Słowo się rzekło więc zawitałem dziś na chwilę na Bóbr. Czasu nie było za wiele więc pojechałem na wyselekcjonowane miejsce.
Przywitała mnie wysoka i trącona woda....postanowiłem jednak wejść i posznurować. Po 20 minutach poziom wody gwałtownie spadł o dobrą 20-30 cm zaczęły się brania. Meldowały się maluszki, było dużo brań oraz nieudanych holi. Trafił się jeden średniaczek oraz atomowy niezacięty atak....Obławiałem tylko 2 miejscówki. Na koniec poszedłem w miejsce gdzie coś mało mi sznura z ręki nie wyrwało. Branie-pudło- branie-pudło-branie-pudło....myślałem że mnie szlak trafi. Ręce coraz bardziej zgrabiałe. Trzeba się spiąć i ją w końcu złowić.....strzał zacięcie i myślę sobie - teraz Cię wyciągnę
Jest około 14.30... Spełniony i radosny, czas wracać na wigilię.
Życzę wszystkim wesołych i spokojnych świąt.