aldebaran
Użytkownik-
Liczba zawartości
172 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Ostatnia wygrana aldebaran w dniu 12 Sierpnia 2016
Użytkownicy przyznają aldebaran punkty reputacji!
Informacje o profilu
-
Lokalizacja
kraków
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
aldebaran's Achievements
44
Reputacja
-
Byłem w piątek z lekkim spinem, ale wydłubałem tylko 2 małe płotki. Połowa jeziora była jeszcze pod lodem, a wiał taki wiatr, że fale co rusz przynosiły ławice kry. Łowiło się jak w przerębli
-
W sensie strzebla?
-
Może chodzi o jakieś mikre starorzecze przy wildze? Są tam ze dwa takie stawki na wysokości osadników, ale nie wiem czy coś w nich pływa. Na samych osadnikach też są jakieś podmokłości i kacze dołki, ale pod względem wędkarskim nie mam pojęcia. Mnie taka wieść gminna nie doszła, jeżeli ciebie tak - to może podpytaj u źródła
-
Na użytku cały skuty lodem, więc wyżej pewnie też. W mieście do łowienia
-
Karta Wędkarska a członkostwo w kole PZW
aldebaran odpowiedział cichy01 → na temat → Junior haczyk.pl
Ogólnie to wygląda tak - sama karta wędkarska raczej nie upoważnia do łowienia nigdzie (są rzadkie wyjątki). Bez karty wędkarskiej możesz połowić sobie na tzw. komercji, czyli prywatnych stawach, na których opłaty są z reguły od wędki. Zdecydowana większość wód w Polsce jest jednak dzierżawiona przez PZW. Żeby łowić w takich miejscach trzeba mieć kartę wędkarską i być członkiem jakiegoś koła PZW, a co za tym idzie mieć zrobione opłaty - składka członkowska, na zagospodarowanie wód, fundusz koła itp. Najlepiej będzie, jak określisz gdzie chcesz łowić i zorientujesz się, do kogo należy ta woda. -
To raczej nie ma znaczenia skoro spółka została już założona, a pieniądze wydzielone. Zaczął się proces pozyskiwania gruntów, więc nie da się już z tego tak po prostu wycofać. Jak dla mnie los Przylasku jest przesądzony, kwestia tylko tego, jak bardzo miastu się spieszy. Ale skoro dzierżawa wygasa w czerwcu to pewnie po prostu jej nie przedłużą, bo czemu mieliby sobie sami blokować możliwość zaplanowanej już inwestycji? Pojawia się inne pytanie - co z tym fantem zrobi PZW? Mamy już i tak horrendalnie, w stosunku do jakości i ilości wód, wysokie składki. Obniżą? Powinni, nowej wody tego typu nigdzie przecież nie pozyskają. A co ze składkami na ten rok, gdyby faktycznie doszło do wymówienia dzierżawy? Dla wielu opłacających przylasek jest głównym celem wypraw wędkarskich, a w takim układzie, płacąc pełną kwotę, dostaną możliwość wędkowania tylko przez pół roku. No ale raczej nie ma się co łudzić, że nasz zarząd okręgowy cokolwiek z tym zrobi. W tym roku dopuścili łowienie na robala na kawałku Szreni, więc wszystkiego po tych leśnych dziadach się można spodziewać, ale zdecydowanie niczego dobrego.
-
Tak jak buszmen pisał - co rozumiesz pod pojęciem "lekki spinning"? Albo raczej - jakie ryby / gdzie masz zamiar łowić? Wędka o min. cw. od 5g to dla mnie mało ma wspólnego z lekkim spinem, większości przynęt w postaci małych gumek, jigów, woblerków itp. nie obsłuży.
-
Ale to jest łowisko koła tak? Tzn. niedostępne niezależnie od opłaconej składki? A to, że nie będą go zarybiać karpiem czy amurem to akurat dobra wiadomość. Po co niszczyć ładny kawałek starorzecza, z innymi fajnymi rybami.
-
Wie ktos moze jak bagry teraz wygladaja? zamarzniete czy da sie porzucac?
-
Co jak co, ale to trochę śmierdzi myśleniem z poprzedniej epoki... Dla niektórych może być zaskoczeniem fakt, że ryby potrafią rozmnażać się same i robią to całkiem skutecznie gdy zbytnio im się nie przeszkadza. Oczywiście no-kill, pomimo bycia z zasady "bezkrwawym", jakiś tam ubytek populacji może za sobą pociągać, ale myślę, że zarybienia z "dolnych widełek" w zupełności te straty pokryją. Tymczasem dopuszczenie zabierania ryb by zarybiać więcej, to łagodnie mówiąc niedźwiedzia przysługa dla rzeki i na pewno nie wyjdzie jej na dobre. Podstawą gospodarki powinno być traktowanie wody jako ekosystemu zdolnego do samoregulacji, a nie akwarium, do którego sobie wrzucamy i z którego sobie wyciągamy co nam się podoba. To nigdy się nie uda i patrząc na stan polskich łowisk - nie udaje się też aktualnie.
-
Zawiodłem w tym sensie, że to nie pierwszy taki z Prądnika i niby tak blisko do tej 40-stki, a tak daleko A jak mówiłem - tego miałem upatrzonego i przez cały ten czas miałem nadzieję, że ma te 40cm może. No ale niestety, nie tym razem. Może spotkam się z nim (i z kilkoma innymi "znajomymi") za rok, a wtedy już powinny mieć te czwórki z przodu.
-
Po dłuuugiej przerwie od wędkowania udało mi się rano wyskoczyć na 2 godzinki. Tym razem z muchówką, którą ciągle uczę się łowić (mam za sobą ledwo 3 wypady z nią). I oczywiście własnoręcznie ukręconymi "muchami" albo przynajmniej czymś, co je przypomina Nad wodą byłem niestety dopiero po 8. Piszę niestety, bo gdy rozkładałem sprzęt to bardzo dużo ryb oczkowało i ogólnie widać było ich aktywność. Już po około godzinie, gdy słońce zaczęło mocniej grzać, aktywność ryb jakby zupełnie ustała i tym sposobem cokolwiek złowiłem tylko do ok. 9:30, a potem przez godzinę nie miałem nawet puknięcia. Łowiłem na no-killu. A ogólnie piszę to dlatego, że prócz paru standardowych prądnikowych pstrążków trafił się też jeden rodzynek, który cieszy tym bardziej, że: a) z no-killa, więc w przyszłym roku daje nadzieje na niezłe rybki (jeżeli ich ktoś nielegalnie nie zeżre) b ) na muchę, w temacie której jestem ciągle zupełnie zielony c) na własnoręcznie ukręconego potworka d) ponieważ był "wychodzony" - pierwszy raz zauważyłem go jakieś 2 miesiące temu, ale dopiero dzisiaj udało mi się go skusić do brania. Szczerze mówiąc trochę się zawiodłem, bo wtedy w wodzie dawałem mu tę 40-stkę Miał jakieś 36 - 37cm (mocno wierzgał) i był całkiem grubiutki, a hol już nawet takiej bądź co bądź stosunkowo niedużej (jak na ogólne standardy) ryby daje na muchowym kiju bardzo fajne wrażenia, w moim odczuciu znacząco odmienne od spina.
-
Mam to samo. Ile to razy już było, że dosłownie po pierwszym rzucie wyciągałem rybę, a potem przez kilka godzin bezowocnie biczowałem wodę? Coś w tej klątwie jest
-
Ja po długiej przerwie również wybrałem się nad Wisłę, tym razem ze spławikiem, na który nie łowiłem od lat Stwierdziłem, że przyda mi się taka odskocznia od przedzierania się przez 2m pokrzywy i trawsko. I nie powiem, jestem nawet mile zaskoczony. Co prawda łowiłem tylko jakieś 2 godzinki, z czego pewnie 1/3 poszła na rozplątywanie i wiązanie urwanych zestawów, ale i tak wyjąłem 10 rybek - 7 kleni, 2 krąpie i uklejka. Poza tym 3 mi się spięły i kilku brań nie zaciąłem. Niestety rozmiarowo pozostawiały wiele do życzenia - największy kleń miał jakieś 30cm, reszta ryb to średnio 20-25 cm. Ale jak na mój kompletny brak doświadczenia w spławikowaniu i pójście kompletnie w ciemno tylko na 2 godzinki, to jestem zadowolony. Pewnie niedługo to powtórzę, bo nie powiem, siedzenie na dupie ma swoje plusy, a przedzierania się przez krzaczory może człowiek mieć po jakimś czasie dość
-
Stuprocentowa płoć. Smukła, pysk skierowany w dół, czerwone oczy, specyficzne łuski. Wzdręgi, prócz tego, że nie mają czerwonych oczu i pysk mają skierowany ku górze, są mocniej wygrzbiecone.
- 12 odpowiedzi
-
- 1
-
- jakatoryba
- płoć
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: