Sulejowskie opowieści - Podbieranie - przytulanie
Facet siedział na pontonie kilkanaście metrów ode mnie. Łowiliśmy na skraju trzcinowiska: ja płotki, on coś kombinował z żywcem. I to sporym żywcem w postaci pokaźnych krąpi. Od czasu do czasu kątem oka kontrolowałem duży, jaskrawy spławik sąsiada, ale brania nie zauważyłem. Dopiero nagły ruch kazał mi spojrzeć w bok. Facet coś holował, a właściwie robił co mógł, by to "coś" nie wyholowało jego. Zapierał się o burty pontonu, a żyłka aż furczała. W końcu ryba zaczęła słabnąć. Mój sąsiad wziął się za "pompowanie", odzyskując mozolnie utracone metry dystansu. Na wodzie pojawił się gejzer, później następny... Duży szczupak! Był coraz bliżej. Jeszcze chwila i zobaczę go przy burcie pontonu. Ale gdzie tam! Burta pontonu wyraźnie nie spodobała się szczupakowi. Nagle zmienił taktykę i energicznym ślizgiem wbił się w trzcinowisko. Koniec? Facet parę razy bezradnie machnął wędką, a potem... powoli zsunął się do wody! Sięgała mu do połowy piersi, gdy brnął rozgarniając trzciny. W pewnym momencie pochylił się, obiema rękoma przytulił szczupaka i tak trzymając w objęciach wyniósł go na brzeg. Ryba miała prawie 9 kg
to opowieść dla Roberta