Wietrzne popołudnie, a mnie i Marientego pognało nad Odrę. Celowaliśmy w nieco inne ryby niż łowimy na feederki latem , nie udało się do końca ale coś tam zapozowało. Brania w nurcie zdecydowane " nie było lipy". Tym razem ubogo w robactwo, trochę zanęty i gliny, tak jakoś wyszło.
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.