Skocz do zawartości
tokarex pontony

Podstawowe błędy


jarek_135

Rekomendowane odpowiedzi

Zakładam taki topic, gdyż uważam, że się przyda coś takiego dla początkujących. Sam taki jestem i taki topic wydaje mi się bardzo pomocny.

Łapię na DS od niedawna i od kąd go mam, naprawdę bardzo słabo wyglądają moje połowy. Zmieniałem przypony, żyłki na przyponach, haczyki ( w tym ich kolory ), kombinowałem z zanętami, przynętami i bardzo słabo. Cały czas łowie tylko na jeziorkach w przeciągu ostatnich dwóch tygodni bardzo intensywnie. I cały czas walczę. Pogoda była różna, ale to w 100% pewne, że ja coś źle robiłem, że tak słabo było i jest. Tym bardziej, że na bąbkę wcześniej łapałem ryby i było fajnie, dlatego sobie feedera kupiłem.

Powiem tak, ogólnie w 98% moich pobytów nad wodą moja przynęta jest dosłownie nie tykana przez ryby. Te 2% to, jak czasem gdzieś przypadkiem jakaś skubnie.

Zestaw uważam, że mam poprawnie zmajstrowany, głowna 0,25, przypon 0,165, haczyk głównie 6, zestaw wygląda tak:

główna żyłka -> na niej rurka kątowa antysplątaniowa a na niej koszyk ( kwadratowe 30g i okrągłe 20-50g, najbardziej mi pasuje 50g okrągły, bo przede wszystkim dobrze kotwiczy i okrągły dalej leci, jak kwadratowy ( oczywiście przy takim samym obciążeniu ( 30g ) ) -> duży stoper zabezpieczający węzeł -> krętlik -> przypon ( od 20cm aż do ~1,2m, ale ogólnie ~30cm, bo reszta to kombinacje ) -> hak 6-8, przeważnie 6.

Ogólnie przesiądę się chyba na sprężynę, no zwykłej wędce ją stosowałem, przede wszystkim chodzi o to, że duzo, dużo dalej leci. Koszyk, czy 30, czy 40, czy 50, już dużej różnicy nie robi. Może też dlatego, bo najdelikatniejszej szczytówki uzywam cały czas, która jest bardzo "elastyczna". Co by nie bylo, moja precyzja zarzutów jest jeszcze bardzo daleka od perfekcji, ale mniej więcej udaje mi się rzucać w obrębie pewnego pola. To na pewno pogarsza wszystko, ale nie aż tak, żeby w ogóle nie skubały. Kiedyś to w ogóle rzucałem... hehe, ale braly jakoś tam lepiej, lub gorzej.

Przypony i węzły mam robione na wysokim poziomie, sa po prostu ładne, nic się nie plącze, żyłki są proste, nie kręcą się. Robione wszystko samemu, ręcznie.

Przyneta:

kupne czerwone, białe, kukurydza, dziś nawet sam nakopałem robaków i pojawiły się te delikatne, niemrawe skubnięcia i dały te 2% :lol: Śmieję się, bo chodz nie do śmiechu mi, ale człowiek się uczy, a najlepiej na własnych błędach.

Zanęta:

Traper i Dragon Magnum ( leszcz i płoć ), dodatki w postaci wanilii, konopie prażone, otręby kukurydziane, biszkopty miodowe, dodawałem też kaszy mannej, bułki tartej, przetartej kukurydzy z puszki, mąki kukurydzianej, płatki owsiane.

Łapałem na jeziorze Łapino Górne, zbiornik w Kolbudach, Kamień, Wycztok, Wysockie. ( Pomorskie )

Sam na co wpadałem, to starałem się eliminować. Ale kończą mi się pomysły. Dziś gdybyałem nad kolorem żyłki przyponu, ale myślę, że to już przesada. Poza tym zmieniałem i nie pomogło.

Do tego może problemem jest to, że kijki rozstawiam sobie w wodzie, na wysokości ~kolan i tam sobie tak stacjonuję z wędką na stojakach i wiaderkami z zanętami i przynetami i może to płoszy ryby. Chodź o tym wcześniej nie myślałem, no bo jednak ten koszyk myka sobie daleko, daleko i tak. No ale może, bo w sumie za każdym razem z DS to w wodzie byłem w woderach i tak tam stoje wytrwale przy kiju i pilnuję. A było tak, bo po pierwsze czesto z 10, czasem nawet więcej metrów w wodzie jednak. Po drugie na brzegu drzewa. W wodzie łatwiej zarzucić i później jest miejsce, aby zaciąć w razie czego, ale niestety nie było żadnej rybki do zacinania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Cześć jarek_135 w tym co piszesz nie widzę żadnych błędów. Jak następnym razem pójdziesz na rybki weź feedera i zwykłą gruntówkę na bombkę zrób identyczne zestawy takie na jakie łapałeś wcześniej rybki i zarzuć obydwie wędki na tą samą przynętę. Staraj się trafić blisko siebie i wtedy sprawdzisz czy to wina zestawu czy rybki poprostu nie biorą w danym dniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmienia się pora roku, zmienia się pogoda...może ryby zmieniły żerowiska...

Jak nic nie bierze to próbuj zastosować lżejszy zestaw, cieńszy przypon i mniejszy haczyk.

Odchudź żyłkę glówną do 0.20, zastosuj lżejszy koszyk (cieńsza żyłka wydłuży Ci rzuty, mimo słabiej dociążonego koszyczka - poza tym może nie musisz daleko rzucać, to też sprawdź gruntując łowisko). Zawiąż przypon z żyłki 0.12 i haczyk nr 10 - 12...gdy będą brały większe sztuki pogrubisz...długośc przyponu też jest ważna, zastosuj około 50 cm - przy cieńszej żyłce przynęta będzie się prezentowała naturalniej...jak zaczną brać dobrze to go skrócisz.

A jak nie poskutkuje zmień miejsce...ryby muszą brać, a jak nabierzesz wprawy to będziesz odrózniał himeryczne brania - na przykład gdy będzie wiał wiatr...

Musisz być bardziej kreatywny i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...poza tym więcej cierpliwości.

PS. Co do zanęty to też zależy od głębokości łowiska i charakteru wody. Może przyczyna tkwi w tym, że twoja zanęta za bardzo pracuje i ryba żeruje w pół wody, albo w jeziorze są silniejsze prądy itp. Moja rada na początek - dobierz sobie zanętę dobrej firmy i zastosuj bez dodatków (dobierz ją do charakteru swojego łowiska - w internecie znajdziesz opisy dobrych zanęt - tzn. jak są prądy albo znaczna glębokość to spoista...jak muliste dno lżejsza itd...) ponadto wzbogać ją odrobiną przynęty...pinka, kukurydza, pocięte robale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jarek_135, po Twojej wypowiedzi widać że nie jesteś laikiem. Wiesz co wpływa na skuteczność łowienia na feedera. Uważam, że masz po prostu pecha. :mrgreen:

Moje ostatnie dwie poranne zasiadki (w odstępie tygodnia) zakończyły się zerem brań :???: A wiem, że jest w tej wodzie ryba i wiem jak ją łowić. Po prostu są takie okresy, że ryba jest prawie nie do złapania.

Po lekturze Twojego postu jedyne co tak na gorąco przychodzi mi do głowy by zwiększyć szansę na rybę to jak pisali przedmówcy- cieńszy przypon, mniejszy hak (oczywiście nie do czerwonego :wink: ).

Nie piszesz też w jakich porach łowisz (trzeba spróbować o różnych godzinach, także w nocy) i jak nęcisz- czy tylko to co w koszyku czy strzelasz też procą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do zanety, to stosowałem pinkę, dość często, zapomniałem o niej napisać. Kukurydzę starkowaną ( tak częściowo i także całe kawałki ) też dawałem. Na haku mieszanka, zazwyczaj biały i czerwony, biały i kuku, sama kukurydza i jeszcze raz też z pinką próbowałem, bo białych nie brałem. Nęcę z koszyka, czasem jak daję radę, to z ręki też.

Nie no, wędki nie ruszam jak nie trzeba. Ale chodzę sobie troszkę z jednej, troszkę z drugiej strony to do zanęty, to na brzegu mam resztę gratów. Oczywiście nie skaczę i nie biegam i też nie chodzę jak pokręcony to w jedną, to w drugą.

Właśnie zmajstrowałem drugi kij na sprężynę. A tam główna żyłka ma 0,2. Na przypony kupię jakąś 0,12, może nawet 0,1 i tyle. Haki zakoszę ojcu, bo ja najmniejsze mam 8 i na nich różnicy nie było, chodź długo na nim nie łowiłem, bo stwierdziłem, że nie ma różnicy, więc długości przyponów zmieniałem. Niestety przypony miałem właśnie najsłabsze 0,165, 0,18, nawet z 0,2 próbowałem :lol: w akcie desperacji z powodu koloru żyłki.

Najczęściej u mnie czerwony z białym jest, tylko czasem z większą ilością białych, albo czasem sam biał z kuku, ale to rzadko.

Łapałem o różnych porach dnia. Z rana ( od 5 ) do po południa. Czasem od 9 do 17 czasem do 19. Wieczorem, wieczorem i w nocy nie łapałem.

Jeziora się nadają do takiego połowu, bo inni je polecają... Już z tym mniejsza, jeziora są ok. A ryba w nich jest, bo choćby mój ojciec na jednym z nich łowi, tylko że on to z łódki tylko i na splawik całe życie. I ja jednego dnia zero, on następnego i leszcze takie wymiarowe, duże płocie, jakieś okonki. Tylko z łódki to on na całym jeziorze i był z człowiekiem, co zna jezioro. Ja natomiast w jednym miejscu ciągle z brzegu, ale też w miejscu poleconym przez ww. miejscowego wędkarza. Tylko np. Ojciec to wiem, że na spławiku ma przypon z hak pewnie 8 i 0,18 i daje radę. To akurat ma różnicę, że ja na grunt, on na spławik no i z łódki? Raz byliśmy razem nad tym jeziorem i oboje z brzegu, to oboje wielkie g złapaliśmy.

Tylko takie jeszcze sprawy:

Jestem ja i horyzont. Nie znam jeziora. Ale powiedzmy, że z lewej, w centrum i z prawej przede mną jest taki sam spad i taka sama głębokość ( tak załóżmy ) to jak raz już na poczatku zacznę rzucać w lewo, to już przez cały czas tylko tam rzucać w ten pierwszy wybrany pkt. czy jak nie bierze po 2 godzinach to spróbować w centrum, czy też z prawej itd? Bo ja zmieniałem te miejsca, jak nie brało przez jakiś czas, powiedzmy kilka zarzutów. I z czasem może też już z braku cierpliwości całość za krótko w łowisku trzymam, co ile zwijać zestaw i napełniać koszyk/sprężynę zanętą mniej więcej? 30minut - 1 godzina? Z rana i wieczorem, jak coś mocniejszego ma szansę to też rozumiem czekać, ale w dzień te małe nicponie powinny tam jakoś atakować tego pysznego robala. :) Kiedyś aż tak ściśle do tego nie podchodziłem, ale i tak mi nie zależało.

Dzięki za wasze porady! Jutro pojade jeszcze powalczyć, bo teraz to już powoli czas do poprawek sie pouczyć.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładam taki topic, gdyż uważam, że się przyda coś takiego dla początkujących.
Przyda ,przyda ,hym nie wiem jak mam ci napisać cobyś się nie zelżił na mnie ,nie będę ci "słodził" :wink: trochę w tym wszystkim brak składu ,na gruntówki żyłki 0,20 a na feder 0,25 :shock: piszesz że daleko rzucasz a w innym miejscu że nęcisz nie kiedy z ręki ,no to napisz jak daleko rzucasz zestawem ,no i najdziwniejsze dla mnie oczywiście ,
Ale chodzę sobie troszkę z jednej, troszkę z drugiej strony to do zanęty, to na brzegu mam resztę gratów
to na brzegu nie ma miejsca :shock: nie dziw się że nie bierze ci ryba skoro ją płoszysz.

PS -będe na forum dopiero w sobotę i opiszę co wg mnie robisz żle.A robisz sporo żle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można polemizować
Pewnie ,że tak i co z tego ja znam miejsce gdzie metrowe szczupaki brały w samo południe jak chłopaki ze wsi się kąpały ,ale wyniki były murowane ,a tu kolega wyników nie ma ,może trzeba inaczej podejść może ryba płochliwa w tym miejscu ,ale co tam uważasz Tomek że tak jest w całym kraju na każdym łowisku. Jeśli tak to się mylę sorki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tu kolega wyników nie ma ,może trzeba inaczej podejść może ryba płochliwa w tym miejscu

Całkiem możliwe :roll: choć pisał, że wcześniej na bombkę miał efekty :roll:

ale co tam uważasz Tomek że tak jest w całym kraju na każdym łowisku.

Pewno, że nie :wink: Z moich obserwacji wynika, że nawet na tej samej wodzie bywają okresy mniejszej i większej ostrożności ryb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się wydaje jednak że z gruntówki rzucał dalej

Czytając jeszcze raz "opis choroby" muszę Ci przyznać rację :mrgreen::wink:

Ogólnie przesiądę się chyba na sprężynę, no zwykłej wędce ją stosowałem, przede wszystkim chodzi o to, że duzo, dużo dalej leci.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, wolę ostrą krytykę, o ile jest to krytyka, a nie wrzucanie... Więc się nie krepuj!

Hehe, z tymi żyłkami i zestawami to nie tak! Po pierwsze ta wędka, że niby gruntówka to ona nie na grunt przeznaczona, tak tylko ją zmajstrowałem na teraz i tyle. A do Feedera tak wyszło, że wziąłem 0,25, bo ogólnie chciałem 0,23 ale nie było. Ale na przyszły sezon wezmę 0,2, a z czasem sobie wypracuję to, co podchodzi najbardziej do miejsc gdzie łowię itp.

Z tym siedzeniem w wodzie to tak:

Na brzegu przeważnie nie było miejsca żeby zaciąć, zarzucić, to jest najważniejsze. Teraz będę wybierał takie miejsca, żeby nie było z tym problemu.

Z nęceniem z ręki to tak, że jak zarzucam w takie miejsce, gdzie dorzucę, to i z ręki walę. A jak daleko aż tak miejsce wybieram ( czyli najczęściej ) no to nie da rady i tyle. Tam wyżej chyba pisałem no i "czasem z ręki".

Ogólnie nie mam żadnej gruntówki! Zwykła wędka z cw do 40g, 4,2m, tylko jak się na nią zarzuci sprężynę 20g to leci to dalej, niż koszyk 50g i tyle. Tylko tego się też nie czepiajcie, bo do tego dochodzi fakt, że używam najsłabszej szczytówki, przy sztywniejszej pewnie byłaby różnica, a koszyka 50g na innym kiju nie stosowałem, bo pewnie byłoby niemiło... :twisted:

Nie jestem w stanie obiektywnie podać, na ile metrów rzucam. Ogólnie określenie odległości tak na patrz to spora umiejętność. Dużo osób myśli, że potrafią to określić, ja wiem, że nie potrafię. Ale wiem, że rzucam dość daleko, ale na ile, nie określę bo nie chcę kłamać.

A tak może ciekawostkę zarzucę:

Sprężyną z zanętą rzuca się daleko, bez zanęty bliżej.

Koszyk z zanętą leci dużo bliżej, jak koszyk z zanętą.

Wczoraj gadałem z kolesiem w sklepie, ponoć są koszyki takie, co obciążenie jest odpowiednio rozmieszczone tak, aby koszyk leciał dalej i ponoć wtedy konkretnie daje radę. Bo ja mam teraz takie z obciązeniem płaskim, na całej długości koszyka. Tamte pewnie są takie, że tylko na końcu jest obciążenie jakoś ułożone, a to robi różnicę.

Dziś na łowisku najpierw rzucałem tym co wcześniej i do tego tym kiję ze sprężyną i nic. Z tego zestawu ze sprężyną zrezygnowałem, bo nie do tego miał być, a tylko sprawdzałem, czy daje jakieś efekty w praktyce na tym samym łowisku. Efektów nie było.

Z czasem założyłem ~40-50cm przypon z haczykiem 10 i zylką 0,105 i pomogło, chodz tylko mniejsze rybki się zainteresowały i także z pewną wstrzemięźliwością. 10 jakaś taka mała była i zmieniłem na 6 z tą 0,1 i haczyk nic nie zmienił, więc zostawiłem 6. Ale dziś także z pomostu łapałem, chodź ten pomost to na ds i grunt to się nie nadawał. No chyba, że bym tylko jednym kijem się zajął, ale to już szczegół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie obiektywnie podać, na ile metrów rzucam. Ogólnie określenie odległości tak na patrz to spora umiejętność. Dużo osób myśli, że potrafią to określić, ja wiem, że nie potrafię.

wyciągnij z kołowrotka metr lub dwa żyłki i sprawdź iloma obrotami korbki to zwiniesz. Następnie oblicz ile cm przypada na jeden obrót korbką.

Jak będziesz zwijał zestaw na rybach, to policz ile zrobiłeś obrotów korbką pomnóż przez obliczony wcześniej współczynnik i masz odległość rzutu :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj chyba wdarł się błąd :wink:

Tak, to przez tą godzinę. :oops: Koszyk pełny leci bliżej, jak koszyk pusty. ( jak dla mnie przez opory powietrza ) I dlatego też kwadratowy leci bliżej, niż okrągły.

wyciągnij z kołowrotka metr lub dwa żyłki i sprawdź iloma obrotami korbki to zwiniesz. Następnie oblicz ile cm przypada na jeden obrót korbką.

Jak będziesz zwijał zestaw na rybach, to policz ile zrobiłeś obrotów korbką pomnóż przez obliczony wcześniej współczynnik i masz odległość rzutu :cool:

Piękna sprawa, dzięki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie określenie odległości tak na patrz to spora umiejętność.

też nie potrafię-ale wystarczy policzyć ilość obrotów korbką w czasie zwijania zestawu i przemnożyć przez ilość żyłki ściąganej za jednym obrotem korbki ;) I okazało się, że takiego złego oka nie mam, np. obstawiałem że to 40m, wychodziło w rzeczywistości 35 itd.

Przypon 0,10 bardzo cienki jak na grunt-chyba że z plecionki i to dobrej? Bo po co kupować, np. żyłkę 0,25 czy 0,20 skoro i tak przypon strzeli wcześniej[pomijam rzuty i wygodę ;) ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego wszystko robisz dobrze. Starałem się przeczytać dokładnie ten wątek, ale może coś mi wyleciało. Napisze w skrócie co myślę. Najprawdopodobniej problemem jest dno. Zbyt muliste i lekko zarośnięte. Ratunek to korek na przyponie ze stoperem do regulacji wysokości. No i wypływająca zanęta pracująca do góry. Niestety przy tej metodzie trzeba co pół godziny lub częściej zarzucać od nowa bo ucieka zanęta. Ważna jest precyzja. Każdy rzut w to samo miejsce. To jest chyba najtrudniejsze. Grubość żyłki i wielkość haka nie ma znaczenia. Sam łapię na dość toporne zestawy. Na przyponie nawet 20 lub plecionka o wytrzymałości kilkanaście kilogramów. (raz na jakiś czas biorą mi karpie potwory niestety nie do wyciągnięcia z powodu zatopionych drzew na których są małże które przecinają wszystko jak brzytwa)

Drugie co mi przyszło do głowy, że łapiesz tam gdzie nie ma ryb ;)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.. Łapie na DS od kilku lat i jestem zadowolony z wyników.. Jakiegoś wielkiego szału nie ma ale z reguły zawsze coś połapię.. Podzielę się z moimi spostrzeżeniami i mam nadzieję, że trochę pomogę.. Przede wszystkim zgadzam się z przedmówcą, precyzja w rzutach jest bardzo ważna a nawet kluczowa. W koszyku nie mieści się zbyt dużo zanęty więc szkoda ją rozrzucać po całym akwenie :) Prawda, nie jest łatwo nauczyć się rzucać mniej więcej w to samo miejsce, lecz po czasie dochodzi się do wprawy.... Ja zawsze staję w tym samym miejscu, obieram jakiś punkt na drugim brzegu i staram się rzucać z taką samą siłą pionowo z nad głowy co zwiększa precyzje rzutu.... Przed każdym łapaniem wpierw wykonuję z 10 rzutów z zanętą w koszyku w to samo miejsce..

Jeśli chodzi o zanęte to warto dostosowywać się do zaleceń producenta, prawię każdy ma jakies propozycję konkretnych mieszanek do konkretnej metody, wody itd. Uwaga bo bardzo łatwo przedobrzyć z atraktorem lub którymś z dodatków i efekt bedzie odwrotny także łatwo ją przemoczyć i słabo bedzie pracowała. Moja zanęta jest raczej niedomoczona wręcz prawie sucha, tak by tylko utrzymała się w koszyku do momentu opadnięcia na dno (oczywiści mowa tu o wodach stojących) ..Mnie akurat przypasowała zanęta firmy MVDE.. Droga lecz prawda jest taka, że bardzo efektywna a w tej metodzie zbyt duzo jej nie idzie więc mogę sobie pozwolić :)

Jeśli chodzi o zestaw, to nastawiam się na leszcze lub płocie więc łapie trochę delikatniej.. główna zyłka - 0.18 do fedeera i miękkie przypony od 0.8 do 0.12 max i długości od 30 - 80 cm w zależności od jakości brań... Haki stosuje jak najmniejsze w zależności od przynęty, np. łapiąc na pinke stosuję haki 14-18 z długim trzonkiem co ułatwia wypięcie i mniejsze skaleczenie ryby.. które z reguły wracają do wody...

Na prawdę bardzo rzadko wracam do domu o kiju aczkolwiek i tak bywa, lecz innym razem łapie po kilkanaście lub kilkadziesiąt sztuk.. Uwielbiam tą metode po prostu finezja :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na prawdę bardzo rzadko wracam do domu o kiju aczkolwiek i tak bywa, lecz innym razem łapie po kilkanaście lub kilkadziesiąt sztuk

Napisz jeszcze jak duże są to sztuki.

Przede wszystkim zgadzam się z przedmówcą, precyzja w rzutach jest bardzo ważna a nawet kluczowa. W koszyku nie mieści się zbyt dużo zanęty więc szkoda ją rozrzucać po całym akwenie

A próbowałeś np. nęcić procą na większym obszarze i porównać wyniki z dotychczasową metodą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam tomek1... Jak duże ??? Różnie, W tym roku w maju jeździłem na Zalew Bukówka, gdzie łapałem na jednego feedera, ponieważ tak brała płoć i niejednokrotnie powyżej 30 cm :)... brały też te mniejsze 15 cm wtedy zakładałem większy hak a na niego kukurydze, co działało selektywnie, i wyciągałem te większe.. Leszczy w tym roku połapałem mało bo w moim ulubionym łowisku Leszczowym w Mietkowie spuszczono prawie do końca wode na początku roku z ok. 1000 ha zrobiło się 100 ha i o rybę teraz ciężko dosłownie katastrofa :(

Jeśli chodzi o procę, to prawda jest taka, że nigdy nie miałem jej w rękach... Zawszę nęciłem z tylko z koszyka.. WIdziałem jak wędkarze łapiący na grunt ustawiali boje z plastikowej butelki, wypływali pontonem z wiaderkiem zanęty wysypywali ją tam a potem rzucali oczywiście w to miejsce... Lecz nie wiem czy by mi się chciało aż tak kombinować.. :) A czemu pytasz o procę ??? Jak sam używasz i masz dobre efekty to napisz coś więcej... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu pytasz o procę ??? Jak sam używasz i masz dobre efekty to napisz coś więcej... :)

Napisałem o tym a'propos rzucania w punkt. Z moich obserwacji wynika, że to nie jest najlepszy sposób na utrzymanie ryb w łowisku (zwłaszcza tych większych).

Po pierwsze 10 rzutów koszykiem dla zanęcenia to nadal niewiele. Po drugie wyobraź sobie stado leszczy, karasi czy innej białej ryby nad plamką którą robisz na dnie. Na chwilę się zainteresują, ale po chwili zrezygnują z dopychania się do tej porcyjki zanęty i popłyną dalej. Jeżeli zrobisz szeroki dywan zanęty procą, najlepiej ze ścieżkami zanętowymi w stronę brzegu i otwartej wody to spowodujesz, że większe stado będzie skłonne się zatrzymać w okolicy Twojego haka- nie wchodząc sobie w paradę. Będzie Ci łatwiej utrzymać większe stado pokaźniejszych ryb. Szczególnie jeżeli zanęta strzelana procą będzie konkretniejsza- bardziej zwięzła i z grubszymi elementami np. kukurydzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Tomku chyba źle mnie zrozumiałeś albo źle to opisałem :D .. zwróć uwagę, że pisałem "prawie w to samo miejsce"... Nie jest to dla mnie do wykonania rzucać kilkadziesiąt metrów trafiając idealnie w ten sam punkt.. Mowa tu o obszarze kilkudziesięciu m2... 10 rzutów w to samo miejsce koszykiem, pewnie że to mało lecz na początek lepsze to niz nic, potem systematycznie przerzucając zestaw donęcamy ... U mnie sprawdza się to bardzo dobrze.... Co prawda trzeba troszkę poczekać ale z czasem brania stają sie coraz częstsze... Co do donęcania procą to pewno masz rację, ja tego nie próbowałem ale na pewno spróbuję, trochę doczytam i pewno trochę mi zajmie nauka strzelania w "ten sam obszar" ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.