-
Liczba zawartości
220 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez -PuS-
-
Witam. Mam zamiar kupić sobie też abu z serii fr. Ale mniejszy model. Ten waży prawie pół kilo i nabiera na szpulę kilkaset metrów żyłki. Waga jest nieważna jak się łapie tylko na grunt. Ale ... ja osobiście wolę średnie kołowrotki. Kiedyś faktycznie Abu zabijało ceną ale... dawno temu przy innym przeliczniku dolara. Potem nie było chyba Abu na rynku bo nie widziałem w sklepach. Za tydzień sobie kupię to cacko ale w wersji 302 fr. A wypowiem się dopiero na wiosnę. Zresztą nie wiem do czego ma Ci służyć ten kręcioł? Może coś innego doradzę ? Pozdro
-
Mi nie chodzi o sprawiedliwość po naszej stronie. Ale o sens. Większość przepisów sens ma i z tym się zgadzam. Ale ochrona ryby która jak już występuje to jest w danym zbiorniku plagą to dla mnie jest lekko dziwne. Ale nie jestem ichtiologiem. Mogę nie mieć racji. Pozdrawiam
-
Zapodałem ten temat i widzę, że ta mała rybka narobiła dużego zamieszania. Może napisać jakieś pismo do PZW? Łowcy okoni napewno bardzo by się ucieszyli jakby zmieniono ten dziwny przepis ochronny. Bo w związku to oni nawet pewnie nie wiedzą, że słonecznica może kogoś interesować. Pozdrawiam
-
Występuje tylko w płytkich zbiornikach z ciemną i ciepłą wodą. Z mojego doświadczenia jak już jest to dosłowinie miliardy. Znam takie stawy gdzie jest tylko słonecznica, trochę karasia złotego i znikome ilości karłowatego lina no i żaby Dawno temu łapało się ją na podrywkę jako żywca na okonia. Osobiście nie łapię okoni bo wolę sandacza. Ale dalej mnie nurtuje czemu jest pod ochroną? Albo ta ryba występuje w zbiorniku gdzie jest jej zatrzęsienie, albo jej nie ma wcale. Takie są moje spostrzeżenia. Po co jest wprowadzona ochrona ryby która sama sobie wybiera siedlisko, a jak już jest to w ilościach nieprawdopodobnych. Przecież jak ktoś by sobie złapał kilkanaście sztuk i zabrał na żywczyka to nic się jej nie stanie. Wielu wędkarzy i tak ją łapie bo wygląda jak mała uklejka. Czy może ktoś zna odpowiedź?
-
Dla mnie patroszenie = przy okazji obcinanie głowy. Bo z łbem jakoś mi ryba na patelni nie pasuje. A co do regulaminu to jest napisane kilka postów wyżej. Osobiście patroszę ryby w krzaczorach pakuję resztki do torby i wywalam do śmietnika. Oczywiście jak biorę, bo najczęściej wypuszczam. Pozdrawiam
-
Oj koledzy faktycznie trochę strzeliłem z głowy z tym regulaminem. Jednak coś mi tam świtało, że nie można obcinać łbów bo to jest w regulaminie, nie dodałem tylko przed zakończeniem wędkowania. A co do patroszenia, to chyba nie raz widzieliście stertę łusek, krew flaki itd zmieszane i rozdeptane przez wędkarzy. I jak strażnik przyłapie na patroszeniu nad wodą to może się przyczepić. Ja noszę z sobą zawsze kilka torebek i worki na śmieci, ale większość tego nie robi. Poza tym sam kiedyś miałem blachę. A na szkoleniach wyraźnie nam mówili, że jakby coś to dzwonić na policję i nie użerać się z wędkarzami. Oddałem legitymację po kilku miesiącach bo miałem już dość tłumaczenia, że ten karaś w torbie to karp (oczywiście niewymiarowy) itd. Pozdrawiam A dodam jeszcze, że mogliśmy zabrać sprzęt i nawet były do tego specjalne druczki, ale w kole odradzali nam takich radykalnych działań. Naszym zadaniem było spisywanie ludzi i pouczanie. A i tak jak szliśmy to część wędkarzy uciekała na wszelki wypadek
-
Oczywiście. Kiedyś łapałem na ruskie kołowrotki z ruchomą szpulą. Też brały. Pytanie tylko czy warto za 30 zł stracić rybę życia?
-
Co planujesz kupić w niedalekiej przyszłości ??
-PuS- odpowiedział elektrochemik → na temat → Tematy ogólne
A ja jeszcze sobie kupię heavy feedera wyrzut między 30 a 180 g. A co -
Kolego pe-te-ro jesteś na początki drogi. Przed Tobą jeszcze dużo oj dużo. Tysiące wydane na sprzęt i inne mniej lub bardziej potrzebne gadżety. Na rzekę co innego, na jeziorka co innego. Makabra Ale nie ma się co podniecać sprzętem. Lepiej poszukaj jakiegoś kolegi nad wodą. Bo nie na kije się łapie. One są oczywiście potrzebne. Ale ... najważniejsze to miejsce, zanęta, sposób itd. Pozdrawiam
-
Witam wtrącę kilka zdań. W regulaminie jest z tego co pamiętam, że nie zabija i nie patroszy się ryb nad wodą. Oczywiście nikt się do tego nie stosuje. Ale... jak już dasz się złapać to różnie może być. A teraz co do strażników. Jak był to społeczny PZW to nie może zrobić nic tylko spisać dane i złosić do koła, lub ewentualnie zadzwonić po policję. Państwowy strażnik ma prawa zbliżone do policji i może zabrać sprzęt, kartę, itd. Oczywiście spisując protokół. Czyli moja rada. Trzymać ryby w swojej siadce, nie obcinać łbów nad wodą bo podczas kontroli mogą powiedzieć że zaśmiecasz odpadami okolice no i zakwestionować wymiar ryby. Strażnicy też mają często zły humor i są nadgorliwi. Pozdrawiam.
-
Odpada. Brak wolnego biegu. Wytłumaczę na prostym przykładzie. Jest noc palisz sobie ognisko już lekko zmęczony a tu przywala bydlak ponad 30. Stawam na to, że albo wyrwie z podpórki, albo połamie wędę, a przy źle ustawionym hamulcu może być niezła katastrofa. Nie mówiąc o tym, że na rzece może wjechać w zestaw zwalone drzewo lub łódka. A wtedy wolny bieg oddaje te kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów pleconki i masz czas na reakcję. Kup taki i już nigdy nie kupisz normalnego. Pozdrawiam
-
Kolego rozumiem Ciebie doskonale. Ale musisz mieć dużo cierpliwości i mieć dar poznawania ludzi. Bo sumy to ryby dużych rzek i przede wszystkim tylko miejscowi znają dobrze wodę. Czyli najpierw rekonesans najlepiej w okolicznej piwiarni i warto postawić kilka browarków tubylcom. A potem cierpliwość i nieprzespane noce. Ja teraz siedziałem 3 noce non stop. Potrzebna latarka czołowa, i druga zwykła jako szperacz bo może być mgła. Wieczorem trzeba nazbierać drzewa na ognisko bo ranki bywają strasznie zimne. I nie pośpisz raczej. Regularnie co 30 minut warto sprawdzić co jest na haku, bo okonie i leszcze objadają rosówki, a na pusty hak nie złapiesz. A teraz napiszę jak łapałem. Hak 2.0 i dwie do trzech rosówek kanadyjskich ale mogą być też duże dendrodeny lub nasze polskie rosówki. Silny fedeer minimum 150g,plecionka i duży kołowrotek najlepiej z wolnym biegiem. Waliłem prawie w nurt na zakolu na dwie wędy. Jedną siciągało mi w lewo lekko a drugą w prawo. Ważne aby nie poplątać się w nocy! Na jednej wędce tam gdzie był większy uciąg płaski ołów 50g na plecionce. Druga rurka antysplontaniowa i 30 g w oliwce. Jak już zestaw trafił do wody ustawiałem wędki pod kątem około 30 stopni nad wodą i lekko podciągałem aby sprawdzić czy nie wpadło w zaczep. Potem ustawiałem hamulec wolnego biegu aby przy najmniejszym braniu oddał plecionkę. Oczywiście na szczytówkach przymocowane taśmą elektryczną świetliki a jak już padałem na twarz to dokładałem do nich dzwonki. A potem tylko czekasz. Godzinami nic się nie dzieje! Ale jak już przywali to .... jest pięknie. Mi się tak spodobało łapanie sumów, że w piątek znowu jadę. A dodam że moja córka złapała 2 szczupaki na gumkę i miała jeszcze atak sandacza i to w jeden dzień. Pozdrawiam
-
Witam. Mieszkam przy gliniankach i łapię standardowo rybki jeziorowe. Ale w tym roku postanowiłem złapać suma z rzeki. Nigdy przedtem nie łapałem tej ryby chociaż raz miałem na haku przez przypadek. Przygotowałem się uczciwie. Węda twardy fedeer, kołowrotek karpiowy, nowa pleciona Berkleya, 5 paczek rosówki kanadyjskiej, haki sumowe. Oczywiście nie znając łowiska zrobiłem wywiad środowiskowy u tubylców. I... pierwszy wieczór i 2 sztuki. Jeden wymiarowy 70 cm drugi mniejszy nie mierzyłem. Zrobiłem zdjęcia i wypuściłem do wody. Następnej nocy już gorzej tylko jedno sumowe branie. Ale niestety się spiął. Trudno. Ogólne wrażenia fantastyczne. Piękna noc, piękna rzeka (Narew miejscowość Gnojno), mili autochtoni, no i fantastyczne ryby. Chyba znowu tam pojadę. Tylko poszukam innego dołu sumowego. Bo teraz chciałbym wytargać minimum 1 metr. Pozdrawiam
-
Fajny tekst. Dorzucę swoje 3 grosze. Kiedyś dużo łapałem linów. Ustaliłem sobie nawet swój wymiar ochronny na 35 cm i mniejszych nie brałem bo to naprawdę fajna rybka i szkoda maluchy zjadać. Kilka dni temu jak było ciepło z poświęceniem wskoczyłem do wody i wyrwałem trochę zielska z mojej ulubionej miejscówki. Ale jutro zapoluję. Metodę mam już dopracowaną. Około 17 idę nad wodę. Łapię kilka małych płoteczek one będą na trupka na sandacza, lub szczupaka. Jak zacznie się ściemniać wcześniej nie bo drobnica zje z opadu to lecę na miejsce linowe i sypię tam jedno pudełko pinki lub białych robaków prosto do wody. Można nawet dużo mniej. Wracam do sandaczyków i obserwuję. Jak biorą to zostaję, ale jak cisza to idę obserwować miejsce nęcenia lina. To dosłownie parę kroków. Wystarczy popatrzeć na wodę. Jak pojawiają się bąbelki z poruszanego ziela to czekam do 22 zawijam wędy sandaczowe i śmigam na lina. Spławik 2+4 wyważony tak że widać tylko koniec antenki na której czarną taśmą elektryczną mocuję świetlika tak że tylko widać lekką poświatę z góry. Zapytacie pewnie po grzyba mam taki wielki spławik? Dlatego że rzucam stojąc kilka metrów od brzegu i daleko poza łowisko. Potem cichutko ściągam tam gdzie nęciłem i czekam. Cisza musi być całkowita bo te większe uciekną. A potem ciach jednego lub dwa i do domu. Łapię na plecionki, łatwiej mi wytargać z zielska którego tam jest b.dużo. Pozdrawiam.
-
Ja z mojego doświadczenia napiszę też że bardzo ważne są oprawki. Muszą idealnie przylegać do głowy aby słońce świecące np z samej góry nie oślepiało oczu. Dlatego zawsze dokładnie je sprawdzam. Osobiście preferuję dość jasne szkła bo te okulary mają poprawiać widoczność pod wodą, a nie służyć do gapienia się na słońce. Szkła są niby podobne, ale zauważyłem, że jednak jest różnica. W dobrych niekoniecznie drogich widać idealnie, a w innych kiepsko. Nie wiem od czego to zależy bo polaryzacja niby jest. Odradzam kupowanie w metalowych oprawkach bo te nawet do samochodu się nie nadają. Po prostu nie przylegają do twarzy.
-
He niezłe To znaczy, że chyba za daleko rękojeść od wędy wkładałeś w tą podpórkę. Mi się świetnie sprawdza, chociaż już trochę zerdzewiała.
-
Kolego tylko z wolnym biegiem na jezioro. Tak jak już napisałem w innym poście trzeba dokręcić w sklepie na kołowrotku hamulec z przodu, a potem luzować na max hamulec od wolnego biegu. Wolny bieg musi być niewyczuwalny, dlatego trzeba sprawdzić conajmniej kilkanaście kołowrotków w sklepie. Inna ważna sprawa czy nie ma kołowrotek martwej strefy przy zamykaniu kabłąka. Bywają takie, że w określonym miejscu ustawienia rączki nie można zamknąć kabłąka. To nad wodą staje się irytujące i to bardzo. Dobry kołowrotek spełniający te zadania kosztuje niedużo ponad 100 złotych. Za resztę kup dobrą plecionkę. Polecam Berkleya. A teraz dlaczego kołowrotek z dobrym wolnym biegiem MUSI BYĆ. Np łapanie karpi. Mnie osobiście irytują sygnalizatory dźwiękowe nad wodą. Nie lubię tego ciągłego popiskiwania. A wolny bieg też hałasuje ale dyskretniej a uczepiony sygnalizator ze styropianu ze zdemowanym dzwoneczkiem praktycznie nie czyni hałasu. Druga sprawa, Szczupaki, sandacze, węgorze ja łapię praktycznie tylko na trupka. To bardzo skuteczna metoda. I w tym wypadku otwieranie kabłąka układanie żyłki lub plecionki po prostu mnie denerwuje. Tak tylko podciągam żyłkę otwieram hamulec wolnego biegu i już. W nocy czasem zakładam dzwoneczki jak palimy ognisko. Zresztą kto kupi dobry kołowrotek z wolnym biegiem to już nigdy nie kupi normalnego bo to nie ma sensu. Wolny bieg ma tez zastosowanie na rzekach. Ale to inna historia. Pozdrawiam
-
Lato - upaly, pot, kleszcze, alergie, komary ...
-PuS- odpowiedział Tomek_N → na temat → Tematy ogólne
Mam nadzieję, że moderator mnie nie wywali, ale podam. Najlepszym środkiem na rynku jest żel firmy Bros. Meszki i komary go bardzo nie lubią. Ale, jak jest b.dużo to i tak pogryzie kilka. Dlatego ja stosuję rękawy z siatki moskitierowej. Można to kupić na Allegro, albo zrobić sobie samemu. Są też kapelusze z siatką na komary. Radzę wybrać z jak najdłuższą. Wygląda się w tym dość dziwnie, ale naprawdę działa! -
Ja od ponad roku używam czegoś takiego. http://www.sklepws.pl/product_info.php?products_id=1093 Wchodzi w kamienie, glinę, piasek, żwir itd. Poza tym na brzegu może być naprawdę mało miejsca bo za plecami jest już np. skarpa. To dość niepopularny uchwyt dlatego chciałem go pokazać na forum. Pozdrawiam
-
Nie polecam żyłek na węgorza. To jest bardzo dziwna ryba. Po braniu potrafi fantastycznie okręcić się wokół żyłki raczej ją porwie. Nie mówię już o zaczepach podczas holu itd. Osobiście używam plecionki Berkleya z serii i tu nie pamiętam Dość cienkiej ale bardzo wytrzymałej. Tak samo przepon. Tylko plecionka cienka ale wytrzymała. Jak po zacięciu jest zerwany przypon wymieniam na cienki wolfram, bo oznacza to że szczupaki weszły w łowisko. Łapię na trupka któremu obcinam łepek skrobię i zaczepiam za ogon. I jeszcze jedna zaleta plecionki. Jak węgorek już jest na brzegu a często jest to noc to wszystko jest strasznie poskręcane. Żyłka nadawała by się do wymiany. A plecionkę można rozplątać na tzw. chama. Ciągniesz i nie patrzysz.