Prawda jest tak i chyba każdy kto łowi sandacze przyzna mi rację, że mimo naszych szczerych chęci, mimo tego, że wędkarstwo kieszenie drenuje niemiłosiernie to wędki uniwersalnej na sandacza nie ma.
Na początku mojego sandaczowania też łudziłem się, że kupię sobie jeden kijek i będzie super. Teraz mam trzy a w planach jeszcze czwarty.
Po pierwsze - łowienie z brzegu.
Łowię głównie na Wiśle, ale zdarza mi się też poszukać zedów na małych zaporówkach. Na Wisłę do gum i łowienia z opadu używam kija FOX-a (300cm, 5,5-35gr) dedykowanego do drop-shota, ale świetnie sprawdza mi się przy łowieniu gumami z opadu, a poradzi sobie również z cykadą czy inną przynętą.
http://www.foxrage.com/product.php?section=4&product=60&catalogue=5
Również do łowienia z brzegu tyle, że w nocy i w 99% woblerami używam kijaszka Shimano Beastmaster DX 270cm 7-21 czyli finezja i naprawdę potężny zapas mocy.
Oczywiście łódka to zupełnie inna bajka i tu w tej chwili używam, kijaszka, taniego ale baaardzo dobrego mianowicie Mikado Inazuma Flash Zander 229 do 22gr. W zamyśle na przyszły sezon mam zbudowanie patyka tylko pod koguty coś na monoblanku. Moje zdanie jest takie - nie da się łowić skutecznie i komfortowo jednym kijem sandaczy w tak bardzo różnych warunkach jak łódka i łowienie z brzegu.