Dla głodnych (w czysto wędkarskim sensie) zmagań z białorybem mam dobrą wiadomość - Rudawa wreszcie budzi się do życia i coś się tam ruszyło Póki co bardzo nieśmiało. Brań jest niewiele i są bardzo anemiczne, do złudzenia przypominają najechanie woblerem na zgniłą roślinność wodną, a to niestety skutkuje spadami przez brak zacięć. No ale pokazały się wreszcie kleniki Zrobiłem sobie dzisiaj mały maraton, łowiłem lekko ponad 6 godzin i przeczesałem za ten czas dosłownie każdy metr rzeki od mostu na piastowskiej do ujścia do wisły. Efekt to 10 kontaktów z rybami, z czego wyjąłem 5 kleni i 1 pstrąga. 4 klenie spadły właśnie przez te złudne brania, jak się orientowałem, że to jednak ryba, a nie trawska, to już było za późno i tylko widziałem jak wypluwa woblera i odpływa. Co ciekawe wszystkie klenie i pstrąg mierzyły dokładnie 33cm Dopiero ostatni klenik lekko się wybił z towarzystwa i osiągnął oszałamiające 35cm. Do końca liczyłem na jakąś 40-stke, ale niestety, nie tym razem. Te co spadły, to z tego co widziałem też ok. 30-35cm. Ciekawe, że nie widziałem nigdzie żadnego mniejszego klenia, których to w lecie jest zatrzęsienie i nie miałem też kontaktu z okoniem, które na nizinnej Rudawie są przecież tak samo liczne jak i klenie (jeśli nie bardziej).
Jeden z 4 "standardowych" kleników dzisiaj:
Ten jeden troszeczkę dłuższy:
"Nizinny" pstrąg. Chudzinka w sumie, ale ciekaw jestem jak długo, biorąc pod uwagę obecną podobno nieciekawą sytuację na górskiej Rudawie, musiałbym tam za takim chodzić
Mam nadzieję, że teraz już powoli tylko ku lepszemu będzie szło (pogodowo) i za jakiś czas ryby ruszą się na poważnie.