Dojazd wyglądał niczym przeprawa przez dżungle. Niby w większości przypadków pod kołami są płyty drogowe jednak chaszcze na drodze sięgają metra a te po bokach ponad 2,5m. Dojazd osobówką to nie lada wyzwanie. Na miejscu przydałby się maczeta inaczej nie ma szans na łowienie bądź zwodowanie sprzętu wodnego. Jakby tego było mało na powrocie prawie przy głównej drodze spotkaliśmy właścicieli stawów którzy uganiali się za kłusownikami którzy przyjechali po sieci. Kłusole ze strachu porzucili ponton. Patrząc na wikimapę droga wygląda znacznie lepiej Dobrze, że za przepompowniom - zwalone drzewo zawróciliśmy a nie wybraliśmy drogę boczną bo do teraz byśmy jeszcze tam krążyli. Reasumując jeśli ktoś zamierza się wybrać na zwiady w tamten rejon to tylko terenówką chyba, że weźmie łopatę i deski pod koła oraz maczetę. Żałuje, że nie porobiłem kilku zdjęć ale w sumie nie myśleliśmy o tym bo ważniejsze było żeby przed nocą wydostać się z chaszczy