Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Relacje z III Zlotu Sympatyków Haczyk.pl


tomek1

Rekomendowane odpowiedzi

No to czas na relacje ze Zlotu. :cool:

Na początek kilka moich zdjęć. Nie zrobiłem ich zbyt wiele, bo krótkie przerwy w deszczu wykorzystywaliśmy na łowienie i integrację. Tak się pechowo zdarzyło, że trafiliśmy ze zlotem na okres anomalii pogodowych w Polsce :roll: Ale po kolei.

Większość uczestników Zlotu zjechała się w czwartek po południu. Ośrodek okazał się dość przyjemny a domki przestronne. Pogoda jeszcze dopisywała więc wszyscy zajęli się "rozglądaniem w terenie" i pierwszymi dyskusjami :wink:

Kilka osób wieczorem pozarzucało kije, ale bez efektu :cry:

W nocy przyszła nawałnica, która odpuściła dopiero około 8-9- akurat na tyle, żeby przywitać się z przybyłym właśnie Romanem :mrgreen:

I tu pierwsza niespodzianka. Roman przygotował przepiękną serię okolicznościowych woblerów. Przekazał je na ręce Tomika, który rozdał je uczestnikom Zlotu.

a135c6bca3a825b1m.jpg

9961365accb34431m.jpg

f97909b569dbf8c9m.jpg

5cdd0bb24af10f6fm.jpg

Później znowu zaczęło padać, wiec zajęliśmy się wymiana doświadczeń :mrgreen:

Po południu- w przerwie deszczu ruszamy nad wodę. Trini i Tomik relaksują się nad kijami

40b5550f8ad2b5bdm.jpg

e738535d2d9faf63m.jpg

a782e0ae94f0f9b4m.jpg

Gregorek z ekipą pływają na pontonie. I tu pada ryba zlotu- boleń złowiony przez właściciela pontonu :razz:

Ja, Kagiva i Krzysztof próbujemy złowić żywca na wieczornego sandacza, ale nie jest to łatwe z powodu chmar miniaturowego bolenia, który wiesza się bez przerwy na spławikówkach. :???:

Agatka pomaga szykować sprzęt :lol:

94493978b6fd118em.jpg

Wreszcie udaje się złapać kilka sztuk uklei i próbuję do północy skusić sandacza. Niestety bez efektu, na szczęście czas zapełniają rozmowy z odwiedzającymi mnie uczestnikami zlotu :wink:

Kolejny dzień to znowu deszcze i próby łowienia w przerwach. Roman i Pio wypływają łodzią (bez efektu). Reszta łowi w miejscu zanęconym z pontonu przez Kagivę, Krzysztofa i Gregorka lub szuka szczęścia w spinningowaniu.

58a7ecc148d14a59m.jpg

d0008b722960169am.jpg

c3cb4807c85d6b05m.jpg

4971aa59668cbf41m.jpg

Łupem spinningistów padają miniaturowe szczupaczki. Na brzegu jest jeszcze gorzej. Brak brań, dlatego postanawiamy z Gregorkiem spróbować szczęścia w innym miejscu.

Początek obiecujący, bo wreszcie coś się uwiesiło :lol:

9431c2642eaff3fem.jpg

O zmroku Gregorek zwija kije (daleka droga do domu na drugi dzień). Za to dołącza do mnie Tomik i siedzimy do północy. Sandacz nie chciał współpracować, ale powiesiło się kilka płotek i leszczyków, z których ta około czterdziestka była największa.

853cdbc4d5ca32cbm.jpg

Ostatni dzień upłynął już na pakowaniu i spotkaniach towarzyskich.

Podsumowując- pogoda i ryby nie dopisały, ale atmosfera jak najbardziej :razz:

Nikt nie zliczy wspólnie spędzonych godzin- na dyskusjach o wędkarstwie, forum i po prostu na dobrej zabawie. Wspólne zasiadki pod parasolem przeciągały się do późnej nocy :mrgreen:

Zlot mimo przeciwności uważam za bardzo udany :cool: Dziękuję wszystkim i czekam niecierpliwie na kolejne.

Na koniec obraz po nawałnicy. Ujęcie z okna samochodu na coś co kiedyś było bujnym lasem :cry: Dodam, że mijaliśmy po drodze dużo gorsze widoki- połacie lasu połamanego jak zapałki :roll:

7ec3201732115670m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
pogoda i ryby nie dopisały, ale atmosfera jak najbardziej

Dopisała również Społeczność haczyk.pl :cool:

1219013760.jpg

Gregorek z ekipą pływają na pontonie. I tu pada ryba zlotu- boleń złowiony przez właściciela pontonu

1218839274.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlot był oczywiście rewelacyjny, choć nie dopisały pogoda i ryby. Całe szczęście Gregorek uratował honor haczykowców, i złowił pięknego bolka, którego widać poniżej.

Dużym zaskoczeniem okazały się perypetie z domkiem Romana i Madi, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Żałuję, że znów nie mogłam poznać rodzinki Larego. :(

Podziękowania osobiste:

Laremu, za wycieczkę po najdzikszych manowcach, dzięki czemu na czas odebraliśmy kota z hotelu ;)

Wspaniałą niespodziankę w postaci woblerków które zaprezentowali powyżej chłopaki, sprawił nam Roman - jeszcze raz bardzo dziękuję, a za pstrągówki które stały się moim osobistym skarbem - jeszcze mocniej :mrgreen:

Madi to w ogóle totalna wariatka, jej rechot można było słyszeć niemalże przez cały dzień, a raz nawet przez całą noc :lol: Wariatka, przekochana i przewspaniała. Za wszelkie aluzje, żaluzje, i śmichy-chichy - dzięki babo. :D

Za miłe pogawędki o szkrabach również wielkie dzięki dla Klaudii, Moniki i Gregorkowej Agnieszki,

dla Piotrkowej Agi, dzięki za pogawędki o wiecznie przemoczonych butach :D

Piotrkowi - Pio, dzięki za późnowieczorną pogawędkę nad wodą, ryby nie brały, ale gadało się wybornie :)

Madzi Tomikowej, za pogawędkę przy pomarańczowej herbatce,

a małym kurczaczkom, wszystkim czterem, czyli Agatce, Kubusiowi, Mariuszkowi i Dominiczkowi - za to, że po prostu były :)

Marcinowi-Welfronowi, za użyczenie kija i wspólne suszenie ciuchów w łazience,

Tomikowi-Marcinowi za koszulki i wspólne ślęczenie nad wodą, i ucieczkę przed deszczem ;)

Tomkowi za wszystko - jesteś chłopie dla mnie niemalże jak brat :)

Oli, za duchowe wsparcie przy gotowaniu wody w czajniku w momencie jak wywaliłam korki w domku, i spaliłam przedłużacz - laptok jak widać żyje :D

Krzysiowi, za wnikliwe milczące obserwowanie,

A Grzesiowi Kagivie, za uświadomienie co to jest tyglik :D

Gregorkowi oczywiście, za śliwki, i pogodę ducha, i tajemnicę które woblerki są skuteczne na Zegrzu ;)

And, last, but not least... Mozambikaninowi, mojemu słoneczku, za to, że bezpiecznie dojechaliśmy w te i nazad, za brak humorków, super wakacje i w ogóle za wszystko :)

Ola, Tomek, Marcin, Magda, Łukasz i Agatka:

IMGP34161.jpg

Tomek1:

IMGP34171.jpg

Gregorek z Boleniem:

IMGP34211.jpg

C&R:

IMGP34241.jpg

Taką pogodę mieliśmy w zasadzie cały czas... Na zdjęciu rynek w Nysie

IMGP34291.jpg

Roman i Pio na łódce :)

IMGP34351.jpg

Tomek1:

IMGP34361.jpg

Krzysztof1:

IMGP34371.jpg

IMGP34391.jpg

Madi:

IMGP34451.jpg

Krzysztof1, Kagiva, Gregorek:

IMGP34461.jpg

Marcin, vel Welfron:

IMGP34501.jpg

Madi i Lary:

IMGP34551.jpg

Roman Gawlas:

IMGP34561.jpg

Kagiva:

IMGP34541.jpg

Mozambikanin:

IMGP34611.jpg

Madi, Roman i Lary :)

IMGP34621.jpg

I na koniec bonus :P Trini zamotana w pałatkę -mini namiot. Przed deszczem było się trudno ochronić, i choć wyglądało to conajmniej dziwnie, to zdało egzamin :D

IMGP34441.jpg

Reszta zdjęć później, bo trzeba zrzucić z drugiego aparatu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlot mimo paskudnej pogody okazał się być bardzo udanym, wskazują na to powyższe zdjęcia jak i mój katar, który był wynikiem 3-godzinnego spinningowania na tym cudnie wietrznym cyplu :mrgreen::roll::lol:

Dużym zaskoczeniem okazały się perypetie z domkiem Romana i Madi, na szczęście wszystko skończyło się dobrze.

Ja na szczęście dowiedziałam się o tym dopiero po fakcie jak już byłam na miejscu i wszystko zostało załatwione :cool:

Madi to w ogóle totalna wariatka, jej rechot można było słyszeć niemalże przez cały dzień, a raz nawet przez całą noc :lol: Wariatka, przekochana i przewspaniała. Za wszelkie aluzje, żaluzje, i śmichy-chichy - dzięki babo. :D

Taaaa ja wariatka i oszołomka. Przez te moje rechoty to Roman Gawlas spać nie mógł. Rano tylko usłyszałam " przebudziłem się - siedzą; potem przebudziłem się - już ciemno - siedzą :shock: potem jeszcze przebudziłem się - prawie świta - dalej siedzą :shock::shock::shock:

OMG działo się, działo, ale to wszystko przez odtwarzanie gadki idioty z ADHD i wielu innych mp3 z komóry przez Krzysztofa1 (jak się machłam niech mnie ktoś poprawi).

Ale najlepszy był ślimak, który wyglądał jak.........?? Jak ślimak, świntuchy :twisted::lol:

Dziękuję wszystkim serdecznie za tak mile spędzony czas, poznałam wiele świetnych osób, co tu dodać - do zobaczenia na następnym zlocie :grin:

Reszta zdjęć później, bo trzeba zrzucić z drugiego aparatu :)

Tylko wiesz, dokładnie je tam poprzeglądaj :twisted::wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez te moje rechoty to Roman Gawlas spać nie mógł. Rano tylko usłyszałam " przebudziłem się - siedzą; potem przebudziłem się - już ciemno - siedzą :shock: potem jeszcze przebudziłem się - prawie świta - dalej siedzą :shock: :shock: :shock:

Madi no nie przesadzaj nie było tak źle, ja tylko Was podziwiałem że w taką zimnicę macie tyle energi aby ją pokonać :lol::lol::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich no to jeszcze parę nadających się zdjęć :razz:

Gregorek,Roman Gawlas,Kagiva,Madi,Krzysztof1:

40098b1417a89722m.jpg

Ola z Agatką,Gregorek z Kubusiem,Kagiva z Mariuszkiem,Roman Gawlas,Tomek1,Welfron1,Trini,Krzysztof1 z Dominisiem:

6841d20bd9526e61m.jpg

Trini,Madi od tyłu :mrgreen: ,Kagiva,Ola z Agatką,Magda Tomikowa,Roman Gawlas,Lary,Gregorek z Kubusiem:

e214a143d4cec6f3m.jpg

Obcięty Tomik,Ola z Agatką,Kagiva,Roman Gawlas,Trini od tyłu :twisted: :

ceccd53ab63ce766m.jpg

Welfron1 i Roman Gawlas:

636285a3d4ffce13m.jpg

Roman Gawlas i Gregorek:

ebac1c524b6ab6c1m.jpg

Gregorek,Kagiva i Krzysztof1 podczas szykowania zanęty:

6f250f8f2bb89a9em.jpg

Agnieszka i Pio:

1a1a55206b1da717m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisanie relacji ze zlotu, zaczynam dobrych kilka dni po jego zakończeniu. Mnóstwo pozytywnych emocji związanych ze Zlotem najzagorzalszych Haczykowców naładowało Nasze życiowe akumulatory na długo. Jednak w drodze powrotnej ze Zlotu miało miejsce przykre zdarzenie, o którym do tej pory nie wiem- pisać czy nie? Ale po kolei.

Dzień 0. Czwartek 14.08.2008

Wyjazd z Wa-wy, przyjazd do Opatowa na 11:00. Przepakowanie i wyjazd ok. 13:30, przyjazd do Ściborza ok. 20:30.

Po przyjeździe starcza nam sił, aby się rozpakować i przywitać z już przybyłymi. Czwórka z nich (Trini, Mozambikanin, Krzysztof1, Kagiva) rozpoczęła łowienie niezwłocznie po przyjeździe. Woda żyje. Drapieżniki atakują drobnicę tuż przy brzegu.:-)

Dzień 1.

Budzę się przed 04:00. W domku gorąc niesamowity, na dworze ciemno. Nie mogę spać. Postanawiam, że jak tylko zacznie się rozwidniać wyjdę na cypel, porzucać przed śniadaniem. Tuż po czwartej zaczyna się błyskać, po kwadransie, leje jak z cebra. Zasypiam ok. 06:00. Budzę się ok. 08:00. Śniadanie, przywitanie z „dojechanymi” osobami. Postanawiamy wypłynąć. Welfron1, Pio i ja. Kiedy rozkładamy ponton Roman powiedział, że ok. godz. 12:00 mają być dostępne dla nas 2 łódki. Pio decyduje, że nie będzie robił tłoku i popłynie na łódce. Na jego miejsce wskakuje na ponton Mozambikanin. Płyniemy za łódkami miejscowych wędkarzy, obserwując wskazania echosondy. Wypływamy ok. 2 km od brzegu (miejscowi powiedzieli nam, że ich GPS pokazuje właśnie 2 km).. Rzucamy, rzucamy, rzucamy i nic. Drobne przytrzymania, gumy delikatnie nakłute przy ogonku. Zmieniamy przynęty, woblery, koguty, znowu gumki- nic. Łowię bez stalki- wszak nastawiamy się na sandacze. Łowię krótkim, sztywnym wędziskiem- z opadu. Podrywam, zwijam żyłkę, odczekuję, podrywam itd. W pewnym momencie po poderwaniu zwijam, ale nie czuję ciężaru główki. Zwijam, patrzę- Obcinka! Wpatruję się kilkanaście sekund w koniec plecionki. Myśli kłębią się w głowie- to mogła być ryba życia :( Postanawiam, że od tej chwili będę łowił z przyponem.

Wraz z upływem czasu, fale przybierają na wysokości. Niektóre z nich zaczynają się załamywać (potoczne określenie do nazywania fali, na której wytwarza się piana). Kilka z nich przelało się przez burtę pontonu. Rozmawiamy głośno, czy aby zbytnio nie ryzykujemy. Po pewnym czasie wiatr słabnie. A my ciągle bez efektu. Po kilku godzinach fale znowu przybierają na sile. Około godziny 15:00 decydujemy się na powrót. Znowu kilka fal przelało się do środka. W duchu przeklinamy tą pogodę. Wracając zakładam coraz to ine woblery- na troling. Ok. 150m przed cypelkiem mam pobicie na pękatego, powierzchniowego woblerka. Skutecznego również na poraju. Welfron ocenił, że to szczupak, ale mnie coś to nie pasowało. Walczymy, o utrzymanie pontonu dziobem do fali. Widzę światło odbijające się od boku ryby- Brzana? Nie! To Boleń! Prędzej bym się suma na ten wobler spodziewał. Dzwonie do Tomika z prośbą o zorganizowanie szybkiej sesji zdjęciowej, po czym ryba wraca do swego domku. Zaczyna sie ulewa. Taszczymy ponton w pięciu w pobliże domków. (Trini wstaw proszę to zdięcie:-*) Przemokliśmy do suchej nitki.

Po przebraniu się integracja pod parasolami. Następnie, przed nocą gromadzkie łowienie z cypelka na spining. Roman wyhacza z 10 szt. małych szczupaczków, padają też małe okonki. Ogólnie wyniki kiepskie. Pio i inni tego dnia nie wypłynęli.

Późnym wieczorem umawiamy się na wypłynięcie nazajutrz rankiem.

Dzień 2.

Ranek: Leje i wieje jak w Kieleckiem. Jadę więc z rodzinką oraz Tomikiem i Magdą na wycieczkę do kopalni złota, do Złotego Stoku. Po powrocie grill, kilka piw. Deszcz słabnie. Kagiwa i Krzysztof1 przygotowują nasionka na zanętę, które potem rozwozimy (Madi, Kagiva i ja) pontonem ze 40 m od brzegu. Roman i Pio wypłynęli łódką, ale jak się później dowiedzieliśmy bez efektu. Zasadzka na leszcza – nic nawet nie skubie. Wynosimy się z tomek1 na cypel, spróbujemy szczęścia tam. Po ok. 30 minutach mam małego leszczyka. Tomek z początku nic. Zbieram się wcześnie- ok. 21:00. Następnego dnia mam 550 km do przejechania. Po moim powrocie do Tomka dołącza Tomik. Pierwszy z nich łowi kilka ładnych leszczy- decyzja o przeniesieniu na cypel była słuszna.

Dzień 3. Niedziela 17.08.2008

Pakowanie od rana, pożegnanie. Miły akcent w postaci zestawu woblerów dla każdego uczestnika zlotu, własnoręcznie przygotowanych przez Romana.

Wyjazd ok. 12:00, przyjazd ok. 23:30 do Wa-wy.

W drodze powrotnej, przy zjeździe z obwodnicy Opola byliśmy świadkami wypadku.

Jadący przed nami Fiat Punto wykonywał prawidłowo (na zielonym świetle) manewr skrętu w lewo. Na ten skręcający samochód najechał z naprzeciwka, bez jakiegokolwiek hamowania citroen. Nie wiem jak opuściłem skrzyżowanie, Zaparkowałem na poboczu. Starczyło mi zdrowego rozsądku, aby wyciągnąć telefon i wybrać trzy dziewiątki. Problemy z precyzyjnym określeniem miejsca, podaniem ilości osób poszkodowanych. Dramatyczne próby uwolnienia osób uwięzionych w samochodzie. Pogotowie przybyło dość szybko. W akcji brały udział 3 „R”-ki, 2 wozy straży pożarnej, oraz 2 radiowozy. Przed nami daleka droga. Odjeżdżamy zaraz po tym, jak zgłosiłem się na świadka wypadku.

Na najbliższej stacji benzynowej zatrzymujemy się na mocną kawę. Podróż mija w ponurym nastroju. W okolicach Częstochowy widzimy połacie lasu połamanego jak zapałki. Dopiero teraz dociera do nas, że pogoda na którą tak narzekaliśmy potraktowała nas wyjątkowo łagodne.

Wracamy szczęśliwie do Warszawy około 23:30. Mnóstwo emocji, z przewagą tych dobrych, za które Wszystkim Serdecznie Dziękujemy:)

Ponieważ na czas zlotu aparat zawłaszczyła moja Aga, więc nasze zdjęcia mają raczej charakter rodzinny i towarzyski.

a1c9aabb80a4cda3m.jpg Ruiny zamku w Olsztynie koło Częstochowy.

5bfbfaf840851ed6m.jpg Złoty Stok.

ca2fb55e16ab60bcm.jpg Wejście do kopalni.

5440189eb0955832m.jpg Złoto zmagazynowane w kopalni.

e2608e82054efca7m.jpg Mały i duży Gregorek w jednym z kopalnianych korytarzy.

ed541cb8209f9820m.jpg Jeden z korytarzy, których w okolicach Złotego Stoku wydrążono podobno ponad 300 km.

993ac1fd3757a11cm.jpg Pogoda nas nie rozpieszczała. Ołowiane niebo, wiatr i deszcz.

56be4fd362bcf498m.jpg Zasiadka w miejscu osłoniętym cypelkiem, zanęconym ziarnami. Bez efektów.

65ce75adc23a41a3m.jpg Ta sama zasiadka. Widok z cypelka.

2a6fdaa5886123e7m.jpg Roman i Pio na łódce.

2d1eaabe0e68ca3cm.jpg Paskudna pogoda.

b9e67be4fc02027fm.jpg Pamiątkowe zdjęcie w dniu odjazdu- Niedziela 17.08.2008. Piękna pogoda.

6b505b33c54113e7m.jpg Jedno z pierwszych, samodzielnie wykonanych zdjęć, przez mojego Kubę (2,5 roku).

Jeszcze raz Dziękujemy i z niecierpliwością wyczekujemy następnego spotkania.

KAiG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co czytam to mogłem więcej osób pocholować przez swoje włośći a nie puszczać na Częstochowę. :sad:

Ale na Opatów to tak chyba trochę nie po drodze... :(

Jak kogoś interesuje co robiłam przed zlotem, to zapraszam na mojego bloga ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madi no nie przesadzaj nie było tak źle, ja tylko Was podziwiałem że w taką zimnicę macie tyle energi aby ją pokonać :lol: :lol: :lol:

Bośmy czucia już nie mieli, żartuję oczywiście :lol::lol::lol:

Ale to tak jest jak się siedzi i rechocze, to nawet nie wiadomo jak czas leci :wink:

Przejrzałam zdjęcia z drugiego aparatu - nie nadają się, za dużo tu dzieci zagląda :twisted:

Mogłam się domyślić :twisted::mrgreen::lol:

Poprzesyłam Wam na maile w sobotę, tylko umieścicie je w profilach :mrgreen:

Ja czekam na foty, na aktualizację w profilu to raczej koleżanko nie licz :roll:

Gregorek super relacja, aż mam chęć tam wrócić....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.