Skocz do zawartości
Dragon

Kierownik

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    16
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Ostatnia wygrana Kierownik w dniu 30 Października

Użytkownicy przyznają Kierownik punkty reputacji!

Informacje o profilu

  • Lokalizacja
    Wrocław

Ostatnie wizyty

67 wyświetleń profilu

Kierownik's Achievements

80

Reputacja

  1. A mam Cię! Chciałeś mnie tym zniechęcić do łowienia? Nic z tego. Defetyzm na mnie nie działa, a wręcz przeciwnie. Łowię cały czas. Na bagienku ciężko, bo od czasu zniesienia zakazu poruszania się po wałach mocno zwiększył się ruch rekreacyjno-turystyczny. Przeżyłem ognisko z głośnym śpiewaniem, świecenie długimi i masę innych atrakcji. Ostatnio przeprosiłem się z opadem i udało się dobrać do nich z dystansu. Robotę zrobiło kopyto 4L +15-20g perła z niebieskim. Ilościowo spoko tylko ciężko z większymi niż wymiar. No cóż. Sam sobie zbudowałem krzyż rywalizacji o największe sandacze i będę go dalej niósł. A oto północy łobuz sprzed chwili, który połakomił się na rapalę xjs. Nic w rankingu nie zmieni, ale cieszy tak samo jak pierwszy sandacz złowiony w życiu
  2. Ale sandaczuch. Graty Czarny jakby tarłowy. Dwa lata temu (to musiał byc początek listopada) widziałem podobnie czarnego na żwirowni. Czas odstawić poranne szczupsy i zabrać się za zedy. Zara lece, bo mi pierwsze miejsce odjeżdża😉
  3. Cisza w temacie, ale wędki na kołku nie wiszą. No, prawie – ostatnio dotarłem do granic swojej wytrzymałości, a organizm zaprotestował. Przeleżałem w domu całą niedzielę wieczór i prawie cały poniedziałek. Żeby się nie przemęczać, nad wodą byłem w poniedziałek tylko chwilę. Wynik? Na zero. Nic dziwnego, że nie złowiłem sandacza – z takim kichaniem ciężko połowić. Tu nie pomoże kawa. Raczej paracetamol i łóżko, co sobie zafundowałem. We wtorek o świcie byłem już wypoczęty, a głód łowienia tylko narastał. Postanowiłem solidnie przyłożyć się do szczupaków: mocny kij, duże przynęty, jakieś 8-9 godzin łowienia za dnia. Aż mnie ręka rozbolała. Jak nie urok, to… Zbliża się wieczór, a ryb na brzegu jak nie było, tak nie ma. W ciągu dnia widziałem kilka ataków na powierzchni – część z nich to pewnie szczupaki, bo jednego z nich nawet dostrzegłem. A raczej jego brzuch nad wodą. Myśl, Kierowniku! Wszystkie ataki były w pasie „dalej od brzegu niż ostatnio”. Miałem problem z prezentacją przynęty w tym pasie – ledwo tam dorzucałem. Nastał zmrok. Może sandacza? Nagle fajerwerki! Strzelają gdzieś w okolicy. Jakieś półtorej godziny huku i błysków. Jak na złość! Potem barka. Już trzecia tego dnia. Multum ludzi mimo ciemności. Kilkaset metrów ode mnie pracują jakieś ciężkie sprzęty budowlane, świecąc wzdłuż brzegu niemiłosiernie. Ostatnio we Wrocławiu zrobiło się na tyle halloweenowo, że myśli podpowiadają: „E, Kierowniku, a jak szukają kolejnego zalanego wrocławianina?”. No, tego już za dużo. Wszystko sprzysięgło się przeciw mnie. Postanowiłem poddać bitwę. Nie tak miało być. Już podczas powrotu do domu obmyśliłem plan na środowy świt. Odmiana! Jutro na lekko – mniejsze przynęty i prezentacja pod powierzchnią w tym pasie, w którym wczoraj waliły. Miałem być grubo przed świtem i łowić ponad trzy godziny, ale znowu się wyspałem. Dotarłem jakoś o wschodzie słońca. Mam nieco ponad godzinę, bo dziś trzeba do pracy. Do wykonania planu – przystąp! Po kolei, na kilka rzutów, zakładałem wszystkie cuda, które miałem przygotowane na tę chwilę. Ogólnie przynęty, jakich używam na nocne sandacze z opaski… a teraz a’la twitch flat rapikiem, raz, dwa, pach... Ale zabawa! Dawno ryby nie holowałem tak długo. Na zdjęciach wyszło 79 i 77 cm. Nie, to nie ryba się skurczyła, tylko nie chciała współpracować podczas sesji. Do tabeli wpisuję 79 cm, a do dokumentacji dołączam także zdjęcie lewego boku ryby, żebym mógł po czasie sprawdzić, czy to ten sam, czy inny osobnik. Tu już niedbalstwo w sprawie kilku centymetrów może być na wagę jakiegoś metalu. Było jeszcze trochę czasu, żeby porzucać, ale zobaczyłem atak suma i postanowiłem odpuścić, bo tym śmiesznym kijkiem mogę go co najwyżej pogilgotać. Zjeść śniadanie, wyczyścić ubrania po brudnej walce w błocie i wracać - to teraz jest plan. Chyba przeproszę się z lekkim zestawem. ...11. Kierownik 82s + 79sz +79sz = 240... P.S. Nie potrafię pokonać ograniczeń rozmiaru pliku dlatego poprzestanę na dodaniu jednego zdjęcia.
  4. STOP! Szczupaki i sandacze poniżej 73cm oraz inne gatunki, proszę nie atakować moich przynęt. Teraz większe niz 87cm proszę. P.S. Proszę nie bić. Edytor tekstu płata mi figle. Poprawię 🫣
  5. Luz. Za 3 godziny będę nad wodą, to tylko postoję i popatrzę
  6. Nie ma co, jesień w pełni. Czy szczupaki zaczęły tak dopisywać, czy każdy odkrył, że szczupakiem łatwiej będzie nabić punkty? Na teraz estymacje końcowych wyników celują chyba w magiczne 300 punktów. Będzie tyle? Życzę każdemu po trochu i sobie trochę bardziej. Dając szansę szczęściu, zjawiłem się dziś nad wodą dosyć wcześnie, żeby poeksperymentować z przynętami. Popołudnie nad wodą było bardzo stalowo-granatowe. Każdy, kto przesiedział swoje nad wodą, zna tę barwę. Jesienne popołudniowieczory mają swoją niepowtarzalną kolorystykę. Pofalowana woda i ciemne chmury składają się z podobnych odcieni. Mam sporo czasu, żeby zapoznać się z nowymi zabawkami i poćwiczyć zaciskanie dozbrojek. Po zachodzie postanowiłem wypuścić na spacer seledynową ukleję 16 od Sewro na dozbrojce bez obciążenia. Myślałem, że wykorzystam dzisiejszy mocny wiatr do łowienia „na balona”, bo mój zestaw doskonale się do tego nadaje i lubię tak łowić oraz kierunek wiatru jest odpowiedni. Ciężko zweryfikować, czy taka technika miała istotny wpływ na prezentację przynęty, ale pewnym jest, że ten manewr, który szczupak wykręcił wokół przynęty, należał do majstersztyków taktyki ofensywnej. Niczym Napoleon, zwinnym manewrem, na płyciźnie, zatoczył koło, by uderzyć w cel od zaplecza. I to był dobry egzamin dla wszystkich węzłów i zacisków w zestawie. Szczupak dumnie na miarce zakrył napis „sandacze”, a jego ogon wskazał 79 cm. Tabela "Sandacze i szczupaki 2024" prezentuje się następująco: 1. jaceen 75sz + 75s + 87sz = 237 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz + 54sz + 50sz = 166 7. Fido 64s + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51sz + 58sz = 166 9. Elast93 10. Messi... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 79sz + 72sz = 233 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 75sz + 71s = 229 15. Konrado 59s. P.S.Idę spać, bo na świt trzeba zaatakować. Jedna bitwa wygrana, ale wojna trwa! A przeciwnicy nie próżnują. Ta rywalizacja niewątpliwie dodała mi motywacji, żeby przyłożyć się do łowienia.
  7. Ja z kolei dotarłem wczoraj wieczorem, ale szybko przez nieuwagę zapiaszczyłem rolkę od kabłąka. Nie mogłem rozwiązać problemu nad wodą, a kołowrotek wydawał złowieszcze odgłosy więc postanowiłem przerwać łowienie, wrócić do domu, kimnąć się, przyserwisować rano sprzęt i wrócić na świt. ...i szczupaki 2024" O świcie, na miejscówce przywitał mnie zimny i orzeźwiający energetyk, którego połowę ,przez nieuwagę zostawiłem w nocy. W końcu jakiś pożytek z zapomnialstwa, ale i tak daje do myślenia. O świcie przywitała mnie także spora aktywność ryb na powierzchni. To o czym dziś w nocy rozmawialiśmy z Tymonem że "kompletnie w nocy nie widać drobnicy przy brzegu", wydało się jakimś niewytłumaczalnym ewenementem. Na powierzchni się gotowało i nie brakowało ataków drapieżników. Świt zeglarski i cywilny przedziadowałem na swoim błotku, a jako że nic nie złowiłem, to po wyjściu słońca nad horyzont, postanowiłem schodzić opaską w dół i systematycznie obławiać wszystkie płytkie miejsca z nadzieją na szczupaka. Na agrafkę powędrowała seledynowa Sewro ukleja 17cm, na dozbrojce bez obciążenia. W sumie sposób prowadzenia przynęty nie odbiegał od tego jak prezentuję ją w nocy. Dwa, trzy rzuty i dalej. Spacerek trochę trwał i po chłodzie poranka, słońce zaczęło mocniej przygrzewać. W końcu przynętą zainteresował się cel dzisiejszych poszukiwań. Na zdjęciu widać 72cm i tak też go liczę. Znowu delikatnie do przodu. +7cm. Dziś wieczorem powrót. Moze zdążę zacząć jeszcze za jasności. 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 72sz+ 66s = 220 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 71s = 225 15. Konrado P.S. I spadłem na 3. miejsce, licząc punkty. Ja tego tak nie zostawię!
  8. Właśnie jadę do Tymona, bo jest nad Odrą i pisze, że biorą. Zobaczymy 🤗 Jacku. W Malczycach, na teoretycznie na mojej ulubionej miejscówce, najczęściej siadają takie 60-65cm i rzadko coś poza to. Najpewniej zła pora i należy próbować kiedy indziej. Ja tam nie dam rady o tak późnej porze, bo mam ograniczenia czasowe jak kopciuszek
  9. Sandacze spod lampy – cd. Pewnie niedługo do wygranej osiemdziesiątki to będzie za mało. I pewnie, żeby złowić większego sandacza, trzeba używać większych przynęt. Po ostatnich przebojach z wytrzymałością woblerów zacząłem kombinować z przynętami. Ulepiłem Rapalę Magnum 14 (w rzeczywistości jeszcze deczko większą) z kotwiczkami i kółkami od Salmo Fatso. Sorry, Gregory, odkupię ci kiedyś te kółka i kotwiczki. Bo firmowe to były strasznie grube morskie kotwice. Nie wiem, czy finalnie był sens, ale tak przygotowany zawitałem dzisiaj z powrotem. Mimo sporego długu w banku snu i odsetek za każdą wysiedzianą dłużej minutę, po prostu tam kwitłem i ponawiałem rzuty. Sys-te-ma-tycz-nie. Bardziej w stronę otwartej wody. Tam, po każdym rzucie, mam możliwość dosyć długiego zaprezentowania przynęty, zanim nurt wespół z wiatrem ją zepchnie na płyciznę. Woooooolnooooo... ale przywalił. Jak zły! Nadzieję miałem, że będzie to spora torpeda, ale na miarce wyszło 65 cm. Tylko +3 cm, ale radość, bo nowa błyskotka działa. W dodatku lata na kosmiczne odległości, jest mocarna, działa na płytkiej wodzie i napina zestaw na tyle, że nie ma megabalona na dalszym dystansie podczas wiatru. Jeżeli to nie będzie recepta na złowienie dużego sandacza, to w zanadrzu mam jeszcze Peto 20. I całkiem sporo czasu na eksperymenty. 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 108 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 66s + 65s = 213 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 3. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 0 = 154 15. Konrado P.S. Meta w której sandacze biorą co najmniej od 19:00 do 1:00, to jednocześnie ziemia obiecana i przekleństwo , bo się człowiek nie wyśpi.
  10. Pobieżnie policzyłem i Wrocław ma jakąś magiczną nadreprezentację I największe sandacze w tej rywalizacji. Ale fart, że przyszło mi tu mieszkać. Wiem, że to nie jest pełen obraz wędkarstwa w Polsce, ale skąd taka sytuacja? Wrocław 10:5 Reszta Polski (jeżeli dobrze policzyłem). Może w przyszłym sezonie zrobimy oddzielną konkurencję podług lokalizacji? Wczoraj próbowałem w wiadomym miejscu o północy, ale wiatr skutecznie znosił mi przynętę z optymalnego toru prowadzenia. I to sporo. Pe3 (SIC!) tylko potęgowała balon. A szkoda, bo przed północą zauważyłem parę wirów na wodzie. Koledze się udało złowić jakieś zedy przy opasce. Jak On czuł branie? Gdyby wyeliminować wiatr to okoliczności - bajka. Łysy daje tak, że praktycznie nie mam potrzeby używać czołówki. Jak się oczy przyzwyczają do ciemności, to odczuwam to jako taki dziwny dzień - trochę ciemniej i nie ma żywej duszy w okolicy. Dziś powinno być łagodniej. Dorzucam fotkę kolegi dla oddania tego klimatu.
  11. Znacie to? "Pełnia jest. Nie ma co. W pełnię nie biorą.", "A wschodnie ciśnienie? To nawet nie ma co z chaty wyłazić.", "Nic się nie dzieje na powierzchni. Potopiły się? XD" No z tą pełnią, to ja mam dobre doświadczenia. Ciśnienie to - z całym szacunkiem - przeszkadza tylko Panu Kolendowiczowi i Jego uczniom. Wschodni wiatr wiał wtedy gdy wysyłałem siekowską ukleję 12cm na 40m. A kto jest największym oportunistą w okolicy? He!? Czy jakieś warunki zewnętrzne mogą mi dyktować kiedy łowić? Tylko lód. Myśli miałem takie, że to już wyraźny trend. 66, 62, 57. Później coraz mniejsze. Szkoda się chwalić. No myśl Kierowniku złoty. Kolega wczoraj na miejscówce obok złowił okołowymiarowego i na odchodne niewymiarka. No rewelacja! Trzeba będzie se poszukać lepszego miejsca. Trochę połaziłem i znalazłem potencjalną metę. Niedaleko, ale da się spokojnie łowić xjs-em. Na dziś plan zakładał, że pojadę tam ze znajomą. Już parę razy łowiła i nawet dobrze Jej idzie. W sensie trafia przynętą w wodę. Do łowienia sandaczy powinno być ok. " - Pamiętasz jak się rzuca? - No tak!" Takie sytuacje pozwalają upewnić się domniemanemu nauczycielowi, że już przeszedł jakąś edukację. Nieświadomie wykonujemy pewne czynności. Po wyrzucie przyhamowujemy linkę, żeby przynęta wpadła do wody na w miarę napiętej lince. Skąd ja wiem, żeby teraz zamknąć kabłąk, aby uzyskać taki efekt? Oglądam się za siebie, ale nie widzę za sobą tej ścieżki, którą tu przyszedłem. Trudno. "Nie trzymaj ręki poniżej kołowrotka." Skąd ja wiem, że tu, wtedy, tak, a nie inaczej? Sprawa wymaga głębszego zastanowienia... Już słyszę, że na żyłce jest broda. "- Poplątałaś zestaw? - Ja? Nie. A nie...poplątałam. - Ale broda! Dawaj to po barbersku naprawię." Minus 50 metrów żyłki później. "- Zimno. - O! To do domu. Odprowadzę Cię do auta, a ja jeszcze zostanę." Pamiętasz żeby sprawdzić stanowisko przed opuszczeniem? W drodze do auta widzimy jakąś postać. Z wędką idzie. Przywitaliśmy się i poznałem ten uśmiech. Uśmiech co się szczerzył z radości jak prezentował ładnego sandacza złowionego w betonowej miejscówce. " - Tymon? - Ta. - Kierownik." Szybko zaczął kombinować gdzie i jak łowić, bo podoba Mu się ta okolica. Idziemy na miejsce gdzie byłem chwilę wcześniej, ale jakoś nic się nie dzieje. Na messengera pisze kolega, że też się zbiera coś połowić. Jest jakoś 22:30. Jeszcze jedna dodatkowa osoba? Nie zmieścimy się tu. Lepiej zmienić miejscówkę. Jakieś 30 minut później łowimy już w trójkę, ale dalej cisza. Pomyślałem, że jak Oni łowią na opasce, to ja se pójdę na swoje bagienko. To rzut beretem. Ja tam znam każdy kamień. Tam jest wygodnie. Potaplam się w kaloszkach Jakoś o północy branie. Odpalam czołówkę i nie jest lekko. Dookoła mleko. Nic nie widać, ale czuję że ryba ma swoje. Podbierak na wieloryby, który waży tonę i w przytarganie którego zużyłem masę energii, oddaje swe zasługi. Sandacz wjeżdża i widzę, że shad rap skonał. Prawie cały stelaż wypruty. Ostatni centymetr zmiażdżony. Ale będzie ryba do tabeli! Zmierzyliśmy go. 82cm. Nie moglo być inaczej, bo przed chwilą taką liczbę wypowiedziałem. Szybka sesja, bo okolica się nadaje na ładne zdjęcia. Idziemy uwolnić dziada. Odpłynął w dobrej formie. Tylko nie zrobiłem zdjęcia na macie. Do dokumentacji dołączam kadr z filmu na którym filetowałem zdobycz. Tymon zdaje się mial później coś na kiju, ale ryba spadła. Rzeczywiscie ta okolica jest dobra na sandacze Dziękuję Marcie, Tymonowi i Przemkowi, że splot Ich działań doprowadził mnie do takich perypetii. Oraz towarzystwo i ładne zdjęcia. To nie żaden profesjonalizm czy inne czary. Nie popadaj w megalomanię. Poprostu ktoś, gdzieś, kiedyś musiał złowić jakiegoś sandacza i tak się stało. 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 108 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 66s + 62s = 210 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 0 = 154
  12. Wiedziałem, że "ktoś" dołączy. Nie dlatego, że mam paranormalne zdolności, ale czytam to forum od kilkunastu lat, tylko się nie udzielałem. I się nie myliłem. Fiu fiu...Budek 230+ Moje paranormalne zdolności mówią mi, że łowimy w tych samych miejscach 3 i 5 zdjęcie wiem gdzie to. Rzeczywiście sandacze mega opchane. Jeden wypluł na brzegu małą rybkę 5-6cm. Tu mi się zrobił mętlik, bo łowię na duże przynęty i nie mam pewności czy duże ryby przypływają tam po takie duże ofiary. Próbowałeś mniejszych przynęt? Więc trzeba będzie się skupić na większych rybach. Już dziś trzeba nad wodę podciągnąć wynik🤗 Ja tego tak nie zostawię! Stara już gotuje bigos...żem się zdenerwował🤪
  13. Poprzednia historia miała swoją kontynuację, ale nie chciałem spamować nadmiernie. Napiszę, to poczeka do momentu publikacji następnego sandacza. A teraz trzeba kurtkę wyczyścić z tego błota. Łyk kawy i do boju. Gdzieś tu miałem termos...nieeee. Został nad Odrą. Taki kierownik, a termosa nie upilnował. Śmiechu warte. Popatrz prawdzie w oczy i spójrz w lustro. Chłopcze. Widzisz tą uwaloną mordę i krechę z błota pod okiem jak u amerykańskich futbolistów? No. To teraz wrócisz po termos. Już tak stradica kiedyś zostawiłeś. Pora odświeżyć procedurę sprawdzania stanowiska przed jego opuszczeniem, zanim strata będzie naprawdę poważna. A zapamiętać to, pomoże extra wykonanie trasy dom-meta i na zad, za lekcję. Gdzie te ręce po kija wyciągasz? Wiesz po co jedziesz. Jest mój towarzysz sierota. Jeszcze ciepła. Dobrze trzymaj termosiku, bo swoje zasługi dopiero oddasz. Kawa i takie okoliczności sprzyjają wręcz filozoficznym rozważaniom. ... Tak więc wracając do tematu. Pada dziś, a miało nie padać. Wieczorem też ma padać. Pogoda ma być do bani. Czyli zapowiadają się idealne warunki. Tyle że dzisiaj bez ciśnienia na czas. Spokojnie się wyrobię na tą samą godzinę co wziął ten wczorajszy. I może nawet deczko dłużej zostanę. No i jestem. Trochę później, ale na luzie. Motywacja: powtórzyć. Poziom wody i uciąg jak wczoraj. Pogoda - mimo pesymistycznych prognoz - jest całkiem przyjemna, wiatr jest niewielki więc pod światło widzę jak drobnica oczkuje, w jakiej odległości od brzegu itd. Dosyć żywo się dzieje na powierzchni. Łowię dokładnie tak jak wczoraj. Tym razem od początku nie było wątpliwości czy to branie czy nie. Zdecydowane łupnięcie. Cel minimum osiągnięty. Na macie wyszło 57cm. Teraz trzeba popracować nad większymi rybami. Połowiłbym xjs13, bo boję się kleni. Trzeba znaleźć jakąś inną miejscówkę. A tamtą metę odstawię. Najgorzej jak tak biorą, bo zawsze jest odpowiednia pora na sandacze A poza tym zbliza się weekend i raczej omijam wtedy rzekę. Sandaczowskaz: ... 11. Kierownik 66s+62s+57s = 185 ... P.S. Zakładam, że do rywalizacji nawet późną jesienią odezwie się kilku dodatkowych zawodników i rzucą jakimiś fajnymi rybami, to się moze zrobić ciekawie. Należy czem prędzej ich sprowokować prędko łowiąc jakieś kabany!
  14. Rachunek czasu był szybki, a wyniki jasne. Da się jak najszybciej wyjść z roboty i nie zawalić. I motywacja - "coś tam baranie jeden im się odgrażałeś że nawyczyniasz, taki byłeś mądry to teraz idź i pokaż!" Udało się zrealizować plan. 22:40 start. Woda trochę niżej niż wczoraj. Wschodni wiatr? A olej to. Wobler spoko lata. Ciśnienie nie teges? Nawet nie patrzyłem. Ale za to woda płynie! Fajnie się łowi. Nikogo w okolicy. Za plecami most daje trochę światła i stanowi punkt odniesienia. Stoję w kaloszach w wodzie. Całkiem dużo da się wejść i lepiej zaprezentować przynętę. Widać aktywność ryb na powierzchni, ale bez jakichś fajerwerków. Dzisiaj dużo większy zasięg, kij 3m i mocny wiatr w plecy. Siek ukleja 12 lata jak rakieta. Tempo prowadzenia? Wooolno i momentami jeszcze wooooolniej. Tak aby aby tylko linka była napięta i przynęta zagrała w nurcie. Fajnie na stopa można se go przytrz...coś tam się poluzowało. O! Jest. I myślałem że tys większy. Jak ja se chłopie z tobą poradzę? Generał błoto nie odpuszcza. Straty są wyraźne. Uwalona kurtka, utytłane spodnie i piach na kołowrotku. Jeszcze ci prysznic zrobimy do zdjęcia. Pstryk! 62cm. Miarę se podpisałem, żeby nie było że odgrzewane zdjęcia wrzucam xd Cześć sandacz. Ja lecę, bo jutro do roboty, a kurtka uwalona Pozdrawiam P.S. Może i mial 63, ale mam nadzieję zostanie zepchnięty przez wyższy wynik
  15. Dzień dobry Jacku Dzięki za dopisanie mnie. Łowisko to płycizna (<1m) niedaleko opaski. Zazwyczaj zarośnięta. Łowię głównie na woblery i lekko obciążone gumy. Ten wziął na shad rapa 8. Woblerów używam tylko seryjnych. Moim nr 1 na nocne sandacze jest rapala xjs13, ale ona nie nadaje się na takie płytkie miejsca z uciągiem. Sprzętowo - nie ma co się cackać, na grubo. Pozdrawiam P.S. Sandacze są banalne, tylko naczekać się trzeba czasami
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.