Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

jaką ustawic odległość od spławika do haczyka???


spn83

Rekomendowane odpowiedzi

przynęty na klenia   Dragon
czy zależy to od głębokości na jakiej łowimy??? proszę o pomoc

Tak, ale nie tylko, również od żywca, łowiska i pory roku, musisz wiedzieć czy spodziewać się drapieżnika przy dnie czy też wręcz przeciwnie, sam musisz do tego dojść.

Na początek postaw rybkę w 'połowie wody', a potem kombinuj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Unises ale czy mógł bym prosić o więcej konkretów kiedy co i jak? Głównie poluje na sandacza i najwięcej wyników mam na odległości haka od lustra wody ok 70cm bo tak mi doradzano ale i też kombinuje inaczej ale to jak chodzenie po ciemku. pomóżcie!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy mógł bym prosić o więcej konkretów kiedy co i jak?
Nie ma na to wzorów, schematów :mrgreen: , jak widzisz ,że każdego wieczoru podpływa do brzegu np. pod zanurzone drzewo i tłucze w drobne wzdręgi, na drugi raz jesteś tam przed nim :cool: i podajesz żywca na pół metrowym gruncie. Mam taki zbiornik na którym jest od 3-20 m głębokości i często daje jesienią 4-4,5 metry gruntu a latem tylko 1,5m. Ale też to musiałem wyczaić gdzie mogę sobie na to pozwolić.

A jak nie mam ochoty łazić i patrzyć na spławik podaje trupa na głębokość 3-5 metrów, otwieram kabłąk i... idę spać :wink:

Skuteczne zasadę w połowie ryb można zamknąć w dwóch warunkach; ryba jest tam gdzie ma pożywienie oraz schronienie...i tyle

Musisz odnaleźć 'sypialnie' drobnicy by mieć nieprzypadkową szanse spotkania się z sandaczem.

Sandacz też jasnowidzem nie jest i na początku obchodu sprawdza wszystkie znane sobie miejsca gdzie może trafić coś do jedzenia. To nie jest tak ,że pływa wzdłuż i wszerz bajora szukając żarcia :wink: (choć pływakiem jest bardzo dobrym)

Czasami możesz sobie trochę pomóc przytrzymać drobnice i podsypać trochę zanęty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę jeszcze jak łowić sandacza 'upatrzonego' na zestaw żywcowy ze spławikiem na wyrobiskach po piaskowych.

Sandacze zwłaszcza na głębokich wyrobiskach nie mają za bardzo się gdzie wygrzewać (brak oddalonych płycizn), a bardzo lubią :wink: można je więc spotkać prawie przy samym nasłonecznionym i mało dostępnym brzegu na głębokości około 06-1,5m

Proponuje bardzo wolny i cichy rekonesans po wyrobisku, jeśli nawet nie uda się wypatrzeć sandacza , to przy odrobinę szczęścia i odpowiednim kącie padania światła znajdziemy miejsca w których przebywał, to takie jasne żółte 'talerze', w których przez jakiś czas stojąca nad dnem ryba, nieznacznie się poruszając usunęła namułek z dna i pozostawiła po sobie na dnie właśnie eliptyczny talerz czystego piasku.

Jeśli mamy szczęście, możemy spotkać rybę doskonale widoczną właśnie jak na talerzu :wink: , początkowo patrząc z góry może się nam wydawać ,że jest ona niewymiarowa, "krótka" nic bardziej mylnego, ponieważ sandacz stojąc nad dnem zwykle pyskiem w kierunku otwartej wody nigdy nie stoi idealnie poziomo tylko jest on lekko pochylony.

Jeśli mamy zestaw spławikowy z żywcem zarzucamy go delikatnie 3-4 metry przed rybę, nigdy pod pysk ani nigdy tak by żyłka szła do spławika po karku ryby.

I cierpliwie czekamy, w pewnym momencie może okazać się że 'talerz' jest pusty i prawie w tej samej chwili znika lub odjeżdża spławik.

Jeśli nie mamy przy sobie wędki to przynajmniej możemy spróbować dowiedzieć się jak naprawdę duża jest ryba, a czasami możemy się pozytywnie zdziwić. Proponuje wziąć odrobinę piasku i spokojnym krótkim ruchem rzucić wprost na talerz, sandacz wtedy leniwie się odsunie , by ziarnka piasku wraz z wodą nie zostały zaciągnięte przez skrzela , by następnie znów po chwili napłynąć na talerz i wtedy właśnie zobaczymy go w poziomie. Oczywiście wszystko robimy na 'paluszkach' . Jeśli kilka dni wcześniej odkryliśmy kilka miejscówek po opalających się sandaczach następnym razem zakradamy się do nich z żywcówką, ja używam 3m wędki teleskopowej, ponieważ pozwala mi ona rzucać spod krzaków i drzew rosnących na skarpie, często przed rzutem w skrajnych warunkach nawet składam segment lub dwa i skręcam przelotki miękkim drucikiem.

Jeśli uda nam się namierzyć podczas zwiadu suma co też czasami lecz rzadziej ale się zdarza, możemy zweryfikować jak to jest z jego słuchem :wink: wystarczy wziąć w palce patyczek i nie spuszczając z oka z ryby złamać go. :cool: Szczupaki nigdy nie wygrzewają się w naświetlonych miejscach, szybciej znajdziemy je w cieniu lub półcieniu, ale nigdy nad kontrastowym dnem.

Oczywiście niektórzy wędkarze łowiący sandacze wyłącznie na grunt podczas wieczorno nocnej zasiadki mogą być nieco zdziwieni takim indiańskim sposobem i zapewne zastanawiają się czy mi nie odbiło :lol: by świadomie polować na sandacze w słoneczny dzień. :lol: Ja jednak proponuje by w słoneczne dni odwiedzić znalezione wcześniej 'talerze' na dnie.

Takie miejsca są na każdej wodzie, lecz tam gdzie są płycizny nigdy nawet przy najlepszym świetle nie zobaczymy ich z brzegu, jak w przypadku wyrobisk o stromo opadających brzegach, ponieważ jeśli sandacz będzie miał wybór płycizn to zapewne będzie stał i się 'opalał' na tej oddalonej od brzegu.

Ps. tomek1, co Ty na to powiesz, posta napisał , kiciarz :?: czy praktyk :?::mrgreen:, tylko proszę nie pisz ,ze Wy już tak czasami z dziada pradziada, ...bo ja dopiero od około 10 lat tak łowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tomek1, wiem ,że w tym temacie znasz wszystkie pytania i odpowiedzi :lol::mrgreen:

Przyznam się, ze chciałem kiedyś zrobić fotkę takiego właśnie sandacza na talerzu...ale co robiłem fotkę, bardzo dobrze widocznego gołym okiem obiektu...to wychodziło na niej jakieś odbicie od powierzchni wody :evil: i nie za bardzo było widać co znajduje się pod powierzchnią :???:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tomek1, wiem ,że w tym temacie znasz wszystkie pytania i odpowiedzi :lol::mrgreen:

A broń Boże :wink: Jak stwierdzę, że znam wszystkie odpowiedzi- to znak, że pora umierać :mrgreen:

Przyznam się, ze chciałem kiedyś zrobić fotkę takiego właśnie sandacza na talerzu

A widziałeś oczy sandaczy świecące spod wody w świetle latarki? :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A widziałeś oczy sandaczy świecące spod wody w świetle latarki? :twisted:
Jakoś nie miałem okazji, zwykle podbieram sobie ryby sam i bez światła, odpalam latarkę dopiero przy wypinaniu, leszczom i karpiom też bardzo fajnie oczka się świecą na brzegu, jednak sandacz zdecydowanie jest dla mnie numerem jeden w tej konkurencji. :mrgreen:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, ze chciałem kiedyś zrobić fotkę takiego właśnie sandacza na talerzu...ale co robiłem fotkę, bardzo dobrze widocznego gołym okiem obiektu...to wychodziło na niej jakieś odbicie od powierzchni wody i nie za bardzo było widać co znajduje się pod powierzchnią

Proponuje zakupić do aparatu filtr polaryzacyjny, który to niweluje odbicia i refleksy od wody, ja bez ww filtra nawet nie próbuje robić fotek ryb w wodzie...

Czy ja dobrze robiłem stawiając żywca zawsze w miejscach gdzie widziałem że chodzi drobnica :?: Najczęściej są to miejsca blisko trzcin z pływającymi ławicami małych ok 5 cm wzdręg i uklejek. Niestety na żywca łapie jak już nic się nie dzieje innymi metodami czyli rzadko co za pewnie jest głównym powodem braku jakiś konkretniejszych wyników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje zakupić do aparatu filtr polaryzacyjny, który to niweluje odbicia i refleksy od wody
Tak też myślałem ,ze są na to jakieś filtry z powłokami.

Tylko mam mały problem 'techniczny' od dłuższego czasu nie biorę już na ryby mojego wysłużonego HP 735, tylko biorę coś z firmy :wink: otwieram szafę i wyciągam to co jest najbardziej wypaśne i w miarę lekkie a zarazem nieduże zwykle jakiś Kodak, czasami Cannon, ale za cholerę nie wiem jak mam teraz uzasadnić zakup dodatkowych filtrów do takiego aparatu :mrgreen: ale zapewne coś wymyśle :cool:

Czy ja dobrze robiłem stawiając żywca zawsze w miejscach gdzie widziałem że chodzi drobnica :?: Najczęściej są to miejsca blisko trzcin z pływającymi ławicami małych ok 5 cm wzdręg i uklejek. Niestety na żywca łapie jak już nic się nie dzieje innymi metodami czyli rzadko co za pewnie jest głównym powodem braku jakiś konkretniejszych wyników.

Opiszę Ci taki przypadek, ubiegłego sezonu gdy po nocce zwijałem się do domu trupki wyrzucałem pod brzeg właśnie pod trzcinę...(wole dać rakom niż lisom bo jak się przyzwyczają to w nocy na bezczela młode lisiury zabierają rybki z pomostu gdy ja drzemie :evil: )i nim skończyłem się pakować zwykle coś tam mocno plusło...'mlasło i bekło' :mrgreen: Myślałem ,ze to okoń, bo nie raz nad ranem widziałem jak 40stak 'obwąchiwał' moją siatę z żywcami. Następnym razem wyrzuciłem trupka w to samo miejsce ale już uzbrojonego i na żyłce i po 40 sekundach pozbyłem się przynęty razem z hakiem, stał tam szczupak :!::cool: kilka dni później założyłem stalkę i wyciągnąłem zbója nie był duży miał około 60 centymetrów.

Myślę ,ze przy trzcinie w pierwszej kolejności właśnie powinien wziąć szczupak (niestety tam właśnie stoją małe często niewymiarowe 'pistolety') w drugiej kolejności okoń, a na końcu boleń, lecz z wszystkowidzącym bolkiem jest taki problem ,ze pojawi się dopiero patrolując brzegi gdy nikogo przez dłuższy czas nie ma przy kijach :roll: Sandacz spod trzciny (czyli na długim i płytkim blacie ) w biały dzień to raczej będzie mało prawdopodobne, choć zdarzyć się wszystko może. Ale na mojej wodzie szybciej kłapnie żywczyka kaczka i da dyla w krzaki niż sandacz.

bigbee, mam rade, spróbuj przez 2 - 3 miesiące połowić na dwie wędki z czego jedna zawsze obowiązkowo z żywcem czy też trupem, jak się nagle nic nie dzieje na spławiku czy ds od razu podajesz obok zanęconego miejsca ten kij, albo w miejscówkę wejdzie grubsza biała ryba i będziesz miał za chwilę jazdę na ds , albo właśnie pojawił się drapieżnik który przywali w Twojego żywczyka, no i jest trzecia możliwość - nic się nie wydarzy :neutral:

Myślę,ze w taki pradziadowski sposób parę ładnych drapieżników wyciągniesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie miałem okazji, zwykle podbieram sobie ryby sam i bez światła, odpalam latarkę dopiero przy wypinaniu, leszczom i karpiom też bardzo fajnie oczka się świecą na brzegu,

Ja nie mówię o podbieranych rybach, tylko o tych które dopiero czatują na żarcie. :twisted: Takie zjawisko zdarza się u mnie na bardzo płytkiej piaszczystej plaży o głębokości powiedzmy 0,5 m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię o podbieranych rybach, tylko o tych które dopiero czatują na żarcie. :twisted: Takie zjawisko zdarza się u mnie na bardzo płytkiej piaszczystej plaży o głębokości powiedzmy 0,5 m.
Wiem o czym piszesz, ale uwierz mi, jestem ostatni który by świecił latarka po wodzie, nawet wtedy gdy nie mam zarzuconych wędek. :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem o czym piszesz, ale uwierz mi, jestem ostatni który by świecił latarka po wodzie, nawet wtedy gdy nie mam zarzuconych wędek.
Ja to tylko mogę sobie pomarzyć o takim zachowaniu wędkarzy nad wodą ,u mnie chyba pokutuje przesąd że im więcej światła w nocy pada na wodę tym więcej ryb . :neutral:
Sandacz spod trzciny (czyli na długim i płytkim blacie ) w biały dzień to raczej będzie mało prawdopodobne, choć zdarzyć się wszystko może.
Miałem takie dwa zdarzenia ,które mnie do tej "teorii" trzcinowego sandacza przekonały ,jedno na rzece [Odra] podglądałem zachowanie sandaczy ,wczesny ranek ,jedno z wielu płytkich zakoli ,taka mini zatoczka z wodą o gł.0,5 m zarośnięta do połowy trzciną ,zatoczka graniczyła ze sporą głębią [4-5m] i właśnie z tej głębi wypływały sandacze ,płynęły skrajem po kilka sztuk ale nie w grupie tylko co 10mint i waliły z trzciny w uklejki które stały na granicy trzcin i wolnej wody. Siedziałem na stołku ,ogłupiały i z zapartym tchem ,nawet nie reagowałem na brania leszczy na federze.Moja teoria że sandacza należy szukać tylko w kamieniach została zrewidowana ,o jeszcze jedno ale "gdzie żarcie tam drapieżnik" :wink:

Drugie zdarzenie to na jeziorze Lubie ,było takie miejsce ,nazywane przez nas z Wro 'ścianą" to był pas trzcin ok 100m przyległy do poligonu ,niemal 100% miejsce na sandacza przy trzcinie ,najlepszy odcinek był na końcówce trzcinowiska ,tam po za zarys pasu trzcin wyrastała zawsze kępka kilku trzcinek ,dosłownie 0,70-1m w głąb jeziora ,nie wiem do tej pory dlaczego to miejsce było tak "magiczne" na branie czekało sie dosłownie 5minut ,zawsze mówiliśmy że sandacze stały w kolejce po nasze żywce :wink:

Gdybym miał jedno życzenie do spełnienia na temat ryb to na pewno życzyłbym sobie aby powróciła taka populacja sandaczy na Lubiu jak 25lat temu. :neutral: Tak wielu i tak wielkich gniazd sandaczy już chyba nie zobaczę nigdzie. :sad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 1 year later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.