Mrozikk134
Użytkownik-
Liczba zawartości
70 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Zawartość dodana przez Mrozikk134
-
Dziś nad jeziorem Rokola około 3 godziny ze spinningiem. Woda jest tak niska, jakiej jeszcze chyba nigdy nie było. W spodniobutach dochodziłem do krańca grążeli i obławiałem granicę zielska. Ryb jak na lekarstwo - w takich warunkach jeszcze dwa lata temu byłby szczupak co dwa rzuty, a dziś złowiłem dwa szczupaki. jeden około 40cm, jeden ponad 50. Miałem jednego większego ponad 60cm, ale chciałem go podebrać na płytkiej wodzie i przy wychodzeniu z liści zdążył się spiąć. Spotkałem jednego wędkarza - łowił na żywca. Narzekał, że nic nie bierze. Widział jak spiął mi się szczupak i jak za dwa rzuty złowiłem tego wymiarowego. Kiedy go wypuszczałem, strasznie się zdziwił: Co pan nie zabierasz takiego szczupaka? Trochę miałem podniesione ciśnienie tym, że mi chwilę wcześniej zeszła niezła rybka i mu odpowiedziałem mniej więcej tak: zabiorę wszystko co wymiarowe, a potem będę narzekał, że ryb nie ma...
-
Jak dziś było na rybach ? Październik 2012
Mrozikk134 odpowiedział pawciobra → na temat → Tematy ogólne
Wczoraj nad Wisłą od 7 rano do 15. Dwa pstryknięcia sandacza na kilka godzin to zdecydowanie za mało, więc zacząłem łowić okonie w klatkach za główkami. Pierwsze branie zakończyło się miłą niespodzianką - leszczem około 50cm. To nie pierwszy przypadek złowienia przeze mnie leszcza na gumkę, ale wcześniej trafiały się mniejsze. Potem brały same okonie, jednak nie duże 15-20cm i brały prawie w każdym rzucie. Po złowieniu kilkunastu dałem im spokój, bo widziałem, że nie ma szans na większego, a nie chciałem kaleczyć tylu ryb. Zmieniłem miejsce i znów zabrałem się za sandacze, ale bez efektów. -
Dziś nad Wisłą spędziłem kilka godzin. Najpierw koło południa na lewym brzegu uganiałem się za sandaczami,co skończyło się trzema niezaciętymi pstryknięciami. Potem na prawym brzegu uganiałem się za sandaczami, co skończyło się jednym maluchem i całkiem niezłą rapą, która co kilka minut ganiała po płytkiej przykosie. Założyłem kopyto na lekkiej główce i wystarczył tylko jeden rzut. Po zrobieniu zdjęcia został wypuszczony. Chyba już nie pierwszy raz był na wędce, bo miał na pysku ślady prawdopodobnie po kotwicy.
-
Wczoraj z opadu na napływie główki jeden ładny okoń i sandacz 47cm. Rybki wypuszczone. Dziś jednak wybrałem się jeszcze raz wieczorem i miałem dwa pobicia. Właśnie wróciłem. Jeden sandacz wyjęty ale mały - 42cm.
-
Wczoraj był chyba ostatni dzień letniej pogody i chyba ostatni raz wybrałem się na "wieczorowego" sandacza na wiślaną opaskę. Nie miałem w tym roku efektów, ale w końcu los się do mnie uśmiechnął i w ostatnim rzucie wziął całkiem ładny sandacz. Miał 60cm. Więc jednak w Wiśle są jeszcze jakieś ryby.
-
Pisząc o łowieniu sieciami nie chodziło mi o to, że siatki stawia PZW, ale o to, że normalnie legalnie można sobie wykupić licencję na połów siecią na danej wodzie i łapać do oporu. Mieszkam nad Wisłą i widuję pływającego z siatkami rybaka - robi to legalnie, bo wydzierżawił sobie 10km Wisły od PZW. Widziałem go też kiedyś na bazarze z ogromnymi 35-centymetrowymi sandaczami i szczupakami, a trafiały się i jeszcze większe - wymiarowe. Niedawno dowiedziałem się, że takich, jak on jest jeszcze dwóch i trzydziestokilometrowy odcinek Wisły w górę od Warszawy jest regularnie obławiany sieciami. Skoro można łowić siecią, to się łowi.
-
W cale nie trzeba uzdrawiać PZW - to nie jest wina związku, że nie ma ryb. Winne jest polskie prawo, które nie nakłada żadnych ograniczeń ilości, wielkości łowionych ryb, czy okresów ochronnych, prawo które dopuszcza łowienie ryb sieciami na rzekach i jeziorach przez ich dzierżawców. Ustawa o rybactwie śródlądowym to zbiór przepisów i dobrych i niedobrych, które jako człość w ogóle nie przyczyniają się do poprawy rybostanu - raczej do jego utrzymania na dzisiejszym dennym poziomie. Po co nam zarybienia, operaty rybackie, racjonalna gospodarka rybacka? Widać, jak to działa. W ustawie są co prawda przepisy karne za nieprzestrzeganie wymiarów i okresów ochronnych, ale już żadna z tych kwestii nie została w ustawie szczegółowo uregulowana. To do dzierżawcy należy ustalanie okresów, wymiarów, limitów i innych przepisów regulujących wędkarstwo na ich wodach. Stąd różnice w różnych okręgach PZW, u różnych dzierżawców. Tak samo do dzierżawców należy decyzja, czy będzie można łowić sieciami, czy tylko na wędkę. Skoro prawo nie zakazuje sieci – to się nimi łowi. Wszyscy narzekają na PZW, ale jak wygląda sytuacja na wodach dzierżawionych przez inne podmioty? Z komentarzy na różnych forach wynika, że w cale nie jest lepiej. Wiem, że przez internet nie zmienię świata, ale chociaż przedstawię swoje przemyślenia – może ktoś, kto ma większy wpływ na kreowanie rzeczywistości w Polsce, to przeczyta... 1. Myślę, że wszyscy wędkarze byliby zadowoleni, gdyby do ustawy o rybactwie śródlądowym został wprowadzony jeden krótki przepis otreści mniej więcej: "połów ryb na wodach śródlądowych Rzeczypospolitej Polskiej dozwolony jest wyłącznie za pomocą wędki". Siatki trafiłyby wtedy tam, gdzie ich miejsce czyli na wyspypiska śmieci, albo na stawy hodowlane. 2. Niestety samo zakazanie łowienia sieciami nie rozwiąże do końca sytuacji. Będąc na rybach, często słyszę teksty w stylu: kiedyś to było ryb. Jak się pojechało to i 20 kilo się nałapało. Pewien "wędkarz" pochwalił mi się osobiście swoim rekordem "tam to były ryby, ku... w jeden dzień złapałem 56 kilo leszczy. Musiałem sąsiadom rozdawać, a teraz taka chu...ia, że nic nie można złapać. W PZW coś drgnęło, bo są mniejsze limity, niż kilka lat temu, ale dlaczego limity nie zostały przewidziane dla wszystkich ryb? 3. Wymiary ochronne. W tej chwili w większości okręgów nie ma górnych wymiarów ochronnych, tym samym najcenniejsze okazy nie mają żadnej ochrony. Są to ryby, które przetrwały gorące lata, surowe zimy, przyduchy, choroby. Ryby, które mogłyby dać najcenniejsze potomstwo są zabijane, bo można. Gdyby kwestie limitów i wymiarów były ustalone prawem powszechnie obowiązującym, to i PZW i inni dzierżawcy musieliby się do nich zastosować. Ryb by przybywało w naturalny sposób i w przestałyby być potrzebne zarybienia, operaty, okręgi, racjonalana gospodarka rybacka, a w końcu i PZW i dzierżawcy... Wymieniłem powyżej swoje pobożne życzenia, które raczej mają nikłe szanse na spełnienie, dlatego pozostaje mi iść na ryby i wziąć się do roboty nad łowiskiem. Najlepszym sposobem jest dawanie przykładu innym wędkarzom, że wędkarstwo nie ma być chodzeniem po ryby. Starej gwardii się nie zmieni, ale wśród młodszych wędkarzy duży odsetek nie traktuje już ryb jak taniego mięsa. Ja sam kiedyś przynosiłem większość ryb do domu. Od kilku lat przynoszę ich coraz mniej, ale nie dlatego, że mniej ich łowię (chociaż faktycznie mniej łowię), ale dlatego, ze zacząłem większą przyjemnośc czerpać z ich łowienia niż z ich jedzenia. Sam zostałem na tym forum skarcony raz słusznie, raz wg. mnie niesłusznie, ale dzięki temu stałem się lepszym i bardziej etycznym wękarzem. Fora wędkarskie przeglądam od kilku dobrych lat i wiedza z nich czerpana też mnie jakoś ukształtowała. Dawid, siła internetu jest ogromna i na mnie trochę podziałała. Tematy takie, jak ten, czytają rózni wędkarze i coś w ich głowach zostaje, dlatego uważam, że jak się przedstawia jakiś pogląd to i ponarzekać przez internet można.
-
Sprawdzoną konstrukcją jest moim zdaniem team dragon fd735i. Kosztuje nieco ponad 200zł, ale jeden mam już czwarty sezon i jeszcze daje radę. Pięcioletnia gwarancja to moim zdaniem bujda na resorach, bo musiałem zapłacić za wymianę rolki prowadzącej żyłkę, ale może była to i moja wina, bo nie przyłożyłem wagi do jej smarowania. Wnętrze kołowrotka działa bez zarzutów czwarty rok.
-
Na pewno nie znajdziesz oryginalnej power pro na bazarach. Do sklepów też nie można mieć pełnego zaufania. Kiedyś sam przejechałem się na plecionce z dość dobrego sklepu. Jak napisał Janek12, najlepiej kupić w USA, ale ja np wszystkie większe zakupy (czytaj zapasy na cały sezon) w tym plecionki robię w fishing-marcie i od kilku lat jestem zadowolony z plecionki power pro tam kupowanej. Nie wiem, czy jest to oryginał, bo nie wiem nawet, czy kiedykolwiek udało mi się oryginał w Polsce kupić, ale to, czego używam, nie wykazuje żadnych cech szmelcu.
-
Chyba od miesiąca nie byłem na forum, na rybach też nie powalczyłem. Powodem było moje wesele. Na szczęście jest już po weselu i po kilkudniowych poprawinach. Wybieram się wypocząć z moją żoną nad Jezioro Białe. Co prawda jest przeciwniczką wędkarstwa, ale udało mi się ją namówić do wzięcia ze sobą kilku spinningów Mam w związku z tym kilka pytań do szanownych kolegów mających styczność z tym jeziorem: W sieci jest sporo reklam do ośrodków wypoczynkowych, pensjonatów, domów do wynajęcia, ale w necie wszystko wygląda inaczej niż w rzeczywistości. Czy ktoś z Was mógłby polecić mi jakiś w miarę tani i spokojny ośrodek? Kilka wstępnie wybranych na szczęście już mam. Jak jest z wypożyczeniem łodzi nad jeziorem (cena, dostępność) I najważniejsze: w jakich częściach jeziora można połowić szczupaki, w jakich okonie i na co najlepiej biorą (a i sandaczówkę też wezmę)? A takie dodatkowe pytanie, to jakie są najlepsze pory żerowania w/w gatunków? I jeszcze pytanie o urozmaicenie dna. Wiem, że wygląda to tak, jakbym chciał od razu przepis na rybę, ale jadę tylko na kilka dni, a żona pewnie nie da mi przeznaczyć całego wyjazdu na wędkowanie. Zaraz po ślubie i ja nie będę stanowczo nalegał. Teraz są też inne obowiązki Zapomniałem zapytać. Gdzie można wykupić zezwolenie?
-
plecionka BERKLEY WHIPLASH BLAZE ORANGE vs ULTIMA Dragon
Mrozikk134 odpowiedział drdala → na temat → Żyłki, haczyki, spławiki
Tego berkleya nie polecam. Średnica napisana na opakowaniu ma się nijak do rzeczywistości. Owszem wytrzymałość jest duża, ale i rzeczywista średnica jej też odpowiada. Od kilku lat używam power pro i jestem zadowolony. Mam nawiniętą 0,15 i spokojnie radzi sobie z grążelami i innym zielskiem. W trzcinach też daje radę, choć czasem jak się wczepi w grubsze łodygi, to trzeba rwać. 0,19 jest mocniejsza i nie daje rady tylko twardym zaczepom (drewnianym, kamiennym i metalowym). O dragonie się nie wypowiem, bo jej w rękach nie miałem. -
Ja też z niedowierzaniem czytałem to, co napisał djpablox, ale i z niedowierzaniem patrzę na zdjęcia. Producentowi wędki chyba coś się pomyliło, bo kij wygląda na zdecydowanie mocniejszy, niż wynika to z opisu. Gdyby na kiju 10cio gramowym uwiesić przynętę 32g to wszyscy wiemy, jakby wyglądała szczytówka. Ugięcie pod ciężarem wskazuje na to, że wędka jest mocna.
-
Wczoraj wybrałem się nad Rokolę zakończyć sezon podlodowy. Pogoda była dobra, pochmurno, mgła lekki wiaterek. Łowisko wyglądało mniej więcej tak: łowiłem oczywiście na blaszkę. Próbowałem na blatach, przy trzcinach i przy zwalonych drzewach Ryby, co jest w tym roku na Rokoli regułą, nie brały. W pewnym momencie poczułem jakby delikatne muśnięcie. Zacinam - siedzi. Pobiłem swój rekord w okoniu - czterdzieści dziewięć MILIMETRÓW. Tak małego jeszcze nie złowiłem Branie oczywiście na własnoręcznie zrobioną przynętę. Trzy godziny wiercenia i łowienie przyniosły jeszcze jednego podobnej wielkości, dlatego uznałem, że nie było to godne pożegnanie z lodem, więc dziś z samego rana odwiedziłem kolejne jezioro - tym razem Piwonińskie. Ledwo wszedłem na lód, bo przy brzegach cienko i trochę nogi zmoczyłem, ale już w pierwszej dziurze złowiłem okonka. Przez godzinę nie miałem nawet trącenia, ale w końcu udało mi się wydłubać cztery sztuki z kilku wywierconych blisko siebie dziur. Jeden z nich już całkiem niezły pod 30cm To była moja ostatnia ryba sezonu podlodowego 2011/2012. Po sesji zostały wypuszczone, a ja wróciłem do domu zadowolony z zakończenia sezonu.
-
Dziś przedstawię relację z wczoraj. Rano pojechałem na zawody podlodowe, które odbywały się na Rokoli. Pierwszy raz w życiu chciałem wziąć udział w jakichkolwiek zawodach wędkarskich. Nie wiedziałem, że na zawodach podlodowych można łowić tylko na mormyszkę i spławik, więc z blaszką nie zostałem dopuszczony. Pojechałem więc na Jezioro Piwonińskie, gdzie czwarty raz w tym roku jako jedyny łowiłem okonie, a reszta zazdrościła Na tym jeziorze w tym roku jedyną słuszną metodą jest błystka. Innym na mormyszkę i spławik nie brało kompletnie nic, a ja złowiłem około dwudziestu okoni. Tak samo jak ostatnio nie były zbyt okazałe, ale i tak byłem zadowolony, patrząc na miny innych wędkarzy Wczorajsze okonie były mniej więcej takie: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6554bd9c312bfd3a.html a te z 17 lutego tak: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b8ff4f807707c5e9.html
-
Dziś mialem ogromną ochotę na okonia. Wybrałem się nad jezioro pomachać blaszką, czego efektem było 11 okoni od 18 do 27cm. Małych nie liczyłem, a było ich sporo.
-
Byłem dziś na rybkach na Jeziorze Piwonińskim. Okonie nieźle skubały, ale nie były duże. Przeważnie wielkości palca, ale kilka około 20cm+ udało mi się złowić. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9fadce8645d9c7a5.html Skusiły się na taką błyskotkę: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6776277867d73bb6.html
-
Bigbee oto i one: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0dce0767752a84cd.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/845eb56d6105f00f.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/eaf151391c9ce0ee.html
-
Przez ostatni tydzień kilka razy byłem na rybach i złowiłem przez ten czas sporo okoni, ale nie były duże - około 15-25cm. Dziś też złowiłem kilka do 25 cm i w końcu jednego powyżej 30, a dokładnie 32cm. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/dd642ed087c161a4.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6dab6529aaabcefa.html Wszystkie rybki w tym roku spod lodu na własnoręcznie wykonane przynęty.
-
Używam infinity od trzech lat i tak samo, jak Pagori, uważam, że kij jest godny polecenia. Mam wersję 2,70 15-45g. Najlepiej łowi się przynętami na główkach 20-30g.
-
Andrzej 18 wiem, ze to nie jest miejsce na dyskusję na takie tematy, ale swoim postem zarzuciłeś mi co najmniej mięsiarstwo i muszę zareagować. Okonie leżały około minutę na ziemi i się wcale w niej nie tarzały. Zostały zabrane do domu, ale moim zdaniem zabranie 4-5 razy do roku kilku okoni nie jest przestępstwem, szczególnie, że złowiło się ich wielokrotnie więcej. Okoń pod względem kulinarnym jest dla mnie rarytasem i kilka razy do roku po prostu muszę je posmakować i uszczęśliwić nimi moją narzeczoną.
-
Jakby ktoś kiedyś mi powiedział, zę w styczniu będę łowił okonie na spinning, to bym go wyśmiał. Dziś jednak nie wytrzymałem, w końcu na rybach nie byłem chyba z miesiąc. Pojechałem nad Narew i chciałem pobuszować po zakolach i dołach ze stojącą wodą. Niestety nie dało się dojść w wypatrzone letnią porą miejsca. Nie wiedziałem, że w trzcinach jest taka głęboka woda. Na szczęście przewidując taką ewentualność, pojechałem w okolice Stawinogi, gdzie miałęm do wyboru Narew, albo starorzecze Buchta Stawinoga. Skoro pierwsza możliwość odpadła, to łowiłem na starorzeczu. Pogoda straszna - silny wiatr i przelotny śnieg utrudniał zarzucanie, robił łuk z żyłki, przez co nie można było dobrze zauważyć brań. W takich warunkach łowiłem na boczny trok z ciężarkiem 9g, żyłka 0,14. Łowisko wyglądało tak: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0bf397b84ff2261a.html Na brania musiałęm trochę poczekać. Nie było łatwo znależć okonie, bo jezioro całkiem spore. W końcu trafiłem głębsze miejsce i twarde dno i na haczyku zameldował się taki okonek http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/662208da6ddc3ba4.html Potem na przemian brały okonki małe i ładniejsze, a zmarnowanych brań nawet nie liczę. Ostatecznie złowiłem kilka maluchów i kilka większych. największy 27cm. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8e996d3603d0c579.html
-
Ja również podpisałem, a nawet udało mi się namówić do tego kilka osób.
-
Jak bylo dzisiaj na rybach?? Grudzień 2011.
Mrozikk134 odpowiedział Winko → na temat → Tematy ogólne
Ja co prawda nie byłem dziś na rybach, za to przedwczoraj wybrałem się na okonie, a efektem był bolek 55cm. Przyłów niespodziewany, ale cieszył, bo było to jedyne branie. Okonie się chyba pochowały przed moimi przynętami. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ce2d4874f085db27.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/aabb636c2319453a.html -
Do pytania w pierwszym poście: ja łowię tym kołowrotkiem od dwóch lat. Rolka na kabłąku parę razy zaszumiała, ale jej przeszło. Mi żadna śrubka się nie urwała, a rozkręcałem go już na części, żeby przesmarować. Ogólnie kołowrotek sprawuje się świetnie - mam nawet chęć na kupno drugiego takiego. Jest jedno ale - kołowrotek nie nadaje się do ciężkiej i mokrej roboty (zgadzam się z kelulem) Raz zdarzyło mi się, że kiedy łowiłem na większe obrotówki - 3, 4, zaczął ciężko pracować i chodzić, jak betoniarka - działo się to po kilku godzinach łowienia na różne przynęty i w czasie paskudnej, deszczowej i zimnej pogody. Po zmianie na lekkie gumy objawy ustały. Tak, czy tak, oceniam go na +
-
Ja mam mikado lexusa 2,6m do 13g i mogę go polecić z pełną odpowiedzialnością. Najlepiej mi się nim łowi twisterami 3,5cm na główkach 3-7g. Spady na nim zdarzają się wyjątkowo rzadko, a i większy przyłów w postaci szczupaka czy sandacza też wyciąga.