Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

PENN SLAMMER - wszystko na ten temat w jednym miejscu


Gobio Gobio

Rekomendowane odpowiedzi

Zakupiłem w tym roku kołowrotek Penn Slammer 260

wnioski :

- nie jest to wcale tak ciężki i toporny sprzęt jak jest opisywany - 340 g (moja stara Okuma Salina 30 - waży tyle samo)

-po rozkręceniu stwierdzam -w porównaniu do innych kołowrotków ,których używałem :okuma ,daiwa - tam nie ma się co zepsuć :razz: (najprostrze rozwiązania z możliwych )

- praca tego kołowrotka ,faktycznie może komuś nie odpowiadać (delikatnie sztywniesjzy i nie tak "asamitny" jak kołowrotki z wyższej półki :Shimano czy Daiwa )

-ale do takiej czystej orki (wędkuję na Wiśle) na chwilę obecną uważam że nie ma lepszego wyboru niż Penn Slammer .

- zakupiłem ten kręcioł w cene 365 Pln i uważam ,że w tej cenie naprawdę nie da się zlależć nic lepszego (moim zdaniem jest to kołowrotek na kilka - kilkanaście lat - naprawdę ciężkiej pracy)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
przynęty na klenia   Dragon

Penn Slammer 260, 360 - według mnie to kołowrotek z epoki Rileh Rexa 64 - toporny i ciężki, ale trudny do zajechania. Niestety wyraźnie ustępuje wyrobom z XXI wieku. 20 lat temu byłby to szlagier, ale dzisiaj trąci już myszką :) Tak jak duży Fiat (125) kiedyś to była maszyna (lata 70), a dzisiaj ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Penn Slammer 260, 360 - według mnie to kołowrotek z epoki Rileh Rexa 64 - toporny i ciężki, ale trudny do zajechania. Niestety wyraźnie ustępuje wyrobom z XXI wieku. 20 lat temu byłby to szlagier, ale dzisiaj trąci już myszką :) Tak jak duży Fiat (125) kiedyś to była maszyna (lata 70), a dzisiaj ....

Człowieku ogarnij się...Porównanie bardzo dobrego kołowrotka, który zbudowany jest na znakomitych częściach, w całkowicie metalowej obudowie do tego syfu, który robią właśnie w XXI wieku, gdzie kołowrotki, które mogą służyć za alternatywę dla niego zaczynają się od 300 zł a i tak nie będą wykazywały się większą żywotnością jest taką samą bzdurą jak nazwanie fiata 125 super maszyną, w czasach Mercedesa W123 , Audi 80 czy choćby Volkswagena Golfa i wymieniam tylko niemieckie marki.Radzę się zastanowić zanim się coś napisze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Tench

Człowieku ogarnij się...Porównanie bardzo dobrego kołowrotka, który zbudowany jest na znakomitych częściach, w całkowicie metalowej obudowie do tego syfu, który robią właśnie w XXI wieku, gdzie kołowrotki, które mogą służyć za alternatywę dla niego zaczynają się od 300 zł a i tak nie będą wykazywały się większą żywotnością jest taką samą bzdurą jak nazwanie fiata 125 super maszyną, w czasach Mercedesa W123 , Audi 80 czy choćby Volkswagena Golfa i wymieniam tylko niemieckie marki.Radzę się zastanowić zanim się coś napisze.

Oj tam oj tam.. Apsik35 ma dużo racji, to że Penn jest niezawodny nie znaczy że jest bardzo dobry... kiepsko nawija plecionki a i frajda z łowienia tą betoniarką żadna. Z penna taki dobry kołowrotek jak z fiata super maszyna. Może w swoim przedziale cenowym jest ok ale można dużo lepiej, bo te merce, golfy i audi to chyba były ciut droższe od naszego "super" fiata :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wolę jednak ''stare, dobre czasy''.Jestem na etapie zmiany auta wchodząc w temat motoryzacji i widać jedno - im samochód młodszy tym gorszy ma silnik, wyposażenie pozwoli niedługo prowadzić auto szympansom (asysteny, doświetlenia, czujniki), karoseria rysuje się po przejechaniu paznokciem itd, elektronika jak w F16...

Wracając do tematu to sam wolę bardziej finezyjny sprzęt jednak nie można pisać o Penn Slammerze, że ''dziś trąci już myszką'' niczym Rex Rileh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Penn Slammer 260, 360 - według mnie to kołowrotek z epoki Rileh Rexa 64 - toporny i ciężki, ale trudny do zajechania. Niestety wyraźnie ustępuje wyrobom z XXI wieku. 20 lat temu byłby to szlagier, ale dzisiaj trąci już myszką :) Tak jak duży Fiat (125) kiedyś to była maszyna (lata 70), a dzisiaj ....

Człowieku ogarnij się...Porównanie bardzo dobrego kołowrotka, który zbudowany jest na znakomitych częściach, w całkowicie metalowej obudowie do tego syfu, który robią właśnie w XXI wieku, gdzie kołowrotki, które mogą służyć za alternatywę dla niego zaczynają się od 300 zł a i tak nie będą wykazywały się większą żywotnością jest taką samą bzdurą jak nazwanie fiata 125 super maszyną, w czasach Mercedesa W123 , Audi 80 czy choćby Volkswagena Golfa i wymieniam tylko niemieckie marki.Radzę się zastanowić zanim się coś napisze.

Rileh Rex 64 też ma metalową obudowę, poza kabłąkiem nie miał wielu wad. A plecionkę nawija tak jak ten Penn czyli kiepsko. W latach 70 był to lepszy kołowrotek niż dzisiaj Penn Slammer. Co z tego że jest to kołowrotek "niezniszczalny" - takich kołowrotków jest dzisiaj na pęczki. A Fiat 125 w początkowych latach produkcji był super furą - wygrywał rajdy których by nawet nie przejechały te łaudi i golfiki.

Reasumując Penn Slammer to tak jakby Audi 80 wyprodukowane w XXI wieku porównywać z takim badziewiem według Ciebie (jak mniemam) jak Kia Ceed, Hyundai I30 czy inne o niebo lepsze auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wiem nawet o jakiej wersji tego Fiata 125 mówisz jednak chyba oczywistym faktem jest, że żaden zwyczajny obywatel PRL nie miał możliwości nawet do niego wsiąść co dopiero marzyć o możliwości kupna konkretnie tego modelu.Kia Ceed lub Hyundai I30 są OK jak na dzisiaj jednak ich trwałość porównując do Mercedesa W123 ma się tak, że pod rząd zajedziesz 5 sztuk tych aut kiedy w tym konkretnie Mercu po milionie kilometrów zrobisz mały remoncik i tyle...jedyną kwestią jaka przemawia za nowymi autami jest ich bezpieczeństwo bo od lat 80 w samochodach na wyposażeniu dodatkowym w opcji było już wszystko co potrzeba od wspomagania kierownicy poprzez klimatyzację i tempomaty.

Przekładając takie myślenie na kołowrotek to przy Pennie chyba nie musisz martwić się, że skaleczysz sobie paluszek o metalową stopkę, lub kręcenie nim wywoła większą emisję CO2.Rex Rileh ma beznadziejną szpulę i brak łożyskowanej rolki.No i wymień mi proszę te dzisiejsze niezniszczalne kołowrotki lepsze od Penn Slammera (który niezniszczalny nie jest) , mówisz, że jest ich na pęczki to bardzo chętnie się dowiem jakie modele masz na myśli w cenie do 400 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wiem nawet o jakiej wersji tego Fiata 125 mówisz jednak chyba oczywistym faktem jest, że żaden zwyczajny obywatel PRL nie miał możliwości nawet do niego wsiąść co dopiero marzyć o możliwości kupna konkretnie tego modelu.Kia Ceed lub Hyundai I30 są OK jak na dzisiaj jednak ich trwałość porównując do Mercedesa W123 ma się tak, że pod rząd zajedziesz 5 sztuk tych aut kiedy w tym konkretnie Mercu po milionie kilometrów zrobisz mały remoncik i tyle...jedyną kwestią jaka przemawia za nowymi autami jest ich bezpieczeństwo bo od lat 80 w samochodach na wyposażeniu dodatkowym w opcji było już wszystko co potrzeba od wspomagania kierownicy poprzez klimatyzację i tempomaty.

Przekładając takie myślenie na kołowrotek to przy Pennie chyba nie musisz martwić się, że skaleczysz sobie paluszek o metalową stopkę, lub kręcenie nim wywoła większą emisję CO2.Rex Rileh ma beznadziejną szpulę i brak łożyskowanej rolki.No i wymień mi proszę te dzisiejsze niezniszczalne kołowrotki lepsze od Penn Slammera (który niezniszczalny nie jest) , mówisz, że jest ich na pęczki to bardzo chętnie się dowiem jakie modele masz na myśli w cenie do 400 zł.

Zdecydowanie wolałbym pewnie jak większość kierowców przejechać te milion kilometrów pięcioma Hyundajami, czy Kiami w komforcie z klimatyzacją, mocnym silnikiem wygodnym i bezpiecznym układem napędowym itd. niż turlikać się W123. (np. odpalając go w zimie na pych - nie było to auto bezproblemowe wbrew pozorom) Nie porównujmy tu kołowrotków do samochodów bo nie ma to większego sensu. Według mnie ocenę kołowrotka nie powinniśmy stawiać tylko ze względu na jego wytrzymałość, bo nie każdy łowi co tydzień 2 metrowego suma, lecz także ważny jest jego komfort użytkowania. W dyskusji chodziło mi o to że lepszy (według mnie) jest nowoczesny kołowrotek , jakich jest na pęczki w sklepach od antyka. A modele jakie mam na myśli do 300-400zł, to choćby z popularnych i znanych kołowrotków Shimano Stradic FA, FB, FI; Ryobi Zauber; Spro Red Arc i Blue Arc ...

Stradica 4000 FA używałem ~ 8 lat bez awarii, Stradica 4000 FI - 5 lat, Stradica 2500 MgFB 4 lata, Ryobi Zaubery 4000 - 2 sztuki po 5 lat (jedynie wymieniłem w nich zaraz po zakupie łożyska rolki kabłąka), wcześniej posiadałem też 2 Zaubery 4000 sprzedałem je tylko dla tego że się trochę porysowały (używane 4 lata)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym na Waszym miejscu podziękował Panu Bogu za to, że mozna kupić taki kołowrotek jak Penn Slammer w tak niskiej cenie. Wędkuje na morzu i zamiennie używam kołowrotków Salmmer 360 i Salina 40. Po roku łowienia ze stopki Saliny zaczęła złazić farba, kołowrotek zapinany w plastikowy uchwyt, Slammer zapianny w uchwyt aluminiowy nie ma żadnych śladów używania, wygląda jak nowy wyjęty z pudełka. Salina ma problemy z łożyskiem oporowym. Jezeli chodzi o komfort pracy to nie widzę jakiejś specjalnej różnicy. Prawda jest taka, że jeżeli mówimy o kołowrotku do ciężkiej orki do 600zł to jest tylko Slammer, jeżeli oprócz niezawodoności i trwałości ktoś oczekuje jeszcze jakiś innych zmysłowych doznań od kołowrotka to jest to wydatek 1500+. Daiwy i Szimańce do 1000zł dla mnie nie istnieją. Ciekawy kołwrotkiem może być Abu Garcia Soron, czytałem o nim same dobre opinie, ale w łapkach nie miałem. Bardzo dobrze wykonany: "gumowana" ,gruba odporna na zarysowania obudowa (podobna do Slammer), bardzo mocny i płynny hamulec, no i ta "jedwabista" praca, lżejszy od Slammer około 50gr. Podobno Abu się spisało z tym kołowrotkiem, mutiki robią super, stałoszpulcowe Abu niższych serii to shit, ale potrafią robić dobry sprzęt.

p.s. jest jeszcze Penn Sargus i Penn Battle, ale o tym drugim nic nie wiem bo to świeży model.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rileh Rex 64 też ma metalową obudowę, poza kabłąkiem nie miał wielu wad
A długo nim łowiłeś ?, że pozwalasz sobie teraz na taki beztroski hurraoptymizm w swoich opiniach ?.
A plecionkę nawija tak jak ten Penn czyli kiepsko.

tutaj możesz spojrzeć jak nawija Slams http://extreme-fishing.pl/penn-slammer/

Rex w ogóle nie radzi sobie z plecionką bo właduje ją zaraz pod szpulę, pomijając już taki aspekt że schnąca plecionka mogła by ją po jakimś czasie zwyczajnie zgnieść zdeformować trzpień szpuli. Interesujące również by było zdjęcie samego rantu spływu szpuli po częstym kontakcie z plecionką umoczoną w kwarcowej zawiesinie ściernej czyt. po 2-3 sezonach spiningu rzecznego,- jeśli miał bym w ogóle sumienie kogokolwiek skazać na spiningowanie Reksio + plecionka :mrgreen:

Nie porównywał bym nigdy Slamsa do Rexa, ponieważ Slams paręnaście lat temu został nieco odświeżony posuw/nawijanie + łozysko oporowe + rolka prowadząca i parę zmiany w hamulcu i kilka innych detali. Charakterystyczna różnica (na pierwszy rzut oka) to ramię korbki - obecnie złote, stare wersje miały czarne i były tylko USA.

Zamiast opowiastek motoryzacyjnych podzielę się inna dygresją :roll:

Na świecie od ładnych kilkudziesięciu lat 'nie ma konfliktu bez kałasznikowa' co wcale nie znaczy że jest to najlepsza i najbardziej bezawaryjna broń. Jest tani, trwały i prosty konstrukcyjnie i byle debil potrafi go złożyć...a zabija równie skutecznie jak najnowsze modele HK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już kończę tą dyskusję o samochodach i kolejny raz wracając do Penn Slammera gwarantuję Ci, że walnąłeś klopsa porównując go z Rilehem i dziwię się, że tak mało ludzi na to zareagowało, nawet twoje teorie dotyczące nawoju plecionki są mityczne bo oprócz wyżej wymienionego przykładu jestem w stanie dać Ci kolejne linki przeczące twej opinii.Tak samo jak nie trzeba łowić wielkich sumów na każdym wyjeździe aby potrzebować mocnego kołowrotka bo wystarczy wędkowanie ciężkimi główkami lub ciężkimi obrotówkami.Osobiście jestem użytkownikiem w tym momencie między innymi Red Arc'a i na niego najwięcej wędkuję jednak jestem pewien, że nie jest w stanie dać z siebie tyle co Penn, którego jedyną wadą jest może dalekie od ideału spasowanie i charakterystyczna praca.Jednak stawiając go na półce z Rilehem i widząc jak upierasz się dalej nie jestem w stanie Cię przekonać ponieważ idziesz w tej sprawie w zaparte, i dobrze przynajmniej masz swoje własne poglądy i dyskutujesz na sensownym poziomie, jednak wygłaszając daną opinię musisz się liczyć z krytyką w szczególności kiedy nie do końca masz rację i to nie tylko ja tak sądzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...

witam

Zastanawiam się powaznie nad tym kołowrotkiem, ale z racji na jego cenę nie jestem do końca zdecydowany. Z tego co czytam to jest to kołowrotek idealny na bałtyckie potyczki, mocny i solidny....a i na odrze można ciągać nim "okręty podwodne"??? Słyszałem jednak, że jego kultura pracy nie jest idealna...czy to prawda?? Zastanawiam się jeszcze nad wielkością.....najpierw myślałem nad 360, ale chyba 460 będzie lepszy?? co polecacie....ja nie amm możliwości dotknięcia go. Widzę , ze są wersje z wolnym biegiem....czy ten bajer w tym kołowrotku nie będzie sprawiał problemów/??

myslałem jeszcze nad okumą saliną....macie jakieś doświadczenia z nią ??

z góry dziękuję ipozdrawiam

Tomek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Witam. Charakterystyczna praca Slammera to drgania na korbce przy większym obciążeniu. Przynajmniej tak jest z moimi młynkami. Nie jest to kołowrotek "niewidzialny" w czasie łowienia - cały czas wiesz czym kręcisz. Dodam że owe drgania nie mają nic wspólnego z tzw. efektem betoniarki. W modelu 460 i 560 też to występuje, ale przy dużo większym obciążeniu. O dziwo to wszystko w połączeniu z niewiarygodnie lekką pracą. Jeśli masz możliwość zrób prosty test: pokręć korbką, i poczekaj aż młynek sam się zatrzyma (tak jak wszyscy robią w sklepach), będziesz w szoku :!:

Wrażenie jest takie jakby był czymś napędzany. Obraca się pod ciężarem korbki.

Tak u mnie wygląda charakterystyczna praca Slammera. Jeśli oczekujesz "aksamitnych i zmysłowych" doznań, zawiedziesz się. A jeśli nie, przywykniesz, a z czasem polubisz.

Model 260 to wielkość na klenio-jazie. 360 do średniego i średniociężkiego spinningu. Bałtyk i ciężka orka to 460 lub 560.

Osobiście najczęściej i najchętniej używam 460-tki, to wielkość dla mnie idealna. A zazwyczaj łowię ciężko.

Moja opinia na temat Slammera jest taka: To po prostu kołowrotek niemal idealny."Niemal" za brak zapasowej szpuli a więc i konieczność dokupienia takowej. Pierwszego slammerka kupiłem niejako "na próbę", obecnie mam cztery i to jeszcze nie koniec...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 4 months later...

Witam. Przepraszam za tak późną odpowiedź, ale: Ten problem występuje w "większej wersji", a więc 460 - 560. W 360 jeszcze nie spotkałem wędziska do którego by nie chciał pasować, np. do Fuji DPS 16 pasuje idealnie. Za to 460 do wielu wędzisk da się założyć z trudnością, lub wcale...

Ale to wielkość dla "maniaków", do których też się zaliczam :lol:

Problemem dla niektórych może też być nieco cięższa praca nowego "niedotartego" slammera. Dopiero po paru miesiącach jest git...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Witam!

Czy ktoś może mi doradzić, czy Ten kołowrotek w rozmiarze 260 będzie dobry na sandacze?? bo czytałem, że szpula nie jest zbyt szeroka i nawój żyłki też nie jest idealny??CZy rzuty nie będą za krótkie? Co o nim sądzicie?? Łowię głównie gumami o gramaturze od 14-35g A może lepszym wyborem będzie Sargus 3000?

Proszę o porade :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boltimor - Witam

260 powinien się nadać, ale wybrałbym na Twoim miejscu 360. Body takie samo, większa szpula i rotor. Waga też większa, ale niewiele. Szpula faktycznie nieco wąska, nawój nie jest idealny, ale przyzwoity. A czy skraca rzuty? Jeśli nie przesadzisz z grubością linki, nie zauważysz tego. Mam też Sargusa 4000. W porównaniu z 360-tką ma znacznie większą szpulę, nieco lepiej nawija linkę. Ale osiągane odległości są tylko minimalnie większe...

W zestawie jest też zapasowa szpula. No i bardzo szybkie przełożenie.

W skrócie: Polecam oba te kołowrotki. Oba są znakomite.

Jeśli nie przeszkadza Ci archaiczność konstrukcji, praca wymagająca przyzwyczajenia, i brak szpuli zapasowej kup Slammera.

Jeśli chcesz kołowrotek zdecydowanie nowocześniejszy, z zapasową szpulą w standardzie, i o wiele płynniejszą pracą wybierz Sargusa.

Wiem że nie ułatwiłem wyboru...

Najlepiej kupić oba :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.