Chociaż wyprawy krótkie, to pisać można by bez końca. Tyle się dzieje. Nie koniecznie o samych wędkarskich emocjach bym pisał, ale o tym, że pogoda gorsza, niż dla miętusowych wielbicieli;), albo o tym, że nie ma do kogo pyska otworzyć nad wodą, bo twardziele chyba w kołach gospodyń czas spędzają:) Ostatnio narzekałem, że gdzieś się klenie zapodziały. Może zatraciłem kleniowy instynkt? Nie wiem, w jakim stopniu zdało się moje dokładniejsze przyłożenie do sprawy i w dwa dni mam razem siedem brań i trzy ryby na brzegu. W pamięci prowadzę taki swoisty ranking kleniowy i nie przypominam sobie, bym w grudniu złowił nocnego klenia powyżej pięćdziesiątki. Pierwszy, na otwarcie sezonu, trafił się 13 lutego. Ostatni w sezonie, będzie datowany 10 grudnia. Poprawić będzie trudno. A to z powodu, że zimno, ciemno i mokro. A i nie mam żadnego koła gospodyń w pobliżu, a to by mogło pomóc:)))
Branie 19:30 na woblera HMS 7,5 cm/7 g/F. Szukałem saaandaaacza:), ale takiego kleniozaura (52 cm) mogę łowić co wyprawę;)