Skocz do zawartości
tokarex pontony

Rok w wędkarstwie?!


Gość RomanS

Rekomendowane odpowiedzi

Zbliża się koniec roku, a tym samym kończy się sezon wędkarski. Ciekawe jak koledzy widzą mijający sezon. Osobiście pozwoliłem sobie go podsumować tak:

http://www.vendi.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=5280&mode=&order=0&thold=0

Może inni mieli więcej szczęścia. Co prawda moje resume dotyczy tylko najbliższych moich, dotychczas ulubionych łowisk. Ale obawiam się, że również w niektórych innych regionach kraju może być podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Kolego RomanS

Nie jestem tak doświadczonym wędkarzem jak Ty ale gdybym miał podsumować swój sezon to wyglądałoby to bardzo podobnie. Wędkuję od 12 roku życia ale z pięcioletnią przerwą. Od trzech lat "regularnie" jeżdżę nad wodę z wędeczką. Z sezonu na sezon jest coraz gorzej!!!

Sprzęt coraz lepszy, zanęty coraz to bardziej wymyślne, doświadczenie większe a ryb coraz mniej :(:evil: . Muszę powiedzieć że wg mnie przyczyny sa dokadnie takie jak opisałeś w swoim podsumowaniu dlatego podzielam Twoje zdanie w 100%.

A może w przyszłym roku wrócimy do spławika z korka czy gęsiego pióra, zanęt z tego co w każdym domu jest w szafce, wahadłówek klepanych z łyżeczki czy kawałka mosiądzu, białych robali z własnej hodowli czy czerwonych z działki albo ogródka. Może to się okaże rarytasem dla wodnych stworzeń :?::?::?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Maniek, Maniek! Wszędzie się doszukujesz złych intencji z moje strony. Przecież nie musisz się zgadzać z moim widzeniem wędkarstwa, ale doszukiwanie się w tym artykule reklamy, to lekka przesada (odnoszę wrażenie, że przeczytałeś tekst „po łebkach”i stąd twoja taka, a nie inna wypowiedź). Wiem, że Wrocław, to nie Poznań – chodzi oczywiście o ilość ogólno-dostępnych akwenów, co powoduje, że zapewne masz lepsze wyniki. Ja ten sezon podsumowałem „źle” – a czy to źle?

Chętnie poczytam Twoje, jak i innych Kolegów resume.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość bogdan39

no cuż ja jestem bardzo zadowolony wkońcu przekroczyłem magiczną liczbe 10 kg. to muj drugi sezon w wędkarstwie po długiej długiej przerwie zresztą poprzedni też był wyśmienity przeszedł moje najśmielsze oczekiwania ok. 50 karpi w przedziale1-3kg 3 karasie ponad 1,5 kg. piękny leszcz złocisty ok. 2 kg ze sześć szczupaków po 1,5 kg. noi dużo drobnicy co mnie bardzo ucieszyło znikomy procent trafił do gara odrazu zaszczegam. miałem szczeście a może trochę prostoty. ano kumpel mi powiedział bogdan systematyka i cierpliwość siej często i zbieraj. więc ładowałem zanęte i wto na haczyk rasówke zrobiło robote naprawde byłem dumny gdy u innych nic niebrało a u mnie branie za braniem. ten rok był super choć na rybach byłem może ze 20 razy i to po kilka godzin to trzy amurki ponad dyche wynagrodziły mi niedosyt możliwości posiedzenia nad woda takie czasy. :wink: wszystko odbywało się na jednym miejscu od 2 lat i chyba zanic go nie zmienie. ogulnie rzecz biorąc poprzedni nieodbiegał znacząco od tego. łapano podobne ryby w podobnych okresach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Anonymous
Oj Maniek, Maniek! Wszędzie się doszukujesz złych intencji

:lol::lol::lol: Święte słowa :lol::lol::lol:

No to i ja sie wypowiem w sprawie :)

Również twierdzę, że to był dla mnie najgorszy sezon wedkarski. To samo mówią moi znajomi. Sezon dotyczy zbiorników zaporowych Poraj, Dziećkowice, Przeczyce, bo na tych bywałem systematycznie. Moja wypowiedź dotyczy wyłącznie ryb spiningowych, bo tylko takie łowię ;)

Mam troszke inne spojrzenie na temat niz Roman. Otóż tam, gdzie łowię, zawsze jest pełno wędkarzy, częste partole Policji i Strazy Rybackiej. To samo działo sie na wodzie ... podlatywała motorówka ... niebiesko-biała :) ... dzień dobry, Państwowa Straż .... tra, la, la, ... poprosimy o dokumenty do kontroli i złowione rybki :)

Jak sami widzicie, kłusole nie mieli wielkiego pola do popisu. Jeśli już, to "wędkarscy kłusole", czyli ci, którzy np. w nocy wywozili na 4 kije, czy miarowy, czy nie ... do wora itd. :twisted: Ale nie o tym.

Opowiem, co ja zauważyłem. Kazdy sezon jest inny, np. w '04 było mało brań (ale wiecej niz w obecnym sezonie) i albo była sandacz wielkości długopisu, albo od 3 kg do góry. Takie ok. 45-60 wieszały sie bardzo sporadycznie.

W sezonie '03 była mieszanka, wszystkiego po trochu, ale złowienie niemiarówki było czymś nadzwyczajnym ;)

Sezon '02 ... totalna masakra. Wszystkie moje teorie na temat ciśnienia, temperatury, pory dnia i miejsca połowu wzięły w łeb. Jeśli sie tylko wypłynęło i trafiło przynętom do wody ... nie było byka, zawsze się cos wyrwało. Czy to była godzina 12-ta, żarówa z nieba, czy to 10-ta, czy też wieczór, czy w deszcz, czy po deszczu, czy przed burza, czy po :) :) :) Spłynąć bez ryby "udało" mi sie jedynie raz. W pozostałe dni złowienie kompletu w 15 minut nie było wysiłkiem :D

A tez sezon .... hmmm :( Po którymś tam dniu bez brania siedzimy wieczorem na skarpie, popijamy wódę z sokiem pomidorowym, kiełbachy skwierczą, ziemniaki sie podpiekają, bezwietrzna pogoda, woda jak lustro, gwieździste niebo i nagle z oddali rozlegają sie odgłosy przypominające drobnice żerującą pod powierzchnia. I tak tez było ... z głęgi zbiornika całe watahy ciagnęły do brzegu. Wziąłem latarkę (taki szperacz) i łubudu nim po wodzie. Aż się zagotowało!!! Nigdy w życiu nie widziałem tyle drobnicy w jednym miejscu!!!

Dobra, siedzimy dalej, gadamy o pierdołach i nagle zaczęły rozlegać sie przy samym brzegu odgłosy ... jakby ktoś wiadra wrzucał do wody!!! Co rusz ... łubudu!!! Mało zastanawiając się .... bieg do przyczepy, kijek, żyłka 0,16 mm, pływający wobler fluo i zacząłem chłostać wodę ... nic :( Załozyłem ripperka ... nic, kogutka 4 g (woda przy brzegu nie przekraczała 0,5 m) ... nic, obrotówki pstrągowe i NIC!!! Liczyłem, że to okonie walą w drobnicę, ale sie o tym nie przekonałem :(

To samo moi kompani ... NIC!!! Dziwne to było, bo rzucaliśmy w miejsca, w których rozlegały sie chlupoty żarujących na drobnicy ryb!!! Przeciez to niemozliwe!!! Którys z nas miałby choć kontakt z rybą a tu ... NIC!!! :roll:

Sytuacja powtarzała sie kazdego wieczora od ok. godz. 21-22 do ok. 1-szej w nocy!!!

Dojechał do nas kolega z Katowic. Kolejna noc, kolejny chlupot ryb. Ja sobie odpusciłem ganianie za widmem. On, jako "nieświadomy" nowoprzybyły wziął sie za spining i po ok. 30 minutach odpuscił sobie.

Wyjął siatkę (podrywkę), zarzucił, wyciagnął ok. 200 szt drobnicy jednym zaciągiem (małe leszczyki , płotki i okonki), wyjął żywcówkę, założył na haczyk małego okonka, zarzucił i ... łubudu!!! Szczupak ponad 60 cm na brzegu. Poprawka ... i sandacz ok. 50 cm i jeszcze raz ... i znowu sandacz!!! Totalny szok!!! W ciągu niespełna 10 minut 3 ryby w wodzie po kolana!!! :shock: :shock: :shock: Jeden to przywalił mu pod samymi stopami .... myslałem, że zawału biedaczek dostanie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

No ... wiem, że to było wbrew zasadom z ta podrywką, ale rybki wróciły do wody (Marek tylko łowi i wypuszcza ... nie je ryb złowionych, jedynie te ze sklepu ;)) Chodziło o sprawdzenie ... co w wodzie pluszcze ;)

Dwa dni po tej akcji wypłynałem po ciemku, przed brzaskiem na wodę, ustawiłem sie "na pałę, bo nie widziałem brzegu, kilka rzutów i siedzi sandaczyk :) Był to jedyny w tym dniu. Było jeszcze kilka skubnieć i to wszystko. Podczas patroszenia ryby w jej żołądku miał ... uwaga!!! ... 34 małe rybki!!! :shock: :shock: :shock: Pierwszy raz złowiłem tak napakowanego drobnica sandacza!!! Owszem, trafiały się z 3-ma, 4-ema rybkami w środku, ale tyle w 55-cio centymetrowym sandaczu??!!

Po co to pisze? Po tych nazwijmy to "zjawiskach" doszedłem do wniosku, że:

1.kwiecień, maj i czerwiec były upalne, co sprzyjało wylegowi drobnicy 8)

2.skoro cała drobnica była przy brzegu ... po co sandacze miały ganiac za pojedynczymi sztukami po zbiorniku, skoro przypływały wieczorem do stołówki

Ponadto z "wywózki" wędkarze-kłusole nic, lub prawie nic nie łowili. Gdyby nie wywozili po 500 m, tylko rzucali spod kija ... mieli by pełne siaty. Bogu dzieki, że o tym nie wiedzieli ... tylko nasza grupka ;)8)

I to moim zdaniem jest powód totalnej porażki "sandaczowej" w tym sezonie. Byc może teraz sie coś ruszy jak zaczęły sie przymrozki, ale ja o tym sie juz nie dowiem osobiście (chroniczny brak czasu :cry: ) a jedynie z opowiadań kolegów.

Natomiast jeśli chodzi o biała rybę ... nie wiem, ale mało kiedy widziałem siatki na brzegach. Może jak chłodziło sie piwo lub inne wedkarskie trunki ;):mrgreen:8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Maniek, Maniek! Wszędzie się doszukujesz złych intencji

:lol::lol::lol: Święte słowa :lol::lol::lol:

No to i ja sie wypowiem w sprawie :)

Również twierdzę, że to był dla mnie najgorszy sezon wedkarski. To samo mówią moi znajomi. Sezon dotyczy zbiorników zaporowych Poraj, Dziećkowice, Przeczyce, bo na tych bywałem systematycznie. Moja wypowiedź dotyczy wyłącznie ryb spiningowych, bo tylko takie łowię ;)

Mam troszke inne spojrzenie na temat niz Roman. Otóż tam, gdzie łowię, zawsze jest pełno wędkarzy, częste partole Policji i Strazy Rybackiej. To samo działo sie na wodzie ... podlatywała motorówka ... niebiesko-biała :) ... dzień dobry, Państwowa Straż .... tra, la, la, ... poprosimy o dokumenty do kontroli i złowione rybki :)

Jak sami widzicie, kłusole nie mieli wielkiego pola do popisu. Jeśli już, to "wędkarscy kłusole", czyli ci, którzy np. w nocy wywozili na 4 kije, czy miarowy, czy nie ... do wora itd. :twisted: Ale nie o tym.

Opowiem, co ja zauważyłem. Kazdy sezon jest inny, np. w '04 było mało brań (ale wiecej niz w obecnym sezonie) i albo była sandacz wielkości długopisu, albo od 3 kg do góry. Takie ok. 45-60 wieszały sie bardzo sporadycznie.

W sezonie '03 była mieszanka, wszystkiego po trochu, ale złowienie niemiarówki było czymś nadzwyczajnym ;)

Sezon '02 ... totalna masakra. Wszystkie moje teorie na temat ciśnienia, temperatury, pory dnia i miejsca połowu wzięły w łeb. Jeśli sie tylko wypłynęło i trafiło przynętom do wody ... nie było byka, zawsze się cos wyrwało. Czy to była godzina 12-ta, żarówa z nieba, czy to 10-ta, czy też wieczór, czy w deszcz, czy po deszczu, czy przed burza, czy po :) :) :) Spłynąć bez ryby "udało" mi sie jedynie raz. W pozostałe dni złowienie kompletu w 15 minut nie było wysiłkiem :D

A tez sezon .... hmmm :( Po którymś tam dniu bez brania siedzimy wieczorem na skarpie, popijamy wódę z sokiem pomidorowym, kiełbachy skwierczą, ziemniaki sie podpiekają, bezwietrzna pogoda, woda jak lustro, gwieździste niebo i nagle z oddali rozlegają sie odgłosy przypominające drobnice żerującą pod powierzchnia. I tak tez było ... z głęgi zbiornika całe watahy ciagnęły do brzegu. Wziąłem latarkę (taki szperacz) i łubudu nim po wodzie. Aż się zagotowało!!! Nigdy w życiu nie widziałem tyle drobnicy w jednym miejscu!!!

Dobra, siedzimy dalej, gadamy o pierdołach i nagle zaczęły rozlegać sie przy samym brzegu odgłosy ... jakby ktoś wiadra wrzucał do wody!!! Co rusz ... łubudu!!! Mało zastanawiając się .... bieg do przyczepy, kijek, żyłka 0,16 mm, pływający wobler fluo i zacząłem chłostać wodę ... nic :( Załozyłem ripperka ... nic, kogutka 4 g (woda przy brzegu nie przekraczała 0,5 m) ... nic, obrotówki pstrągowe i NIC!!! Liczyłem, że to okonie walą w drobnicę, ale sie o tym nie przekonałem :(

To samo moi kompani ... NIC!!! Dziwne to było, bo rzucaliśmy w miejsca, w których rozlegały sie chlupoty żarujących na drobnicy ryb!!! Przeciez to niemozliwe!!! Którys z nas miałby choć kontakt z rybą a tu ... NIC!!! :roll:

Sytuacja powtarzała sie kazdego wieczora od ok. godz. 21-22 do ok. 1-szej w nocy!!!

Dojechał do nas kolega z Katowic. Kolejna noc, kolejny chlupot ryb. Ja sobie odpusciłem ganianie za widmem. On, jako "nieświadomy" nowoprzybyły wziął sie za spining i po ok. 30 minutach odpuscił sobie.

Wyjął siatkę (podrywkę), zarzucił, wyciagnął ok. 200 szt drobnicy jednym zaciągiem (małe leszczyki , płotki i okonki), wyjął żywcówkę, założył na haczyk małego okonka, zarzucił i ... łubudu!!! Szczupak ponad 60 cm na brzegu. Poprawka ... i sandacz ok. 50 cm i jeszcze raz ... i znowu sandacz!!! Totalny szok!!! W ciągu niespełna 10 minut 3 ryby w wodzie po kolana!!! :shock: :shock: :shock: Jeden to przywalił mu pod samymi stopami .... myslałem, że zawału biedaczek dostanie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

No ... wiem, że to było wbrew zasadom z ta podrywką, ale rybki wróciły do wody (Marek tylko łowi i wypuszcza ... nie je ryb złowionych, jedynie te ze sklepu ;)) Chodziło o sprawdzenie ... co w wodzie pluszcze ;)

Dwa dni po tej akcji wypłynałem po ciemku, przed brzaskiem na wodę, ustawiłem sie "na pałę, bo nie widziałem brzegu, kilka rzutów i siedzi sandaczyk :) Był to jedyny w tym dniu. Było jeszcze kilka skubnieć i to wszystko. Podczas patroszenia ryby w jej żołądku miał ... uwaga!!! ... 34 małe rybki!!! :shock: :shock: :shock: Pierwszy raz złowiłem tak napakowanego drobnica sandacza!!! Owszem, trafiały się z 3-ma, 4-ema rybkami w środku, ale tyle w 55-cio centymetrowym sandaczu??!!

Po co to pisze? Po tych nazwijmy to "zjawiskach" doszedłem do wniosku, że:

1.kwiecień, maj i czerwiec były upalne, co sprzyjało wylegowi drobnicy 8)

2.skoro cała drobnica była przy brzegu ... po co sandacze miały ganiac za pojedynczymi sztukami po zbiorniku, skoro przypływały wieczorem do stołówki

Ponadto z "wywózki" wędkarze-kłusole nic, lub prawie nic nie łowili. Gdyby nie wywozili po 500 m, tylko rzucali spod kija ... mieli by pełne siaty. Bogu dzieki, że o tym nie wiedzieli ... tylko nasza grupka ;)8)

I to moim zdaniem jest powód totalnej porażki "sandaczowej" w tym sezonie. Byc może teraz sie coś ruszy jak zaczęły sie przymrozki, ale ja o tym sie juz nie dowiem osobiście (chroniczny brak czasu :cry: ) a jedynie z opowiadań kolegów.

Natomiast jeśli chodzi o biała rybę ... nie wiem, ale mało kiedy widziałem siatki na brzegach. Może jak chłodziło sie piwo lub inne wedkarskie trunki ;):mrgreen:8)

... Sie mi zapomniało zalogować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość RomanS

Nie ukrywam, że zadroszczę tak wspaniałych wód. Kiedyś i nasze (poznańskie) wody ogólnodostępne, kiedyś obfitywały we wszelkie stworzenia. Niektóre, doskonałe łowiska typu jeziorowego, np. Kiekrz Wielki nadal są dobrymi łowiskami, jednak z uwagi na przekształcenia własnościowe i budowę wielu nowych domostw (tak jest w miejscowości Chyby), dostęp do jeziora jest coraz bardziej utrudniony (mimo, że prawo zabrania grodzenia brzegów), ale niektórzy to mają "gdzieś". Coraz trudniej znaleźć dobre łowisko.

Artykuł podsumowującu obecny sezon był w związku z tym prowokujący i dający możliwość do przemyśleń w kwestii prywatyzacji i to tej komercjalizacji "źle" pojętej. Z resztą zaznaczyłem, że :Moje resume dotyczy tylko najbliższych łowisk w rejonie Poznania: rzeki Warty oraz kilku jeziorek usytuowanych na zachód od miasta.

Cieszę się, że w innych regionach, pojęcie wędkarstwa ma jeszcze sens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość bogdan39

Panie Romanie bardzo sie ciesze że mamy podobne poglądy w kwesti przekształceń jeśli wody wezmą prywatni czeka nas kicha masakra

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że Wrocław, to nie Poznań – chodzi oczywiście o ilość ogólno-dostępnych akwenów,

Kolego Romanie czy Wrocław ma asz tyle akwenów ogulnodostępnych to ja bym nie powiedział ,w okolicach Poznania nie wędkowałem to trudno mi cokolwiek porównywać.

Generalnie mijający sezon nie był taki zły ,ale jakby szczegułowo się przyjżeci to drapieżniki wypadają blado w tym roku, sandaczy niema czym się pochwalić, z szczupakiem jest jeszcze gożej ani sztuki, jedynie co w tym roku połapałem to sumy

może nie było tego dużo ale wiadomo sumy nie biorą jak płotki.Oczywiście musze przyznać że ten sezon był z nastawieniem karpiowo -amurowym i to była główna ryba

sezonu, dla kturej poświęciłem najwięcej czasu i trudu.Sztukowo nie było w tym sezonie rewelacyjnie ale jakościowo był to najlepszy sezon ,wresicie na rozkładzie mam karpie z cyfrą 2 i to jest dlamnie już sukces tego sezonu.Wszystkie oczywiście

wróciły do wody w dobrej kondycij, takim małym sukcesem jest też że koledzy za namową też wypuszczali aczkolwiek nie wszyscy i pare sztuk poszło na zmarnowanie.

Sporo też było amura ,ale nie były to jakieś rekordy ,te zostały w wodziena przyszły rok.Bardzo cieniutko połapałem leszcze i płocie a naprawde lubie je łapać ,zbyt mało

czasu tym rybkom poświęciłem, a naprawde warto .Więc generalnie nie moge nażekać

na ten sezon był udany ,aczkolwiek czuje nie dosyt w połowach drapieżnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dla mnie ten sezon był pierwszym sezonem! Więc z logicznego punktu widzenia był najlepszy. Cieszę się również że nie wszyscy narzekają na "sezon". Ale oczywiście rozumiem rozgoryczenie jakie powoduje widoczna degradacja niektórych łowisk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku mosze przyznać racje moim przedmowcą ktorzy twierdzą o nie najlepszym sezonie wedkarskim,dołanczam do ich szeregu :?:| Anomalie pogodowe które w tym roku wystąpiły w naszym kraju też przyczyniły sie do tego.Zaczne od zimy która w tym roku naprawde zatrzymała sie dlużej,mogłem przypuszczac ze prawie o miesiac.Ta sytuacja doprowadziła do pozniejszego tarła u ryb co też nie zostawia po sobie miłego śladu w pożniejszym sezonie letnim.A jak juz jesteśmy przy letnim sezonie to jeszcze trzeba powiedzieć małą wzmianke o sytacji barometrycznej w ciepłych miesiącach które zresztą przeciągneła sie do poznej jesieni.Skandalicznie niski stan wody :!: :!: :shock: :shock: 8) dostarczył nam nam też ujemnych wrażen,zwłaszcza wedkarzom rzecznym :(:(:(

Ale prawdziwi wedkarze ktorych jak widze tu nie brakuje nie patrzą się na warunki atmosferyczne stosuja zasade ktora mowi o tym aby przebywac jak najczesciej na swoich stanowiskach czy też odkrywac nowe miejsca na rzece.To akurat tyczy sie mojej osoby,zawsze intryguje mnie jedno pytanie:A jak bedzie wyglądac następna główka :?::roll::roll::wink::wink::)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie może i macie rację że prywatne łowiska to nic dobrego dla wędkarzy a co PZW robi w tej sprawie aby poprawić stan swoich łowisk zamiast dbać owędkarzy to sięmyśli tylko o

swoich ciepłych posadkach a oto dowód jak można wytłumaczyć że w PZW działa Zakład Rybacki w Suwałkach i zatrudnia rybaków którzy dniami i nocami jak nie ciągają niewodu to stawiają siatki na prośby wędkarzy żeby tak nie orali wody twierdzą że góra wymaga od nich wyników i będą to robić i to jest oblicze Polskiego Związku Wędkarskiego :lol::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Czy ja wiem czy o był taki zly sezon? Wszyscy narzekaja a jesli o mnie chodzi to było całkiem niezle :D , żadnych okazów (największy sazan 2,5 kg), ale za to dużo, głównie karpików w przedziale 0,9-1,8kg do tego troche płoci, ale to głównie wiosną. Moze nie narzekam bo sie ciesze że właśnie karpiątka powróciły po kilku latach w moje ulubione miejsce :lol: . Co prawda znikły przez to leszcze, ale to nie problem. Dla mnie miniony rok nie był zły a co ważniejsze to optymistycznie nastawia mnie na kolejny, ale tu juz sie raczej przestawie na porządne rybki głównie karpie i amury, których to w miejscu gdzie łowie nie brakuje. Szkoda tylko, że tak daleko jeszcze do wiosny :( .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.