Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.06.2025 w Odpowiedzi

  1. Szukam tematu z czerwca i nie ma , na ryby nie chodzicie ? U mnie rzeka nie może dojść do siebie , cały praktycznie maj zmarnowany, albo deszcz albo po deszczu i woda jak kawa, albo za wysoki poziom i ciągnie mocno, albo niesie trawy i patyki że sie rzucić na czysto nie da. Czerwiec na razie taki sam więc na stojącej wodzie łowię. Wczoraj od 11 do 19.30 Werynia i "no kill" Cały ten czas jedna wędka na metodę. Tu pierwsze branie już po 3 minutach od rzutu, z 20 metra bez nęcenia jeszcze, drugą wędkę rozkładałem dopiero. Mocny , szybki odjazd, po kilku minutach pod brzegiem pokazuje się ładniutki karp taki w granicach 90 cm. Przy wprowadzaniu do podbieraka spina się . Zarzucam w to samo miejsce, donęcam peletem z procy, i zajmuję się drugą wędką . Tu postanowiłem łowić przez 4 godziny zestawem karpiowym, na haczyku 12 mm kulka orzech tygrysi+ połówka popupa w kolorze różowym żeby się wyróżnić i to ładuje do woreczka PVA z krojonymi takimi samymi kulkami plus trochę drobniejszego peletu. Rzut tak poza strefę nęcenia procą, myślę że na jakieś 50-60 metrów. Złowiłem tak 2 karpie 79 i 80 cm. po 4 godzinach zestaw karpiowy zamieniam na pickerka i łowie pod brzegiem. Tak ze 3-4 metry od brzegu i z 8 metrów w bok od siebie, donęcone peletem, koszyczek z zanętą poł na pól z przetartym chlebem tostowym, na haczyku 5 pinek. Tu słabe brania, drobnica coś tam skubie, łowię jazgarza, jak te rybki skubią to oznacza że nic większego sie nie kręci w łowisku. Na metodę same obcierki o żyłkę , nie ma brań. Słońce mocno świeci , w taką pogodę nigdy tam nie łowiłem, lato zawsze odpuszczam na tym łowisku. Nie widziałem żadnego holu jesiotra, same karpie. Doławiam jednego karpia na pinki 83 cm i okonia 24 cm, jedno branie karpia na metodę , pod brzegiem się spina , taki średniaczek do 80 cm max . I na sam koniec branie na metodę , już zaczynałem się pakować, zestaw wyrzuciłem akurat daleko tak na próbę, malutka mikrokulka "truskawka/ryba" w kolorze czerwonym. Karp 74 cm. Jeszcze raz tam chcę pojechać powalczyć o jesiotra do GP a później przerwa do jesieni z tym łowiskiem.
    1 punkt
  2. Wystrugałem - żyletką z korka i wygładziłem papierem ściernym, a na koniec pociągnąłem lakierem do paznokci "pożyczonym" od żony. Wszystko dokładnie tak samo jak 40 lat temu, no może z jedną różnicą - wtedy to był lakier Matki, a ona nie miała aż takiego wyboru kolorów. Gdy człowiek wygospodaruje sobie dwie godzinki przed zmierzchem i zacznie się zastanawiać jak je wykorzystać, to zaczyna sobie zdawać sprawę, że o tej porze dnia przebicie się z peryferii nad miejską Odrę to w zależności od miejsca i konkretnego odcinka zajmuje dwa, trzy kwadranse w jedną stronę i to sie przestaje kalkulować. Nad "moją" Odrę to niemal godzina, więc tej opcji nawet nie rozważam. Nad Bystrzycę 10 minut i to ma wtedy sens. Od kilku dni eksploruję więc tę rzeczkę jak za młodu. Co to oznacza? W kieszeni kilka haczyków, szpulka przyponówki, parę śrucin. W drugiej woreczek z garścią pęczaku. Na ramieniu stołeczek, w ręku teleskopik i to wszystko, cały ekwipunek, który pozwala w miarę komfortowo przedzierać się brzegiem rzeki, która na odwiedzanym przeze mnie odcinku tworzy Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy, co poniekąd usprawiedliwia fakt, że momentami jest naprawdę dziko. Pierwsze w tym roku podejście to szukanie dołków na wędkarsko nowym odcinku. W większości miejsc dno widać tu gołym okiem, więc jakakolwiek ciemna łata wody jest jak skarb Najpierw próbowałem przepływanki, bo wymyśliłem sobie płotki. Niestety przepływanka zaowocowała dwiema wyrośniętymi uklejami. Więc przystawka, śruciny zamienione na oliwkę, stołek pod tyłek i czekanie. W trzecim dołku pierwsze branie i podbieram ręką klenia takiego pod 40cm. Na tle tej rzeczki wyglądał jak olbrzym. W kolejnym dołku pierwsze branie marnuję, drugie zacinam, ale ryba momentalnie parkuje w korzeniach, których jest tu mnóstwo. Robi się ciemno, więc oba dołki zasupuje resztą pęczaku i planuję odwiedzić je następnego dnia. Wczoraj tak zrobiłem - oba zasypane dołki były puste. Czyżbym wypłoszył ryby pęczakiem? Poszukałem innego dołka i znalazłem naprawdę porządny. Poprzednie miały 1,30-1,50m, ten znaleziony wczoraj ponad dwa. Z tego dołka w ciągu godziny wyjąłem cztery klenie. No może kleniki. Pierwszy był jeszcze wymiarowy, każdy kolejny był coraz mniejszy (na zdjęciu chyba trzeci). Ewidentnie widać było hierarchię panującą pod wodą . Świetny reset z dala od miasta i ludzi. Zamiast nich bobry, żurawie, mnóstwo kaczek z młodymi, a w miejscach pozbawionych drzew chyba jakieś pastwiska, gdzie do wody podchodziły krowy, kozy, a nawet konie. Rzut beretem od Wrocławia człowiek ma wrażenie, że przenosi się do innego świata, albo wręcz przenosi się w czasie. Rybki niewielkie, adekwatne do rzeczki, ale one nie były najważniejsze w tej chwili. Polecam takie odskocznie.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.