Skocz do zawartości
tokarex pontony

Sandacz 2007


maniek

Rekomendowane odpowiedzi

Gość wobler129
Napisano
Ja wczorajsze "sandacze" przypłaciłem niespodziewaną kąpielą.

Może coś więcej napiszesz? W jakich okolicznościach, jak i przez co wpadłeś?

U mnie sandacz już nie skubie i czekam na 1 czerwiec :oops:

przynęty na klenia   Dragon
  • Odpowiedzi 484
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano

Wpadłem przez swoją głupotę...

Ale po kolei...

Dostałem cynk, że sandacz ładnie skubie na "Pszczynce". Postanowiłem to sprawdzić w sobotę. Nad wodą byliśmy około 8.15 i zaczęliśmy łowienie... Wypadek zdarzył się około 10.00. Stanąłem na wydawałoby się mocnej kępie trzciny. Niestety pod nią była wypłukana dziura, a ja powoli (baaaardzo nieprzyjemne uczucie) zsunąłem się do wody. Znalazłem się w niej po szyję... Potem (cały czas trzymałem kij w ręce) wygramoliłem się na brzeg. Kumpel, który mnie cały czas asekurował, powiedział, że miałem minę jakbym z... się w spodnie... Potem powrót do domu pod kocem i w pożyczonej kufajce...

No nie było fajnie...

Ogólnie było nieciekawie. Nie złowiłem żadnego sandacza (mam nadzieję, że nie zostanie to potraktowane jako OT - po prostu odpowiadałem na pytanie kolegi :wink: ).

Napisano
Dostałem cynk, że sandacz ładnie skubie na "Pszczynce"

Na Pszczynce powiadasz :shock: Ja myślałem, że w tej uregulowanej fosie się nie trafiają :roll:

Napisano
Na Pszczynce powiadasz Ja myślałem, że w tej uregulowanej fosie się nie trafiają

Trafiają się, trafiają... :grin:

Znajomy, który nie jest bajkopisarzem mówił, że około 1,5 tyg. temu prawie każdy złowił miarowego sandacza. Szerokość rzeczki jest rzeczywiście "porażająca" :wink: .

Ja "Pszczynki" wcześniej nie znałem, byłem nad nią pierwszy raz. Łowiliśmy od mostu w dół (za mostem podobno jest już zbiornik "Łąka").

Miejscowy mówił, że to zjwisko się powtarza - tj. po pierwszych mrozach sandacz "schodzi" z "Łąki" do rzeki. Ile w tym prawdy - nie wiem. Może jest w niej cały rok?...

Ogólnie jak dla mnie to nie łowienie... W sobotę był wędkarz przy wędkarzu, no i efekt zerowy. Nie licząc "nieszczęśników" podciętych za bok - leszczy...

Aha na marginesie, w niektórych miejscach "Pszczynka" jest dość głęboka... :cool:

Napisano
po pierwszych mrozach sandacz "schodzi" z "Łąki" do rzeki. Ile w tym prawdy - nie wiem.

Ja też nie wiem :roll: Byłem tam może dwa razy i to z nastawieniem na płotki :wink:

Napisano
Ja myślałem, że w tej uregulowanej fosie się nie trafiają

Jakies 2-3 tygodnie temu trafil sie taki na 42. Ale ciągneli tam też ładne leszcze.

Ogólnie bardzo rybny strumyk :razz:, ale co fakt to fakt... jest bardzo płytko ...A dno jest porośnięte, co jeszcze bardziej "wypłyca" wodę :neutral:

Napisano

ale co fakt to fakt... jest bardzo płytko ..

No ..............w niektórych miejscach po szyję ........................i to przy brzegu :mrgreen:

Napisano

w niektórych miejscach po szyję i to przy brzegu :mrgreen:

Inaczej :mrgreen: Roślinność jest bardzo bujna :lol: I jak rzuciłem spławik to grunt miałem ustawiony na nie więcej niż 50-60cm i caly czas zahaczałem o rośliny. Także płytko-pojęcie względne :lol: jeżeli się łowi gumami ok 5-7 cm z główkach cięższych niż 8g to nie moze dojść do dna bo wyciągniesz co najwyżej sałatę(jak ktoś czuje głód to dobra rzecz jest :lol: ) zamiast ryby.

Napisano

Ja jak kążdy czwartek ostatnio miałem spędzić na próbach złowienia sandała,jednak za oknem -5 i.....zwątpiłem. W zasadzie nie wiem czy dobrze. Może jutro się wybiorę.

Napisano

Jesień, świt (a raczej jeszcze noc), liście szeleszczą mi pod nogami. Nie zostały posprzątane, ponieważ jestem z moim psem przy okazji na spacerze, ale oczywiście mam ze sobą spinning, torbę z przynętami, więc teren spaceru raczej nie dla „normalnych” ludzi, ale zwierząt i (???)….

Idę na skróty boczną ulicą, przechodzę koło wilii, koło której na trawniku właściciel posesji na tablicy napisał: „ NIE SR$Ć NA TRAWNIK, BO PRZYJ$BIĘ ŁOPATĄ”.

I jak tu nie cieszyć się życiem, kiedy wokół siebie mamy takich czarujących ludzi. Jesteśmy naprawdę wesołym narodem. Podobnie jak nasi choćby rosyjscy koledzy.

Pisze mi maila jeden z moich rosyjskich kolegów: ” Cześć Mirek. Czytałem twój artykuł w gazecie XXX. To, co tam napisałeś to prawdziwy majstersztyk, ale mi ciebie żal, bo musisz być stale i całkowicie trzeźwy (…)…

Jak nie kochać Takich Wesołych Ludzi…

Późna jesień, to też ryba przewodnia – sandacz. Najlepsze brania – moim zdaniem – to świt, jeśli jest mgła, to łowię o jej opadnięcia, a jeśli pada śnieg, to czas od 10: 00 do 15: 00 nie będzie czasem straconym.

Ciemno jeszcze, a właściwie całkiem ciemno. „Łysego” nie widać. Idę wzdłuż Mojej Kochanej Odry, mijam jeden żółty krzyż na brzegu, następnie znak kwadratu pustego w środku, co sugeruje, że jest tutaj najgłębiej i jest to zewnętrzny łuk rzeki i dochodzę do drugiego krzyża. Tutaj będę łowić.

Czemu zapytacie?

Otóż, jeśli spojrzycie na drugi brzeg patrząc z nurtem, to dostrzeżecie tam identyczny krzyż czasami tylko odległy o kilkaset metrów. To jedno z wielu najpiękniejszych miejsc na sandacze. Tutaj znajduje się tzw. przykosa i jeśli spojrzycie na lustro wody przez lornetkę, to widać wyraźny garb biegnący na skos w stronę do przeciwległego brzegu.

Przy samej burcie przykosy stoją największe bolenie i sumy. Mam na nie sposoby, ale dzisiaj do nich można się dobrać teraz jedynie stojąc w wodzie na granicy nurtu i strefy spowolnionego przepływu. Tuż za nimi czają się potężne sandacze, karpie rzeczne i złote lechole.

Moim celem jest jednak sandacz.

Czemu tam stoją? Mają ochronę przed prądem rzecznym, a żarcie wpada im samo do pysków.

To świetne miejsce także do łowienia po zawodach wędkarskich. Cała zanęta zniesiona jest przez prąd rzeki w rynny, przykosy, zewnętrzne opaski kamienne i doły rzeczne. Tam też żeruje „biała, rybia starszyzna”, ale o tym będzie jeszcze czas napisać.

Kij, jak kij. Głównym i najważniejszym elementem na sandacze jest jedynie wklejona szczytówka sygnalizacyjna 55 gramowa krótka, bo 35 cm długości z dwoma dużymi „przeciwlodowymi przelotkami” z kanthalu.

A tak, to 2, 4 m długości wraz ze szczytówką do ekspresowego zacinania, twarda jak pysk mojego sąsiada, któremu wybiłem jednym strzałem cztery przednie zęby (nie nie, nie pobiłem go, po prostu kulturalnie i grzecznie uczyłem sąsiada szacunku dla innych), cw. do 60 g, ale po obcięciu części szczytówki ma około 120 g.

Staję na szczycie główki jak jakiś kołek – a co, wolno mi – na żyłkę 0. 28 zakładam 4 g cykadę i w nurt.

Moim zadaniem jest opuścić cykadę na dno z piasku przed przykosą i tak manewrować żyłką, by prąd wody napierający na żyłkę „wrzucił” cykadę do spadu przykosy, co zauważę wyraźnym luzem żyłki, a szczytówka sygnalizacyjna wyraźnie odbije do linii prostej. Wówczas należy stosownie zwijać zestaw.

Tak się nie stało. Twardy zaczep i rwanie. Ponadto w ogóle coś mi nie gra, ale jeszcze tego, co powinienem widzieć nie widzę.

Piąty rzut podłużną „uklejową” wahadłówką i znów zaczep. Robi się widno, mgła, ja zmarzłem w nieosłonięte ręce, do tego czuję głód. Kieliszek chleba, zagryzłem papierosem, kucam i myślę.

Moja „sunia” patrzy na mnie swoim psim, pełnym miłości wzrokiem jakby rozumiała, że coś mi nie idzie tak jak potrzeba.

Patrzę na wodę i widzę, że przykosa przesunęła się hen na drugą główkę. Przecież nie byłem tutaj kilka miesięcy, a rzeka robi swoje…

Zwijam wszystko, puszkę po piwie służącą mi za popielniczkę do kieszeni i marsz na właściwe miejsce.

Dalszy ciąg nastąpi…

Napisano

Dobre wieści z nad wody :razz: Wystarczył jeden dzień ciepły z porywistym wiatrem i gruby wydawało się lód odszedł w niepamięć na przeważającym obszarze :mrgreen:

Jeszcze istotniejsze, że ojciec i znajomy zaliczyli już po sandaczu (jeden miarowy) :!:

Dziś już nie jadę, ale od jutra biorę się ostro za robotę :twisted:

Napisano

Dziś miałem 3 brania- jeden dzidziuś zacięty, jedna ryba spadła niedługo po zacięciu, trzecie zacięte i pudło na haku brak rybki. Te dwa nieudane to zapewne koledzy tego niemiarusa.

Wszystkie brania na martwą rybkę. Na żywe nic.

Napisano

Witam panowie mam pytanie jak dokładnie wygląda branie sandacza . Bo dzisiaj na rybach o koło 15 łowiąc na długiej ostrodze z dość silnym prądem łowiłem sobie na kopyto relaxa i co jakiś czas czułem podbicia dwa razy coś mi siedziało ale niezbyt żwawo walczyło (aczkolwiek z dużą siłą) za cholere nie mogłem zaciąć (mam kij klasy medium) plecionke wiec naprawde czułem że coś mam ale przy probie zaciecia kij gioł sie niemiłosiernie i po rybie.

Mam dwie tezy albo sumik albo sandacz jedno ani drugiego nie złowiłem nigdy wiec za bardzo nie mam rozeznania (aha dla dodania dodam że gumy spryskałem wd40 tak jak pisało gdzieś na forum koleś łowił identycznie taką samą gumą i nic nie miał wiec chyba wd40 sie sprawdza)

Napisano
co jakiś czas czułem podbicia dwa razy coś mi siedziało ale niezbyt żwawo walczyło (aczkolwiek z dużą siłą) za cholere nie mogłem zaciąć (mam kij klasy medium) plecionke wiec naprawde czułem że coś mam ale przy probie zaciecia kij gioł sie niemiłosiernie i po rybie.

Być może przeciągałeś rybom po grzbietach (pobicia), potem zapiąłeś za grzbiet (duża siła mało ruchu), po mocniejszym pociągnięciu wyrywało hak z ryby.

To hipoteza, równie dobrze mogłeś mieć suma, ale tego dość łatwo rozpoznać po charakterystycznych tąpnięciach (hmm do czego to porównać :?: powiedzmy tak jakbyś zawiesił duży ciężar na gumie przywiązanej do szczytówki, trzymał kij w górze a ciężar rozchuśtał tak jak człowieka na bandżi. :mrgreen:

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.