greenhood Napisano 4 Sierpnia 2006 Napisano 4 Sierpnia 2006 ostatnio gdy wędkowałem z kuzynem (pechowy dzień) zero ryb podszedł do nas jakiś łepek poczym krzuyknął siema biorą odpowiedziałem mu grzecznie że niemam dziś szczęścia bądzi źle się przygotowałem a "cham" odpowiedział pokaż ten kijasek poczym chwycił mą wędke zarzucił w trzciny i prawie niewysbył mnie zestawu prosze powiedzcie jak morzna się pozbyć takich prostaków i opiszcie swoje przygody z chamami oile takie były Sory za ort... [shadow=darkred][/shadow]
Kalgon Napisano 4 Sierpnia 2006 Napisano 4 Sierpnia 2006 Hmm w sumie jak był sam to mogliście mu z kuzynem nakopać heh no dobra jesteśmy ludzmi cywilizowanymi, a ja woże ze sobą nuż do żucania na ryby, bo fajnie tnie , a jak sobie poradzić z takimi chamami to szczerze niewiem, ale co do doświadczeń, to dziadek mi opowiadał, jak jego kolega kiedyś pojechał na ryby na nocke, i przywlokła się do niego grupka osób ( w wieku ok. 17 lat ) w stanie lekko podpitym i zaczeli mu kibicować, heh zestrachał się strasznie, bo tacy ludzie są dosyć nieobliczalni, ale miał szczęście, i nic mu niezrobili, pokibicowali, pokibicowali, i sobie poszli, a takiemu chamowi, to lepiej wędki nie dawać, wędka jest twoja, chce se potrzymać to niech leci do sklepu, i sobie kupi.
Tomaszek Napisano 4 Sierpnia 2006 Napisano 4 Sierpnia 2006 Będziesz starszy greenhood to sobie lepiej będziesz radził z chamami. Tylko ćwicz pilnie umysł i ciało! Oto jest recepta.
trini Napisano 4 Sierpnia 2006 Napisano 4 Sierpnia 2006 a ja woże ze sobą nuż do żucania na ryby, bo fajnie tnie a przepraszam w jakim celu mam nadzieję, że wyłącznie wedkarskim Hmm w sumie jak był sam to mogliście mu z kuzynem nakopać nie epatujemy tu przemocą
andi64 Napisano 4 Sierpnia 2006 Napisano 4 Sierpnia 2006 greenhood przetłumacz mi na Polski co oznacza ten nick, na chamów nie ma innej rady jak chamstwo, najlepsza obroną jest atak, ja na wędkowanie nigdy nie rozstataję się z moja ciupaszką
Tomaszek Napisano 4 Sierpnia 2006 Napisano 4 Sierpnia 2006 najlepsza obroną jest atak, ja na wędkowanie nigdy nie rozstataję się z moja ciupaszką Obyś sobie tylko krzywdy nie zrobił tą ciupaszką... Wiesz jak tego używać?
andi64 Napisano 4 Sierpnia 2006 Napisano 4 Sierpnia 2006 Wiesz jak tego używać? no chopie jo stary hajer, i niy z takimi pierdołami daja se rada
jarzyna Napisano 5 Sierpnia 2006 Napisano 5 Sierpnia 2006 A ja i muj brat byliśmy na rybach i podszed do nas taki CHAM.Coś tam krzyczał i chciał nas bić . Ale nie byłiś my sami bo dzięki wujkowi CHAM wylądował w stawie . PO tem uciekł g dzie pieprz rośnie.
greenhood Napisano 5 Sierpnia 2006 Autor Napisano 5 Sierpnia 2006 greenhood przetłumacz mi na Polski co oznacza ten nick, grenhood znaczy zielona maska dosłownie
trini Napisano 5 Sierpnia 2006 Napisano 5 Sierpnia 2006 ale hood to kaptur a maska to mask w amerykańskim slangu - jest to maska ale samochodu co do chamów na rybach żeby nie było OT nie spotkałam się z brzydkimi czynami wymierzonymi w moją osobę
SzczepanM1986 Napisano 7 Sierpnia 2006 Napisano 7 Sierpnia 2006 Ja mam zawsze ze sobą policyjną pałę koło krzesełka a ponadto w samochodzie mam coś takiego jak rurka gazowa 3/4 cala, zeliwna, długość 60 cm...jakoś jeszcze żaden sie nie postawił...moze dlatego ze na rybach siedze zawsze z kumplem (ja mam 190 cm wzrostu i wage około 100 kilo) a mój kumpello ma 198 cm i waży 116 kilo...wiadomo ze nie atakujemy jak nas nie zatakują ale gdyby co to szybki łomot, za komórke i na pały...posiedzi 487 w areszcie to mu sie odechce... PAMIĘTAJCIE ZERO TOLERANCJI DLA CHAMÓW 100% BEZWZGLĘDNOŚCI PRZY WYMIERZANIU SPRAWIEDLIWOŚCI
Tomaszek Napisano 7 Sierpnia 2006 Napisano 7 Sierpnia 2006 Ja jak zawsze w takich momentach (gdy czytam butne teksty że ja to mam przy sobie zawsze ..... to czy tamto) tylko przypominam że nie należy się brać do "lania" zwłaszcza jeśli nie ma się wprawy. W gadaniu każdy jest kozok. Smutna praktyka wykazuje że wszelkiego rodzaju: pałki, rurki, ciupażki, saperki i inne graty na nic się zdają w sytuacji stresowej - gdy trzeba bronić swojego dobytku, zdrowia czy życia. Jeśli nie masz wprawy w walce jakimś narzędziem i generalnie nie umiesz walczyć - nie zaczynaj - lepiej wiej... zapisz się na kurs samooborny, nauczysz się tam kilku zasad "bezpiecznego życia". Uwierzcie, żadna z nich nie mówi o noszeniu pałek czy rurek. Z elementów mających zapewnić bezpieczeństwo jedynie miotacz gazowy ma sens. Kosztuje 16 zeta i jest napewno skuteczniejszy i dalece łatwiejszy w użyciu niż pałka po którą zazwyczaj nie zdąży się sięgnąć.
shogun_zag Napisano 7 Sierpnia 2006 Napisano 7 Sierpnia 2006 No własnie Tomaszek .... można mieć broń i bać się jej użyć, to po co ona takiemu klientowi, jedynie rozsierdzi napastnika Miejmy śiwadomość, że jesli decydujemy się na wyjęcie jakiejś tam broni, to TYLKO!!! po to, by jej użyć a nie wymachiwać licząc na strachliwa postawę przeciwnika. Prosty przykład ... mój kolega lubował się w broni, zawsze miał na sobie pod pachą Napoleona 9 mm, nóż i gaz przy pasku. Na szyi złoty kajdan i sygnet na palcu. Kawał chłopa i w dodatku uzbrojony. NIe jednemu cwaniakowi przed nosem wymachiwał lufą, ale ... Ale ... zaszło mu drogę trzech łebuni ok.18 lat, zaczeli cwaniakować, on wyjął gaz i ... w tym czasie dostał od tyłu w pałę, ukopali go jak psa, zabrali cały arsenał i złoto. Potem kupa kłopotu ze skradzioną bronią, obita gęba i tyle. Gazrurka czy ciupaszka to nie wszystko
Jarosław Napisano 7 Sierpnia 2006 Napisano 7 Sierpnia 2006 Shogun . mój dowódca mówił zawsze "najpierw zabij a potem sprawdz kto cię od tyłu zachodził"
ArturDr Napisano 7 Sierpnia 2006 Napisano 7 Sierpnia 2006 Ja ogólnie nie mam z tym problemów kilka razy mnie napadli ale nie na rybach. Zawsze ignoruje. Albo uciekam. A od pał to są gliny. Dopiero jakby mnie zaatakował a miałbym sprzęt wędkarski rozłożony to bym się bronił. Biję się w ostateczności jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło.
shogun_zag Napisano 7 Sierpnia 2006 Napisano 7 Sierpnia 2006 Artur, powiedziałeś bardzo mądre słowa. Jeśli tak bedziesz postępował ... długo i zdrowo będziesz żył
keri Napisano 7 Sierpnia 2006 Napisano 7 Sierpnia 2006 Ja mam zawsze ze sobą policyjną pałę koło krzesełka a ponadto w samochodzie........... A ja mam kastet, kałasznikowa i spinacz biurowy Bić się to można z myślami a z chuliganami należy postępować delikatnie, po prostu zejść im z drogi. Zawsze uważałem i tak będę uważał że jak sam nie chcesz awantury to jej unikniesz. Spokój i rozwaga i mamy 99% na miłe spokojne wędkowanie. Ten pozostały jeden procent pozostawiłem tym debilom którzy żywemu nie popuszczą ale na to wpływu nie mamy. Po drugie po co myśleć że coś ma się stać złego na woda? Ma być dobrze i tak będzie..
miron Napisano 8 Sierpnia 2006 Napisano 8 Sierpnia 2006 do czasu Keri , do czsu , a potem ktoś cię zkroi dosłownie i w przenośni i już nigdy nie zobaczysz żadnego brania. moje zdanie jest takie : nie dac się zabić (ani zranić) i to wszystko tłumaczy a tak poza tym to dobrze by było gdzieś wcześniej przetrenować scenariusze takich sytuacji
P Napisano 8 Sierpnia 2006 Napisano 8 Sierpnia 2006 Witam Tak czytam sobie wypowiedzi to dobrze napisal Artur (moze nie tylko on ale jego wypowiedz ze wzgledu na wiek zaskoczyla mnie pozytywnie) pomimo ze chyba najmlodszy z wypowiadajacych sie a wartosciowa historie przytoczyl Shogun Co do moijego zdania na ten temat to.... Po pierwsze Na kazdym kursie samoobrony ucza adeptow aby przede wszystkim unikac walki Wiadomo ze jesli ktos cie zaatakuje to wtedy nalezy zdobyc nad nim pewna przewage co z reguly sprowadza sie wedlug kursu do uderzenia w jakies czule miejsce przeciwnika i .... chodu a nie jakies cwaniakowanie Pamietajcie ze lepiej jest chyba stracic Bog wie jaki sprzet niz zdrowie Gorzej oczywiscie jest nad woda bo z reguly lowiska sa na jakis zadupiach ale mimo wszystko chyba lepsza jest ucieczka Po drugie Piszecie tu o roznego rodzaju broni od gazrurek przez noze O ile jeszcze rozumiem uzycie gazu ktory moglby sluzyc do uzyskania chwilowej przewagi nad napastnikiem to uzycie broni tepej (palka gazrurka czy inne) lub ostrej (noz, siekiera maczeta- bo i z takimi wynalazkami widywalem wedkarzy nad Wisla) to nalezy sie liczyc z tym ze mozemy w skrajnym wypadku zabic napastnika A wtedy bedziemy mieli dylemat moralny do konca zycia i sprawe w sadzie Czy warto niech decyduje kazdy z was Kiedys w Toruniu byl przypadek ze na dworcu PKP zostal napadniety instruktor sztuki walki (jesli dobrze pamietam karate) przez kilku mlodych kolesi - polozyl sie on na ziemi i zakryl sie tak aby za mocno nie ucierpial bo jak stwierdzil w wypowiedzi dla dziennikarza lokalnej gazety ze postapil tak bo bal sie ze moze ich za mocno poturbowac i by mial z tego tytulu problemy Troche zastanawiaja mnie wypowiedzi niektorych osob na forum Panowie zauwazcie ze coraz popularniejsze sa w polsce systemy walki typu combat 56 lub izraelska krav maga (jesli dobrze napisalem) i na takie zajecia chodz nie tylko spokojne osoby ale bywaja i ci zaczepni A jesli ktos chodzi na to dosc dlugo to wtedy nikomu z was nie pomoze bron nad woda no chyba ze palna z ostra amunicja Co do wypowiedzi na temat sztuk walki to moj dobry znajomy ma czarny pas karate i to on mnie uswiadamial w samoobronie (tlumaczyl zachowania a nie pokazywal jak sie bic) Poza tym kilka osob z mojego otoczenia chodzilo na roznego rodzaju sztuki walki i jedna na krav mage wiec po prostu wiem o czym napisalem Edit Zapomnialem dodac ze bardzo czesto teraz moze sie zdarzyc ze tacy goscie sa w jakis chemiczny sposob pobudzeni Kiedys jesli ktos byl pobudzony to przez alkohol i wtedy raczej jego ruchy bie byly ruchami tygrysa a raczej przypomnialy styl karate "pijany zataczajacy sie zul" Teraz gdy ktos sie nacpa to takie gowna roznie dzialaja i niektore z nich niby wzmacniaja wydolnosc organizmu a jednoczesnie taki gosc moze nawet nie zdawac sobie sprawy co robi Ja juz swoje uwagi w tym temacie chyba wyczerpalem Pozdrawiam i zycze wszystkim zawsze spokojnego wedkowania bez klopotow i bez niechcianych gosci
tomii Napisano 8 Sierpnia 2006 Napisano 8 Sierpnia 2006 Ja nigdy jeszcze nie miałem problemu z chamstwem nad wodą w stosunku do mojej osoby. Zdarzyło się kilka razy że próbowano mnie zaczepiać ale cała sztuka polega na tym żeby nie dać się sprowokować. Jeżeli podchodzi grupka gnojków (pojedyńczo jakoś nie są agresywni) i szukają guza to dalszy rozwój wypadków w 90 % zależy od pierwszego zdania jakie wypowiemy albo gestu jaki zrobimy. Gówniarze z regóły muszą poczuć opór żeby dalej atakować, np: Podchodi grupka i jeden (przeważnie największy) przewodnik stada odzywa się pierwszy - zaraz Ci ku.....a połamieny te kijaszki - a łamcie sobie w domu mam jeszcze 6 lepszych te i tak już miały przejść na emeryturę Skoro stado zobaczy że nie może Ci zrobić większej szkody to stwierdza że nie będzie specjalnej satysfakcji z łamania kiji i odpuszcza temat albo zaczyna gadkę z innej beczki - nie, nie żartowaliśm. Biora rybki?? W sytuacji kiedy na taką samą zaczepkę - zaraz Ci ku.....a połamieny te kijaszki odpowiemy: - spróbuj tylko to jak Ci przypier....... no tamy wojnę pewną jak w Iraku czy na bliskim wschodzie W dużej mierze od zaczepianego zależy jak potoczą się dalsze jego losy. Oczywista zdarzają się egzemplarze w stadzie że "żywemu nie przepuści" i na nasze - a łamcie sobie w domu mam jeszcze 6 lepszych te i tak już miały przejść na emeryturę mózg wielkości orzeszka ziemnego wysyła sygnały "hurrra facet się zgodził łamiemy" Co wtedy????? Ja celuję w największego ( z regóły przewodnik stada) a jeżeli nie to tym bardziej. W myśl zasady. On ukradł czy jemu ukradli bez znaczenia - był zamieszany. Ale co dalej?? Jak już trafiony przewodnik stada to reszta albo uciekła albo poszła po posiłki - tak czy siak lepiej zwijać leszczyny wracać na chatę albo inne łowisko. Jak największy nie był przewodnikiem stada to następuje konsternacja bo przewodnik ni hu hu nie może zrozumieć dlaczego nie on został zaatakowany tylko gość co siedział cicho i obserwował. Mamy chwilke na położenie drugiego przeciwnika - najlepiej tego zdziwionego przewodnika. Jak już padł największy goryl ochroniarz i przewodnik to stadko pryska - i znowu musimy zwijać leszczyny bo nie wiadomo kiedy wrócą we wzmocnionym składzie. Dlatego Najlepszym rozwiązaniem jest: NIE DAć SIE SPROWOKOWAć I JAK NAJDłUżEJ UNIKAć BIJATYKI.
P Napisano 8 Sierpnia 2006 Napisano 8 Sierpnia 2006 Witam Tomii ty to pisales serio bo czytajac to myslalem ze to scenariusz jakiegos filmu sensacyjnego Byly nawet przerywniki na chwile grozy jednak obawiam sie ze w zyciu podobna sytuacja raczej nie miala by miejsca bo za duzo bylo tych momentow wyczekania i napiecia a raczej takie rzeczy rozgrywaja sie bardzo szybko I jeszcze do wypowiedzi Mirona czy myslisz ze mozna wszystko potrenowac Moze jeszcze bys chcial przetrenowac branie ryby zycia abys byl przygotowany Takie sytuacje na szczescie zdarzaja sie raczej rzadko (raz za malolata mialem malego guza ale tylko na tym sie skonczylo) i kazda jest inna i nie da sie czegos takiego przetrenowac bo i tak zalezy nasze zachowanie przede wszystkim od charakteru i pewnych zasad ktorymi kierujesz sie w zyciu Pozdrawiam
shogun_zag Napisano 8 Sierpnia 2006 Napisano 8 Sierpnia 2006 No to jak podobaja się Wam moje historyjki z życia wzięte, to jeszcze inna, ale z drugiej skrajności. Ochrona na moim zakładzie posiada broń ostrą. Jest takie miejsce - brama kolejowa w szczerym lesie, obok której w sobotnie i niedzielne noce wracają młodzi z dyskoteki. Pewnego dnia szła sobie grupka nabombanych łebuni, łamali znaki drogowe, drogowskazy, wszystko co stanęło na ich drodze musiało dostac minimuk kopa. Nasz ochroniarz wyszedł na wierzyczkę (ok. 5 m nad ziemią mają taki balkon) i grzecznie zwrócił im uwagę, ale co tam, jakiś dziadek (56 lat, były legionista ) będzie sie ich czepiał i posypały sie w jego kierunku wyzwiska a za nimi kamienie. "Dziadek" mało zastanawiając sie, wyjął klamkę, pyknął 3x w górę i ostrzegł ich, że w razie potrzeby uzyje broni. A młodzi ... teeee, dziadek, ter gazówke se w d***e wsadź ... i jeszcze bardziej zaczeli walić w jego stronę kamieniami. "Dziadek" przeładował, puścił resztę z magazynka nad ich głowami i dopiero, jak zorientowali się, że gałęzie im na łby lecą staneli jak wryci. "Dziadek" tyko krzyknął do nich ... ani nie oddychaj ... i tak grzecznie stali do przybycia Policji Po co to piszę? Po to, byście zdali sobie sprawę, że jesli wyciągasz broń, to tylko po to by jej użyć. Który z Was zachowałby się jak "Dziadek"? Prawdopodobnie nikt. I tak samo byłoby z pałką, siekierą, czy gazrurką. Dla czego? A dla tego, że większość z nas ma "wbudowany hamulec psychiczny", który blokuje zachowania mogące przyczynic się do spowodowania czyjejś krzywdy. Jeśli jesteś "obyty" z taka krzywdą, jest to dla Cienie chleb powszedni i Twoje zachowanie będzie zimne, wyrafinowane, bez jakich kolwiekj emocji, będzie - skuteczne. Jeśli porwią Cię nerwy i emocje ... giniesz. Wniosek z tego jest taki, że najbardziej wypośrodkowana postawą jest nie wdawanie się w dyskusję i przegadywanie się, co to ja Ci nie zrobię a w ostateczności ... nogi za pas. Jeśli nie masz możliwości zwiać ... czytaj wyżej Tyle
miron Napisano 8 Sierpnia 2006 Napisano 8 Sierpnia 2006 to przynajmniej trzeba się nauczyć dobrze dawać w mordę
P Napisano 8 Sierpnia 2006 Napisano 8 Sierpnia 2006 to przynajmniej trzeba się nauczyć dobrze dawać w mordę Rozumiem Miron ze upierasz sie przy biciu Kazda akcja powoduje reakcje - tylko co jesli ten drugi okaze sie lepszy Szogun przytoczyl wam dwie ciekawe historie z zycia wziete i kazdy niech wyciaga wnioski sam Jedno dla mnie jest pewne ze jesli do tej pory ktos regularnie kozaczyl to i tak ten watek go nie zmieni (ja osobiscie uwazam ze zawsze znajdzie sie ktos wiekszy czy wiekszy kozak tylko ja nie zamierzam osobiscie tego szukac czy sprawdzac ) A jesli ktos zastanawial sie co zrobic w sytuacji niebezpieczenstwa lub spotkalo go cos przykrego (nawet niekoniecznie na rybach) i wolaby aby sie nie powtorzylo to mam nadzieje wyciagnie wnioski takie ktore go uchronia przed zlymi sytuacjami Jeszcze raz wszystkim zycze aby nikogo z forumowiczow nie spotykaly jakies sytuacje zagrozenia Pozdrawiam
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.