Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

"Nęcenie blokujące", jak zapobiegać?


mroczek.

Rekomendowane odpowiedzi

W tym roku, z powodów niezależnych ode mnie, musiałem więcej czasu poświęcić wędkarstwu gruntowemu, a właściwie feederowi. Dotychczas przede wszystkim spinningowałem.

Okazało się, że nad wodą można spotkać wielu „grunciarzy”.

Jak to zwykle bywa, pojawiły się też nowe problemy.

W momencie, kiedy miałem nasilenie brań, sąsiedzi prawie zawsze przenosili swoje wędziska poniżej mojego stanowiska. Zaczynali wtedy łowić bardzo intensywnie, a u mnie brania ustawały zupełnie. Kiedy zniechęcony wyjmowałem wędki z wody, u nich także aktywność ryb zamierała. Zostało to sprawdzone i potwierdzone kilkukrotnie. :oops::lol:

Mam dość dobrą, komponowaną zanętę, niestety bardzo lekką, ale za to dobrze smużącą. Myślę, że wędkarze, którzy umieszczali swoje przynęty i koszyczki, w smudze mojej zanęty, stosowali coś podobnego do, tak zwanego w wędkarstwie wyczynowym, „nęcenia blokującego”. :?:

Może ktoś mi powie, jak można poradzić sobie z takim kłopotem? :?::!::?::!:

Przyznaję, że moje pytanie brzmi trochę dziwnie. Zadjąc je, czuję się zażenoawnay. Dlatego muszę podkreślić, że nie interesuje mnie „mięsiarstwo”, ani nie chodzi o to, że żałuję ryb innym. :oops::oops:

Nie mogę zasze przenosić się jeszcze niżej nurtu, niż ci wędkarze o których opowiadałem. Po prostu w tej chwili i jeszcze przynajmniej przez dwa lata, jeżdżę i będę jeździł na wózku inwalidzkim. Tylko niektóre miejsca na brzegu są dla mnie dostępne (twardy, poziomy grunt, możliwość podjechania samochodem, odległość do lustra wody, a nawet nasłonecznienie). Muszę też, przy każdej wyprawie na ryby prosić o udział w niej opiekuna. Wyjazd nie zawsze jest możliwy, ze względu na jego wolny czas, a i składanie ludziom takich propozycji, również nie jest proste. Wyprawa na ryby, niekiedy jest tak skomplikowaną operacją „logistyczną”, trzeba włożyć tyle starań i wysiłku, żeby doszła do skutku, że chyba można zrozumieć, że ja także chciałbym trochę połowić, nie tylko patrzeć jak robią to inni koledzy, chociaż nie będę twierdził, że jest to nieciekawe. :oops::oops::oops::oops:

To by było tyle tytułem wyjaśnienia mojego pytania – Jak sobie radzić z nęceniem blokującym??????.

:mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
Muszę też, przy każdej wyprawie na ryby prosić o udział w niej opiekuna. Wyjazd nie zawsze jest możliwy, ze względu na jego wolny czas, a i składanie ludziom takich propozycji, również nie jest proste. Wyprawa na ryby, niekiedy jest tak skomplikowaną operacją „logistyczną”, trzeba włożyć tyle starań i wysiłku, żeby doszła do skutku

Przede wszystkim wielki szacunek dla Ciebie za Twoją silną wolę i chęć spędzania czasu nad woda mimo problemów. Mam nadzieję, że uda ci się dojść do pełnej sprawności i niezależności. :wink:

A w temacie. Może spróbuj zastosować cięższą zanętę, mniej smużącą. Może efekty przyjdą trochę później, ale za to gnojki nie będą się cieszyć z Twojej zanęty. Swoją drogą jakim trzeba być skurczybykiem, żeby żerować na człowieku z takimi problemami jak Twoje :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek1@ w postępowaniu tych ludzi nie ma nic złego. Nie oburzaj się.

Każdy z nas, na rybach zachowuje się trochę tak jakby miał „gorączkę złota”. Nie mam do nikogo żalu. Tak jest i koniec. Staram się nie oceniać ludzi. Każdy ma swoje kłopoty. Nie wiadomo przecież, co w innych siedzi. :roll:

Poza tym, rzadko kto wie, jak to jest, na tych wózkach. Ja coraz częściej z niego złażę, coraz rzadziej jest mi potrzebny. Jednak obiecuję sobie, że nigdy nie zapomnę i że będę już zawsze zajmował się barierami dla niepełnosprawnych.

Wędkowanie bardzo mnie usprawniło. Uznałem, że jest to część mojej terapii, trochę ruchowej i przede wszystkim społecznej. Bez ryb nie miał bym powodu, żeby w ogóle wychodzić z domu. Komputer, internet i fora potrafią niezauważalnie zapełnić czas.

Namawiam innych, całym sercem, do zajmowania się wędkowaniem. Dla takich jak ja, to ratunek. Chodzi o to, żeby nie utrwalić swojej obawy przed tak zwaną „samodzielnością”.

Twój pomysł jest ciekawy. Przyznam, że trochę już ją dociążałem. Idąc tropem Twojego rozumowania, bardzo ciężkie zanęty należałoby kłaść przez kilka dni, żeby ryby skupić w okolicy stanowiska. Niezłe rozwiązanie!!!!

:lol::lol::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dwie_sety

Zawodniczo stosuje sie zazwyczaj dwa rodzaje zanety lekką i ciężką lekka smuży i przyciąga ryby ciężka utrzymuje je w łowisku. Czasem jest to ta sama zaneta tylko przygotowana w rózny sposób a czasami zupełnie cos innego.

Mozna znaleźć w necie porady na ten temat trzeba też troche pokombinować na łowisku.

Przy łowieniu federem podawanie zanety samym koszyczkiem to nieporozumienie, duze leszcze żeby stanąć w zanęcie potrzebują jej wiadro (Wisła w Krakowie) tyle to można wyrzucić ręką a jak zbyt daleko to dostrzelać procą.

Moja rada

na poczatku łowienia rzucić w łowisko 3 kule lekkie i 7-10 cieżkich, do małego koszyka

(jak najmniejszy na dany uciąg wody) pakować lekką. Aby opóżnić jej wymywanie z koszyczka stosować koszyki z dnem i wykonane z gęstej siatki.

Łowić aktywnie, jeżeli w przeciągu 5 minut nie ma brania przeciagnąc zestaw o 0,5 metra, jezeli po dalszych 2-5 min nie ma brania zwinąć zapakować nową porcję zanęty i znowu zarzucić.

Konieczne jest wysondowanie dna w łowisku może są tam jakieś dołki rynny itp w których zanęta się zatrzyma i ryby będą intensywnie żerować. Sondowanie można przeprowadzic nawet kilkadziesiąt metrów od brzegu i to bez echosondy.

Na solidnym kiju i grubej żyłce załóż przelotowy ciężarek o wadze 50 - 100 g (zależy od uciągu) na końcu daj agrafkę, weź 20 g spławik szczupakowy we fluo kolorze - taki zwykły styropianowy - załóz go na mocny sznurek zakończony pętelką, pętelka ma być na dole a spławik bezpośrednio nad nią, zapnij pętelkę do agrafki.

Zarzuc całe ustrojstwo w wybrane miejsce i zostaw otwarty kabłąk ale kontroluj sytuację jak spławik wypłynie zamknij kabłąk i skręć żyłkę aż spławik ustawi się pionowo nad ciężarkiem (jak troszke pociągniesz to nurkuje jak puścisz to wypływa), zacznij teraz wybierać żyłkę ręką mierząc ją jednocześnie, możesz na wędce zaznaczyć półmetrowy odcinek i przykładać do niego wybieraną żyłkę. Jak dojdziesz do ciężarka na dnie to poczujesz wyrażny opór, zanotuj wynik i przegruntuj miejsce obok.

Najlepiej narysowac sobie miniplan łowiska.

Taki gruntomierz możesz używać jako marker żeby łatwiej ci było potem zarzucać koszyczek w to samo miejsce. Marker stawiasz na rzece około 2 metry ponad łowiskiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając ten temat wpadłem na pewien pomysł :cool:

Nie zawsze dociążenie pomoże. W niektórych przypadkach może zaszkodzić.

A jak by stosować 2 rodzaje zanęty podczas wędkowania(osobno)???

Jedna to taka którą używa mroczek, a druga dociążona jak napisał tomek1.

Można by było wtedy kombinować nad wodą np. co drugi lub co trzeci rzut zanętą cięższą, albo na jednej wędce zanęta cięższa a na drugiej smużąca (smużąca wyżej-względem nurtu) itp.

POZDRAWIAM

Ktoś mnie wyprzedził :sad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję!! Dwie_sety@ i galuch@ właściwie rozwiązaliście mój problem.

W mojej okolicy są trzy takie miejsca, z których mogę łowić.

Możliwe jest tam zastosowanie taktyki, o której piszecie.

Warto będzie sporządzić plany ukształtowania dna w łowiskach. Tym bardziej, że także ułatwią mi one, właściwe reagowanie na zmiany w prędkości przepływu nurtu i wysokości poziomu wody.

Jak pisałem, nie mam zbyt wielu doświadczeń w łowieniu gruntowym. Czytając Was, mam wrażenie, że rozwiązanie mojego dylematu, jest bardzo proste. Tak to chyba zawsze bywa, że rozwiązania doskonałe są po prostu genialnie proste.

Jeszcze jedna rzecz. Nie chciałbym blokować swoim nęceniem, tych, co wędkują powyżej mojego stanowiska. Będę mógł stosując się do Waszych rad, znaleźć jakieś miejsce, w innej odległości od brzegu, nie na linii ich smużącej zanęty, gdzie nęcąc nie narobię im szkody.

pozdrowienia :lol::lol::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzić z nęceniem blokującym??????.

Potrzebuje więcej danych. Szerokość rzeki, uciąg i odległość w jakiej się ustawiają od ciebie. Nie zaszkodzi jak mi podasz na jaką odległość rzucasz i czy możesz na inną. Zrobimy tak, że nie złowią ani jednej ryby :lol: Chyba, że się wycofujesz :lol:

Nie chciałbym blokować swoim nęceniem, tych, co wędkują powyżej mojego stanowiska..... nie na linii ich smużącej zanęty, gdzie nęcąc nie narobię im szkody.

Może jednak wycofam swoja propozycję :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę słów wyjaśnienia: Konieczność zbudowania zrozumiałej wypowiedzi zmusiła mnie do wprowadzenie kilku uproszczeń. Nie chciałem też nikogo kompromitować, ani robić z siebie człowieka „roszczeniowego”. :roll:

Łowię na wybrzeżach przystani żeglarskich, (gdyż gdzie indziej, jak to na jeziorze zaporowym, jest za dużo barier, których nie moge pokonać, wysokie wały lub strome skarpy). Właściwie jestem sam, ze względu na ogólnie obowiązujące tam zakazy uprawiania wędkarstwa. Udało mi się porozumieć z bosmanami, zaprosili mnie i wyrazili zgodę na moją obecność na ich terenie. (Tak na marginesie, gdybym zaczął pisać o życzliwości, jakiej doznaję od ludzi, to pewnie nie starczyłoby mi miejsca na forum). :lol::lol::lol: Nikogo tam nie mogę blokować.

Problem stwarza moja zanęta. Jest bardzo skuteczna. Świetnie wabi niewielkie leszcze, krąpie i duże płocie. Łowię wiele ryb na jednej zasiadce.

Z natury rzeczy, przystanie to bardzo uczęszczane miejsca. Ludzie zaglądają na moje stanowisko pogadać, widzą także zawartość siatki, Nieraz pomagają mi podbierać ryby. W związku z tym wiele się mówi o tych moich połowach, i wypuszczaniu ryb z powrotem do wody.

Co się zwykle dzieje dalej, można się domyślać. Głupio o tym pisać. Miewam też wrażenie, że bosmani nieraz żałują decyzji o wydaniu mi zezwolenia. Nie chciałbym rozwijać tego tematu bardziej niż to konieczne. :oops::oops:

Na tych dwóch miejscówkach nie ma w ogóle problemu z tym, że ja komuś mogę zablokować zanętą łowisko.

Jedno z moich trzech miejsc jest ogólnie dostępne. Tam takie prawdopodobieństwo istnieje, mimo tego, że zwykle wędkujących jest tam około dziesięciu. I właściwie można mówić o „zanęconym polu”.

Wspominając o tej dodatkowej możliwości miałem na myśli wiersz Aleksandra hrabiego Fredry o Pawle i Gawle, bardziej niż jakąś konkretną sytuację. Myślę też sobie, że jakby przecieram ścieżki dla innych takich popaprańców jak ja. Z przyjemnością przesunąłbym swój wózek tak, żeby zrobić miejsce dla takiego jak ja sąsiada. Jeżeli jeden nie przeszkadza, to może i drugi, a nawet trzeci, będzie mile widziany. Takie przyszłościowe myślenie. :grin:

Jarosław@ jeżeli zdecydujesz, że warto podzielić się ze mną swoją wiedzą, będę wdzięczny. Jeżeli nie, to trudno. Niezależnie od tego, co postanowisz, uszanuję Twoją decyzję!!!

Łowię z brzegu nad Zalewem Zegrzyńskim. Umieszczam przynętę na głębokości około siedmiu metrów w odległości dwadzieścia do trzydziestu metrów od brzegu. W pozycji siedzącej, dłuższe rzuty moim sprzętem, są bardzo trudne, ale chyba można coś wyćwiczyć. Nie mogę też stosować dłuższych wędek, ze względu na gałęzie drzew nade mną. Używam koszyczków czterdziestogramowych, żyłki głównej trzydziestki, przyponowej szesnastki (duże leszcze też bywają). Cieżar rzutowy wędek nie jest oznaczony. Tak szacunkowo można określić go na 60 gramów.

Jest to stare koryto rzeki, ale woda płynie wolno, około metr, dwa na minutę. Prędkość jej przepływu zależy od tego czy na zaporze w Dębe są otwarte lub zamknięte wrota. Wędkarze, o których pisałem siadają około ośmiu, sześciu metrów poniżej mojego stanowiska.

Pozdrowienia :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dwie_sety

Za grubo łowisz zejdź z główną do 18-16 a z przyponówką numer mniej używaj kwadratowych koszyczków z płaskim dużym plastrem ołowiu a nie grubą sztabką, spokojnie zejdziesz z wagą do 30 - 40 g. Kombinuj z długoscia przypony nawet 1,5 - 2m może sie okazac że za drobną ryba stoją te grube "złote łopaty" i lubią dziabnąć dwie pinki na małym haczyku.

Jeżeli wypuszczasz ryby to wystarczy ludziom powiedzieć że trenujesz do zawodów a wypuszczasz bo jutro też chcesz trenować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie_sety@ Jestem zaskoczony Twoją wiedzą. Jest imponująca. Musisz mieć ogromne doświadczenie, gdyż bezbłędnie trafiasz w sedno.

W Twoich wypowiedziach znajdują potwierdzenie i wyjaśnienie wydarzenia, których przyczyn nie rozumiałem.

Myślę między innymi o leszczach łopatach, stojących za drobnymi rybami. Niekiedy brały chwilę po przesunięciu się koszyczka w silnym nurcie.

Łowię rzeczywiście za grubo.

Zastosowałem tak duże średnice żyłek z dwóch powodów.

Żyłki, przy mojej niezręczności, często mi się zrywają w czasie rzutu, a nie mam odwagi, żeby zastosować cieniutkie plecionki. Także, z obawy o całość zestawu, w zasadzie nie zacinam ryb. Co dziwne nie spinają się z haczyków!

Drugim ważnym powodem jest lądowanie ich na brzegu. Odległość od lustra wody, do poziomu gruntu, na którym stoi mój wózek wynosi około 1,70 m. Skarpa jest stroma. Mam oczywiście podbierak na długiej 4 metrowej sztycy. Jeżeli ryba potężnie walczy, manewrowanie tym wszystkim, zupełnie mi nie wychodzi i często ryby rwą zestaw przy samym brzegu.

Wydaje mi się, że zastosowanie plecionek, również na przypony, może być rozwiązaniem, jak sądzisz? Jakie, w tym wypadku, powinny być używane średnice?

Mam także wrażenie, że powinienem zmienić wędziska na trochę energiczniejsze. Może rzuty nie będą kosztować mnie tyle wysiłku i będę tracił mniej koszyczków.

Te, które mam, używałem kiedyś do łowienia koszyczkami wiosennych płoci z łódki. Są na tyle miękkie, że nawet wtedy, kiedy łódka przesuwała się w różne strony na długiej linie kotwicznej, one nie podrywały koszyczków z dna i jednocześnie żyłka pozostawała napięta.

Mógłbym puszczać złowione ryby od razu po ich podebraniu. Wkładam je jednak do siatki z obawy, że mogą mi wypłoszyć całe stado. Kiedyś wyczytałem, że przestraszona ryba wydziela jakiś „zapach”, który płoszy inne osobniki. Bardzo dawno temu zetknąłem się z takim poglądem, nie wiem, może ta opinia jest już nieaktualna?

Gdyby leszcze trafiały od razu do wody, byłyby pewnie w lepszej kondycji i nie budziłyby takiego zainteresowania, które tak naprawdę jest powodem moich kłopotów.

Myślę, że usprawiedliwienie „przygotowaniami do sportowych zawodów” uspokoi gorące głowy i trochę je zniechęci. Usprawiedliwi także dodatkowo, moją obecność na terenie objętym zakazem wędkowania. SART organizuje sportowe wędkarstwo niepełnosprawnych i Może zaliczą mnie do jakieś kategorii.

Pozdrowienia i dzięki, że od czasu do czasu zaglądasz.

Mam też pytanie – czy poza internetem w jakiś sposób publikujesz swoją wiedzę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dwie_sety

Plecionka dobra jest tylko na bardzo dalekich dystansach ponad 40 metrów bo wtedy żyłka jest już zbyt rozciągliwa i nie pokazuje drobnych brań ani nie pozwala skutecznie zaciąć ryby. do DS są produkowane specjalne żyłki szybkotonące i mało rozciągliwe w kolorze brązowawym określane mianem feeder. Równie dobre są tu żyłki do metody odległościowej określane mianem match (przypuszczam że to ta sama żyłka tylko na różnych szpulkach :grin: ) Pytanie o ich świeżość to osobna sprawa.

W DS (drgajaca szczytówka) masz napiętą żyłkę bo inaczej szczytówka nic nie pokaże a więc nawet podniesienie wędki jest w stanie zaciąć rybę i nie trzeba wykonywać żadnych zamaszystych ruchów w celu jej zacięcia.

Dzięki temu, że masz miękkie wędki i używasz żyłki ryby w trakcie holu się nie spinają bo całość działa jak gumowy amortyzator. Nie zmieniaj wędki bo na twardej nie wyholujesz ryby.

Według mnie cały czas łowisz za grubo i za ciężko na żyłce 0,30 da się spokojnie wywlec dwucyfrowego karpia. Zmień na 20 jeżeli masz kłopoty natury technicznej na pewno nie będzie za słaba. Im cieńsza żyłka tym mniejszy napór wody.

Dygresja na temat kupowania żłki otóż ja kupuję zawsze żyłki tanie popularnych marek bo.... są świeże cóż mi z super żyłki za ciężkie pieniądze skoro leży w sklepie już cztery lata a co z nią było wcześniej w hurtowni? Poza tym nie mam oporów przed wywaleniem jej po sezonie, a czasem nawet w trakcie i nawinięciem nowej.

Ustawienie wędki na wodzie płynącej jest pionowe im mniej żyłki utopione tym mniejszy napór wody tym lżejszy koszyk.

Jes jeszcze kwestia samego koszyka im mniejszy tym mniejszy napór wody itd

Mogę te zagadnienia przedstawić bardziej szczegółowo jeżeli będziesz miał konkretne pytanie.

Wydaje mi sie że przeciążasz wędke i przez to nie ma odpowiedniej dynamiki.

Musisz wykonać test. Weź ołowiane oliwki z krętlikiem o wadze 20; 30; 40; 50; 60 g

Zmontuj wędkę z kołowrotkiem przewlecz żyłkę przez przelotki do jej końca przywiąż agrafkę. Do agrafki przypinaj po kolei ołowiane oliwki. Każdą wykonaj kilka rzutów, przy którejś twoja wędka ożyje. Takie mają być koszyki do twojego kija +/- 10 g. To jest waga całego koszyka razem z upakowaną zanetą

Ryba spięta w łowisku tam gdzie żeruje wypłasza pozostałe ryby a zwłaszcza leszcze całym stadem rzucają się do panicznej ucieczki. Małe (nazywam je podleszczyki) wrócą za godzinę duże łopaty już nie wrócą. Sytuację może uratować natychmiastowe podnęcenie gliną z jokersem albo pinką zależy co używasz do zanęty. Grube i tak nie wrócą :mrgreen:

Ryba wypuszczona przy brzegu w żaden sposób nie płoszy żerującego stada bo po prostu tam nie wraca.

Pytanie a czy ty wogóle musisz podbierać rybę czy nie wystarczy ci doholowanie jej do brzegu? Haczyki bezzadziorowe załatwiają to w sposób genialny wystarczy dać luz na żyłce ryba trzepie kilka razy głową i odpływa wolna a ty jej nawet nie musisz dotykać.

Nie publikuję swojej wiedzy bo to są podstawy ale chetnie odpowiem, jeśli będe wiedział, na każde pytanie tu na forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.