W dniach 1 i 2 maja 2014 miałem wątpliwą przyjemność łowić na jeziorze Maruz Duży koło Olsztynka. Akwen należy do Gospodarstwa Rybackiego "Szwaderki" i jest przez nich "zarządzany".
Powiem krótko: bida z nędzą. Na dwa (czy nawet 1,5 dnia) łowienia ja złapałem ledwie 1 płotkę, szwagier też i brat 2 płotki.
Łowiliśmy zarówno z łodzi jak i brzegu, w różnych częściach akwenu. Stosowaliśmy różne techniki, różne przynęty i zanęty, łowiliśmy i na spławik na różnym gruncie, i z samego gruntu i na spining i żywca i efekt 4 rybki. Najgorsze było to że nie brały. I zanętę podawaliśmy, czasem w jednym miejscu 3 godz. siedzieliśmy i nawet brań nie było. Oczywiście odpowiednie zachowanie nad wodą, miejsca połowu raczej w okolicach brzegu (przy trzcinach itp.).
Najgorsze było to, że wypożyczający łodzie z rozbrajającą szczerością wyznał iż pracownicy tegoż gospodarstwa rybackiego w ciągu roku regularnie rozstawiają sieci i w taki sposób wyjaławiają wodę z ryby. A potem przyjeżdża taki frajer jak ja + dwóch ze mną i płacimy za 2 dni połowu po 40 zł od łebka. Plus opłata za łódź, za wynajęcie pokoju na nocleg + paliwo.
I wychodzi że zamiast zadowolenia wyprawą pozostaje niesmak z braku sukcesów wędkarskich - co negatywnie rzutuje na ogólne wrażenie z wyprawy.
Jak dla mnie takie gospodarstwa rybackie przez swoją rabunkową gospodarkę "sieciową" zabierają wędkarzom nadzieję na ciekawe połowy i zniechęcają do przyjazdu na dany akwen.
I wiem że nie bywam dużo na Mazurach (kilka razy łowiłem), ale odnoszę wrażenie że są one wędkarsko krainą trochę "przereklamowaną". No sorry, takie mam odczucie.
Reasumując: absolutnie odradzam połów na jeziorze Maruz Duży, bo tam nie ma ryby.
(Z wędkarskim pozdrowieniem Tomek)