Dobre info , sprawdza się to co pisali mi mailem z PZW JG, że zarybili lipieniem.
Wczoraj niestety nie mogłem pojechać z chłopakami, byłem z nimi na łączach co jakiś czas. Gul mi skakał jak @Booryss wysyłał mi zdjęcia lipieni..jednego po drugim.
Siedziałem wieczorem w domu obserwując opady i podnoszący się poziom rzeki. Co 20 minut odświeżałem pogodynkę. Nie wyglądało to dobrze...
Myślałem o niedzielnym sznurowaniu, jednak Borys mówił , że ostro padało po południu i zapowiada się na podniesiony poziom wody. Bardziej od poziomu wody martwił mnie jej kolor...
Spakowałem się jednak... toboły zaniosłem do przedpokoju. Sen zmógł mnie dość szybko. Budzik obudził mnie o 5.00. Zrezygnowałem.
5.40 zmiana decyzji, kawa, tankowanie i o 6.10 kierunek dolny Bóbr.
-Pada...ciągle pada. Myślami jestem już nad wodą. Zaparkowałem przy samej rzece. Spełniły się najgorsze koszmary... Kawa z mlekiem.
Montuję zestaw Ego glass fiber #4. Metoda...krótka nimfa.
O 8.10 wchodzę do wody. W międzyczasie kilka porad od Bacy. Mija 2h i jestem bez kontaktu z rybą.
Telefon do przyjaciele. Na Bacę zawsze można liczyć
Zmiana przynęt, czuje jak nimfa odbija się od dna, nie jest lekko woda żółta. Nagle czuję przyjemny opór...szklak gnie się w podkowę.
Rozgrzeszyłem się z wcześniejszych przekleństw na dzisiejszy wyjazd.
Później już było lepiej. Woda delikatnie się oczyszczała.
Z jednej rynny wyjechały 4 tego samego rocznika.
Postanowiłem wrócić na początek, to było dobre posunięcie. Woda jakaś taka czystsza.
Było dużo średniaków. Dwa giganty spadły ale wiem gdzie siedzą. Wrócę po nie
Kocham LIPIENIE.