysta lobby gruntowe i rybacy, którym trolingowcy ściągali zestawy a rybakom niszczyli sieci :lol: Co rok będą nowe opłaty do każdej metody połowu.

Napisano
Co rok będą nowe opłaty do każdej metody połowu.
W końcu wszyscy krzyczą że chcą poprawy ,no nie ,a za to trzeba płacić .A że trolingowcy to grupa nie biedna to zaczeli od nich.
Napisano

Jarosław@ napisał Co rok będą nowe opłaty do każdej metody połowu.

Jakie zmiany opłat masz na myśli?

Nie słyszałem, żeby trollingujący na Zalewie Zegrzyńskim niszczyli sieci rybakom. Rybacy nie zostawiają sieci bez nadzoru na dzień, a w nocy nie ma trollingujących. W ciągu dnia na wodach Zalewu jest taka ilość żaglówek, motorówek, kajaków, rowerów wodnych, łodzi wiosłowych, skuterów wodnych, katamaranów, większych kutrów i jachtów, prawie codziennie odbywają się regaty, małych i dużych łodzi, że żadna sieć nie miałaby szansy,

Mylisz się także sądząc, że szarpakowcom pod mostem coś się dostało. Dla ryb na zalewie dość typowe jest przenoszenie się na zimę w głębsze miejsca, których po ostatnich pracach nad wzmocnieniem obwałowania pojawiło się bez liku. (Wybierano z dna piasek). Z powodzeniem szarpią gdzie indziej, teraz już rozproszeni, więc mniej rzucający się w oczy. Wobec tego zastosowana metoda okazała się nieskuteczna.

Ustanowienie obrębu ochronnego pod zaporą w Dębe jest zupełnie niezrozumiałe. Nie jest to ani zimowisko, ani tarlisko. Ryby gromadziły się pod progiem zapory, gdyż nie było dobrze działającej przepławki. Od momentu powstania zalewu przyjeżdżali tam wędkować różni ludzie, najczęściej starsi, trochę zniedołężniali, początkujący i wygodniccy, którym nie chciało się szukać ryb, gdyż tam po prostu ryby były. W okolicy pojawiło się też dużo zagospodarowanych działek takich najbardziej wytrwałych, emerytowanych wędkarzy.

Widoczni byli oczywiście kłusownicy. Myślę, że władzom PZW, chodzi przede wszystkim o wytworzenie przekonania, u przedstawicieli administracji państwowej, że panują nad sytuacją. Moim zdaniem z tego powodu biorą się te spektakularne decyzje. Z chęci przekonania kolejnych polityków, że PZW jest w stanie poradzić sobie z problemami, że potrafi zapewnić spokojne rządy kolejnym ekipom.

Stać mnie na uprawianie trollingu. Kwestia finansowa mnie nie niepokoi.

Irytuje mnie tylko ta przerażająca bezradność władz związku i ten zakazowo-nakazowy, represyjny sposób reagowania na pojawiające się problemy. A także wydaje mi się dość ohydnym zjawiskiem manipulowanie i napuszczanie jednych członków PZW na drugich.

Teraz będziemy się dzielić na tych bogatszych, trolingujacych i biedniejszych, kibicujących.

Tych naprawdę zasobnych na polskich wodach trudno spotkać. W tygodniu łowią na jeziorach szwedzkich itd, polskie sadzawki ich nie interesują.

„Trolling” to typowy, wręcz modelowy przykład postępowania według zasady „dziel i rządź”. Nazywasz to korzyściami dla lobbystów gruntowych. Myślę, że oni także mogą stać się obiektem takich manipulacji. Dlaczego sadzą, że pozbawiona kręgosłupa moralnego władza, ich właśnie zostawi w spokoju?

Przy pierwszej okazji przyjdzie „kryska i na Matyska”!!!

pozdrowienia

Marek

Napisano

mroczek, To jakaś paranoja :???:

Jest jeszcze jedna sprawa, co poeta ma na myśli ?? :twisted: Bo czy nie wnosząc opłaty trollingowej mogę łowić na tzw. dorożkę???? Trolling to przecież nie to samo :twisted::twisted:

Napisano
mroczek, To jakaś paranoja :???:

Jest jeszcze jedna sprawa, co poeta ma na myśli ?? :twisted: Bo czy nie wnosząc opłaty trollingowej mogę łowić na tzw. dorożkę???? Trolling to przecież nie to samo :twisted::twisted:

Przyznaję, że ostatnie moje wypowiedzi, nie wyglądają na dzieło człowieka całkowicie zdrowego na umyśle. Tych, których moje słowa bulwersują, przepraszam. Zapewniam jednak wszystkich i Ciebie artech@, że wbrew pozorom jestem zupełnie sprawny umysłowo i tylko odrobinę zdezorientowany.

Myślę, że „dorożka” i „trolling”, to ten sam sposób pozyskiwania ryb. Jeden z nich jest tylko bardziej oprzyrządowany i z angielska nazwany.

Zezwolenie na połów ryb sztuczną przynętą ciągniętą za łodzią, pojawiło się wraz z próbami upodobnienia naszego państwa i jego praw, do form przyjętych w zachodnich demokracjach. Nie pamiętam dokładnie okoliczności, które towarzyszyły zmianom w naszym RAPR. Nie śledziłem tego wtedy zbyt uważnie. Ale jak prawie każdy, w tym czasie, byłem bardzo zadowolony z dziejących się przemian. Z zezwolenia na połowy trollingowe także. Do dziś uważam, że ta metoda jakoś kojarzy się z wolnością. Dałem temu wyraz w postach.

W poprzednim ustroju „dorożka” była powszechnie potępiana, jako metoda kłusownicza. Jeszcze teraz, przy ogniskach, opowiada się o silnych mężczyznach, potopionych przez wielkie szczupaki, na jeziorze Pisz. O zniknięciach turystów, o przewróconych dryfujących po jeziorze kajakach, o napuchniętych ciałach topielców w jeziornych oczeretach, odnajdywanych po tygodniach poszukiwań. Oczywiście z przywiązanymi do ręki lub nogi żyłkami, na drugim końcu których, tkwią wielkie, metrowe, jeszcze żywe, mordercze zębacze.

Jeżeli rozmawiamy o nomenklaturze wędkarskiej, to właśnie ostatnio, usłyszałem zadziwiającą opinię. Wędkarz, zdecydowanie twierdził, że łowienie ryb na boczny trok nie jest metodą spiningową, tylko łowieniem na paprocha. Można było w zasadzie zrozumieć, pilną i bieżącą konieczność tej pojęciowej modernizacji, biorąc pod uwagę fakt, że spinnigował on w miejscu zimowania leszczy, Nawet i tym „paprochem” podczepiał, jak u nas się mówi ryby „za kapotę”, czyli za wszystko poza pyszczkiem.

Niezależnie od mojego oburzenia na rozporządzenia PZW, etyka niektórych z naszych kolegów często budzi wątpliwości. Muszę to przyznać z żalem, ale tak jest, to fakt. Jednak to nie znaczy, że należy wprowadzać odpowiedzialność zbiorową i rezygnować z działalności kształtującej poglądy etyczne niepoprawnych lub tkwiących w błędzie kolegów.

Tak więc, nawet licentia poetica i zamiana „trollingowania” na „dorożkę” nikogo nie usprawiedliwi i nie ochroni przed zarzutem, pozyskiwania ryb metodą stosowaną bez uprawnień, czyli bez wniesionej odpowiedniej opłaty.

Zdaję sobie sprawę, że kolegów czytających moje ostatnie posty stawiam w trochę trudnej sytuacji.

Co właściwie mają robić z tym problemem. Myślę, że nie należy robić niczego. Ja napisałem, tylko to, co myślę o tym wszystkim.

Przemawia przeze mnie jedynie rozgoryczenie, ale ja już skończyłem.

pozdrowienia :mrgreen:

mroczek

Napisano

Mroczek, źle zinterpretowałeś moją wypowiedź :wink: Mówiąc o paranoji, miałem na myśli obłożenie tej metody tak wysoką dopłatą. Nie widziałem jeszcze opłat na 2008 w szczecińskim okręgu ale mam nadzieję, że na równie "wspaniały" pomysł nie wpadną :???:

Napisano
Mroczek, źle zinterpretowałeś moją wypowiedź :wink: Mówiąc o paranoji, miałem na myśli obłożenie tej metody tak wysoką dopłatą. Nie widziałem jeszcze opłat na 2008 w szczecińskim okręgu ale mam nadzieję, że na równie "wspaniały" pomysł nie wpadną :???:

artech@ tak wiem!!!!!. :mrgreen:

Niezręcznie się wyraziłem. :oops::oops::oops: Miałem już wielokrotnie okazję odczuć życzliwość wielu ludzi na tym forum i nawet gdyby ta uwaga była skierowana pod moim adresem, nie czułbym się dotknięty. Po prostu próbowalem jakoś wyrazić i przekazać, niepokój który odczuwam, przyglądając się decyzji zarządu mazowieckiego okręgu PZW. Mam poczucie jak gdyby groteskowej nierealności całej tej sprawy. ona sama wygląda jak sen paranoika. Sam już nie wiem co naprawdę powinienem sądzić o tym wszystkim. Jestem bardzo zaskoczony tym paradoksalnym rozwiązaniem. Może jestem już zbyt starym człowiekiem, żeby właściwie rozumieć rzeczywistość i trudno mi nabrać do tej sprawy dystansu. Niekiedy to wszystko wydaje mi się odrobinę nierealne.

Serdecznie Wam życzę bardziej rozważnych władz Waszego okręgu, niż my mamy. Nigdy nie łowiłem w Waszych stronach, ale bywałem tam dość często. Zawsze byłem zachwycony pięknem tych okolic i urodą miasta Szczecina. Mam nadzieję, że tak wspaniała przyroda, jaką macie, jej harmonia i doskonałość, jest w stanie sugerować tylko najwłaściwsze i najlepiej przemyślane rozstrzygnięcia sprzyjające jej ochronie. Czego Wam jeszcze raz życzę!!!

pozdrowienia

mroczek :mrgreen:

Napisano
Mam nadzieję, że tak wspaniała przyroda, jaką macie, jej harmonia i doskonałość, jest w stanie sugerować tylko najwłaściwsze i najlepiej przemyślane rozstrzygnięcia sprzyjające jej ochronie. Czego Wam jeszcze raz życzę!!!
Niestety nie jest kolorowo :sad:
  • 6 months later...
Napisano

Wiecie co a ja łowię na dorożkę w sytuacji takiej:

Jestem na mazurach. Nie ma wiatru a ja muszę przepłynąć całe jezioro. Więc odpalam silnik i płynę. Umieram z nudów. Wtedy wyciągam wędkę kolega przejmuje ster a ja sobie siedze z wędką w łapie i ciągnę 10cm woblera za łódką. Jak coś złapie to fotka i ryba wraca do wody. Jak nie to przynjamniej nie było aż tak nudno jak mogło być. A tak zmieniając temat na opłaty itp. To zauważyłem tutaj bliski związek z filmem pt."Dzień Świra". Człowiek chce sobie odpocząć na rybach. Ale nie bo przeciez nasz kochany zarząd PZW nie może do takiej sytuacji dopuścić. Więc taki wędkarz musiał zapłacić koło 120zł żeby móc sobie połowić. No żeby to poszło na zarybianie naszych kochanych wód i zatrudnienie większej liczby kontrolujących. Ale nieeeee. Ponad połowa tej kwoty pewnie pójdzie na upiększanie biór zarządu PZW oraz na premię dla prezesa. PZW powinno być przynjamniej moim zdaniem spółką skarbu państwa. i pensje powinny byc takie jak innych prezesów spółek skarbu państwa. Oczywiście jestem za zniesieniem kominówki ale nawet po zniesieniu kominówki taki prezes PKP(firmy zatrudniającej ponad 50tyś ludzi) będzie zarabiał mniej niż prezes PZW(PZW nie wiem ilu ludzi zatrudnia ale z pewnością mniej). Poza tym PZW jest firmą mało liczącą sie w sprawnym funkconowania państwa. Więc gdy tak się człowiek zastanowi to może go szlag trafić. A tak powracając do trollingu to te 200 to troszku za duzo. 1t narybku szczupaka kosztuje coś koło 20000zł. Więc trzeba 100osób aby otrzymac 1t narybku szczupaka. Czyli gdy 1/3 tych ryb osiągnie wymiar juz normalny to na kazdego wędkarza będzie przypadało coś koło 1000ryb. :shock: hmm czy nie powinna ta kasa pójść w całości na zarybianie. Gdyby sie tak stało to mielibyśmy w Polsce raj. Więc tak podsumowując moje przemyślenia(znad wody) To w dzisiejszych czasach powinniśmy od razu przelewać kase na konta zarządu PZW. :evil: To są tylko moje przemyślenia i nie musiscie sie z nimi zgadzać.

  • 3 months later...
Napisano

Calkiem ciekawe tematy i ciekawe podejscie do sprawy.

Co za trollingiem srodladowym...no czy ja wiem? raczej nie bardzo, ale jak koledzy slusznie zauwazyli na morzu jak najbardziej zwlaszcza kiedy plyniemy na lowisko.

Napisano

Witam.

Moim zdaniem troling powinien być zakazany na wodach śródlądowych, dlaczego? i tu moje doświadczenia z trolingowcami na zalewie Siemianówka (podlaskie)

Wypływam pontonem kotwiczę koło czcin zarzucam spławik i co słyszę przez cały dzień? warkot silników. Do tego trolingwcy którzy przepływają obok mnie robią taka fale ze muszę trzymać sprzęt by nie wypadł z pontonu. Zalew spory, bo cos ok. 3500ha jak dobrze pamiętam, ale oni wręcz perfidnie i złośliwie płyną tak by pokazać to że jak mają terenówkę łudź i grube dupsko to są panami tej wody, nie liczą się z tym że przeszkadzają innym łowić straszą im ryby i psują swoim warkotem to co jest najważniejsze w weekendowym wędkarskim wyjeździe cisza i spokój ( po tyg. ciężkiej pracy) płacić trzeba dodatkowo 55zł do składek za te łowisko i czuje że na kolejny sezon nie zainwestuję tych pieniędzy z jednej przyczyny chamy w motorówkach. Takie gadanie bzdur trolingowcow jaka to cudna i wspaniała metoda połowu to może i tak jest cudnie ale tylko dla tej jednej osoby a dla ludzi z otoczenia tego chama to koszmar A pływać motorówką jak ktoś chce to się da bez chamstwa przykładem są myśliwi, pływają tam gdzie łowię tylko ze z kulturą i w niczym nie przeszkadzają. Nie atakuje tu nikogo konkretnego czy wszystkich trolingowców bo zapewne są tacy z olejem w głowie, pisze tylko o realiach jakie panują na łowisku którym łowię bo tak to wygląda z mojego nadbrzerzno/pontonowego punktu widzenia.

Ps. wiosłowanie doskonale rozwija sporo partii mięsni to czasem dla zdrowia warto odkręcić silnik

Pozdrawiam wszystkich nietrolingowców

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.