Ello ello.
Od jakiegos czasu juz mam to szczescie ze mieszkam w Norwegii, w okolicach Bergen.
Musze przyznac ze nie jest tu tak jak na Lofoten czy Hitra.
Miejscowosc jest polozona coprawda rownie malowniczo dookola Osterfjord, woda w najglebszym miejscu ok 650m.
W miare mozliwosci plywam ze znajomymi niestety glownie po fiordach, na pelne morze niestety jest kawalek z Osteroy.
Ale przyznaje ze mimo iz na fiordzie to zdarzaja sie niezle sztuki. Ostatnio znajomek wyciagnal 8.5kg dorszaka.
Tak ze wieksze sztuki sie zdarzaja.
W sprzet zaopatrzylem sie w Polsce jest duuuzo taniej. Ostatnio niestety jakos rybki odplynely i poza makrelami lapanymi z brzegu niewiele mozna zlapac, no czasem zjawi sie jakas mala lawica czarniaka....
Ostatnio jednak lowiac z brzegu zlapalem brosme...jakies 2kg.
Jest tu kilka miejscowek gdzie z brzegu majac do tafli 30cm od razu wpadamy na glebie powyzej 100m, tak wiec nawet nie trzeba mocno batem wymachiwac.
Czytajac posty na temat lowienia w Baltyku, tu to dziala inaczej.
Chodzi o same pilkery...czasem 250g to za malo, zwlaszcza gdy trafimy na dosyc silny prad. Mozna rozwinac nawet 300m plecionki i nie dostac do dna.
Co jeszcze plywy....podczas odplywu szanse na rybeczki sa raczej mizerne...
pozdrawiam
______________________
stary rybe nam obiecal a on dobrze wie gdze ona jest
no to oddaj cumy klaruj dek na kursie nord-west
powiedz stary gdzie ta ryba, panie szyper gdzie ta ryba jest
z zimna rece nam zgrabialy a na kursie nord-west