tomek1 Napisano 17 Sierpnia 2008 Share Napisano 17 Sierpnia 2008 No to czas na relacje ze Zlotu. Na początek kilka moich zdjęć. Nie zrobiłem ich zbyt wiele, bo krótkie przerwy w deszczu wykorzystywaliśmy na łowienie i integrację. Tak się pechowo zdarzyło, że trafiliśmy ze zlotem na okres anomalii pogodowych w Polsce Ale po kolei. Większość uczestników Zlotu zjechała się w czwartek po południu. Ośrodek okazał się dość przyjemny a domki przestronne. Pogoda jeszcze dopisywała więc wszyscy zajęli się "rozglądaniem w terenie" i pierwszymi dyskusjami Kilka osób wieczorem pozarzucało kije, ale bez efektu W nocy przyszła nawałnica, która odpuściła dopiero około 8-9- akurat na tyle, żeby przywitać się z przybyłym właśnie Romanem I tu pierwsza niespodzianka. Roman przygotował przepiękną serię okolicznościowych woblerów. Przekazał je na ręce Tomika, który rozdał je uczestnikom Zlotu. Później znowu zaczęło padać, wiec zajęliśmy się wymiana doświadczeń Po południu- w przerwie deszczu ruszamy nad wodę. Trini i Tomik relaksują się nad kijami Gregorek z ekipą pływają na pontonie. I tu pada ryba zlotu- boleń złowiony przez właściciela pontonu Ja, Kagiva i Krzysztof próbujemy złowić żywca na wieczornego sandacza, ale nie jest to łatwe z powodu chmar miniaturowego bolenia, który wiesza się bez przerwy na spławikówkach. Agatka pomaga szykować sprzęt Wreszcie udaje się złapać kilka sztuk uklei i próbuję do północy skusić sandacza. Niestety bez efektu, na szczęście czas zapełniają rozmowy z odwiedzającymi mnie uczestnikami zlotu Kolejny dzień to znowu deszcze i próby łowienia w przerwach. Roman i Pio wypływają łodzią (bez efektu). Reszta łowi w miejscu zanęconym z pontonu przez Kagivę, Krzysztofa i Gregorka lub szuka szczęścia w spinningowaniu. Łupem spinningistów padają miniaturowe szczupaczki. Na brzegu jest jeszcze gorzej. Brak brań, dlatego postanawiamy z Gregorkiem spróbować szczęścia w innym miejscu. Początek obiecujący, bo wreszcie coś się uwiesiło O zmroku Gregorek zwija kije (daleka droga do domu na drugi dzień). Za to dołącza do mnie Tomik i siedzimy do północy. Sandacz nie chciał współpracować, ale powiesiło się kilka płotek i leszczyków, z których ta około czterdziestka była największa. Ostatni dzień upłynął już na pakowaniu i spotkaniach towarzyskich. Podsumowując- pogoda i ryby nie dopisały, ale atmosfera jak najbardziej Nikt nie zliczy wspólnie spędzonych godzin- na dyskusjach o wędkarstwie, forum i po prostu na dobrej zabawie. Wspólne zasiadki pod parasolem przeciągały się do późnej nocy Zlot mimo przeciwności uważam za bardzo udany Dziękuję wszystkim i czekam niecierpliwie na kolejne. Na koniec obraz po nawałnicy. Ujęcie z okna samochodu na coś co kiedyś było bujnym lasem Dodam, że mijaliśmy po drodze dużo gorsze widoki- połacie lasu połamanego jak zapałki Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomik Napisano 17 Sierpnia 2008 Share Napisano 17 Sierpnia 2008 pogoda i ryby nie dopisały, ale atmosfera jak najbardziej Dopisała również Społeczność haczyk.pl Gregorek z ekipą pływają na pontonie. I tu pada ryba zlotu- boleń złowiony przez właściciela pontonu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 18 Sierpnia 2008 Share Napisano 18 Sierpnia 2008 Fajnie, fajnie Ja zdjęć z całej podróży mam kilkaset, ze zlotu około 50, muszę zobaczyć co się nadaje do publikacji, a co jednak nie bardzo i wtedy wstawię relację Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lary Napisano 18 Sierpnia 2008 Share Napisano 18 Sierpnia 2008 muszę zobaczyć co się nadaje do publikacj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 18 Sierpnia 2008 Share Napisano 18 Sierpnia 2008 Zlot był oczywiście rewelacyjny, choć nie dopisały pogoda i ryby. Całe szczęście Gregorek uratował honor haczykowców, i złowił pięknego bolka, którego widać poniżej. Dużym zaskoczeniem okazały się perypetie z domkiem Romana i Madi, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Żałuję, że znów nie mogłam poznać rodzinki Larego. Podziękowania osobiste: Laremu, za wycieczkę po najdzikszych manowcach, dzięki czemu na czas odebraliśmy kota z hotelu Wspaniałą niespodziankę w postaci woblerków które zaprezentowali powyżej chłopaki, sprawił nam Roman - jeszcze raz bardzo dziękuję, a za pstrągówki które stały się moim osobistym skarbem - jeszcze mocniej Madi to w ogóle totalna wariatka, jej rechot można było słyszeć niemalże przez cały dzień, a raz nawet przez całą noc Wariatka, przekochana i przewspaniała. Za wszelkie aluzje, żaluzje, i śmichy-chichy - dzięki babo. Za miłe pogawędki o szkrabach również wielkie dzięki dla Klaudii, Moniki i Gregorkowej Agnieszki, dla Piotrkowej Agi, dzięki za pogawędki o wiecznie przemoczonych butach Piotrkowi - Pio, dzięki za późnowieczorną pogawędkę nad wodą, ryby nie brały, ale gadało się wybornie Madzi Tomikowej, za pogawędkę przy pomarańczowej herbatce, a małym kurczaczkom, wszystkim czterem, czyli Agatce, Kubusiowi, Mariuszkowi i Dominiczkowi - za to, że po prostu były Marcinowi-Welfronowi, za użyczenie kija i wspólne suszenie ciuchów w łazience, Tomikowi-Marcinowi za koszulki i wspólne ślęczenie nad wodą, i ucieczkę przed deszczem Tomkowi za wszystko - jesteś chłopie dla mnie niemalże jak brat Oli, za duchowe wsparcie przy gotowaniu wody w czajniku w momencie jak wywaliłam korki w domku, i spaliłam przedłużacz - laptok jak widać żyje Krzysiowi, za wnikliwe milczące obserwowanie, A Grzesiowi Kagivie, za uświadomienie co to jest tyglik Gregorkowi oczywiście, za śliwki, i pogodę ducha, i tajemnicę które woblerki są skuteczne na Zegrzu And, last, but not least... Mozambikaninowi, mojemu słoneczku, za to, że bezpiecznie dojechaliśmy w te i nazad, za brak humorków, super wakacje i w ogóle za wszystko Ola, Tomek, Marcin, Magda, Łukasz i Agatka: Tomek1: Gregorek z Boleniem: C&R: Taką pogodę mieliśmy w zasadzie cały czas... Na zdjęciu rynek w Nysie Roman i Pio na łódce Tomek1: Krzysztof1: Madi: Krzysztof1, Kagiva, Gregorek: Marcin, vel Welfron: Madi i Lary: Roman Gawlas: Kagiva: Mozambikanin: Madi, Roman i Lary I na koniec bonus Trini zamotana w pałatkę -mini namiot. Przed deszczem było się trudno ochronić, i choć wyglądało to conajmniej dziwnie, to zdało egzamin Reszta zdjęć później, bo trzeba zrzucić z drugiego aparatu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
DAWID Napisano 18 Sierpnia 2008 Share Napisano 18 Sierpnia 2008 widze że fajnie się bawiliście PS: gregorek fajny bolek Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
madi Napisano 20 Sierpnia 2008 Share Napisano 20 Sierpnia 2008 Zlot mimo paskudnej pogody okazał się być bardzo udanym, wskazują na to powyższe zdjęcia jak i mój katar, który był wynikiem 3-godzinnego spinningowania na tym cudnie wietrznym cyplu Dużym zaskoczeniem okazały się perypetie z domkiem Romana i Madi, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Ja na szczęście dowiedziałam się o tym dopiero po fakcie jak już byłam na miejscu i wszystko zostało załatwione Madi to w ogóle totalna wariatka, jej rechot można było słyszeć niemalże przez cały dzień, a raz nawet przez całą noc Wariatka, przekochana i przewspaniała. Za wszelkie aluzje, żaluzje, i śmichy-chichy - dzięki babo. Taaaa ja wariatka i oszołomka. Przez te moje rechoty to Roman Gawlas spać nie mógł. Rano tylko usłyszałam " przebudziłem się - siedzą; potem przebudziłem się - już ciemno - siedzą potem jeszcze przebudziłem się - prawie świta - dalej siedzą OMG działo się, działo, ale to wszystko przez odtwarzanie gadki idioty z ADHD i wielu innych mp3 z komóry przez Krzysztofa1 (jak się machłam niech mnie ktoś poprawi). Ale najlepszy był ślimak, który wyglądał jak.........?? Jak ślimak, świntuchy Dziękuję wszystkim serdecznie za tak mile spędzony czas, poznałam wiele świetnych osób, co tu dodać - do zobaczenia na następnym zlocie Reszta zdjęć później, bo trzeba zrzucić z drugiego aparatu Tylko wiesz, dokładnie je tam poprzeglądaj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
roman gawlas Napisano 20 Sierpnia 2008 Share Napisano 20 Sierpnia 2008 Przez te moje rechoty to Roman Gawlas spać nie mógł. Rano tylko usłyszałam " przebudziłem się - siedzą; potem przebudziłem się - już ciemno - siedzą potem jeszcze przebudziłem się - prawie świta - dalej siedzą :shock: Madi no nie przesadzaj nie było tak źle, ja tylko Was podziwiałem że w taką zimnicę macie tyle energi aby ją pokonać Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 20 Sierpnia 2008 Share Napisano 20 Sierpnia 2008 Przejrzałam zdjęcia z drugiego aparatu - nie nadają się, za dużo tu dzieci zagląda Poprzesyłam Wam na maile w sobotę, tylko umieścicie je w profilach Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Krzysztof1 Napisano 20 Sierpnia 2008 Share Napisano 20 Sierpnia 2008 Witam wszystkich no to jeszcze parę nadających się zdjęć Gregorek,Roman Gawlas,Kagiva,Madi,Krzysztof1: Ola z Agatką,Gregorek z Kubusiem,Kagiva z Mariuszkiem,Roman Gawlas,Tomek1,Welfron1,Trini,Krzysztof1 z Dominisiem: Trini,Madi od tyłu ,Kagiva,Ola z Agatką,Magda Tomikowa,Roman Gawlas,Lary,Gregorek z Kubusiem: Obcięty Tomik,Ola z Agatką,Kagiva,Roman Gawlas,Trini od tyłu : Welfron1 i Roman Gawlas: Roman Gawlas i Gregorek: Gregorek,Kagiva i Krzysztof1 podczas szykowania zanęty: Agnieszka i Pio: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 20 Sierpnia 2008 Share Napisano 20 Sierpnia 2008 Tak btw. Tomik, co z obiecanym tematem, cośmy rano w niedzielę wszyscy rozmawiali, bo Łukasz już znalazł garść propozycji w omawianym pasie ziemi, i chciałby się tą wiedzą podzielić Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kolat66 Napisano 20 Sierpnia 2008 Share Napisano 20 Sierpnia 2008 Mimo najlepszych checi nie moglem byc z Wami.Zamiast integrowac sie i lowic robilem to: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/67966c18d17e0887.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9ffe868d082355e6.html Super zdjecia i relacje,mam nadzieje ze za rok....... Pozdrawiam kolat66 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 21 Sierpnia 2008 Share Napisano 21 Sierpnia 2008 mam nadzieje ze za rok....... No koniecznie, bo ja w końcu chcę zobaczyć jak się na muchę łowi Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gregorek Napisano 21 Sierpnia 2008 Share Napisano 21 Sierpnia 2008 Pisanie relacji ze zlotu, zaczynam dobrych kilka dni po jego zakończeniu. Mnóstwo pozytywnych emocji związanych ze Zlotem najzagorzalszych Haczykowców naładowało Nasze życiowe akumulatory na długo. Jednak w drodze powrotnej ze Zlotu miało miejsce przykre zdarzenie, o którym do tej pory nie wiem- pisać czy nie? Ale po kolei. Dzień 0. Czwartek 14.08.2008 Wyjazd z Wa-wy, przyjazd do Opatowa na 11:00. Przepakowanie i wyjazd ok. 13:30, przyjazd do Ściborza ok. 20:30. Po przyjeździe starcza nam sił, aby się rozpakować i przywitać z już przybyłymi. Czwórka z nich (Trini, Mozambikanin, Krzysztof1, Kagiva) rozpoczęła łowienie niezwłocznie po przyjeździe. Woda żyje. Drapieżniki atakują drobnicę tuż przy brzegu. Dzień 1. Budzę się przed 04:00. W domku gorąc niesamowity, na dworze ciemno. Nie mogę spać. Postanawiam, że jak tylko zacznie się rozwidniać wyjdę na cypel, porzucać przed śniadaniem. Tuż po czwartej zaczyna się błyskać, po kwadransie, leje jak z cebra. Zasypiam ok. 06:00. Budzę się ok. 08:00. Śniadanie, przywitanie z „dojechanymi” osobami. Postanawiamy wypłynąć. Welfron1, Pio i ja. Kiedy rozkładamy ponton Roman powiedział, że ok. godz. 12:00 mają być dostępne dla nas 2 łódki. Pio decyduje, że nie będzie robił tłoku i popłynie na łódce. Na jego miejsce wskakuje na ponton Mozambikanin. Płyniemy za łódkami miejscowych wędkarzy, obserwując wskazania echosondy. Wypływamy ok. 2 km od brzegu (miejscowi powiedzieli nam, że ich GPS pokazuje właśnie 2 km).. Rzucamy, rzucamy, rzucamy i nic. Drobne przytrzymania, gumy delikatnie nakłute przy ogonku. Zmieniamy przynęty, woblery, koguty, znowu gumki- nic. Łowię bez stalki- wszak nastawiamy się na sandacze. Łowię krótkim, sztywnym wędziskiem- z opadu. Podrywam, zwijam żyłkę, odczekuję, podrywam itd. W pewnym momencie po poderwaniu zwijam, ale nie czuję ciężaru główki. Zwijam, patrzę- Obcinka! Wpatruję się kilkanaście sekund w koniec plecionki. Myśli kłębią się w głowie- to mogła być ryba życia Postanawiam, że od tej chwili będę łowił z przyponem. Wraz z upływem czasu, fale przybierają na wysokości. Niektóre z nich zaczynają się załamywać (potoczne określenie do nazywania fali, na której wytwarza się piana). Kilka z nich przelało się przez burtę pontonu. Rozmawiamy głośno, czy aby zbytnio nie ryzykujemy. Po pewnym czasie wiatr słabnie. A my ciągle bez efektu. Po kilku godzinach fale znowu przybierają na sile. Około godziny 15:00 decydujemy się na powrót. Znowu kilka fal przelało się do środka. W duchu przeklinamy tą pogodę. Wracając zakładam coraz to ine woblery- na troling. Ok. 150m przed cypelkiem mam pobicie na pękatego, powierzchniowego woblerka. Skutecznego również na poraju. Welfron ocenił, że to szczupak, ale mnie coś to nie pasowało. Walczymy, o utrzymanie pontonu dziobem do fali. Widzę światło odbijające się od boku ryby- Brzana? Nie! To Boleń! Prędzej bym się suma na ten wobler spodziewał. Dzwonie do Tomika z prośbą o zorganizowanie szybkiej sesji zdjęciowej, po czym ryba wraca do swego domku. Zaczyna sie ulewa. Taszczymy ponton w pięciu w pobliże domków. (Trini wstaw proszę to zdięcie:-*) Przemokliśmy do suchej nitki. Po przebraniu się integracja pod parasolami. Następnie, przed nocą gromadzkie łowienie z cypelka na spining. Roman wyhacza z 10 szt. małych szczupaczków, padają też małe okonki. Ogólnie wyniki kiepskie. Pio i inni tego dnia nie wypłynęli. Późnym wieczorem umawiamy się na wypłynięcie nazajutrz rankiem. Dzień 2. Ranek: Leje i wieje jak w Kieleckiem. Jadę więc z rodzinką oraz Tomikiem i Magdą na wycieczkę do kopalni złota, do Złotego Stoku. Po powrocie grill, kilka piw. Deszcz słabnie. Kagiwa i Krzysztof1 przygotowują nasionka na zanętę, które potem rozwozimy (Madi, Kagiva i ja) pontonem ze 40 m od brzegu. Roman i Pio wypłynęli łódką, ale jak się później dowiedzieliśmy bez efektu. Zasadzka na leszcza – nic nawet nie skubie. Wynosimy się z tomek1 na cypel, spróbujemy szczęścia tam. Po ok. 30 minutach mam małego leszczyka. Tomek z początku nic. Zbieram się wcześnie- ok. 21:00. Następnego dnia mam 550 km do przejechania. Po moim powrocie do Tomka dołącza Tomik. Pierwszy z nich łowi kilka ładnych leszczy- decyzja o przeniesieniu na cypel była słuszna. Dzień 3. Niedziela 17.08.2008 Pakowanie od rana, pożegnanie. Miły akcent w postaci zestawu woblerów dla każdego uczestnika zlotu, własnoręcznie przygotowanych przez Romana. Wyjazd ok. 12:00, przyjazd ok. 23:30 do Wa-wy. W drodze powrotnej, przy zjeździe z obwodnicy Opola byliśmy świadkami wypadku. Jadący przed nami Fiat Punto wykonywał prawidłowo (na zielonym świetle) manewr skrętu w lewo. Na ten skręcający samochód najechał z naprzeciwka, bez jakiegokolwiek hamowania citroen. Nie wiem jak opuściłem skrzyżowanie, Zaparkowałem na poboczu. Starczyło mi zdrowego rozsądku, aby wyciągnąć telefon i wybrać trzy dziewiątki. Problemy z precyzyjnym określeniem miejsca, podaniem ilości osób poszkodowanych. Dramatyczne próby uwolnienia osób uwięzionych w samochodzie. Pogotowie przybyło dość szybko. W akcji brały udział 3 „R”-ki, 2 wozy straży pożarnej, oraz 2 radiowozy. Przed nami daleka droga. Odjeżdżamy zaraz po tym, jak zgłosiłem się na świadka wypadku. Na najbliższej stacji benzynowej zatrzymujemy się na mocną kawę. Podróż mija w ponurym nastroju. W okolicach Częstochowy widzimy połacie lasu połamanego jak zapałki. Dopiero teraz dociera do nas, że pogoda na którą tak narzekaliśmy potraktowała nas wyjątkowo łagodne. Wracamy szczęśliwie do Warszawy około 23:30. Mnóstwo emocji, z przewagą tych dobrych, za które Wszystkim Serdecznie Dziękujemy:) Ponieważ na czas zlotu aparat zawłaszczyła moja Aga, więc nasze zdjęcia mają raczej charakter rodzinny i towarzyski. Ruiny zamku w Olsztynie koło Częstochowy. Złoty Stok. Wejście do kopalni. Złoto zmagazynowane w kopalni. Mały i duży Gregorek w jednym z kopalnianych korytarzy. Jeden z korytarzy, których w okolicach Złotego Stoku wydrążono podobno ponad 300 km. Pogoda nas nie rozpieszczała. Ołowiane niebo, wiatr i deszcz. Zasiadka w miejscu osłoniętym cypelkiem, zanęconym ziarnami. Bez efektów. Ta sama zasiadka. Widok z cypelka. Roman i Pio na łódce. Paskudna pogoda. Pamiątkowe zdjęcie w dniu odjazdu- Niedziela 17.08.2008. Piękna pogoda. Jedno z pierwszych, samodzielnie wykonanych zdjęć, przez mojego Kubę (2,5 roku). Jeszcze raz Dziękujemy i z niecierpliwością wyczekujemy następnego spotkania. KAiG Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomek1 Napisano 21 Sierpnia 2008 Autor Share Napisano 21 Sierpnia 2008 Gregorek, fajna dokładna relacja Smutna sprawa z tym wypadkiem Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 21 Sierpnia 2008 Share Napisano 21 Sierpnia 2008 Taszczymy ponton w pięciu w pobliże domków. (Trini wstaw proszę to zdięcie:-*) Przemokliśmy do suchej nitki. Kiepsko wyszło, ale ok Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gregorek Napisano 21 Sierpnia 2008 Share Napisano 21 Sierpnia 2008 Deszcz wyszedł cudnie, prawda? Zdjęcie realistycznie oddaje to, co się wtedy działo. Dzięki trini Pzdr Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 21 Sierpnia 2008 Share Napisano 21 Sierpnia 2008 Wyszłoby lepiej, gdybyście nie lecieli jak z propelerem Ale fakt, deszcz wyszedł ładnie - po retuszu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lary Napisano 22 Sierpnia 2008 Share Napisano 22 Sierpnia 2008 Z tego co czytam to mogłem więcej osób pocholować przez swoje włośći a nie puszczać na Częstochowę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trini Napisano 22 Sierpnia 2008 Share Napisano 22 Sierpnia 2008 Z tego co czytam to mogłem więcej osób pocholować przez swoje włośći a nie puszczać na Częstochowę. Ale na Opatów to tak chyba trochę nie po drodze... Jak kogoś interesuje co robiłam przed zlotem, to zapraszam na mojego bloga Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gregorek Napisano 22 Sierpnia 2008 Share Napisano 22 Sierpnia 2008 My z Częstochowy jechaliśmy na Jędrzejów i dalej na Kielce. Z tego co kojarzę to Ty Lary z Częstochowy na północ? Pzdr Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lary Napisano 22 Sierpnia 2008 Share Napisano 22 Sierpnia 2008 My z Częstochowy jechaliśmy na Jędrzejów i dalej na Kielce. wydawało mi się, że jechałeś na Warszawę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gregorek Napisano 22 Sierpnia 2008 Share Napisano 22 Sierpnia 2008 Tak na Warszawę, ale przez Opatów (Świętokrzyskie), gdzie wysiedli rodzice i zostawiłem przyczepkę. Z tamtąd pochodzę (okolice Opatowa). No i pewnie niedługo zamieszkam tam na stałe. Pzdr Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lary Napisano 22 Sierpnia 2008 Share Napisano 22 Sierpnia 2008 Tak na Warszawę, ale przez OpatówChyba, że tak. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
madi Napisano 22 Sierpnia 2008 Share Napisano 22 Sierpnia 2008 Madi no nie przesadzaj nie było tak źle, ja tylko Was podziwiałem że w taką zimnicę macie tyle energi aby ją pokonać :lol: Bośmy czucia już nie mieli, żartuję oczywiście Ale to tak jest jak się siedzi i rechocze, to nawet nie wiadomo jak czas leci Przejrzałam zdjęcia z drugiego aparatu - nie nadają się, za dużo tu dzieci zagląda Mogłam się domyślić Poprzesyłam Wam na maile w sobotę, tylko umieścicie je w profilach Ja czekam na foty, na aktualizację w profilu to raczej koleżanko nie licz Gregorek super relacja, aż mam chęć tam wrócić.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.