 (336_280 pix).jpg)
Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 06.04.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Po godzinie pierwsze branie na woblerka i jazdaaa. Nieoczekiwanie złowiłem zbója, który jest w okresie ochronnym, więc przyzwoitość nie pozwala go pokazywać. Pokażę za to co zrobił z woblerkiem. O ile od zawsze wiedziałem, że w Siekach trzeba zmieniać oryginalne kotwiczki, o tyle do tej pory nie wiedziałem, że w Kenartach trzeba zmieniać i kotwiczki i kółeczka. To była jedyna ryba na woblerka, więc chcąc nie chcąc znów zacząłem się bawić robakami. Zabawa poskutkowała trzema braniami na silikonową imitację larwy ważki (chyba) Wszystkie wcięte, ale jedna ryba spadła.11 punktów
-
Zabawy ciąg dalszy Dziś mocny wiatr w poprzek stanowiska, aby cokolwiek zdziałać trzeba było przeciążyć zestaw, sporo strat z tego powodu bo plecionka chińska ale z porównań kolegów wychodzi, że #02 więc włosek. Pierwsze branie, mocne i zdecydowane, kijek do 3g i tyci plecioneczka a w podbieraku ląduje leszcz 49cm Później jeszcze trzy jazie, największy 46cm Trochę nudna ta zabawa ale ładne sztuki wpadają to nie jest źle, już ma być ładna pogoda więc trzeba będzie się zająć jakimiś innymi rybkami, wzdręgi a zwłaszcza karpie na gliniankach powinny się ruszyć już ładnie. Pozdrówki.11 punktów
-
Dzisiaj kolejny raz z rzędu zawitałem na tej samej zatoce co @jaceen. Ostatnio złowiłem kilka niedużych wzdręg, dzisiaj też złowiłem kilka mniejszych i na kiju miałem 3 ładne wzdręgi,dwie niestety wygrały walkę i po krótkim holu spadają, jedną na szczęście udało się podebrać, miała 34 cm. Jest to mój PB wzdręgi na spining. Cała akcja rozegrała się pod okiem Jacka 🙂 Dziękuję za zrobienie zdjęć @jaceen Łowiłem na blue bird do 1,5 g wyrzutu, plecionka ygk 0,3 oraz przypon 0,13 z żyłki muchowej, która dodatkowo wolniej tonie. Najwięcej brań miałem dzisiaj na micro tantę z główką 2 mm wraz z dorobioną jeżynką która również dawała spowolniony opad przynęty.11 punktów
-
Z jednej strony finezja, a z drugiej szukam wszelkich dziur, zakamarków, stref "beznadziejnych". I ta finezja nie bardzo do tych miejsc pasuje. Kiedyś omijałem podobne z daleka. Gdy zacząłem poznawać obyczaje wzdręg, to znowu mój świat wędkarski przewrócił się do góry nogami. Znowu trzeba przewidywać, jak przynęta ma pracować. Czy w opadzie, czy prowadzona jednostajnie, a może kombinacje różnych technik. Aptekarska dokładność w doborze obciążenia, kolorze i wielkości przynęt czasami decydowała, czy wracałem na tzw. zero. W sprzęcie przewiduję jeszcze zmiany. Jestem świadomy, że mogę sobie pozwolić odchudzić zestaw. Jednak nie będę przesadzał. Jedno, co sobie ustaliłem, to nie będę szedł w kierunku wędek bez dolników z uchwytem pod nadgarstek. To są bardzo specyficzne wędki. Praktycznie wszystkie poniżej 200 cm i z minimalistycznym cw. Uważam, że łowiąc wyłącznie z brzegu i w większości z utrudnionym dostępem do holu, byłoby to nieporozumienie. Stąd linka jest też trochę mocniejsza, by zwiększyć szansę i szybciej doprowadzić ryby do podbieraka minimalizując ryzyko. Zdaję sobie sprawę, że mogę tracić na ilości brań. Jednak coś trzeba było postanowić. Drżeć przy każdym braniu, albo mieć pewność, że dam radę wyjść z najtrudniejszej sytuacji. Ostatnio pochwaliłem sam siebie, że wytrwałem w swoim postanowieniu i nie przekroczyłem swoich ustalonych granic. Dzięki temu spełniło się moje marzenie. W końcu przechytrzyłem taką, która może okazać się jedyną w swojej karierze. Miara wskazała 41 cm. I nieśmiało twierdzę, że to był samotnik. Wzdręga wyskoczyła z miejsca, gdzie niby nic się nie działo. A pozostałe brania były w sporej odległości od stanowiska i rybki brały, jakby z jednego rocznika. Zdecydowanie innego rocznika. Przynętą była Tanta 25 mm na bezzadziorowym muchowym haku dociążonym koralikiem 2,5 mm. Sprzęt jakim łowię: - Dragon Finesse 245/0,5-7g - Ryobi Ecusima 1000 - Sunline Siglon 0,06 - fluorocarbon Azura Sawada 0,20 pzdr., jaceen11 punktów
-
Jak tu nie lubić poniedziałków?:) Około 16:00 jestem nad wodą i na samym początku zaobserwowałem stado kilkunastu pięknych wzdręg. Rozmiarowo, jakby jedna w jedną. Obszedłem je od ogona i podrzuciłem Larvę Multi z boku stada. Jedna z nich majestatycznie odbiła i skierowała się w stronę larwy. Na moment gumka zniknęła mi z oczu. Lekko zareagowałem. I zaczęła się walka. Jeszcze takiej przygody nie miałem. Szybko namierzone piękne stado, błyskawiczne branie, emocje i lądowanie super złotej rybki w podbieraku. Wszystko widoczne i w pełni zamierzone. Po tych emocjach uznałem, że dzień mam już zaliczony. Mogłem sobie pofolgować i zrobić luzacki obchód rewirów. Zrobiłem może ze dwa kilometry i w trakcie wydłubałem 3 wzdręgi. Przed zmierzchem wróciłem na sprawdzone miejscówki i emocji było jeszcze więcej. Pierwszy rzut i ładne branie. Niestety nie dowiozłem ryby. Po kilku chwilach jest kolejne. Wydłużający opad larwy zadziałał. Branie nastąpiło trochę głębiej niż zazwyczaj. Ale już tak jest, że te duże potrafią głębiej patrolować i jak młodzież przepuści smakołyk, to na koniec czeka duża sztuka i czasami daje się oszukać. Walka konkretna. Hamulec terkocze, ja mielę korbą jałowo, bo przez chwilę nie skracam dystansu. Dokręcam i powoli wjeżdża druga mega wzdręga. Złota i czerwona. Piękna. Jest większa od poprzedniczki i oceniam ją pod 38 cm. Doławiam jeszcze jedną, mniejszą i przenoszę się na kolejne miejsca. Czasu do zmierzchu nie ma dużo, ale o tej porze potrafią jeszcze duże nieźle namieszać. I tak się stało. Mam dwa brania i je psuję. Kolejne już trafione. Znowu hamulec "jęczy" i byłem przekonany po tych silnych odjazdach, że zaciągnął larwę duży leszcz. Jak dobrze, że się pomyliłem. Po chwili wynurza się kolejna, trzecia już tego dnia, wielka krasnopióra. Przy tych dwóch ostatnich miałem kibiców i ryby zrobiły na nich wrażenie. Nie dziwię się, bo to naprawdę wielkie okazy. Myślałem, że poprzedniego sezonu już nic nie przebije, ale dobrze czasami się mylić:) Flagman BlackFire 213cm/0,5-5g Ryobi Ecusima 1000 Seaguar PEx4/0,3 (0,090mm/2,9 kg)10 punktów
-
Nie byłem na rybkach prawie dwa tygodnie. Właściwie to czekam już na maj i na otwarcie sezonu na drapieżniki. Jednak dziś wzięło mnie jeszcze, aby wybrać się wieczorkiem na klenia. Bardzo zachęcił mnie dzisiejszy deszcz. Pomyślałem, że może lekko wzbierająca po opadach woda ożywi ryby. Plan był prosty. Godzinka nad wodą, kilka pięciocentymetrowych wobków, i wędka, którą ostatnio cały czas używam wieczorami, biała Abu Garcia Venerate, 2,74m, 5-20 gr. Pomyślałem, że wybiorę się do Parku Wschodniego nad Oławkę. Było to niegdyś moje ulubione kleniowe łowisko, ale zrobiło się zbyt popularne wśród biegaczy i spacerowiczów z psami i właściwie nie można tam już znaleźć spokoju. Miałem nadzieję, że deszcz wypłoszył to towarzystwo i chociaż raz w tym roku tam połowię. Niestety, gdy tylko zajechałem na parking przy parku, od razu zawróciłem. Parking był pełny i zauważyłem ludzi z dwoma dużymi psami. Szkoda. Miałem jeszcze plan B. Odcinek Odry, na którym jeszcze w tym roku nie byłem. Po dotarciu nad wodę pomyślałem, że zmiana miejscówki wyjdzie mi na dobre. Woda żyła. Wszędzie co i rusz spławiały się ryby. Przyszło mi do głowy, że zapewne to leszcze i inne krąpie, ale przynajmniej coś się działo. Chcąc sprawdzić teorię o krąpiach, przejrzałem pudełko z przynętami. Oprócz wspomnianych pięciocentymetrowych wobków były tam jedynie dwa mniejsze. Jaxon Pixel i Dorado Alaska 2,5cm. Resztę zawiozłem ostatnio do Wlenia na pstrągi i tam zostawiłem. Złożyłem pixela i prawie od razu, niedaleko od brzegu, mam fajną rybę na haku, która po chwili ostrej walki się spina. Myślę sobie - jest nieźle. Nie bardzo podobała mi się praca pixela więc zmieniłem go na Dorado. Kiedyś bardzo lubiłem te wobki, ale został mi już ostatni i to w malowaniu firetiger, którego nie lubię przy takich małych przynętach. Kupiłem go jednak, bo był w promocji. Dotąd jednak nic na niego chyba nie złowiłem. Do tego był uzbrojony pod pstrąga, w pojedynczy bezzadziorowy haczyk. Parę rzutów i znowu bęc. Tym razem siedzi. Ładny krąp. A więc jednak w to będziemy grać. Skoro nie ma się co się lubi... Znowu kilka rzutów, jakieś potrącenia, skubnięcia... Pomyślałem, że pora wydłużyć rzuty. Woblerek poleciał ile się dało wyrzucić z tej wędki i się zaczęło. Ale nie krąpie, tylko klenie. Co kilka rzutów branie, przeważnie takie mocne skubnięcia lub wręcz walnięcia. Właściwie więcej niż połowę ataków na wobka było od razu po wpadnięciu przynęty do wody. I to takie z gejzerami. Starałem się zamknąć kabłąk i zacząć kręcić jak najszybciej po dotknięciu powierzchni. To niesamowite uczucie, jak od pierwszego obrotu korbką czuje się ciężar ryby na wędce. Niestety, sporą ilość brań spartoliłem. Dość szybko postanowiłem zwiększyć swoje szanse na udane zacięcie, zmieniając pojedynczy haczyk na kotwiczkę (też bezzadziorową) ściągniętą z innego wobka i chyba trochę pomogło. Mam wrażenie, że wędka była trochę za mocna pod takie łowienie i chyba nie pomagała rybom dobrze zassać przynętę. Do tego trudno było nią dorzucić w obszar z braniami. Po dwóch godzinach musiałem już się zbierać i kiedy zawadziłem żyłką o płynącego bobra, a ten narobił okropnego hałasu na wodzie, potraktowałem to jako sygnał do odwrotu. W trakcie łowienia próbowałem też większych woblerów, ale były ignorowane. Ogółem doliczyłem się 27 konkretnych brań i było sporo drobniejszych skubnięć, potrąceń i nietrafionych ataków. Oprócz krąpia, złowiłem siedem kleni. Jeden był poniżej trzydziestki, a pozostałe to: 37, 39, 40, 41, 41 i 45 centymetrów. Do tego cztery konkretne rybki spieły mi się podczas holu. Wszystko na tego samego Dorado, który tak długo kazał na siebie czekać Wszystko z jednego miejsca, w godzinach od 20:30 do 22:30. Połowiłem sobie, lecz mam wrażenie, że musiałem chyba trafić na jakieś tarłowe zgromadzenie kleni. Lub rzeczywiście to ten deszcz je tak ożywił.10 punktów
-
Cześć. W środę byłem bardzo krótko. W niecałe dwie godziny miałem cztery brania i trzy ryby na brzegu. Dzień wcześniej złowiłem krąpia, leszcza, płoć i wzdręgę. A w środę trzy piękne wzdręgi. Nimfa Baffi Fly FishUP w kolorze jasnej oliwki zrobiła robotę. Chociaż na chwilę, ale musiałem zaglądnąć nad wodę, by je sprawdzić. I cóż, świetnie się sprawdziły na najlżejszej główce, w bardzo wolnym opadzie. Ta akurat jest dwukrotnie większa od nimfy Libry, ale widocznie rybom to nie przeszkadzało. Materiał jest na tyle miękki, że znikała w pyszczkach głęboko. Bez peana nie było szans je wydostać. Największą zmierzyłem (37 cm). Czwarta niestety wygrała, zrywając plecionkę. Gdy zrezygnowałem z Siglon Sunline, to zaczęły dziać się niedobre rzeczy. Mocno się zastanawiam, by do niej wrócić. I na deser skróciłem sobie spinning o szczytową przelotkę. 👊10 punktów
-
Mimo podobnych warunków trzymałem się swojego planu:) 34 cm Lekko i tuż pod powierzchnią. Miały być wzdręgi i były. Momentami balon z plecionki robił się przeokropny i trzeba było ustawiać się do rzutów po skosie. Prowadzenie w jednostajnym tempie z krótkimi pauzami na niewielki opad. Tego dnia królowała imitacja larwy ważki w kolorze brązu. Rybki wpadły też na larwę Libra Multi i na malutkiego jiga z kawałka Tanty. Doliczyłem się siedem wzdręg i jednego krąpia. Trzy wzdręgi powyżej 30 cm. Przez ostatnie ochłodzenie trudniej było łowić na upatrzonego. Fala też nie pomagała. I ten wiatr;)10 punktów
-
Chyba kątem oka obserwowałem ten kijek - raz nawet w akcji. Wyglądało to kozacko. Gdzie mi do Ciebie z moim Team Dragonikiem 3-14, a jednak w końcu i ja się przełamałem i tym "kijem od szczotki" (w porównaniu z cytowanym, bo w rzeczywistości to piękny parabolik) oszukałem pierwszą odrzańską rybkę na imitację... nawet nie wiem czego. Wygląda jak biały robak, ale jest ze 2 razy większy, więc może gąsieniczka? Wiatr mi też nie pomagał. Z tyłu głowy miałem jakieś koraliki muchowe, które przez Forumiaków są stosowane, a w dzisiejszych okolicznościach gramowa główka leciała chwilę do przodu i wracała prosto pod nogi. Założyłem 2g i dopiero mogłem tym jakoś sensownie rzucić, a nawet naśladować to o czym wcześniej pisałeś i chyba nawet "turlać" ją po dnie. Zauważyłem, a właściwie bardziej poczułem trzy brania - jedno wykorzystałem. Bawiłem się tak pewnie z godzinę i pękłem. Woblerki bardziej mnie kusiły. Okazało się, że te skuteczne jeszcze tydzień temu, dziś w ogóle nie miały wzięcia. Zacząłem kombinować z mniejszymi, płycej schodzącymi i trafiłem. Dzisiaj moim kluczem okazał się Siek Bzyk 3,5cm. Brań miałem może z pięć - zaciąłem dwa. Ostatnią rybą dnia i chyba pierwszą moją woblerkową był wyrośnięty krąp. Wcześniej trafił się jeszcze fajny jazik. Dlatego wytrzymałem tylko godzinę Woblerek to jednak inna bajka, która się nie nudzi (przynajmniej mi). Dlatego chętnie przypilnuję miejscówki, gdy Ty będziesz się uganiał za karpiami10 punktów
-
Moim sprzętem nie więcej niż 5-7 m. Jeżeli jest potrzeba sięgnąć dalej, to zwiększam masę samej przynęty. I wtedy zakładam "tłuściejszą" tantę, a przeważnie wystarczy Larwa Libry Multi. Na tym samym haku i z tą samą główką leci prawie drugie tyle. Opad tej larwy jest chyba wolniejszy od tej mikro tanty. Larwa jest pływająca. Dopowiem, że łowię przeważnie w miejscach, gdzie głębokość jest w granicach 0,5-1 m. Ostatnie ładniejsze 35 i 37.10 punktów
-
Cześć. Za nami długi weekend majowy i początek sezonu szczupakowego. Szczęśliwie udało się w każdy dzień tego weekendu być na rybkach i chociaż szczególnych rewelacji nie było, to było sympatycznie i dwa nowe PB wpadły 😉 1 maja Długo wyczekiwane rozpoczęcie sezonu na prawdziwe drapieżniki. Kompletowany już od dwóch miesięcy sprzęt, nowe przynęty i duże nadzieje. Do tego zapowiadana dobra pogoda. Mimo, że tego dnia miałem w perspektywie rodzinny wyjazd na majówkę, postanowiłem z rana pojechać poza Wrocław, na upatrzoną pod szczupaki, stojącą wodę PZW. Nad wodą sporo ludzi, choć głównie stacjonarni, ale znalazłem dla siebie trochę miejsca. Już w pierwszym rzucie miałem okazję rozpocząć godnie sezon. Szczupak, na oko sześćdziesiątak, wyskoczył spod trzcin w momencie, gdy już wyciągałem z wody woblera. Narobił chlupotu, ale nie trafił. No to będzie eldorado, pomyślałem 😁 No, ale nie było. Udało mi się wypracować dwa szczupaczki poniżej czterdziestu i okonia. Na deser zaliczyłem PB. Takiej dużej i ciężkiej jeszcze nigdy nie wyciągnąłem, a kilka już się zdarzyło. Chwyciła za kotwicę i mocno trzymała. Co ciekawe trzymała też kawałek przyponu od zestawu karpiowego. Bardzo drapieżna 😁 2 maja Szybki wieczorny wypad na Zalew Wrzeszczyński, w miejsce gdzie wpływa do niego rzeka Bóbr. Celem miały być bolenie na przynęty powierzchniowe. Nie widziałem aktywności boleni i nic nie złowiłem, jednak miałem chwilę dużych emocji. Animowałem właśnie woblerka WTD, ściągając go w miarę szybko do siebie, gdy zauważyłem, że w ślad za woblerem podąża i wciąż wzbiera fala generowana przez dużą rybę. Im bliżej był woblerek, tym fala rosła, lecz gdy zostały już ostatnie dwa metry ryba zrezygnowała i zawinęła z powrotem. Został po niej tylko duży wir i trzęsące się ręce... 3 maja Zaplanowana od dawna wyprawa z moim ojcem i braćmi na pstrąga do Spindlerovego Mlyna. Pojechaliśmy typowo rekreacyjnie, aby uczcić urodziny mojego taty. W planie mieliśmy cztery godzinki łowienia na spinningi, a później jakiś dobry obiad w czeskiej knajpie. Na samym początku zaliczyliśmy potężną, ale krótką, burzę z ulewą. Na szczęście jeszcze nie zaczęliśmy wtedy łowić i przeczekaliśmy ją pod daszkiem. Później pięknie się wypogodziło i nad wodą zrobiło się wprost gorąco. Sporo ludzi tego dnia pływało na belly boat'ach, łowiąc na muchę i widzieliśmy, że co i rusz targali jakieś pstrągi. My z brzegu, na spinningi, mieliśmy problem żeby sięgnąć do ryb i skłonić je do brania. Ogólnie złowiliśmy trzy pstrągi i kilka spięliśmy, a do tego wpadło kilka okoni. Ja zaliczyłem cztery całkiem przyzwoite okonie. 4 maja Po powrocie do Wrocławia postanowiłem podsumować majówkę szybkim wypadem o zmierzchu nad Odrę. W planie miałem przetestowanie kilku zakupionych niedawno przynęt na bolenia. Znowu nie było widać żadnej boleniowej aktywności. Nic się nie działo, jednak dosłownie w ostatnim rzucie przydzwonił, tuż przy brzegu, niezły kabanik. Ale nie boleń 😉 Miarka pokazała 52 cm. Moje nowe PB 💪 To była dobra majówka. Było trochę przygód, było trochę emocji, będzie co wspominać 👊9 punktów
-
Co się stało, że ja kleni nie łowię?:))) Ostatni dzień kwietnia i ostatki podchodów w tej części pory roku za wzdręgami. Mieszałem wodę razem z Larry_blanka na największej wrocławskiej zatoce. Wiatr tego dnia nam nie sprzyjał. Dzień wcześniej było z nim lepiej. Kilka fajnych ślicznotek przechytrzyliśmy. I wiem, jak będę planował przyszłe wędkarskie sezony. Z pewnością okonie pójdą w odstawkę. Nie ma sensu. Co mi radości przyniosły wyprawy na wzdręgi, to trudno opisać. Finezja, minimalizm i bardzo dużo fajnych ryb. Gdyby garbusy, choć w przybliżeniu takie się trafiały, to inna rozmowa. Jednak uganiać się przez parę miesięcy za kilkoma lichymi pasiakami, to już jakiś wędkarski masochizm. Wzdręgom należy się przerwa. Może wrócę do nich w czerwcu? Zaczyna się trudny okres, bo do gry wracają drapieżniki. Będzie dylemat. Podsumowując, kwiecień miałem bardzo udany. Setki pięknych ryb. Wędki gięły się aż miło. Komary nie gryzły. Temperatury mocno nie dokuczały i kolejne rekordy odhaczone w CV. Sprzęt, jak w poprzednim wpisie. PS Trochę z innej perspektywy;)9 punktów
-
W sobotę rano pojechałem na Widawę zobaczyć czy coś ruszyło z życiem na niej. Niestety brak aktywności ryb, spiningowałem tam 2 godziny później pojechałem na jeden z kanałów Odry za wzdregami, strasznie ciężko było łowić przez dość mocny wiatr jednak udało się sporo wzdręg złowić. Były to głównie ryby do 25 cm ale na delikatnym zestawie i taka ryba daje sporo zabawy. Trafił się jeden rodzynek równe 30 cm, ta już pięknie walczyła. Wszystkie brania na pomarańczową larwę od libra lures.9 punktów
-
Dziś po południu znów na jaziowej miejscówce. Dzień zupełnie inny, ryby przyklejone do dna i praktycznie nie aktywne. Kolega łowiący na wobki nie złowił ani jednego. Trzeba było turlać przynetę po dnie a i tak połowa brań nie wykorzystana a do tego jeden ładny spadł. Kolory tez inne działały niż ostatnio. Dłubanina do granic wytrzymałości nerwowej. W sumie trzy ryby na brzegu w tym jeden 45cm, gruby i bardzo silny. Nie wyszedł do wierzchu po zacięciu tylko szedł dnem jak nie jaź. Tak patrząc na jedną z rybek zdałem sobie sprawę, że bardzo wiele ryb, które tu złowiłem, jest pokaleczonych w charakterystyczny sposób. Wygląda na ślady kormoranów, rany po dziobie bo do niczego innego nie potrafię tego dopasować. Straszne te ptaszyska jak 40+cm ryby tak pokaleczyły w takiej ilości. Podejrzewam, że na zimowisku gdzieś je męczyły.9 punktów
-
W sobotę widziałem jak łowisko gaśnie przed tym załamaniem pogody. Wieczorem zamiast zaczynać się ruch drobnicy i wszystkiego co żyje w wodzie wszystko cichło aż zapadła zupełna cisza na wodzie. Dziś wolny dzień, pojechałem zobaczyć co z karpiami i wzdręgami, glinianka nadal jak martwa, jedno niewyraźne przytrzymanie. No to rzeka, tam zawsze jest nadzieja. Wiatr w plecy to rzadkość na tej miejscówce ale i szanse wzrastają zwłaszcza jak max co sie zakłada to 1,5g a najczęściej 0,5-1g. Piękne, ostre ale krótkie branie i jazzzzda, idzie dnem a po chwili ląduję leszcza. Pięknie zapięty za górną wargę: Dłubiemy dalej, ładny jaź i jeszcze kilka, wszystkie powyżej 40cm. Na innym miejscu dwa-trzy szybkie strzały w tantę, za kolejnym razem nie przegapiam brania i ląduję pięknego, odrzańskiego krąpia. Dla wielu byłby już ładnym leszczem Wiedziałem, że to brania nie jazi ani nie leszczy bo właśnie krąpie tak specyficznie biorą, podobnie do płotki ale wiem, ze płotek czyli tych odrzańskich PŁOCI za którymi ganiam późną wiosną/wczesnym latem, jeszcze nie ma w łowisku. Na koniec dnia sandaczowy strzał w 2,5cm tantkę i znów jazzzda ale z wyjściem do wierzchu. Trochę już mnie przewiózł po łowisku ale długi podbierak pięknie zakończył zabawę. Znów piękny, rzeczny leszcz. W sumie dzień zakończony 10 pięknymi rybami. Pozdrówki.9 punktów
-
9 punktów
-
Na rybach nie byłem ponad 3 tygodnie. W końcu uporałem się z obowiązkami i wyskoczyłem na 2,5h na moją ulubioną kleniową miejscówkę. Brań bardzo dużo. Już w pierwszym rzucie mam ładnego klenia 48cm. W dwóch kolejnych rzutach też mam brania. Tej nocy w każdej miejscówce bez wyjątku miałem brania. Spiął mi się ładny jaź. Tego wieczoru łowię 3 klenie i jednocześnie pierwszą pięćdziesiątkę w tym sezonie. Brań >10.Było super!8 punktów
-
Jeszcze jedna próba powtórzenia kleniowego eldorado. Miejsce to samo, podobna pora. Tym razem cztery brania, z czego dwa wykorzystałem. 40 i 47 cm.8 punktów
-
Dzisiaj pierwsze pływanie w tym roku, płytka zatoka zalewu rzeszowskiego. Ultralajcik i małe silikony, głównie tanta 35 mm , na mniejsze przynęty waliły ukleje więc troszkę grubiej poszedłem W ręce kilka wzdręg, kilkanaście okoni i dwa leszczyki takie do 30 cm. Największy okoń 22 cm i wzdręgi 25, 27 cm lecą do GP. Widziałem ładnego jazia , dwa razy wyskoczył nad powierzchnię , ja mam swój PB na 53 cm ale ten miał dużo więcej8 punktów
-
U mnie płocie się trą, leszcze też. Trzeba kombinować i omijać te miejsca. Okonie w kratkę. Przyłowiłem kilka i część z nich jeszcze dobrze lały mleczem. Ratuję się wzdręgami, bo one jeszcze mają trochę czasu. W mojej ocenie to jest najtrudniejszy czas na wędkowanie. Gdybym miał w zasięgu pstrągową wodę, to pewnie dla spokojności bym za nimi chodził. Tylko, czy byłby to na pewno dobry pomysł? Coraz szerszym echem odbija się wiadomość z wynikami po zawodach spinningowych na rzece Bóbr. Trudno to komentować. Szkoda tylko zawodników, bo nikt nie chciał przecież takiego scenariusza. Co to się stało? https://wroclaw.pzw.pl/brepo/panel_repo/2025/04/14/rxneh8/generalna-bobr-2025.pdf To już wolę swoje wzdręgi. Nawet krąpie, bo przynajmniej wiem, że coś żyje w Odrze. W poniedziałek złowiłem trzy, a w środę około dziesięciu. Trzy największe miały 33-35 cm. Dla dociekliwych to rozstaw ramion w moim podbieraku ma 40 cm. Wzdręgi jeszcze się mieściły do środka. Trochę im brakowało do tej magicznej cyfry. Przynęty bez zmian, Tanty i Larva Multi. Chociaż dzisiaj już więcej łowiłem z szybszego opadu i delikatnego podbijania przy dnie z główką jigową 0,4 g. I pewnie z tej przyczyny pojawił się jeden krąp. Łowiskiem była Odra i jej zatoki. Dla odmiany sprawdzałem, jak łowi się żyłką. Średnica 0,14 i nie polecam. Z żyłki robi się spirala i na lżejszych przynętach nie wygląda to dobrze. Dodatkowo zsuwała się ze szpuli bez kontroli. Jedyna zaleta, to nie stosowałem przyponu. Cieńszymi żyłkami nie łowię, to nie drążę dalej tematu. 👊8 punktów
-
Dzisiaj postanowiłem odwiedzić rejony za granicami dolnegośląsk-było warto 😁 Okonie walą z powierzchni aż miło, a widok pasiaków 40+ które cmokają i ganiają nie małą drobnice bezcenne. Nie wiem jak to się stało że nie miałem Popperów 🤦 ale dałem radę gumkami, ShadTeez 7 cm na główce 5g wysoko i w miarę szybko prowadzony dał kilka rybek. Jeden duży spada przy łodzi, reszta wycholowana lecz ryby w okolicach małej 30cm nie mierzone. Dodaje 38.5cm/34cm/44.5cm7 punktów
-
7 punktów
-
Wczoraj pojechałem wybadać miejscówkę na której jeszcze nie łowiłem. Dziki Wisłok poniżej miasta. Przy takim stanie wody jak obecnie za bardzo ciągnie a woda jeszcze zimna żeby tam kleń się kręcił. Dlatego nie miałem brań. Przy niższym stanie rzeki i ciepłej wodzie na brodzonego powinno być ciekawie W takim osłoniętym miejscu za mostem, taka klatka z kręcącą się wodą jedyna rybka na wędce. Zaskoczyła mnie ta grubiutka płotka ( 26 cm ) bo larwa to prawie 4 cm silikonu i do tego spory hak pod klenia , ale idealnie w pyszczek wzięła7 punktów
-
Pogoda jak pogoda ale na dwie godzinki po południu wpadłem podłubać karpiki. Długo nie mogłem ich znaleźć, poszły daleko i głęboko a do tego nie chciały reagować na żadną przynętę. Jak się już wstroiłem to pacnąłem malucha a ładny mi poszedł z przynętą, w trakcie holu obciął plecioneczkę. Trzeba będzie pamiętać o przyponie z FC. Po takim epizodzie zwiały nie wiadomo gdzie a już nie miałem czasu aby je znaleźć.7 punktów
-
Uczestnictwo w konkursie trochę zobowiązuję więc szukam klenia 50 tki mimo, że trochę mi się to już nudzi. Urozmaiceniem są coraz to nowe odcinki które odwiedzam a także ciekawe przyłowy - jazie, płocie. Nie do końca są przyłowem bo jednak okazuje się, że albo miejsce jest kleniowe albo jaziowe czy płociowe. Trafiają się też krąpie i to całkiem spore i silne ale przyznam że trochę zawiedziony jestem jak pakuję krąpia w podbierak. Klenia 50 cm trafiłem 03.04 w miejscu w którym właśnie na niego liczyłem. Jeszcze fajniejszy 54 cm dał się oszukać 09.04. Miejsce mi nieznane ale było takie, że albo fajna ryba albo nic. Metoda to wędrówka z bolonką wzdłuż rzeki. jaceen 2. suchi 35+ 46,5 +41 =122,5 3. andrutone 4. SebaZG 38 5. Konrado 49, 50, 55 = 154 6. RafalWR 50, 54, 46 - 150 7. Jamnick856 punktów
-
5 punktów
-
Wczoraj powtórzyłem pływanie na tej samej zatoce co ostatnio. Tez ciepło i słonecznie ale wiatr za silny. Dobrze że miałem linkę i mogłem się podwiązać do trzcin bo nie dało rady ustać w miejscu. Pod wieczór dopiero uspokoiło sie i można było fajnie połowić. Złowiłem jednego okonia pod 20 cm , małego bolenia z 15 cm i kilkanaście wzdręg. Największa na 28 cm leci do GP.5 punktów
-
Kilka wyjść na ryby za mną w ciągu ostatnich 2 tygodni, wszystko na pickerka i dzisiaj druga wędka na metodę . Spinning odstawiony na razie do kąta Niestety sama drobnica wyjmowana, sporo płoci ale tylko jedna poważniejsza jeszcze z przed świąt na 29 cm a mniejszych niż 25 postanowiłem nie zgłaszać. Trochę kleni takich do 30 cm, leszczyki też nie przekroczyły 30. Dzisiaj 7 karpików, takich w granicach 30 cm i jeden średni leszcz. Ogólnie to słabo, ryby zainteresowane tarłem nie jedzeniem5 punktów
-
🐣Dobry:) Na grupach we Wrocławiu alarmują, że tradycji stało się zadość. W kulminacyjnym momencie, gdy trwa składanie ikry płoci i zaczął podchody leszcz, to z niewiadomych przyczyn poziom Odry opada +/-50 cm. Rok w rok powtarza się taka sytuacja. Mamy suchy kawior na święta. Przy okazji. Staram się coś wydłubać z wody zanim ruszę na okonie i czasami się udaje. Ostatnio trafiłem kilka rybek i w tym dwie fajne wzdręgi. Tradycyjnie do wody leciały na najlżejszych główkach Larva Multi, Tanty, lub inne silikonowe imitacje larw.5 punktów
-
Ostatnio łaziłem po różnych wodach, coś tam sie działo ale bez szału, wczoraj na Odrę szukać płoci. Miejscówka już ładnie żyje, pierwszy był okonek a później ukleja i dwie nie duże wzdręgi. Dziwne bo nigdy tam ich nie było, płoci ani śladu. Czarny jak asfalt lechol spadł po kilku sekundach a za chwilę przystojny kleń pacnął w tantę na 0,25g główce. Wieczorkiem wyszedł jazik na żer, chwilkę pokombinowałem i wylądował w podbieraku. Strasznie sponiewierany życiem, pewnie już po tarle. Był też ładny krąp ale ten to obraz nędzy i rozpaczy, cały poharatany, nie wiem co go mogło tak urządzić. Strasznie dużo ryb, tej wiosny, które poławiam, nawet spore sztuki, pokaleczone, nigdy tak nie było. I to są, bardzo często świeże rany, masakra jakaś.4 punkty
-
Nie dawał mi spokoju ten kleń 46 cm. Zawziąłem się żeby go podmienić. No i zamieniam na 50 tkę. To była trzecia wyprawa na odcinek, który dopiero co poznałem. Do obłowienia dwa miejsca - mało ale fajne. Raczej nieprędko wrócę do łowienia kleni. Czas na inne gatunki i metody. Bolonka rozbrojona. jaceen 2. suchi 35+ 46,5 +41 =122,5 3. andrutone 4. SebaZG 38 5. Konrado 49, 50, 55 = 154 6. RafalWR 50, 54, 50 - 154 7. Jamnick854 punkty
-
Mało casu, kruca bomba, mało casu, ale ... Na pobliskiej gliniance, kilka dni temu, dopadłem ładne wzdręgi. Trzeba było się nakombinować ale jak siadła to ładna. Wczoraj godzinka przed wieczorem, pędzę, patrzę a tam żaby się pier....lą na całego na wzdręgowej miejscówce, całe stado wiec o wzdręgch zapomnij, wypłoszone przez agresywne potwory. Dobra, bierzemy się za karpie, pierwsze "branie" i jazda na całego, ze 100 metrów po czym luz. Wyjmuję łuskę ale jaką łuskę... Za jakiś czas przygięcie wklejki i jazda, po chwili w podbieraku ląduje pierwszy w tym roku: A na koniec zagadka, do czego to miało służyć? Kolega wyłowił obok, to na górze, za co trzymam to łącznik do methody a plecionka grubości karpiowej.4 punkty
-
To i ode mnie parę słów. 1 maja w poszukiwaniu szczupaka z pontonu. W sumie 3 szt. ale największy ten bidok 55 cm na woblera z rzutu. 2 maja pierwsza nocka nad rzeką. Dojeżdżam dopiero o zmroku, mocno nęcę i póki mam siłę to do 0:30 przerzucam leszcze 40-50 cm. Rano dużo słabiej, pojedyncze leszcze, niewielka brzana i ładny jak dla mnie kleń 45 cm. W kwietniu zaliczyłem nietypowe zawody. Koniec sezonu na łowisku trout area i zawody spławikowo/ gruntowe (do wyboru) mające na celu odłowienie tęczaków. Stosuję patenty z podlodowki i łowię grubo. 60 szt. i 27 kg, kolejne 20-30 ryb spada podczas holu ze względu na haki bezzadziorowe i szybkie hole. Tak czy inaczej wygrywam o ładnych parę kilo, tylko 3 osoby przekroczyło 20 kg reszta dużo słabiej. Kilka ryb ładnych 40-50 cm i też złowiłem najwiecej ryb powyżej 40 cm w całej stawce. Na drugi dzień wszystko mnie boli, chyba jestem za stary na takie wyścigi.😜 Mało łowiłem w kwietniu, ale miałem dni grubego łowienia karpików i pojedyncze wypady muchowe.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Dokładnie , tragedia. Pamiętam ten odcinek Bobru sprzed ładnych kilku lat , nie powiem , brało. Od świtu do południa zdarzało się przerzucić kilka kompletów pstrągów i lipieni ( oczywiści C&R) . Później było już tylko gorzej , szkoda rzeki , ma duży potencjał , nawet głowacica znalazłaby stanowiska dla siebie. Ale wyniki zawodów o czymś świadczą - ryby brak. To samo stało się w tym roku na Białej Lądeckiej. Cała Polska opłaciła Wałbrzych i ładowali do reklamówek te nieszczęsne tęczaki , i to spinningiści z pierwszych stron gazet. W 2 tygodnie wyczyścili rzekę ( uciekło 22 tony ryby). A tak w ogóle to w sobotę lecę na pstrąga , ale na całkiem inną rzekę . Zdrowych i spokojnych Świąt dla całego haczyka.pl3 punkty
-
Prima Aprilis - poniekąd dzień dla mnie szczególny. Wiele lat temu właśnie pierwszego kwietnia przyjechałem do Wrocławia mówiąc dziewczynie, którą odwiedzałem, że się tu przeprowadzam. Oczywiście data nie była przypadkowa. Żart na tyle mi się spodobał, że się nie udał - Wciąż tu jestem . Ten dzień i ta rocznica to kolejny pretekst, by coś celebrować - najlepiej nad wodą. Pojechałem prosto z roboty, a biorąc do serca radę @Fido Angellus - zacząłem od końca. Pierszy rzut, przytrzymanie woblerka i ciach. W podbieraku ląduje jazik. No zna facet miejscówkę jak mało kto, trzeba mu to przyznać - myślałem uwalniając rybkę. Chwilę potem drugie ciach i jest leszczyk. Kolejny raz wyobraźnia kreśliła scenariusz wg którego rozbijam wędkarski bank i kolejny raz mnie zwiodła. Przez kolejne trzy godziny nie działo się kompletnie nic. Wyjąłem nawet obrotówki, z którymi zwykle czekam kilka tygodni dłużej, ale to nic. Podejrzałem wędkarza, który mnie minął i łowił na silikonowe robaki (tak mi się przynajmniej wydawało). Też ich ostatnio nakupiłem z myślą co prawda o majowych wzdręgach na płytkiej wodzie stojącej, bo tam to jakoś ogarniam i nie muszę się zastanawiać, czy poprowadzić przynętę 30, czy 60 cm pod wodą, która ma maksymalnie metr. Wzdręga jak będzie chciała to i tak ją zobaczy i zassie. Natomiast na rzece i to sporej póki co kompletnie tego nie czuję. Dzisiaj też nie poczułem, choć miałem wrażenie, że jedno dosyć wyraźne pstryknięcie było. Gdy obrotówki i robaki nic nie dały, wyciągnąłem pudełko z mniejszymi woblerkami, których praktycznie nie używam poza latem. Te ani nie chciały latać, ani głębiej schodzić... no dramat, ale kombinować trzeba do skutku. Na dnie plecaka miałem jeszcze jedno pudełeczko, które jest tam zawsze, a w nim woblerki, których nie czuję i te, które wciąż czekają na swój chrzest. W sumie to jedno nie wyklucza tu drugiego Miedzy nimi był malutki "krąpik". Tak się przynajmniej nazywa. Mam ich kilka i są skuteczne, ale ten z uwagi na malowanie, które kompletnie niczego nie przypomina jakoś mi nigdy nie pasował. W akcie desperacji doczekał się swojej szansy. Woblerek jest wolnotonący więc wypuściłem go daleko licząc, że w końcu dosięgnie dna, a gdy uznałem, że już to zrobił, przytrzymałem go na jak się okazało bardzo długim "dyszlu" i wtedy nastąpił taki strzał, jakie już tu wielokrotnie opisywałem. Gdy chwilę później ryba chlapnęła na powierzchni byłem pewien, że to jaź, a gdy później zamiast grzecznie iść w moją stronę poszła w swoją pokazując że nie toleruje sprzeciwu - pomyślałem, że ten jaź to będzie moje nowe PB. Hol trwał pewnie z pięć minut i przez ten czas ryba nie pokazała mi sie choćby na chwilę. Gdy w końcu oboje porządnie poczuliśmy ten hol wyszła na powierzchnię dopiero pod moimi nogami. To był leszcz i choć nawet w tym roku złowiłem już dłuższego to ten był nieporównywalnie silniejszy, a gdy go oglądałem w podbieraku sprawiał wrażenie także o wiele masywniejszego. Tym sposobem uświetniłem rocznicę przyjazdu do Wrocławia, a niechciany "krąpik" awansował do pudełka "pierwszego wyboru"2 punkty
-
2 punkty
-
Dziś też popadało, więc zapragnąłem powtórki z rozrywki. Przygotowałem się lepiej sprzętowo i oznaczyłem na wędce 40 i 50 cm, aby nie tracić czasu na mierzenie 😉 A na wodzie dziś cisza i spokój, czasem tylko coś niemrawo sìę chlapło. Przez dwie godzinki doczekałem się jedynie trzech nieśmiałych skubnięć. Sytuacja wróciła więc do "normy".2 punkty
-
Cześć. Gdyby komuś umknęło, to od soboty złowione okonie można wstawiać do tabeli. W naszej planowanej przerwie przyłowiłem kilka malutkich. Zastanawiające jest to, że w poprzednie sezony, przy łowieniu wzdręg przyłowy były częściej. Ostatnio kilka razy próbowałem sprawdzić miejsca, w których nie było problemu o pasiaki i dramat. Nic. Pustynia. Patrząc na tabelę, mamy wiele do zrobienia;) Lp Zawodnik Max Średnia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 SUMA 1 Wędkarz i Ryba 37 32,8125 33 35 36,5 30 37 28 31 32 262,5 2 McGregor 27 9,75 22,5 23 25 27 0 0 0 0 0 0 97,5 3 Budek 39 7,6 39 37 0 0 0 0 0 0 0 0 76 4 Jaceen 25,5 2,55 25,5 0 0 0 0 0 0 0 0 0 25,5 5 RafaLWR 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 6 krznow 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 7 moczykij 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 8 SebaZG 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 9 suchi 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 10 Płatek88 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 11 Larry_blanka 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 12 Elast93 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 13 jamnick85 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 14 kejk71 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 15 Kamileq 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 16 Zbynek1111 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 17 Buczi03 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 18 Fido 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 19 maniu394 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 02 punkty
-
1. Konrado 49, 50, 55 = 154 - RafalWR 50, 54, 50 - 154 2. suchi 35+ 46,5 +41 =122,5 3. SebaZG 38 + 0 + 0 = 38 4. andrutone - Jamnick85 - jaceen Cześć. Gratuluję pięknych kleni. Zazdroszczę:) Zacznę od usprawiedliwienia. Wkręciłem się we wzdręgi i przeholowałem. Andrutone przypomniał mi, że w tym roku mamy nieco skrócony czas, aby się wykazać w kleniach. Pamięć mnie zawiodła i zadziałało przyzwyczajenie, że rywalizujemy zazwyczaj do ostatniego tygodnia kwietnia. W niedzielę zabrałem pickera i o 15:00 byłem nad wodą. Nie dopuszczałem myśli, że nie uda się złowić choćby jednego do tabeli. I klops. Miałem z dziesięć brań i z tego skutecznie wyjąłem pięć ogromnych krąpi. Za kleniami miałem chodzić w nadchodzący tydzień. Za gapiostwo okrutnie przypłaciłem ligowym wielkim zerem w tabeli. Dla mnie to ujma:) Jakoś się z tym prześpię i postaram, jeszcze przez kilka dni nacieszyć wzdręgami. Bardzo polubiłem je łowić. Powiem szczerze, że w tym okresie roku są ciekawsze w łowieniu od okoni. Takie wyrobiłem sobie zdanie. Być może jest to efekt mizernych okoniowych wyników. Ostatnio zaczęły pojawiać się jako przyłowy i niektóre jeszcze polewały mleczem. Wstępnie ułożyłem tabelę. Konrado i RafalWR nie schodzą poniżej swojego poziomu👏👍💪🔥. Mieliśmy mało czasu, a jednak średnia powyżej 50, tylko u nich się pojawiła. Pięknie dziękuję, że się kolejny raz chciało. Uwierzcie, każdy wpis działał motywująco. Powtórzę się jeszcze raz, z mojej strony nieuwaga spowodowała, że na ostatnią chwilę chciałem ratować swój wynik. Gratuluję zwycięzcom. Serdecznie dziękuję za wpisy i mocnego wędkarskiego przygięcia:) Największe klenie tej edycji. 55 cm Konrado 54 cm RafalWR2 punkty
-
Wszystkie miały podobny uśmiech;) trochę na południe od Mietkowa. Muszę się zebrać w końcu i napisać porządnego posta o tym czego się przez ostatni rok nauczyłem, bo pewnie się to wszystkim może przydać na wakacjach. W zeszłym roku przez pierwszy miesiąc czy półtora nie byłem w stanie ani jednej ryby złowić. Teraz w tydzień złowiłem więcej niż przez całe 2 miesiące wakacji rok temu.2 punkty
-
Tego dnia zostawiłem kilka kilometrów za sobą i odwiedziłem pięć odrzańskich zatok. Dzień dość wietrzny i z mikro gumkami większość odwiedzanych miejsc nie nadawała się do łowienia. Połowę zajęło przemieszczanie się, a w pozostałym czasie zaliczyłem, tylko dwa brania. Ale one wynagrodziły cały trud. Dwie piękne wzdręgi (30 i 36 cm) zassały Tantę 25 mm. Trwaj chwilo, jakże jesteś piękna:)2 punkty
-
1 punkt
-
Ostatniego kwietnia wybrałem się pod wieczór na nowo wybudowaną opaskę na Wisłoku w mieście. Chciałem sprawdzić czy klenie już weszły na płytkie odcinki rzeki, jak wygląda samo łowisko bo wcześniej ten odcinek rzeki był tak zarośnięty drzewami że nie dało się na nim łowić. Godzinka przed zmrokiem i godzinka po zmroku. Ta pierwsza godzina to dosłownie eldorado, brania prawie co rzut, bez względu na rodzaj przynęty, mały woblerek brania na woblerka, zmiana na obrotówkę też są brania, rzucam małą wahadłóweczką walą w nią aż miło Niektóre takie łupnięcia że aż korbkę kołowrotka z palców wyrywało. Pewnie teraz pomyślicie to ile on ryb zdążył wyjąć i jakie to były potwory ? No sam jestem w szoku, w ręce miałem dwa małe kleniki Ryby dosłownie odbijały się od przynęty, sprawdzałem kotwiczki i haczyki bo może stępione , ale nie, wszystko ostre, ryby nawet nie że spadały tylko nie czepiały się. Nie mam pojęcia dlaczego tak to wyglądało. A jak wyglądała ta godzinka po zmroku ? Martwa woda, myślałem że jak się zrobi ciemno to dopiero ryby się uaktywnią a tu nawet skubnięcia nie miałem. Ale przynajmniej wiem że miejscówka ma bardzo duży potencjał jeśli chodzi o ryby.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Też zostałem godzinę po zmroku, ale nic się nie wydarzyło. Bardziej liczyłem na klenie za dnia. Wziąłem pudełko smużaków i przeszedłem się od ZOO do Wyspy Opatowickiej. Tam jest o tyle trudno, że nie wiesz, co się przed kilkoma minutami działo. Dwie ostrogi spalone, bo dzieciaki bawiąc się, waliły kamieniami w wodę. Kolejne dwie przez wyprowadzaczy psów. Co do łowienia, to na jednej z "główek" trzy razy podchodził pod żuka ładny kleń, ale za każdym razem, jakby rezygnował. Miałem około dziesięciu brań i złowiłem trzy nieduże kleniki. Zacząłem od os. Gdy pierwsze branie miałem na żuka, to już do końca przy nim zostałem. Na ostatnie minuty przed zmierzchem założyłem Instyncta3 i trafiłem przyzwoitego jazia. Do tabeli nie mam nic do dodania. W środę byłem w centrum z pickerem. Brań miałem podobną ilość, co przy smużakach. Trzy ogromne krąpie złowiłem i jedno branie z czymś przyzwoitym zepsułem. Krótka walka i luz. Pozostałe brania efektowne, ale nie wcięte👊1 punkt