Skocz do zawartości
tokarex pontony

Szybkość prowadzenia przynęty.


maryaChi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Zalozylem ten temat bo zastanawia mnie kiedy macie najlepsze wyniki w spinningowaniu. Kiedy tyczy sie szybkosci prowadzenia przynęty. Zdaje sobie sprawe ze wiele zalezy od lowiska, od roslinnosci i ryby na ktora sie poluje.

W kazdym razie u siebie zauwazylem ze wiecej bran mam kiedy przynętę ściągam szybko. Wiele razy zdarzylo mi sie oglądać pościg okonia za przynętą juz nie prowadzoną ale ściąganą bardzo szybkimi ruchami kolowrotka np po wylądowaniu w jakims podwodnym zaczepie. Ostatnio tez mialem niestety nietrafione uderzenie szczupaka w blache prowadzoną szybko ze względu na mnogość zaczepow w glebszych partiach zbiornika. Na wabiki prowadzone powolnymi ruchami mam wprawdzie mniej niewykorzystanych brań ale brania zdarzają się zdecydowanie rzadziej.

Jak jest więc u was?

pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Założyłeś bardzo interesujący temat. Przynajmniej dla mnie, stawiane przez Ciebie pytanie dotyczące prędkości prowadzenia przynęty, jest intrgujące. :grin:

Z wielka pasją łowiłem i łowię okonie, na dość specyficznej wodzie, bo na Zalewie Zegrzyńskim. :wink:

Ten sztuczny zbiornik trochę różni się od klasycznych jezior np. mazurskich.

Wpływają do niego dwie wielkie rzeki. Oba nurty znacznie zwalniają i zawiesina niesiona przez wody osadza się na dnie i pozostaje w wodach zalewu. Zalew jest bardzo żyzny, z dużą ilością wielu gatunków ryb, a przede wszystkim okonia.

Prawdę mówiąc, obsada drapieżnika ostatnio ulega zmianie, ale wynika to z dokonywanych masowych zarybień sandaczem, sumem i szczupakiem. Okoń trochę zanika.

Woda w ZZ z powodu osadów jest niestety mało przezroczysta i często zakwita.

Przez to sztuczne jezioro przepływa wolny, ale potężny i szeroki nurt. Przykrywający stare rzeczne wyspy, czyli obecnie „górki”, pełne zlanych drzew, gałęzi itp. :sad:

Poza korytem jezioro zegrzyńskie jest bardzo płytkie, około 2 do 3 metrów.

Często stosowałem podobny do Twojego sposób prowadzenia wirówki. Czyli kładłem blaszkę na dnie zagłębienia, dłuższą chwile odczekiwałem, następnie gwałtownie odrywałem ją od dna. Po kilku obrotach korbki zwalniałem tępo prowadzenia przynęty. W trakcie szybkiego prowadzenia, najczęściej uderzały okonie.

Kiedyś niektórzy specjaliści zalecali, jednoczesne stosowanie dwóch spinningów. Należało jeden zwijać w czasie, gdy położona na dnie wirówka drugiego zestawu, błyszcząc gromadziła wokół siebie zaciekawione garbusy. ( zdaje mi się, że obecnie taki sposób jest zabroniony przez RAPR).

Nigdy, nie sprawdzały się na tej wodzie dewony, chyba jedyne przynęty, które wymagają bardzo szybkiego ciągnięcia. :???:

Jednak często, skutecznie używałem wirujących przynęt, kładąc je na dnie, ostro startując i w szybkim tempie, prowadząc je na wysoko, ponad głową, podniesionym kiju, aż pod samą powierzchnię wody. Przez to bardzo niszczył się sprzęt. Było to powodowane przez silny opór stawiany pracą wirówki. :sad::sad::sad:

Najpewniejszym, wielokrotnie sprawdzonym i na pewno najskuteczniejszym sposobem ciągania wirówki było „wolno, jak najwolniej” przy samym dnie, tak żeby wirująca blaszka od czasu do czasu uderzała w nie, podnosząc małe obłoczki mułu. :cool:

Tak trzeba było łowić na stokach opadających w głębokie doły. Oczywiście blaszkę należało prowadzić z głębiny na płyciznę, na napływowych stokach zegrzyńskich „górek”. Blaszka musiała bardzo dobrze wirować prowadzona z prądem, pod prąd i w poprzek prądu wody. Nadawały się do tego tylko Meppsy Aglia złote nr 3. Ta blaszka ładnie wirowała, stojąc prawie w miejscu. Oczywiście, nie wszystkie egzemplarze to potrafiły. :lol::razz:

Żeby można było kontrolować wirowanie przynęty, kłowrotek, także musiał pracować bez najmniejszych oporów.

Bardzo ważny w tej metodzie był kij. Musiał być delikatny, gdyż okonie najczęściej atakowały przynętę, biorąc ją do pyszczka i płynąc dalej razem z nią. Miękka szczytówka wędki uginała się tylko leciutko, kilka milimetrów. Wtedy należało zacinać.

Rzadko kiedy garbusy szarpały, popukiwały lub gwałtownie sygnalizowały swoją obecność na końcu zestawu.

Nie brały też szczupaki, Może przynęta poruszała się jak dla nich za nisko.

Zauważyłem też, że woblery powierzchniowe należy prowadzić jeszcze wolniej niż złote Meppsy. Jeżeli ciągnęliśmy je w podobnym tempie jak wiróweczki, to szczupaki nie trafiały swoimi atakami w pływającą przynętę, nie nadążły.

Na innych wodach, wędkując w ten sposób, także miewałem interesujące wyniki. :mrgreen:

Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shadow=olive]W między czasie musiałem zmienić swój nick. Może uda mi się wrócić do poprzedniego!!![/shadow]

Tak mi się też wydaje!!!! :mrgreen:

Tak jak Ty @maryaChi, wielokrotnie spotkałem się z tym, że po wyrwaniu błystki z zaczepu prawie natychmiast uderzał garbus.

Poza tym, wiadomo, że wokół zaczepów gromadzą się okonie i inne drapieżniki. Ukryte w swoich kryjówkach-zasadzkach, pośród patyków, gałęzi i podwodnej roślinności, są jakby gotowe do „sprowokowania”.

Wydaje mi się także, że okonie są bardzo ciekawskie.

Pożerają prawie wszystko, co jest „mięskiem” i pewnie dlatego, interesują się tym co jest żywe i co się rusza.

Często łowiłem oknie nafaszerowane rakami. Bardzo ceniłem sobie smak ich mięsa. Po diecie rakowej było wyjątkowo pyszne. Raki w ich brzuszkach prawie zawsze miały twarde pancerzyki. Wynika z tego, że okonie atakowały je będąc często zaskoczone i pobudzone ich gwałtowną ucieczką do ataku. Raki uprawiają te swoje niespodziewane skoki do tyłu bardzo chętnie. Wystarczy je tylko troszkę przestraszyć. Trawienie skorupek raków to proces długotrwały i dający mało energii. W twardych pancerzykach, mięso raków nie jest wydajnym i energetycznym pokarmem.

Żywiec również sygnalizuje zbliżanie się drapieżnika gwałtownym ruchem, ciągnąc drgający spławik.

Chcę powiedzieć, że okonie prawdopodobnie rozpoznają swój pokarm po jego panicznym zachowaniu i chyba dlatego atakują i interesują się szybko poruszającymi się obiektami.

Okonie w bardzo wielu przypadkach odprowadzają pochwyconego towarzysza, aż do samej powierzchni wody, jakby dokładnie powtarzając wszystkie jego manewry obronne.

Dawno nie widziałem stada okoni polującego na drobnicę. Wtedy dopiero widać piękne pościgi garbusów. Potrafią, nawet przeprowadzić zupełnie poprawnie zorganizowany napad na ławice uklejek. Można obserwować, z jaką determinacją ścigają upatrzoną rybkę. Widać to i słychać, gdyż wielokrotnie, płynąc za nią, próbują ją pochwycić, cmokając bardzo głośno, intensywnie i charakterystycznie. Obserwując takie wydarzenia bez wątpliwości można stwierdzić, że pościgi, to okoniowy żywioł. :oops:

Również powolny ruch powoduje u nich zaciekawienie i atakują bardzo wolno prowadzone przynęty, tylko w trochę inny, mniej gwałtowny sposób. Tak robią w miejscach gdzie nurt wody stale przynosi im jakieś smaczne kąski i gdzie nie muszą się specjalnie wysilać żeby je pochwycić.

W czystych jeziorach, o dużej przezroczystości wody, często widzi się jak kilka okoni zbiera się wokół wiszącego na haku robaka, stojąc nieruchomo wszystkie zwrócone pyszczkami w kierunku przynęty. Niekiedy gdzieś z boku wyskoczy nagle jakiś „pasiasty szaleniec” rzucając się na tańczącego robala. Jeżeli ochotnik nie zamierza się sam zgłosić, wystarczy lekko poruszyć zestawem, żeby któryś się zdecydował.

Jeden z przyjaciół łowiący w takiej widokowej wodzie opowiadał, że kiedy widzi stadko tych ryb płynące za blaszką, bez chęci zaatakowania jej, kładzie wirówkę na dnie. Podobno zawsze któryś z tych zawadiaków uderzy w nieruchomą spoczywającą na dennym piasku przynętę.

Świadczy to o tym, że okonie dostrzegają poruszające się obiekty, ale także widzą te, które nie ruszają się, zastygają na chwilę w swoim ruchu, czyli że interesują je wszelkie zmiany w fazach ruchu.

Te ryby rozróżniają także podstawowe kierunki ruchu. Wam wrażenie, że stają się bardziej agresywne przy poruszeniach w kierunku naprzemiennym góra-dół. Tak poruszamy przynętami łowiąc z lodu. Latem ten sposób jest zakazany.

Niestety niewiele wiem o połowach wędkarskich tej rybki w rzekach.

Tam rozróżnienie tępa ruchu może być klasyfikowane, wobec zupełnie innych relacji.

Pozdr. :mrgreen::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja znowu mam odwrotnie. Gdy łowie okonie to prowadzę najczęsciej przynetę bardzo wolno po dnie. Łowie głownie na paprochy i to mzoe dlatego. ale zauważyłem ze takim sposobem mam najwięcej brań i ryb. Okonie głownie biora delikatnie poprzez przytrzymanie przynete, nastepnie gwaltownie zaczynaja walczyc, a i z dna powolnym prowadzeniem mozna zaciąc ladnego sandacza :) nieraz sie o tym przekonałem. tyle jesli chodzi o wolne prowadzenie. szybko natomiast prowadze głownie wahadłówki ale to juz gdy poluje ba bolenie:)

"bądź wędkarzem, nie mięsiarzem"!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Świetny tekst po raz kolejny. Szkoda tylko że mało kto wypowiada sie na temat szczupaka na ktorym mi akurat najbardziej zależy. W kazdym razie co do okoni mam te same spostrzezenia co mroczek. Im szybciej tym lepiej, bo wtedy wlasnie najbardziej daja mi sie we znaki. Fakt faktem ze szybki spinning bardziej meczy rece, ale za to da sie - przynajmniej u mnie wiecej zahaczyc.

Uregulujcie prosze kwestie tych dwóch kont, bo nie wiem komu dać plusa za świetna wypowiedź w temacie, a nie chciałbym dublować.

Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi, ale niestety w internecie jestem neofitą. Jeżeli przydarzy mi się krótka i nieoczekiwana przerwa w dostawie energii elektrycznej, to zaczyna się katastrofa. :evil::mrgreen:

Zaskoczony, często rzucam się jak okoń na raka. Chwytam to co mi ucieka, ale prawie zawsze okazuje się to ciężkostrawne. :oops::oops::mrgreen:

Próbuję wyjaśnić swój problem. Jestem przekonany, że w końcu wszystko będzie w porządku. :roll:

[shadow=olive]Narazie przepraszam za kłopot i za odbieganie od tematu.:[/shadow] :mrgreen:

Mam wrażenie, że szczupaki żerują zupełnie inaczej.

Owszem, błyskawicznie atakiują na krótkich odcinkach, ale nie uganiają się za przynętą. Chyba tylko raz widziałem szczupaki goniące za żerem.

Tak zachowywały się w bardzo płytkim stawie, do którego zostały sztucznie wprowadzone. Urządzały tam pogonie za karasiami tuż pod powierzchnią wody.

Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich obserwacji wynika zupełnie coś innego niż opisane powyżej przez Mroczka i maryChi

ja prowadzę przynęty raczej wolno, czasem trzeba trochę pokombinować zwłaszcza jeśli brania są słabe to mocniejszy sygnał przez szybsze prowadzenie przynęty daje rezultaty, natomiast nie widzę możliwości szybkiego prowadzenia np. przynęt na bocznym troku zresztą myślę że ryba też kalkuluje czy wydatek energetyczny przy pogoni ofiary będzie dodatni czy zerowy nie mówiąc już o ujemnym. Jeśli łowię w rzece o sporym uciągu i jeszcze z prądem to tu rzeczą naturalną jest tempo odrobinę szybsze od nurtu (aby nie stracić kontaktu z przynętą) i z reguły dosyć duże w porównaniu z wodą stojącą.Jeśli idzie o szczupaka to ta ryba jest raczej rybą stanowiskową i atakuje z ukrycia na bardzo krótkich dystansach wiec na pewno nie bedzie ścigał ofiary chociaż mogą być wyjątki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@roman gawlas, czy mógłbyś coś więcej napisać o tym, jak łowisz na paprocha w rzekach. :roll:

Wędkujesz pstrągi, okonie, klenie, czy jazie?

Jakiej długości przyponów używasz do bocznego troka w rzece, łowiąc z prądem?

Czy długość takiego przyponu ma wpływ na pracę paprochów?

Czy uderzenia z opadu zdarzają się często?

Prowadzisz zestaw skokami czy równomiernie?

Pzdr

Marek

:mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to jest niewiele a myślę że wcale nie ma zmian, jeśli łowię z trokiem to stosuję dosyć duże obciążenie (rząd 20g i więcej) na troku i około 2-3g przy przynęcie, nie stosuję haków jgowych a zwykłe długie z uszkiem.Przypon w zależności od brań jest długi lub nieco krótszy przy braniach agresywnych, a prowadzenie przynęty wykonuję przez ściąganie kijem a nie kołowrotkiem- wykonuję ruch kijem na ile mi pozwala sytuacja i po tym zwijam żyłkę do pozycji wyjściowej i tak do końca, brania są widoczne tylko na szczytówce.Długości przyponów stosowanych przeze mnie to od około 30cm do 1m z przynętą a do ciężarka około 25cm. Jeśli łowię bez troka z prądem w opadzie to tu nie widzę żadnych różnic poza dłuższym opadem no i szybszym prowadzeniem przynęty, klasyczny jig nic nowego przy łowieniu z prądem trzeba więcej uważać bo łatwiej się wchodzi w zaczepy. łowiąc woblerami z nurtem różnica polega na prędkości prowadzenia trzeba tak manipulować aby nie stracić pracy wobka a szybkość nie była za duża, tak żeby to wglądało na chorą rybkę lub owada niesionego prądem, i wybieram wszelkie prądy wsteczne, przyspieszenia, warkocze za przeszkodą.Pytasz czy długość przyponu ma wpływ na pracę gumy, moim zdaniem nie ponieważ i tak jest stabilizowana dociążeniem i nie ma zbytnio możliwości wpadać w korkociąg co najczęściej się dzieje, a jeśli już to zwiększam odrobinę dociążenie i powinno być ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

@roman gawlas masz ciekawe sposoby używania miękkich przynęt. Próbowałem. Nareszcie mogę poeksperymentować, bez brnięcia w jakieś teoretyczne, własne rozwiązania. :grin:

Długo nie zaglądałem na forum. Byłem w podróży. :mrgreen::mrgreen:

Szczupaka rzeczywiście dość trudno jest złowić szybko prowadzoną przynętą. Jest to ryba, która atakuje z wielką prędkością, ale na krótkim dystansie.

Jej działanie jest równie złożonym procesem jak działanie kierowców hamujących przed przeszkodą na drodze. (Im większa prędkość tym trudniej zahamować z powodu nie nadążania z reakcjami).

Na skuteczny atak Esox lucius składa się kilka faz:

1). Szczupak jeszcze nie widzi przynęty, ale odczuwa jej obecność poprzez linię boczną. Wtedy zmienia pozycję w wodzie, starając się ustawić pyskiem do podpływającego obiektu.

2). Kiedy już zlokalizuje swój łup czeka na jego zbliżenie się lub sam się do niego podkrada.

3). Gdy namierzony cel jest już w odpowiedniej odległości decyduje się na atak Wtedy porusza się błyskawicznie. Przed skokiem widzi swój łup bardzo krótko i dlatego nie jest w stanie ocenić jego prędkości. Żeby doszło do „brania” kursy szczupaka i przynęty muszą być zbieżne.

4). Atak jest gwałtowny i bardzo wyczerpuje siły fizyczne tego drapieżnika. Moi znajomi, uważają nie bez racji, że po zacięciu, należy szczupaka jak najszybciej wyjąć z wody. Kiedy jeszcze nie odzyskał sił po skoku nie stwarza żadnych problemów podczas holowania. Pewnie z tego powodu nie ponawia ataków, ani nie ściga swoich ofiar, tak jak to robi okoń. Nie lubię takiego „holowania” szczupaków. Zmęczone ryby ciągnie się jak kawał gałęzi.

Na wszystkie etapy procesu zdobywania pożywienia szczupak musi mieć odpowiednią ilość czasu. Sam skok jest tak błyskawiczny, że trudno go zarejestrować ludzkim okiem.

Niestety, kiedy szybko kręcimy korbką kołowrotka, wszystkie inne elementy procesu żerowania (brania) są kiepsko kontrolowane przez ryby. Ataki bywają wtedy nieprecyzyjne i niecelne.

Jesienią łowię szczupaki przy pomocy pływających woblerów pośród liści grążeli. Niekiedy widzę zawirowania wokoło przynęty, tuż pod powierzchnią wody. Jeżeli nie czuję targnięć, natychmiast zwalniam obroty korbki. Najczęściej z dobrym skutkiem.

pozdrowienia Marek :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 years later...
  • 2 weeks later...

Po rozmowie z znajomymi, którzy zaczynają spinningową przygodę i z nadmiaru czasu, który mogę spędzić tylko przed komputerem postanowiłem napisać ten post.

W ramach formalności proszą, aby treść, którą tu umieszczę została tylko na haczyk.pl

Jest to moja wiedza zdobyta dzięki rozmową, przeczytanym informacją jak i głównie godziną spędzonym nad wodą.

Obrotówka - jest to przynęta do szybkiego prowadzenia im szybciej tym lepiej pracuje należy też wziąć pod uwagę, że obrotówki nie pracują poniżej pewnej prędkości, dlatego należy sprawdzić minimalną prędkość prowadzenia górnej granicy nie zauważyłem.

Dlatego te przynęty sprawdzają mi się najlepiej jesienią.

Wahadłówka – Przynęta, którą możemy prowadzić znacznie wolniej od obrotówki, wahadłówka ma pewien zakres prędkości, w których prawidłowo pracuje to znaczy przy bardzo wolnym prowadzeniu przestaje się wahać a przy szybkim zaczyna wirować najlepiej wahadłówkę prowadzić w zakresie jaj wahania. W zależności od modelu zmienia się prędkość prowadzenia np. błystki boleniowe, których nie idzie wprowadzić w ruch obrotowy lub pstrągowe, które pracują w ruchu obrotowym.

Woblery – są to przynęty o dużym zakresie prędkości prowadzenia pracują dobrze przy niskich prędkościach jak i szybkim ściąganiu podczas łowienia w rzekach nawet doprowadzam do zatrzymania w nurcie łowiąc na przelewach i wtedy zdarzają się ataki klenia.

Gumy – są przynętami do prowadzenia w pełnym zakresie prędkości ich ogonki pracują zarówno dobrze przy bardzo szybkim prowadzeniu jak i podczas opadu, gdy zaprzestajemy ściągania.

Dżerki – sprawdzają się dobrze podczas wolnego prowadzenia, gdy poruszają się wąskim długim zygzakiem jak i przy szybkim prowadzeniu, gdy płyną prawie prosto.(Wolne prowadzenie stosuje wiosną a szybkie jesienią)

Dżigi – nadają się do stosowania od opadu do szybkiego zwijania ich ogonki z piór pracują przy każdej prędkości z tym, że im wolniej tym lepsza praca.

Kogut – ma zastosowanie głównie podczas łowienia z opadu pióra tej przynęty sklejają się podczas podrywanie i rozkładają się podczas uderzenia o ziemię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

To i ja strzelę swój wywód. Własciwie nie łowię w ogóle, lub bardzo rzadko na wahadłówki, woblerów i to do 5 cm używam tylko i wyłacznie przy obławianiu z metodą bocznego troka.

Moimi ulubionymi przynętami są kopyta i rippery w wielkościach 8-12cm na 8-15gr główkach. Choć stosuję i cięższe główki, tak samo jak stosuję i mniejsze 5cm kopyta.

A więc teraz sama sprawa prowadzenia przynęty. Szybko czy wolno? Ogólnie podstawa to wyczucie swojego sprzętu, dobry pewny chwyt kija, żeby w przypadku najmniejszego przytrzymania przyciąć z nadgarstka. Samo prowadzenie zależnie od wody, a łowię zarówno w zarośniętych rdestnicą i rogatkiem stawach, jak i żwirowniach o czystym dnie.

Kij trzymam z reguły mocno uniesiony ku górze, ponad uchwytem kołowrotka. Ułatwia to znacznie prowadzenie gum, jigowanie jest efektywniejsze gdyż przynętę można naprawdę dowolnie poprowadzić, kołowrotek służy mi jedynie do niwelowania luzu żyłki. Pora dnia a prowadzenie przynęty też stanowią u mnie priorytet, popołudniami przynętę prowadzę z reguły dość wolno, stosując krótkie 20-30cm podciągnięcia kijem i zniwelowanie luzu chwilowe pozostawienie gumy na dnie, jedno lub dwa i tak na przemian podciągnięcie kijem, zniwelowanie luzu i tak w kółko, na przemian z kolejnym długim, łagodnym podciągnięciem. Dość często w trakcie dnia pozostawiam na kilka sekund przynętę na dnie, na przemian z krótkim szybkim startem po takim przystanku.

Jeśli łowisko jest mocno zarośnięte rogatkiem, moczarką czy innym dziadostwem warto obławiać takie miejsca jeśli tylko rośliny nie sięgają do powierzchni wody, a jeśli zbiornik jest płytki, często tak niestety jest. Ale jeśli mamy te pół metra wody między powierzchnią a rogatkiem, czy moczarką jest to zwykle bankówka, zwłaszcza porą wieczorną przed zmierzchem, wtedy warto 'gumaka' warto poprowadzić łagodnie nad roślinami praktycznie pionowo trzymając kij, co jakiś czas stosując długie łagodne podcięcie kijem, w takich miejscach genialnie z mniejszymi kopytami 4-5cm współpracują okonie.

Po zmierzchu natomiast łowię rozmaicie, raz gramolę przynętę nad dnem stosując bardzo krótkie energiczne podciągnięcia, lub obławiam w pół wody stosując łagodne długie podciągnięcia kijem. Często też prowadzę kopyta bardzo łagodnie, co jakiś czas stosując szybkie, wysokie poderwanie, następnie opad, krótki pobyt na dnie, znów leniwie, szybkie poderwanie, opad.. Generalnie nie można się ograniczać, zauważyłem brania i przy bardzo szybkim i przy łagodnym prowadzeniu, tyle że częściej brania następywały z opadu. Druga sprawa to brania po chwili od podciągnięcia gumy po chwilowym przystanku, wtedy nierzadko zwłaszcza z tego co zauważyłem do ripperów wyskakiwał większy okoń lub sandacz, choć brania szczupaków stanowiły przy takim prowadzeniu minimum, również się zdarzały.

Tak jak mówię, szybkość to nie podstawa, technika prowadzenia jest ważna, jak widzę ludzi którzy zwijają przynętę z kijem nisko przy tafli wody, a prowadzenie przynęty jest dla nich zwijaniem żyłki. Jak tu mówić o technice. Co do samego prowadzenia, z tego co zauważyłem, że tak zacytuję 'Nie ma mocnych' zwłaszcza w przypadku łowienia okoni, jeśli okoń nie chce współpracować trzeba eksperymentować, od prowadzenia przy dnie, do skoków w pół wody, a nawet prowadzenia przy samej powierzchni. I to od lenia typowego, do agresywnego obławiana w pół wody, choć i tak możemy nie osiągnąć efektu w postaci ryby, bo akurat przynęta się nie spodoba, wtedy i prowadzenie nie pomoże. Jak by nie patrzeć zwłaszcza teraz w okresie letnim drapieżnik żeruje chimeryczne, okres aktywnego żerowania często przypada na konkretne pół godziny, czy to przed zmierzchem, czy przed ewentualną burzą, lub na chwilę po niej. Co innego na jesień, zwłaszcza późną gdy żeruje aktywnie.

Jeszcze jedna istotna sprawa, lepiej przynętę ciągać zbyt wolno, eksperymentując z jej prowadzeniem, niż zbyt szybko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ja jestem jeszcze laikiem w spiningu ale mam pytanko czy ktoś podpowie jak dobrać kolor przynęty, bo słyszałem że ma to duże znaczenie do pory dnia i warunków jakie panują :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie pytasz o okonia, odpowiem że kolory nie mają jakiegoś ogromnego znaczenia, chodzi tylko o kwestię trafienia w kolor. Bo używając jedynie żółtych czy białych gum, również w końcu na haku się coś uwiesi, ale przecież właśnie o kombinowanie chodzi w spinningu. A wiadomo powszechnie że ryby słodkowodne mają od jednego do czterech bodaj pigmentów, co znaczy że są w stanie rozróżniać wiele kolorów. Druga sprawa że gdzięś wyczytałem w ksiażce iż prawdopodobnie wszelkie odcienie zielonego, niebieskiego i powiązanych z nimi kolorów rozróżniają mocnej. Ale to już sprawa naukowców.

Ja swoje spinningowanie, a zwłaszcza używane przynęty dzielę na chętniej używane na początku łowienia tzw. pewniaki i mniej chętnie używane. A same kolory owych przynęt i sposób prowadzenia dobieram głównie do pory roku, lub warunków jakie panują na łowisku. Oczywiście od marca gdy pogoda pozwala zaczynam powoli wyskakiwać na krótko za okoniem, im bliżej maja, im cieplej tym wyprawy bywaja dłuższe. Pod wiosennego okonia używam gum w kolorach bardziej pastelowych, czy jak mówią spinningiści gum w brudnych kolorach, są to fiolety, herbata, zgniłe zielenie, ale również gumy czarne i białe, rzadko wczesną wiosną używam kopyt, paprochów seledynowych, czy jaskrawo żółtych.

Następnie czas szczupaka i w maju jeszcze również stosuje się do kolorów brudnych, ale dokładam wszelkie perły i czerwienie, często łowię również na gumy pleksi z pieprzem lub brokatem. Gdy przychodzi czerwiec znaczenie ma jedynie rodzaj wody i ryba na którą się nastawiam, gdy mocno słońce daje staram się nie używać mocno jaskrawych kolorów, choć niekiedy zakładam jakieś fluo z czarnym grzbietam, a na ciemne przynęty zwłaszcza z brokatem nie mam efektów, zakładam perłę lub seledyn z pieprzem i kombinuję. Jeśli jest pochmurno, lub woda przypomina kawę z mlekiem, wszelkie fluo zakładam natomiast bardzo chętnie. O dziwo przy ciemnej wodzie zwłaszcza w stawach, sprawdzają mi się gumy czarne i ogólnie ciemne. Gdy wybieram się pospiningować w środku lata na godzinę przez zmierzchem i zostanę do dwóch po zmierzchu, stosuję rozmaite przynęty, ale zauważyłem o dziwo że najlepsze efekty są na gumy w kolorach neutralnych tj. fiolet, zielenie, gumy brudne.

Gdy lato mija i zaczyna się jesień, w dni pochmurne, pełna paleta barw od fluo po kolory brudne, lub twistery w kolorach czarny, szary, biały z ogonkami fluo również mi się sprawdzały, na jesień nie ma rady i to juz niezależnie od kolorów, albo się w niego trafi, albo nie.

Co do kolorów gum, używanych najchętniej filotet z brokatem, herbata z pieprzem, perła z brokatem, wszelkie kopyta z ciemnym grzbietem (najlepsze żółte, herbata, matowa czerwień), w okresie letnim często zaczynam łowienie od gumy w kolorze kukurydzy, motor oil i zwykle niezawodne późną jesienią lub po zmroku gumy czarne lub białe. Niekiedy ostatnią deską ratunku są przynęty w tzw. 'Oczojebnych' barwach i to absolutna prawda, choć powiem szczerze że nigdy nad wodą nie sprawdziły mi się gumy w kolorze fluo pomarańcz. Przy łowieniu okoni istotnym szczegółem jest brokat, wędkarzowi nie musi się podobać ale te małe i większe skubańce brokat wielbią, prawie tak jak kobiety w swoim lakierze do paznokci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Witam. Jestem początkującym spiningistą. Bardzo mnie wciągnął spining. Co najczęściej łowię, ano okonki (nie są największe ale najsmaczniejsze i owszem.) Mam pytanie co zrobić jak już czujecie okonka gdy skubie paproszka lub okonia skubjącego twisterka, czy spowolnić przynętę, czy zwiększyć jej szybkość, czy pozostawić bez zmian jej prowadzenie, czy może podciąć. Pytanie może banalne ale zaprząta mi głowę. dzięki z góry za podpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.