Skocz do zawartości
tokarex pontony

Zanęta i wino


tomii

Rekomendowane odpowiedzi

Do założenia tematu sprowokował mnie kolega Robert (jeszcze nie haczykowiec). Około 2 miesięcy temu "sprzedał" mi swój patent na zanętę - jak twierdzi zasłyszany od wyczynowego wedkarza. Ale do rzeczy.

Niejednokrotnie zdarza się nam, że po wedkowaniu zostaje pół wiadra zanęty (mówię tutaj o kupnych zanętach i ich mieszankach), bo albo jak nie bierze to na siłę nie ma co sypać, albo tak dobrze bierze, że po co sypać :mrgreen:

Z regóły wywalamy resztę do wody na koniec wędkowania lub jak ktoś lubi (i żona pozwala) zabieramy do domu i sru do zamrażarki.

Robert początkowo też mroził zanętę ale od jakiegoś czasu zostawia ją w chłodnym pomieszczeniu do czasu aż będzie czuć w niej zapach wina. Czyli albo kiśnie albo fermentuje. W jego opinii i człowieka, który mu to przekazał nawet jak na wierzchu pojawi się pleśń to nie szkodzi a nawet pomaga. Wystarczy ściągnąć warstwę pleśni i wywalić do kosza, a reszta świetnie nadaje się do łowienia.

Początkowo bardzo sceptycznie podchodziłem do tematu bo po pierwsze wydaje mi się to mało "ekologiczne" a po drugie mało skuteczne, ale...

Widziałem wyniki jakie odnosi na tego typu zanęty i jestem mocno zdziwiony. Oczywiście na plus. Nie pamietam kiedy wrócił bez ryby i jak sam twierdzi odkąd łowi na takie zanęty (głównie feder i Odra) ma dużo lepsze wyniki - no i oszczędności w portfelu.

Zanętę mrozi dopiero po tygodniu jak już dobrze czuć w niej winny zapach (sam wąchałem ostatnio w czasie niedzielnego wypadu).

Co Wy na to :?:

Czy taka zanęta może być skuteczniejsza od świeżo rozmieszanej :?:

Czy ma ona jakiś negatywny wpływ na środowisko skoro jak się wydaje nie odstrasza ryb :?:

Ciekaw jestem Waszych opinii bo co prawda widziałem na własne oczy i czułem na własny nos ale w dalszym ciągu nie jestem do tego przekonany, a wręcz przeciwny wrzucaniu do wody (choćby tylko w koszyku) jakiś tego typu winnych kiszonek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
Czy taka zanęta może być skuteczniejsza od świeżo rozmieszanej

Czy skuteczniejsza? Nie wiem, ale zdarzało mi się łowić z taką zanętą i były brania. Podobnie na skisiałą kukurydzę i inne przynęty- w sytuacjach losowych.

Porównania nie jestem w stanie przeprowadzić bo nie robiłem jakiś badań porównawczych, raczej jak mówię były to sytuacje losowe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tomii,

z własnych obserwacji mogę stwierdzić jedynie że dużo zależy od składników zanęty. jeżeli w zanęcie jest bułka tarta lub chleb, albo inne produkty zbożowe w większych ilościach (np. parowane ziarno) efekt zawsze był koszmarny (czyt. kasacja miejscówki na długi czas). sam nigdy nie wrzucałem tego typu nieświeżej zanęty, ale jak w pewnym rejonie jeziora na którym łowiłem ruszył duży leszcz i ludzi było sporo to wszędzie gdzie kilku takich mądrali niezbyt świeżo parowanym ziarnem sypali następowała kasacja miejscówki. znajomy opowiadał że podobnie ci sami specjaliści kasowałi miejscówki na leszcza na jego ulubionym jeziorku.

co do mieszanek gotowych to różnie z tym może być, mają one różne składniki i zależnie od ich proporcji mogą podobnie jak mieszanki oparte na produktach zbożowych zakwasić wodę, lub nie. również takie zanęty robię świeże, ale zdażyło mi się kilka razy łowić na zanętę...z przebiegiem. raz po prostu miałem taki katar że nie czułem zapachu :mrgreen: i dopiero znajomy spotkany nad jeziorem mi to uświadomił, inne razy to po prostu nie sprawdzenie zanęty przed wyjazdem, a na miejscu było za późno :sad: , a coś podsypać trzeba było. co do efektów to również nie prowadziłem statystyk ale wydawały mi się porównywalne w przypadku płoci i leszcza, jedynie lin po wsypaniu nawet minimalnie nieświeżej zanęty opuszczał moją stołówkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomii poruszyłeś temat troche tajemniczy ,albo nikt nie chce zdradzić swoich tajemnic albo wogle nie kumają o co biega.Nie wiem czy wiesz ,że kuku odpowiednio podfermętowana ,staje się "bronią" nr 1 na obłowionych łowiskach ,mistrzami w tym stylu są nasi sąsiedzi ,za południowej granicy.Narazie tyle z braku czasu ,zobaczymy czy się rozwinie temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

albo nikt nie chce zdradzić swoich tajemnic

No właśnie. Je także mam swoją teorię na temat podfermętowanej zanęty. Celowo pozostawię ją na razie w tajemnicy bo temat założyłem po to, aby poznać Wasze opinie na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lecz moim zdaniem ryby nie zwrocily na to uwagi

No własnie chodzi o to że zwróciły uwagę skoro brały.

Powstaje tylko pytanie co takiego się dzieje że ryby biorą na fermętująca zanętę :?:

Jak pisał Maniek o naszych południowych sąsiadach i twierdzą niektórzy wędkarze (nawet wyczynowi zawodnicy) taka podfermętowana zanęta jest skuteczniejsza.

Moim zdaniem ma to chyba trochę związek z wytwarzającym się w procesie fermętacji alkoholem. Przy czym rybki nie koniecznie lubią sobie chlapnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstaje tylko pytanie co takiego się dzieje że ryby biorą na fermętująca zanętę

Moim zdaniem trzeba sobie zadać pytanie co jedzą ryby w naturalnym środowisku i jak poszukują pożywienia. Na pewno nie zawsze są to świeżutkie robaczki czy roślinki. Również przekopywanie dna dostarcza rybom informacji. Jeżeli nie czują zapachu fermentującej/gnijącej materii to znaczy że dno jest jałowe, bez śladów życia a więc nie ciekawe jeśli chodzi o żerowanie. Być może stąd zainteresowanie ryb skisiałą zanętą :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniewaz zaczely sie rozwazania teoretyczne juz :cool:

Nie wiem co prawda jak bardzo macie nieswieze te zanenty bo mi nigdy taki pomysl do glowy nie przyszedl ale moze kiedys sie pokusze o takie zabawy

Mi sie wydaje ze u rybke faktycznie moze wzbudzac ciekawosc i ten zapach ale rowniez a moze przede wszystkim to ze podczas fermentacji (jesli ktos robil wino to wie o co chodzi :wink: ) zaczynaja wydobywac sie pecherzyki powietrza przez co i zapach i jakis ruch jest lepiej dostrzegalny dla rybek

Ale pewnie nikt z nas do konca nie bedzie wiedzial :lol::lol::twisted:

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytałam pierwszy Twój post tomii, nie powiem miałam mieszane uczucia. Z reguły większość z nas pozostałą część zanęty albo przechowuje w zamrażalniku, albo po prostu zostawia na stanowisku dla innego wędkarza lub dla dzikiego ptactwa lub też innych małych zwierzątek. Ale skoro ryby biorą na taką zanętę to jestem takiego samego zdania:

Moim zdaniem ma to chyba trochę związek z wytwarzającym się w procesie fermętacji alkoholem. Przy czym rybki nie koniecznie lubią sobie chlapnąć.

Być może dlatego, że wiele osób stosuje do zanęty różnego rodzaju alkohole, oczywiście w niewielkich ilościach. Pewnie właśnie chodzi o ten specyficzny zapaszek :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jest śliski ,dlaczego ? bo nie sądze aby z każdą zanętą się udało ,cały pic polega na składzie zanęty ,a jak wiemy nie wszystkie firmy go podaja ,jedynie metodą prób i błędów by się doszło która tak a która nie .Zanim zacznie się proces fermętacij ,musi być proces tzw kiszenia zanęty ,jest to samoistne i nie mamy zbytniego wplywu ,jedynie możemy przyśpieszyć ten proces lub opóżnic,i ten proces może podonieść zawartości cukrów [prostych czy złożonych ]bo bez cukrów nie ma fermętacji ,jaka by ona nie byla .Wiadomo że kiszenie kuku podnosi jej walory ,prawdopodobnie ryby wyczówają lepszy smak kuku.Nie wiem czy jest tak samo z innymi ziarnami ,napewno tak jest z orzechami tygrysimi ,ale czy tak samo dzieje się z pszenica czy grochem ,nie mam zielonego pojęcia.Wszystko do sprawdzenia przed nami ,pozatym Tomii ma racje niewielka ilości alkocholu w zanęcie bardzo dobrze wplywa na jej prace ,przynajmniej jeśli chodzi o nośniki zapachu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynajmniej jeśli chodzi o nośniki zapachu

Własnie w tym doszukuję się recepty na skuteczność. Początkowo temat (patent) sprzedany mi przez roberta wydawał się absurdalny dlatego ani przez chwilę nie zastanawiałem się nad tym traktując całą sprawę jak przysłowiową bzdurę. Dopiero jak zobaczyłem na własne oczy, że gra jest warta świeczki albo jak ktoś woli ryby moje szare komórki zaczęły intensywniej pracować. Wróciłem pamięcią na lekcje chemii i wykombinowałem tak:

Alkohol powstający w procesie fermentacji doskonale absorbuje zapachy produktów z których powstaje. Jak ktoś robił wino, nalewkę albo brymuche na własne potrzeby oczywiście to wie o czym mówię. Kobiety mogą być w tym temacie mniej oblatane ale one z kolei wiedzą doskonale że niektóre perfumy robione są własnie na alkoholu, który pełni rolę nośnika zapachu.

Jednoczesnie alkohol jest lżejszy od wody i doskonale się w niej rozprowadza niosąc (uwalniając) cząstki zapachowe. I coś tak mi się zdaje, że w tym cała tajemnica sukcesu.

Zapach zanęty po sfermetowaniu czyli już z jakąś znikomą zawartością alkoholu szybciej rozprowadza się w łowisku i jest bardziej intensywny przez co jest lepszym wabikiem a samego alkoholu po rozmieszaniu z wodą po prostu nie czuć.

To tak jakbyśmy do nalewki na spirytusie wlali pół wiadra wody. Spirytusu już nie czuć ale zapach produktu z którego była zrobiona w dalszym ciągu jest wyczówalny.

Nateoretyzowałem się maksymalnie, a co Wy na to :?:

Oczywiście teraz tylko pozostaje kwestia z czego skomponować ta zanętę żeby wogóle się nadawała.

Moim zdaniem nie powinny się w niej znajdować surowe produktu typu bułka, chleb itp. Ale powinny być składniki zawierające cukier (suchary, biszkopty, herbatniki). Nie wiem co z ziarnami bo zachowują się różnie w zależności od rodzaju i nie wszystkie będą fermentować. Wiadomo że żyto i pszenica z oczywistych względów się nadadzą ale jeżeli o zanętę to tylko czysto teoretyczne rozważania przeniesione z doświadczeń spirytusowych.

Oj chyba trzeba będzie zgłębić temat i nieco poeksperymętować. :wink:

żeby z tym fermentem nie przesadzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko Maniek częściowo odkrył prawdę w 40% :lol:

niewielka ilości alkocholu w zanęcie bardzo dobrze wplywa na jej prace ,przynajmniej jeśli chodzi o nośniki zapachu.

Natomiast kwasowość lub zasadowość zanęty to zupełnie inna bajka, to tak zwane pH wody w łowisku i jego wyrównanie. Pisałem o tym na innych forach a szczególnie wyczynowym. Tu nie było zainteresowania zawodami i wyczynem :???:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...
Gość kilerpulawy

Witam mam dylemat po wczorajszym wędkowaniu została mi zanęta rozrobiona, nawilżona, z pinką i różnymi atraktorami. Po powrocie do domu przesypałem ją do reklamówki i powiesiłem jak zawsze wysoko przed szczurami. Dzisiaj gdy sprawdzałem czy jakiś nieproszony gość wpadł w pułapkę, zajrzałem do zanęty i poczułem zapach wina czyli chyba sfermentowała ale robaki wszystkie żywe :???: . No i moje pytanie brzmi czy nadaje się ona jeszcze do czegoś ? Jutro jadę nad wodę więc by mi się przydała. Nigdy w takim tempie nic się nie działo złego. Co mogłoby być przyczyną że w tak szybkim tempie się zepsuła ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skutków negatywnych raczej nie będzie. Swego czasu nawet John Wilson polecał taką "winną" kilkudniową(!) zanętę na lina ;). Na drugi raz (jeśli oczywiście masz taką możliwość) zawiń w szczelne reklamówki i do lodówki/zamrażalnika - wolniej będzie fermentować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kilerpulawy, taka zanęta raczej się nie sprawdzi, szkoda czasu i nerwów, że ryba nie bierze z powodu sfermentowanej zanęty. Jedynie na stawach, gdzie ryb jest pełno nie ma to znaczenia co im rzucisz do wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.