Ja też miałem taką historię a mianowicie...Pewnego wieczoru siedząc na główce na rzece Odrze łowiłem leszczyki feederkiem.Około godziny 22ej zaczeły latać nietoperze i czasami uderzyły w żyłkę pozorując branie,Przed godziną 23ą jeden z gacków uderzył i zaplątał się w żyłkę tak że nie mógł już się uwolnić,ja wkurzony zwinołem zestaw uwolniłem gacka ale niestety zestaw trzeba było robić od nowa a ja dostaje spazmy jak w nocy mam rozplątywać lub robić nowy zestaw,no ale nic jakoś zrobiłem zestawik i do wody opuszczając szczytówkę dość nisko. Brania ustały tak ze jak zadzwoniło to wiadomo było że to gacek.Przed północą doszedłem gdzieś na moment i słyszę dzwoni,dzwoni bez przerwy,biegnę i myślę jest coś konkretnego ,podchodzę do wędki zacięcie, czuje coś się szarpie ale jakoś dziwnie zwijam do brzegu i wyciągam gacka zaplatanego w żyłkę:)Myślałem że mnie krew zaleje ,trzeba było robić znowu nowy zestaw.Pomyślałem sobie że kiedyś słyszałem że ktoś złapał szczupaka na nietoperza,a że byłem zagotowany wziełem tego gacka wyjołem żywcówkę na kotwicę i do wody:):)pod brzeg.Kolejny raz zrobiłem zestawik i kijek do wody.Około godziny 5ej słyszę że gra hamulec na żywcówce bo zostawiłem popuszczony.Podszedłem przykręciłem hamulec i zacięcie,czuję coś siedzi i to nie małego,wyciągam na brzeg i co????????????????????szczupak 82cm:):):):)nie mogłem uwierzyć ale tak było.Do dzisiaj wspominam tą historię:):)