Cześć!
Na kilka dni długiego weekendu(tygodnia) wpadłem odwiedzić rodzinne strony. Pakując się oczywiście zabrałem muchówki ale i wyjątkowo spina . Miesiąc maj więc cel oczywisty mucha i kropokowańce. Po dojechaniu na miejsce, szybkie przywitanie z wszystkimi i lecę nad wodę. Miejsce najbliższe moim rodzinnym stronom czyli Kwisa w początkowym odcinku. W tym roku jest bardzo słabo z pstrągiem a na płyciznach, których pełno jest na odcinkach, które obławiam przy każdej wizycie i już praktycznie z zamkniętymi oczami, ryby nie ma wcale. Wybieram więc odcinek kilka miejscowości niżej, taki na którym pstrąg nie jest szczytowym drapieżnikiem a trafić można też okonia i szczupaka. Z autka zabieram spina bo pogoda taka mało muchowa..
Ku mojemu zaskoczeniu na miejscu trafiam na zupełną niżówkę.. wody po kostki a całe koryto wraz z brzegami uregulowane i płaskie jak stół... dramat. Schodzę niżej a tam już ładniej, nawet bardzo ładnie.
Dno płaskie z zagłębieniem po prawej i piękny nawis, pod którym szukałem pstrągów.
Musicie mi wybaczyć ale foto robione komórką ze słabą stabilizacją obrazu.. Obiecuję w przyszłości zaopatrzyć się w aparat
Na końcu żyłki ląduje mały wirujący ogonek firmy Manyfik imitujący okonia.
Pierwszy rzut daje niewielkiego kropka, który spada przy samych nogach, więc zapowiada się super. po kilku kolejnych w podbieraku ląduje całkiem ładny pstrążek . Woda niska i czysta więc widać wszystko co się w niej kryje, a tam pełno małych pasiaków ukrywających się pod kępami i korzeniami, ciekawskie odprowadzają przynętę.
Kila rzutów dalej zerkam w wodę a koło moich nóg przepływa stado ryb o rozmiarach i ilości zupełnie nie przypominającej pstrągi . Kucam w krzakach i podaję przynętę pod brzeg, pod który popłynęły.. i bęc siedzi
Zagadka rozwiązana. Taki przyłów z Kwisy. Wypuszczam składam wędkę i czas na zmianę miejsca celem złowienia czegoś bardziej kropkowatego.
Starałem się zrobić jakieś foto żeby pokazać wam jak wyglądał ten "gang Olsena" niestety pomimo robienia fotek przez okulary i tak mało widać.. zasadniczo dość spore stadko.
kilka fotek, krótki filmik i wracam na wyższe odcinki Kwisy a tam proza życia..
Już brak mi słów i nerwów na komentowanie takiego widoku..
Na miejscu jedno branie i spadam do domu.
Jutro runda druga z muchą na Bobrze