Kolego. Należę do związku i prężnie w nim działam próbując go zmieniać. Koło do którego należę posiada w swoich zasobach członków, którzy naprawdę próbują coś z tym wszystkim zrobić. Organizujemy całonocne kontrole (może w czasie gdy Ty szanowny kolego, który ocenia nie znając pierdzisz w stołek - my stoimy na mrozie), chroniąc pomorskie trocie i ogólnie łowiska. Niemniej jednak krytykuję i będę krytykował PZW, gdyż uważam, że szczeble zarządzające nie funkcjonują prawidłowo. A do zmian jest daleka droga.
Odwróć teraz sytuację, pomyśl, że związek i mentalność ludzi zaczyna funkcjonować prawidłowo i każda woda obfituje w takie ryby jak łowiska np w Szwecji czy Kanadzie, często nasze prywatne łowiska nie dorównują im. Wtedy musieli byśmy w ogóle nie uznawać rekordów ? Wiem zaraz powiesz, że to Polska a nie Kanada, racja ale do takich standardów powinniśmy dążyć.
Porównujesz do motłochu... To może jeszcze podział na wędkarzy lepszych i gorszych ? Ci lepsi do innej kategorii rekordów gorsi do innej. Oczywiście śmieję się teraz. Wiem co miałeś na myśli. Niemniej jednak nie do końca się z Tobą zgadzam.
Pozdrawiam