Lubię łowić ryby w samotności jak zapewne większość z nas.Staram się wyszukiwać miejsca trudnodostępne,gdzie nie można dojechać samochodem.Czasem są to pozornie nieciekawe i nieobiecujące miejscówki.Efekty?Różnie z tym bywa ale czasem uda mi się złowić coś konkretnego.
Rozumiem,że nie każdy ma taką możliwość i wiem, że w niektórych okolicach po prostu takich odludnych miejsc nie ma.Mieszkałem kiedyś w pobliżu Odry w dużym mieście,gdzie wędkarz na wedkarzu siedzial.Wielu z nich nęcilo,,swoje"miejsca.Zawsze jednak wybierałem te z pozoru nieatrakcyjne stanowiska,gdzie mało kto zaglądał.Przychodziłem na ryby wtedy gdy inni schodzili a schodziłem,gdy inni przychodzili I uwierzcie mi,często miałem niezłe efekty.
Robiłem to nie po to,żeby uniknąć innych wędkarzy. Uważam jednak, że to jest recepta na skuteczne wędkowanie.Zawsze mile widziani byli inni łowiący w pobliżu.
Znakomita większość z nas wędkarzy to ludzie kulturalni i jeżeli zdarzy się,że ktoś zajmie czyjeś nęcone lub ulubione stanowisko,to przecież możemy się jakoś dogadać .Wiem jednak ,że są i tacy,którzy uwazaja,że woda do nich należy.Trudno z nimi walczyć tak jak trudno walczyć z chamstwem na drogach,na ulicach czy stadionach.Wierzę,że z czasem to się zmieni.