Ja też nie jestem w stanie odpowiedziec jednoznacznie. Łowię bo to lubię - to jest mój sposób na bycie z samym sobą i zatrzymanie się na chwilę. Na rybach mam czas poczuc co się ze mną dzieje, pomyślec - w codziennym biegu nie ma na to czasu.
A z drugiej strony czasem zabieram rybę i ją zjadam (moja żona to popiera ). Lubię jeśc ryby po prostu, chociaż 90% i tak wraca do wody.
Reasumując nie po to łowię by złowic, ale jak złowię to czasem zabieram.
A jeśli chodzi o filozofię catch and release to uważam że to fajny pomysł, tylko że twierdzenie, że ci wędkarze którzy zabierają złowione ryby powodują ich brak w naszych wodach to moim zdaniem żart. Powodem braku ryb jest złodziejstwo, kłusownictwo i kompletne olewanie tego, co się z naszymi wodami dzieje przez władze (również naszego związku niestety)
Tak więc, nie dajmy się zwariowac. Zabieranie ryb jest ok, wypuszczanie jest ok. Byle nie popadac w skrajności bo z drugiej strony jak widzę gości, którzy wynoszą znad wody całe siaty 10 cm okonków to smutno się robi, bo to już jest głupota i krótkowzrocznośc.