I ja opiszę swoje pierwsze belony
W ostatnich dniach robiłem trzy podejścia. Pierwszy wypad w czwartek wieczorem. Około 18 atakowałem w Łazach niestety północny wiatr nie sprzyjał. Spotkani wędkarze mieli po kilka sztuk, jednak niewiele i to po wielu godzinach walki z wiatrem.
Próbowałem też wczoraj. Znowu na zero "sąsiedzi" z miejscówki mieli po jednej dwie sztuki. Ja jedno zejście. Fala nie bardzo pozwalała na brodzenie ryb było mało.
Do trzech razy sztuka, tak więc i dziś ponowiłem atak. N plaży zameldowałem się już przed 6.
Pierwsza belona zapięła się już po ok 10 minutach Ze zdwojoną siłą biczowałem dalej. Jednak okazało się że ryb nie ma na pięciu zawodników łowiących w tym miejscu ryby dostałem tylko ja i sąsiad. Po godzinie postanowiłem zmienić miejscówkę. Zatoczka z płytką czystą wodą a w niej ławice małych rybek, chyba tobiaszków wyglądała jak stołówka dla belony. I słusznie po pięciu minutach siedzi, następna zaraz potem. Po chwili brania ustały. Ryby były odprowadzały przynętę pod same nogi jednak nie atakowały. Takich odprowadzeń miałem kilkanaście. Niekiedy blachę śledziły dwie sztuki, jednak nie decydowały się na atak.
Nie wiele dała zmiana blachy ryby były ciekawskie ale nie głodne. Po godzinie zapięła się jeszcze jedna ostatnia na dziś sztuka.
Tak więc dzisiejszy poranek dał mi cztery piękne belony. Warto było wstać o piątej