Myślę że problem stanu naszych wód nie leży po stronie wędkarzy zabierających wymiarowe ryby. Stoi po stronie wędkarzy którzy biorą wszystko co złapią. Przecież zabierając rybę wymiarową, która zdążyła się już kilka razy rozmnożyć, nie wyrządzamy środowisku większej szkody. Robi się luka w ekosystemie, wolny pokarm który zje mniejszy osobnik i urośnie, zastępując tego co zabraliśmy.
Wszyscy na tym forum krzyczą JA NIE ZABIERAM, potępiają tych co zabierają. A jak jestem nad wodą to mało kiedy spotykam etycznego wędkarza. Co złapią, do siaty.
Moim zdaniem ryby mozna brać, ale nie kierować się chorą chciwością tylko rozumem. Bo już widziałem ludzi ze sprzętem za parę tysięcy którzy zabierali z łowika 3 płotki 15 cm...PARANOJA!
Ja chodzę na ryby 3 razy w tygodniu, od marca po październik, bo mam kanał 200m od domu. Tylko niestety wędkarz ze mnie taki że 90% to mydło i ręcznik ...Zabieram tylko wymiarowe ryby i to nie więcej jak 5-6 w roku. Myślę że nie ma prawa mnie nikt krytykować za takie zabieranie.
Dodam jeszcze że moim zdaniem wędkarstwo to nie sport. To nic innego jak polowanie na zwierzynę. Łowienie dla hobby kilkudziesięciu małych rybek i kaleczenie ich uważam za oznakę barbarzyństwa. Dlatego zakładam duże haki by niepotrzebnie drobnicy nie kaleczyć. Wolę stracić dużą rybę niż kaleczyć setki małych ryb.