Skocz do zawartości
Dragon

Irlandia


Tomaszek

Rekomendowane odpowiedzi

przynęty na klenia   Dragon

U mnie tez Barrow "podniesiona", wiec o szczupaczkach na razie moge zapomniec :sad: . Co za rok :!: Nawet "iryski" narzekaja na pogode :smile:

Jeszcze a,propos piatkowego wedkowania.Zaskoczyl mnie calkowity :!: brak "pieskow" na lowisku.Czyzby w tym roku okres "zgrupowan przedtarlowych" rowniez sie przesunal :?::!: .

Pozdro-Radek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomaszek, Powyższe osobniki zostały pochwycone ( i zwrócone) z miejsc typu Marina.

Kamienista i poszarpana podwodnymi skałkami plaża. Występuje tam zwężenie koryta a potem szerokie zakole gdzie ciąg wody jest mniejszy. TO tam zarzucam i czekam aż spłyną moje "predatorki " i "kopytka". Żerują dosyć intensywnie w godzinach rannych 8-10 i dobrze jeśli jest krótko po przypływie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję że nie posądzicie mnie o powielenie poniższego tekstu,

zamieszczam go równolegle na innym wędkarskim forum,

gdyż 23 października na długo chyba będzie

jednym z najbardziej emocjonujących dni z wędką w dłoni...

sezon 2008, a dokładniej 23 października

Łowisko - Shannon River, okolice O'Briensbridge

Nie planowany w sumie wyjazd, do którego doszło tylko dla tego że śpioch nie mógł spać.

około godziny 5:00 rano, po wstępnej umawiance poprzez GG-ada, z kolegą (też nie mógł spać), zapalonym łowcą i towarzyszem wędkarskich, nawet najbardziej extremalnych wypraw, która stanęła na tym że spotykamy się na miejscu, każdy własnym transportem

choć sprawdzając wcześniejsze prognozy, a miało być od południa słonecznie i wiać umiarkowanie (cokolwiek miałoby to znaczyć), pogoda nie warta żadnego opisu, po prostu irlandzka, deszcz i mocne wiatrzycho, co zaowocowało kapitulacją ze strony mojego znajomego (pozdrawiam Ralfi), o czym miałem przekonać się już o 7:30, samotny nad brzegiem rzeki

Nic to! Pomyślałem, skoro już tu jestem

Zacząłem od zbrojenia wędek, świetne zajęcie dla kogoś w przemokniętym już sztormiaku, ze zmarzniętymi rękami i do pół łydki zanurzony w błocie. Wędkowanie już na tym etapie wydało mi się bezsensem, dzień niósł jednak same coraz to bardziej przykre niespodzianki np. jedna z 2-óch zamrożonych po poprzedniej wyprawie, 20-to kilku centymetrowych płoci przeznaczonych na przynętę urwała się podczas próby rzutu (każdy chyba to zna mokra klejąca się do wędki żyłka, skutkująca zaczepem o jeden z elementów własnego ekwipunku). Rybka nr 2 poszybowała już bez przeszkód pod wiatr, odłożyłem więc wędkę na podpórkę z czujnikiem gruntowych brań. Wiatr nie pozwalał na wykorzystanie wszystkich zalet wspomnianego czujnika bez przerwy wydawał on z siebie dźwięki o jakie nawet nie podejrzewałem tego urządzenia, więc starą i wypróbowaną metodą, otworzyłem kabłąk wysłużonego już SHIMANO i zabrałem się za rozkładanie właściwej dla mnie rury, czyli 8-mio metrowego bata (uwielbiam tą prostą metodę). Podpiąłem zestaw (za delikatny trochę na 20cm falę), białe robaczki na hak nr 16. wiatr był tak silny że nie słyszałem nawet jak teleskop tnie powietrze podczas rzutu. Garść zanęty własnej receptury pod spławik ir30; ŁUP !! zacięcie we właściwym momencie, hol bez żadnego oporu, czylir30; Fajne płocie podeszły skoro przypon 0,010 nie wytrzymał już w przedbiegach Rzut oka na szpulę drugiej wędki i już miałem zabrać się za doczepienie nowego haka, tym razem nr 14 na żyłce 0,012 gdy COŚ CHCIAŁO MI WCIĄGNĄĆ KIJA Z TRUPKIEM NA KOŃCU DO RZEKI !! Branie typowego szczupłego frrrrrr. wysnuwająca się ze szpuli żyłka zaczepiła w jakiś tajemniczy sposób o roślinność, i to w połowie długości wędziska, między przelotkami

Dobiegłem do wędki, zaciąłem na chybił trafił, licząc bardziej na chybił...

Poziom adrenaliny podniósł się znacznie gdy sekundę później usłyszałem WSPANIAŁY głosik hamulcar

Bzzzzzr, bzzzzr jęczał słodko

I tak przez jakieś 10-15 minut. Szczupak pokazał mi się kilka razy wyskakując nad powierzchnię, kręcąc młynki i piruety tak jak tylko 10-cio kilówka to potrafi. Gdy uznałem że jest na tyle bezpiecznie by zająć się czymś jeszcze poza holem, wyciągnąłem aparat i zacząłem jedną ręką rejestrować finał holu wspaniałego drapieżcy, widać go przez chwilkę tutaj :

http://pl.youtube.com/watch?v=0JIsc4Fj9fg

OPŁACAŁO SIĘ JECHAĆ, pomyślałem spoglądając na 104cm rybki u moich stóp, która po odpięciu powędrowała tymczasowo do siatki.

Po takiej zachęcie, a była dopiero 9:15, bardzo chciałem jeszcze raz spróbować szczęścia lecz było to niemożliwe gdyż wyłowienie kolejnej płotki która mogłaby być przynętą, okazało się nie lada wyczynem choć brały i to jak nawiedzone.

Po jakimś czasie wiatr wiejący prosto w twarz pomógł obu częściom trupkowej płoci pierwszej i zarazem ostatniej nadającej się do czegokolwiek, na dryf w stronę okupowanego przeze mnie brzegu. Po ataku drapieżniczka, ryba dzieliła się na kawałek przedni, mniejszy, zawierała się w nim główka, oraz połączonej z nią długim na jakieś 30cm kiszko flakiem, czyli częścią tylną, bez ogona jednak, który zawieruszył się gdzieś w rzece bądź trzewiach mojego trofeum. Nadarzyła się idealna okazja do efektywnego wykorzystania podbieraka, tego samego który nie pomieścił wyholowanego dopiero co, PIKE. Podebrałem rozmrożoną, w 2-óch postaciach płoć, a po wielu próbach, przewlekając, obwijając i zapętlając wokół niej stalowy przypon, udało mi się wkomponować w tę bezkształtną masę, w niczym nie przypominającej ryby, 2-ie kotwiczki

Frrrruuu... Poleciało to coś... Plum

Mając już opanowaną sprawę emocji 104cm robi wrażenie, zabrałem się ochoczo do ULUBIONEJ, prostej metody, prostego człowieka, czyli w łapkach mych skostniałych spoczął znów bat.

Opatrzność pomogła mi, śliczna płotka wylądowała w tej samej siatce co 104-ro centymetrowy szczupły (to że szczupły był szczupły okazało się kilka chwil później), a w tym momencie znienawidzone tego poranka siły natury, robiły mi cały czas pik-prrrik piuuuu Srrrruu itd., itp.

nie do opisania dźwięki po próbie włączenia czujnika brań gruntowych marki nieznanej

Szczupak, szczupły, no każdy wie o co chodzi, a branie SZCZYPACZA ?? w wietrzną niemiłosiernie pogodę, na COŚ co kiedyś rybę przypominało.

SZCZYPAŁ, szczypał...

nie wierząc w fantastyczne dźwięki, wydawane przez czujnik,

w strugach ulewnego deszczu,

PO RAZ DRUGI tego poranka, postanowiłem dla spokoju ducha mego, niespokojnego, zmarznięty...

ZACINAM !!

STONE FISH jak mówią autochtoni, zaczep taki że no comments

Mając nadzieję na to że TO TO, jakieś coś, które 3ma mą ostatnią stalkę wraz z przynętowym mięchem na dnie, odpuści i dane mi będzie wyrwać z tych objęć, OSTATNI jakże potrzebny pancerny przypon. Zatknąłem dolnik wędziska za pasek spodni, skręciłem luz do granic możliwości żyłki, teraz i stary SHIMANO również zaczął zaskakiwać mnie kakofonią niezidentyfikowanych dźwięków i tak przez dobrych kilka minut...

na tyle dobrych że wysuszone me rąsie mogły w końcu utrzymać jakże pożądanego od jakiegoś czasu papieroska (nałóg ze mnie, przyznaję i LUBIĘ).

W połowie, tak na okokonsumpcji wyrobu tytoniowego który zamókł i zgasł, zacząłem się zastanawiać nad zagadnieniami sklasyfikowanymi przez psychologów jako autosugestia, WYDAWAŁO MI SIĘ że zaczep jest ŻYWY !! i o ze 2 razy !!

(a przysięgam nie paliłem poza tytoniem NIC ciekawszego)

Gdy tylko zaczep dostał troszkę luzu, niespodziewanie ożył.

Czekające mnie najbliższe 20-30 minut były emocjonujące jak nigdy przedtem, nigdy też nie sądziłem że można aż tak się zasapać pompując rybkę która nie bardzo miała ochotę by unieść ją z dna. Kiedy już jednak ruszyła, ruszyła w górę i to dosłownie !!

Wyciągnąłem dotychczas 6 lub 7 ponad metrowych szczupaków, wiem co to odjazdy na ogonie i walka rybki na śmierć i życie, do ostatniej rundy, lecz niezapomniane wrażenia z holu, jak i satysfakcję po ZWYCIĘSTWIE zapewniła mi TA WŁAŚNIE rybka (złota), mierząca 114cm.

Końcówkę holu można zobaczyć tutaj :

http://pl.youtube.com/watch?v=fvgeyov5Hgc

pozdrawiam forumowiczów

P.S. Rybka była naprawdę ZLOTĄ RYBKĄ, na drugiej fotce, a przyznacie, barwa niecodzienna

post-5356-14544971897408_thumb.jpg

post-5356-14544971897696_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i podzielenie się relacją z pasjonatami...

no nic porażka...

gdzie szczupaka do siatki pcham ??

jedyny - ten z jeziora, później wraz ze starszym kolegą szczupczuchem, sesja fotograficzna, pakowanie gratów i rybki do wody a ja do domu...

zdarzyło się że ryba zacięta została głęboko, kotwica poraniła skrzela i co ??

do weterynarza ??

pozdro zazdrośnicy - wypisuję się od Was

P.S. Jestem WEGETARIANINEM nie Jaroszem nawet, a lodówka jest mi nie potrzebna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i podzielenie się relacją z pasjonatami...

no nic porażka...

Porażka nie bardzo, zwłaszcza że napracowałeś się przy pisaniu- a czytało się miło.

sesja fotograficzna, pakowanie gratów i rybki do wody

Przy wypuszczaniu też wychodzą fajne fotki...

ryba zacięta została głęboko, kotwica poraniła skrzela i co ??

do weterynarza ??

Wystarczy szybko zacinać. Ale to że ryba ma przynętę głęboko w pysku, to wcale nie znaczy że nie przeżyję, więc nie musisz ironizować.

pozdro zazdrośnicy - wypisuję się od Was

I po co tak ostro. Ataku na Ciebie nie było (przynajmniej z mojej strony), tylko pytanie

Pływają jeszcze?
A na pytania wystarczy odpowiedzieć, a nie się obrażać.
o trzymaniu ryb nic po prostu nie wiedziałem

Nigdy za przypon. Ryba poza wodą jest o wiele cięższa i podciąganie jej do góry na hakach wbitych w przełyk skutkuje w najlepszym razie przemieszczeniem trzewi. Dużego szczupaka (jak i innych ryb) nie powinno się również podnosić pionowo- trzymając tylko za głowę, bo wtedy kręgosłup nie wytrzymuje ciężaru.

I na koniec- nigdy przez szmatkę. Wiem że łatwiej, bo się nie ślizga, ale to co Tobie ułatwia trzymanie, rybie bardzo szkodzi. Po prostu ścierasz z ryby ochronną warstwę śluzu, co w połączeniu z osłabieniem i szokiem doprowadza do infekcji bakteryjnej lub grzybicznej (pleśniawka). Mokre ręce są dla ryby bardziej "przyjazne"

pozdrawiam ZAZDROŚNIK :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzie szczupaka do siatki pcham ??

A tutaj :!:

która po odpięciu powędrowała tymczasowo do siatki.

Jeszcze raz zapytam : Po co pakowałes go do siaty, skoro wiesz że nie bedziesz mógł go zabrac :?::!:

Co do "haselek" o zazdrosci: Jezdzisz na ryby Skyline-m :?: .Jesli nie to o zazdrosci z mej strony zapomnij :!::wink: .

Pozdro-Radek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ivo_isarevich, poddajesz coś publicznej dyskusji (na forum) więc nie oczekuj wyłącznie zachwytów. Dużo się napisałeś, i chwała Ci za to – na pewno nie jeden to z zainteresowaniem przeczyta. A sam zamiast się obrażać i wypisywać, skorzystaj z szansy dowiedzenia się czegoś i poznania punktu widzenia innych (jak np. po kiego tłamsić szczupaka w siatce skoro chcesz go wypuścić) i tyle. Nie bądź dziewczynka i pisz częściej o swoich połowach. A na morzu wędkujesz coś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzie szczupaka do siatki pcham ??

A tutaj :!:

która po odpięciu powędrowała tymczasowo do siatki.

Jeszcze raz zapytam : Po co pakowałes go do siaty, skoro wiesz że nie bedziesz mógł go zabrac :?::!:

Co do "haselek" o zazdrosci: Jezdzisz na ryby Skyline-m :?: .Jesli nie to o zazdrosci z mej strony zapomnij :!::wink: .

Pozdro-Radek.

to jakas dziecinada, proponuję w słownik spojrzeć co znaczy TYMCZASOWO, odpowiedziałem już pisząc o SESJI ZDJĘCIOWEJ szczupaków, FOTY ryb złowionych tego samego dnia. NIE SŁYSZAŁEM BY POBYT W SIATCE MÓGŁ SZCZUPAKOWI ZASZKODZIĆ. Konkretny przypadek szczupłego w niewoli był uwarunkowany tym że chciałem je ZWAŻYĆ - zapytaj miejscowego sklepikarza, gdyż własnej wagi nie miałem.

TO TYLE NA TEMAT SZCZUPAKÓW W SIATCE, ZNACZENIA SŁOWA TYMCZASOWO ORAZ ZAZDROŚCI GDYŻ NA RYBY JEŻDŻĘ WŁASNYM TRANSPORTEM A NIE SKYLINE-M.

BZDURY.

DIECINADA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIE SŁYSZAŁEM BY POBYT W SIATCE MÓGŁ SZCZUPAKOWI ZASZKODZIĆ. Konkretny przypadek szczupłego w niewoli był uwarunkowany tym że chciałem je ZWAŻYĆ - zapytaj miejscowego sklepikarza, gdyż własnej wagi nie miałem.

Chcesz mi powiedziec ,ze po zakonczeniu wedkowania zabrales ryby do sklepu, tam je zwazyles i ponownie pojechales nad wode aby je wypuscic :!::?:

Nawet jesli tak bylo to chyba sam nie wierzysz ,ze obylo sie to bez uszczerbku na kondycji ryb :!: Miales chlopie sporo szczescia bo gdyby twe wyczyny zobaczyl Gardai lub czlonek lokalnego klubu wedkarskiego to musial bys wymyslec lepsza bajeczke aby dali Ci wiare :???:

Pozdro-Radek.

P.S. Wspolczuje pojazdu :!::twisted: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy któryś z kolegów bywały w Cork może mi polecić najbardziej wypasiony sklep wędkarski w tym mieście?

http://www.cfb.ie/fishing_in_ireland/tackleshops/cork.htm

Chodzi mi o to żeby był wyposarzony w klamoty na rekiny (200lb drut i tym podobne) oraz żeby był czynny w sobotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ivo_isarevich, Gratuluję pięknych rybek !! Dwie ponad metrówki w jeden dzień to dopiero wyczyn. Ja niestety ani jedną nie mogę się pochwalić.

A co do postępowania z rybkami to koledzy powyżej mają rację.

Jeszcze jedna prośba panowie, zanim wciśniecie "wyślij" przeczytajcie jeszcze raz post, na który odpowiadacie i potem jeszcze raz ten, który zamierzacie wysłać :wink: A będzie mniej nieporozumień i scysji na forum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.