W kilku prostych słowach, wspartych kilkoma fotkami, postaram się Wam przedstawić jak robię swoje woblery.
Początek to głównie praca z linijką i ołówkiem/długopisem, czyli przygotowuję sobie listewki do pocięcia na odpowiednie kawałki.
Potem odmierzam środek woblera i odrysowuje szablon przyszłego woblera, po obu stronach listewki. Na linii środkowej wyznaczam miejsce pod nawierty do zalania ołowiem i wstępnie zaznaczam je wiertłem.
Następnie wiercę otwory i nacinam miejsce na stelaż. Otwory robię "specjalistycznie" oklejonym wiertłem aby wiercić zawsze na tą samą głębokość.
Kolejny etap to wycięcie, a raczej wyszlifowanie wstępnego kształtu, robię to na grubym kamieniu szlifierki stołowej.
Teraz przychodzi czas na stelaż
I zalanie ołowiem
Następnie stelaż zalewam klejem, epoksydowym dwuskładnikowym. Wolę do tego celu używać takich dłużej schnących. Taki dłużej schnący klej powłazi sobie w wszystkie zakamarki a poza tym mogę sobie spokojnie rozrobić większą ilość i zaciapać całą serię bez obawy, że mi klej zastygnie podczas pracy. Trzeba co prawda poczekać, ale pośpiech to jest wskazany przy łapaniu pcheł…
Gdy klej dobrze zaschnie, szlifuję jeszcze lekko boki i usuwam nadmiar ołowiu.
Teraz przychodzi czas na struganie (gdzieś po drodze nawierciłem miejsce na oczy)
Szpachlowanie
I szlifowanie
Tu kończy się proces obróbki mechanicznej i przychodzi czas na malowanie – ale o tym następnym razem.
Pewnie niektórzy stwierdzą, że można prościej, inaczej albo lepiej, ja taki system sobie wypracowałem i tak właśnie robię swoje woblery. Nie znaczy to, że mój proces produkcyjny nie ewoluuje, wręcz przeciwnie cały czas coś zmieniam aby uprościć i uprzyjemnić sobie pracę. Chętnie poznam Wasze sposoby. Może okażą się lepsze i mniej pracochłonne.
Pozdrawiam Artech